Data: 2011-05-15 00:27:09 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
p.Biedroń vs kibolstwo | |
Ponad 30 radiowozów i kilkudziesięciu policjantów prewencji towarzyszyło
pierwszemu łódzkiemu Marszowi Równości, na którym homoseksualiści domagali się związków partnerskich. Szybko okazało się, że środki bezpieczeństwa nie były przesadzone. Manifestacja zaczęła się o godz. 14.00 na Starym Rynku. Idąc od strony pl. Wolności trzeba było przejść obok kilkusetosobowej grupy chłopców w dresach lub glanach i wojskowych spodniach. Kontrmanifestację pół godziny wcześniej zorganizowały środowiska skrajnie prawicowe. Przybyłych na marsz równości witały równe, jak na stadionie sportowym, okrzyki: "dwaj faceci nie mają dzieci" , "kto nie skacze jest pedałem" czy "sodomici precz z ulicy". - Nasza pikieta to sprzeciw przeciwko promowaniu homoseksualizmu na ulicach - mówił Adam Małecki, organizator spotkanie przeciwników Marszu. - Seksualność to sprawa prywatna. A już na pewno nie powód by zmieniać prawo - dodał. Marsz Równości zgromadził o połowę mniej uczestników niż kontrmanifestacja. - To dlatego, że o wiele łatwiej organizować się przeciwko czemuś niż za czymś - tłumaczyła Alicja, jedna z uczestniczek. Wśród gejów i lesbijek wyczuwał się niepokój. Gdy tylko pochód ruszył w kierunku pl. Wolności w stronę maszerujących poleciały jajka. Kilku skinheadów próbowało osobiście wytłumaczyć swoje racje, ale dwie manifestacje rozdzielał kordon policjantów prewencji w pełnym bojowym umundurowaniu, uzbrojonych w tarcze, pałki i strzelby na naboje gładkolufowe. Trwała walka na okrzyki. Z jednej strony: "Łódź wolna od pedalstwa", z drugiej, w rytm bębnów "Żądamy związków partnerskich". Oba pochody szły ul. Nowomiejską. W pewnej chwili grupa kilkudziesięciu obrońców "tradycyjnych wartości" rzuciła się biegiem do ul. Wschodniej i przez jedno z podwórek próbowała dosięgnąć uczestników Marszu. Policjanci byli jednak szybsi i zablokowali przejście. Skinheadzi nie zostali wpuszczeni na ul. Piotrkowską. Nie dawali jednak za wygraną. Obiegli policję ul. Wschodnią i przez podwórko, na wysokości Piotkowskiej 60 zastawili ulicę. Pomiędzy dwiema manifestacjami stanęło kilkudziesięciu funkcjonariuszy i wozów policyjnych. Sytuacja zrobiła się patowa. "Nie przejdziecie! Nie przejdziecie!" krzyczeli narodowcy. Organizatorzy Marszu byli jednak nie ugięci. - Mamy pozwolenie na przemarsz aż do ul. Traugutta i z powrotem. Nie zamierzmy rezygnować - mówiła Ewelina Niedzielska z organizacji Kampania Przeciwko Homofobii. Całemu zamieszaniu przyglądali się z niepokojem łodzianie spacerujący po Piotrkowskiej. Wreszcie po dwudziestu minutach policjanci zdecydowali się siłą usunąć blokujących Marsz chłopców. Dalej manifestacja przebiegała bez problemów. Homoseksualiści wrócili na Stary Rynek. - Cieszy nas poparcie ze strony przypadkowych osób. Uniesione kciuki i brawa dają pozytywnego kopa - mówiła Niedzielska. - Chodzi nam o to, co gejom i lesbijkom w cały kraju. Chcemy normalnie egzystować i zawierać związki. Móc dziedziczyć po sobie. Najtrudniej jest przełamać znieczulicę. Pamiętam z moją dziewczyną szłyśmy za rękę do sklepu na Dąbrowie. Jakiś dres zaczął nas wyzywać. Nikt z przechodniów nie zareagował. Takie marsze mogą to zmienić - dodała. http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,9597837,Geje_i_lesbijki_kontra_obroncy__tradycyjnej_rodziny_.html |
|
Data: 2011-05-15 02:34:59 | |
Autor: Canucki | |
p.Biedroń vs kibolstwo | |
Grzegorz Z. <jacksparrow@noname.com> napisał(a): > Pamiętam z moją dziewczyną szłyśmy za rękę do sklepu na Dąbrowie. Jakiś
dres zaczął nas wyzywać. Nikt z przechodniów nie zareagował. Takie marsze Ta pani najwyrazniej miala pecha. Trafila na przechodniow bez kciukow. Krzysztof Canucki -- |
|