Data: 2011-03-05 15:44:34 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
piekielny klient - czÄĹÄ 2 | |
On Fri, 4 Mar 2011, pilocik wrote:
Dla przypomnienia tym, którzy nie doczytali lub nie potrafią pojąć sensu sprawy wyjaśniam : Ja w kwestii formalnej: o ile mi nie sprawia większego problemu zrozumienie Twojego "pojęcia kosztu", to musisz a priori przyjąć do wiadomości, że w rozumieniu prawnym nie ma mowy o "kosztach". Mowa jest o *cenach*. A cena z kolei jest ściśle zdefiniowana - jako "wszystko co klient musi zapłacić". W tak ujętym rozumieniu, cena naprawy *NIE* jest zdefiniowana (bo jest to 80 zł plus koszty części). Tym samym jak ktoś bardzo chce się czepiać owej "wyceny diagnozy", to dajesz mu okazję. Być może wątpliwą i opartą czysto na formalności, ale okazję. Żeby nie było - zakładając że obronisz (w razie czego) tezę iż owa forma wyceny była "czytelna" (a sam przyznasz, na podstawie Twojego własnego pierwszego postu że NIE była czytelna!), jest w Kodeksie Cywilnym zapis że cenę można określić przez "podanie podstaw jej ustalenia". W tym sprzęcie koszt robocizny wynosi więc 80zł (+ części) Przyjrzyj się sam temu co piszesz. Właśnie napisałeś coś zupełnie innego niż poprzednio (poprzednio było że koszt *robocizny* to 80zł, zaś koszt *naprawy* to 80zł plus części!). Jeśli klient ma dowód, że jemu równie mętnie (z błędami) opisałeś podstawę wyceny, to... to ja bym wierzył klientowi twierdzącemu że "przecież mówiłeś inaczej". Bez urazy proszę, ale tak wychodzi. jeśli zaś nie decyduje się z dowolnego powodu uiszcza tylko stawkę 50% czyli w tym przypadku 40zł To jest zrozumiałe, ale po DODATKOWYCH wyjaśnieniach. Nie wiem czy nie rozumiesz problemu - ale on polega na tym, że DLA CIEBIE jest jasne co chcesz powiedzieć. Ale DLA KLIENTA, lub w ogólności kogoś kto Ciebie słucha lub czyta, jasne to już NIE JEST. Dodatkowo każdorazowo potwierdza swoim podpisem na zleceniu, że zapoznał się z warunkami naprawy i że je akceptuje. Jeśli tam, na tej kartce, jest *literalnie* tak samo jak nam zacytowałeś, to wybacz, ale klient przyznał się na piśmie do tego co ma być w razie *naprawy*. Ale naprawy - jak sam piszesz - nie ma. A do "nienaprawy" klient się nie przyznaje :> I co mu zrobisz? Raz jeszcze: nie irytuj się, że czepiam się: - formalności - tego, co *TY* doskonale wiesz Ty, ale już nie klient. I jak klient podjął zobowiazania do co "naprawy", to nie podjął zobowiązań co do innych możliwych rozwiązań. Po prawdzie wydaje się, że wg KC 5 "wola klienta" jest jasna, ale z drugiej strony tenże klient może twierdzić że "jasno wypowiedział się tylko co do naprawy, zwracał uwagę żeby nie podpisać nic o innych przypadkach" :| Sedno sprawy tkwi w tym, że klientka nie zdecydowała się na naprawę Zgadza się. Każdy klient oczywiście ma do tego prawo, jednak nikt do tej pory nie robił Zgoda. Ale prawo czasami staje po stronie kombinatorów. Stąd moja sugestia co do pewnej ostrożności, w szczególności co do tego co mówisz i piszesz do ew. "organów", bo jak widzisz wcale nie jestem pierwszy dla którego Twoje opisy stają się co najmniej mętne. że tak jak już wspomniał boxfish: Zgoda, ale na tę wersję trzeba mieć *JASNĄ* deklarację klienta. A Ty jej nie masz. Po pierwsze - cena jest wyliczona dość pokrętnie (po co Ci to, żeby stawać w jednym rzędzie z niektórymi bankami, upychającymi dziwne opłaty pod różnym tytułem?), po drugie machasz nam deklaracją klienta dotyczącą NAPRAWY, pisząc że od naprawy odstąpił. Nie, NIE twierdzę że klient(ka) nie robi tego umyślnie i nie jest kombinatorem. Być może - jest. Ale w takim przypadku nie ma sensu powoływać się "na rozum" :( A z panią rzecznik jestem umówiony na poniedziałek. Daj znać o wynikach. Z różnych opisów wynika, że rzecznicy potrafią czasem utwierdzać konsumenta w niesłusznym żądaniu (nie pamiętam o co szło, ale relatywnie niedawno było dyskusja z tego zakresu, opinie rzeczników w jedną stronę, ale wyroki sądowe jednak na korzyść sprzedawców). Tym którzy mnie rozumieją i wspierają dziękuję, tym którzy kwestionują moje zasady prowadzenia serwisu polecam otwarcie własnej działalności :) Y tam. Nie chodzi o zasady prowadzenia, a o zasady informowania. Pozdrawiam i życzę udanego weekendu bez stresu i takich klientów :) :) pzdr, Gotfryd (DG, KPiR, VAT, ZUS) |
|
Data: 2011-03-05 17:38:38 | |
Autor: Marek Dyjor | |
piekielny klient - część 2 | |
Gotfryd Smolik news wrote:
Nie chodzi o zasady prowadzenia, a o zasady informowania. ja bym to podsumował tak... wiele serwisów pobiera opłatę za ekspertyzę płatną w przypadku rezygnacji klienta z naprawy (i ma ona uzasadnienie, bo ekspertyza też wymaga czasu), ale zwykle podają w sposób jasny ze cena ta wynosi tyle i tyle dla konkretnego sprzętu (czasem jest zależna od jego wartości). Ale jest ona podana w sposób jasny i klarowny. Mam wrażenie że kolega ma jakiś zamieszany cennik w stylu firm od telekonkursów czy sieci komórkowych. |
|