Data: 2011-05-25 08:15:47 | |
Autor: MarcinJM | |
pamietacie Dzidka ? ;-) | |
W dniu 2011-05-18 22:00, bratPit pisze:
zainspirował się swoim guru, po wyjechaniu z myjni jego Skoda Felicia Sie mi, kurde tak SC zapalil :/ W swoim niepomysleniu chcialem dojechac do domu po padzie jednej cewki zaplonowej (czyli unieruchomione 2 cylindry). Oczywiscie paliwo zaczelo sie palic w kacie i zajela sie oslona kata (taki sandwicz z alu z jakas izolacja pomiedzy, i ta izolacja sie zapalila). Na wielkie szczescie jedno pierdniecie (doslownie) z gasnicy wystarczylo, niemniej wezwalem kumpli z dodatkowa gasnica. Obylo sie na chwili.. nawet nie strachu, tylko bezradnosci: niedziela, srodek lasu, zero ruchu. Jakby sie nie ugasilo, to zelazo poszloby z dymem. -- Pozdrawiam MarcinJM gg: 978510, marcinjm()op.pl |
|
Data: 2011-05-25 10:02:39 | |
Autor: bratPit[pr] | |
pamietacie Dzidka ? ;-) | |
Sie mi, kurde tak SC zapalil :/ paliwo zaczelo sie palic w kacie i zajela sie oslona kata (taki sandwicz z alu z jakas izolacja pomiedzy, i ta izolacja sie zapalila). no właśnie zastanawiam się jaki właściwie jest sens wożenia takich małych gaśnic w samochodzie? widziałem kilka przypadków pożarów aut i żadnego poza Twoim (bo zapewne byłeś przytomny i zadziałałeś w zarodku pożaru) nie udało się ugasić z gaśnic samochodowych (a czasem było tak, że w użyciu było użytych kilka szt), w w/w przypadku też Felicia poszła by z dymem gdyby nie to, że na stacji są duże gaśnice i agregaty proszkowe, żeby gaśnica miała jakikolwiek sens to musi być chyba ze 4-6kg minimum? brat |
|