Data: 2010-08-16 08:44:22 | |
Autor: whitey | |
piatek 13go | |
witam
historia z serii fatalnych (z happy endem) zaczelo sie w robocie jakis meeting nieudane zarty z ktorych nikt sie nie smial, generalnie glupawka od rana trzeba na rowerze odreagowac troszke, wiec po powrocie do domu wrzucilem cos do picia do sakwy i pojechalem w jedna strone mialem okolo 22 mil. po pierwszych 8 zlapalem gume i okazalo sie ze nic nie mam na zalatanie/zmiane bo czyscilem rower i wszystko zostalo wypakowane. super. zatrzymal sie koles na szczescie, poratowal latka, pojechalem dalej. zrobilo sie pozno zaczelo sie sciemniac bylo wiadomo ze nie zajade przed zmrokiem, zawrocilem. oczywiscie nie mialem lampek, zostaly wypakowane. na ktoryms zjezdzie zaczalem regulowac przerzutke tylna i niestetywpierniczylem sie w krzaki. guma z przodu do wymiany. musialem zadzwonic po kolesia zeby mnie sciagnal tym razem, oczywiscie padla bateria w telefonie (13th Fri!), jednak jakims cudem sie dogadalem gdzie jestem, tyle ze kolega taki obeznany juz nie byl z terenem wiec mu troche zeszlo zanim mnie znalazl, za co mu musze kosnac kase. zamiast z zona przy winie ogladac jakas lzawa historie, to po nocy szukal kolesia co mu sie zachcialo jezdzic w piatek 13... na szczescie po powrocie, w lodowce zastalem 2 zimne pilsnery urquele... takie rzeczy tylko w piatek 13go |
|
Data: 2010-08-16 10:12:43 | |
Autor: Snoop DOdoubleG | |
piatek 13go | |
Piątek 13ego:
- rozlana benzyna, która czyściłem napęd - zniszczony nakrętka kontrująca w korbie srama - rozbita pokrywa zastawy - to akurat przy robieniu obiadu. -- |
|