Data: 2009-11-06 12:04:36 | |
Autor: rs | |
ostatnia czesc trylogii w wormhole'ami | |
jak okreslil swoje filmy richard kelly, z ktorych ostatnim jest "the
box". ten film nie jest bynajmniej zwiazany z poprzednimi tematycznie, ale czuc reke tego samego rezysera i podejscie do tematu. o czym jest ok 2/3 filmu widac w treilerze, jednak przypomne. przecietna rodzina amerykanska gdzies w rirginii w roku 76ym. on pracuje dla NASA, ona jest nauczycielka akademicka (dokladnie jak rodzice kelly'ego, ktorym ten film jest dedykowany), ich kilkuletni syn jest biernym swiadkiem, tego co nastapi. w pewnym momencie wchodza w posiadanie pudelka z czerwonym guzikiem oraz musza dokonac wyboru. nacisnac i dostac 1mil$, ale ktos nieznany zostanie zabity, albo nie nacisnac i pozegnac sie kasa. mysla, mysla, no i wymyslaja i to co mialo byc, jak przedstawial tajemniczy jegomosc, ktoremu piorun zabral polowe twarzy, prostym ukladem, staje sie bardzo zagmatwana sytuacja, z ktorej widz dostaje tylko strzepy wyjasniajacej informacji, a postaci wlaza w slupy wolnostojacej wody, by przemieszczas sie w wormholeach w inne swiaty. cuda panie. slicznie zrobiony, powiedzialbym elegancko, z wielka dokaldnoscia oddania detali epoki. piekne zdjecia, swiatlo i uzyta paleta kolorow. aktorsko rowniez nie ma sie co przyczepic, choc z wyjatkiem jednej sceny, nie sa to zbyt wymagajace role. historia oparta jest na opowiadanku "button, button" richarda matheson'a, ktora, na potrzeby filmu zostala sporo rozszerzona i zmieniona. "The box" nie jest to "donnie darko", ktorego tresc jest skondensowana i nie ma dziur i przystankow. nie jest to tez "southern tales", ktory jest jak dla mnie za bardzo chaotyczny (moze mielem zly dzien wtedy i zle go odebralem. zabiore sie za niego jeszcze raz w ten weekend, tym bardziej, ze kelly wspominal, ze ten film jest raczej comedy of absurd niz powazne sci-fi, czego jakos nie zalapalem do konca podczas ogladania). tresc "the box" jest na pewno bardziej przemyslana, choc koncentruje sie chyba raczej na zadawaniu pytan, niz odpowiadaniu. tez zawiera momenty, w ktorych widz zadaje sobie pytanie: ale o co chodzi? czasami sa one ciekawe wizywalnie, czasami pozwalaja zdryfowac wyobraznia i skojarzeniami na inne tereny, czasami jednak dekoncentuja. zaprezentowany, pierwotny (bo jest wiecej), problem moralny jest stosunkowo banalny, ale to nie dyskryminuje jego powagi. czesc nastepnych komplikacji jest moze troche zbyt wydumana, ale chyba na tym polega styl lub formula, ktora posluguje i sie kelly w opowiadaniu. na pewno warto obejrzec, ale nie jest dla tych, ktorzy beda oczekiwac tradycyjnego sci-fi, a tym bardziej strzelanek i poscigow (jakby nie bylo poza duzymi nazwiskami (diaz, langella) to jednak niski budzet) wrecz przeciwnie. film, przynajmniej w swej pierwszej czesci, moze wydawac sie nawet nieznosnie powolny. ja mu tam zycze powodzenia w box office, chociaz bedzie mial bardzo mala promocje i dystrybucje. <rs> |
|