Data: 2012-06-29 15:52:48 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
pan Czesław kontra dwóch obrażonych mkarwanów | |
- Przeniesienie krzyża obraziło nasze uczucia religijne - napisały do
prokuratury w Stalowej Woli dwie osoby. Teraz prokurator się głowi: - Może chodzi o to, że przy przenosinach nie było księdza? Może o to, że nie towarzyszyły temu śpiewy? Prokuratura lada dzień postawi zarzut kradzieży 49-letniemu Czesławowi Obarze, który o 1 w nocy 16 czerwca przyjechał autem na stalowowolskie osiedle Młodynie, wykopał krzyż i przewiózł na swoją posesję do pobliskiego Zaklikowa. Obara, "od małego dziecka niewierzący", stał się gwiazdą internetu. Internauci piszą, że wyręczył instytucje państwowe, które przez trzy lata nie potrafiły sobie poradzić z nielegalnym krzyżem postawionym przez parafian. Bez wiedzy miasta, które jest właścicielem działki. Po trzyletniej batalii w sądach zapadła decyzja, że krzyż jest nielegalny i z działki trzeba go zabrać. Parafian w sporze administracyjnym reprezentował ks. Jerzy Warchoł, proboszcz parafii pw. Opatrzności Bożej w Stalowej, który został uznany za "inwestora" krzyża. Ale proboszcz do usunięcia krzyża się nie palił, wyręczył go wspomniany Czesław Obara. - Miałem dość tej szopki, pośmiewiska, które Kościół urządził - mówi Obara. Krzyża nie pomalowano, nie napluto na niego Kilka godzin po nocnych przenosinach ks. Warchoł doniósł na policję, że krzyż ukradziono. Policjanci zastanawiali się, jak sprawę potraktować. - Krzyż jest przecież nielegalny. Czy rzeczywiście to jest kradzież? A może przywłaszczenie? A może jeszcze obraza uczuć religijnych? No, musimy to skonsultować z prokuraturą - mówili na gorąco policjanci. Rozterek już nie mają, bo prokuratura sprawę rozstrzygnęła. - Postępowanie zakończymy postawieniem zarzutu kradzieży. Wiemy, że krzyż jest nielegalny, ale mamy do czynienia z zaborem czyjejś rzeczy. Krzyż należy do proboszcza ks. Warchoła - mówi Barbara Bandyga, szefowa stalowowolskiej prokuratury, i zapowiada, że zaraz po postawieniu zarzutów nakaże sprawdzić, czy Czesław Obara jest poczytalny. Nie tylko doniesieniem duchownego prokuratura się zajmuje. Dwie osoby złożyły zawiadomienie, że Czesław Obara, przenosząc krzyż, obraził ich uczucia religijne. Twierdzą, że przeniesieniu krzyża nie towarzyszył "obrządek kościelny". Prokurator nie wie, jaki dokładnie obrządek został zbezczeszczony. - Może taki, że przy przenosinach krzyża nie było księdza? Może taki, że nie towarzyszyły temu śpiewy? - zastanawia się prokurator Bandyga. To tylko jej domysły, ale w nocnej akcji obrażenia uczuć religijnych nie widzi. - Krzyż nie został pomalowany, nie napluto na niego - słyszymy w prokuraturze. Lada dzień zapadnie formalna decyzja o przedstawieniu Czesławowi Obarze zarzutu kradzieży krzyża. On sam, gdy to słyszy, śmieje się do słuchawki. - Chyba pan żartuje. Krzyż stoi na mojej posesji, policja mnie poprosiła, żebym go na działce zabezpieczył. Mieszkańcy Zaklikowa się do krzyża przyzwyczaili, nikomu nie przeszkadza. Komu ja krzywdę zrobiłem? Przecież wyręczyłem parafię z tego, czego nie chciała zrobić, a miała taki obowiązek. Parafia mi powinna jeszcze podziękować za to, że ten cyrk się skończył - mówi pan Czesław. Proboszcz krzyż przeniesie w asyście policji? Ale cyrk może jeszcze chwilę potrwać. Bo prokuratura i policja dogadały się już z księdzem Warchołem, że krzyż z posesji Czesława Obary zostanie zabrany. - Sami policjanci tego nie zrobią, bo mogą się narazić na zarzut, że obrazili czyjeś uczucia religijne. Dlatego w przeniesieniu krzyża funkcjonariusze będą asystować proboszczowi - przewiduje prokurator Bandyga. I podkreśla, że proboszcz nie będzie mógł krzyża przenieść tam, gdzie stał przez trzy lata, bo przecież było to nielegalne. - To już jest problem księdza, gdzie krzyż postawi - mówi Bandyga. Trudno jeszcze powiedzieć, kiedy "operacja" przeniesienia krzyża się odbędzie. Ale niewykluczone, że problemy będą. - Krzyż oddam, jak ksiądz pokaże akt własności albo wyrok sądu, że jest jego właścicielem. Z tego, co wiem, nie ma takich dokumentów. Przecież krzyż postawili parafianie, a ja, choć jestem niewierzący, to należę do parafii. Jeszcze się z niej nie wypisałem. Więc mam takie samo prawo do krzyża, jak inni - ocenia pan Czesław. - Nie żyjemy na dzikim zachodzie. Nawet jak ktoś ma dobre intencje, to do egzekwowania decyzji są powołane instytucje państwowe - mówi prokurator Bandyga. - To szykuje się kolejne pośmiewisko, bo krzyż znów trzeba będzie wykopać. Oj, biedny ten Kościół, ale sam zgotował sobie taki los - mówi Czesław Obara. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12033611,Pan_Czeslaw_przeniosl_nielegalny_krzyz__Obrazil_katolikow_.html -- "Ciężko wierzyć w coś,co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła." |
|