Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   potrzebuję pomocy - prawo karne

potrzebuję pomocy - prawo karne

Data: 2009-06-18 15:20:16
Autor: piotr [trzykoty]
potrzebuję pomocy - prawo karne
Dziś
odbyło się posiedzenie sądu

Pamiętam tę sprawę. Jakie są zarzuty i dowody przeciw niej, czym się ona broni?

i wiem, że ja, jako osoba poszkodowana nie
dam sobie sama rady. Muszę się bronić i przed złodziejem, i przed
prokuratorem

Dlaczego tak uważasz, co się dzieje? Sama się broni czy adwokat?

Data: 2009-06-18 07:11:20
Autor: cyrena
potrzebuję pomocy - prawo karne
On 18 Cze, 15:20, "piotr [trzykoty]" <trzykoty.usun...@o2.pl> wrote:
>Dziś
>odbyło się posiedzenie sądu

Pamiętam tę sprawę. Jakie są zarzuty i dowody przeciw niej, czym się ona
broni?

>i wiem, że ja, jako osoba poszkodowana nie
>dam sobie sama rady. Muszę się bronić i przed złodziejem, i przed
>prokuratorem

Dlaczego tak uważasz, co się dzieje? Sama się broni czy adwokat?

Policja odzyskała część moich rzeczy w stanie nie do uzytku (pralka w
cześciach, lodówka z poodcinanymi kablami, połamane łózko, kilka
książek, które leżały w jakimś błocie), przesłuchała wszystkich
świadków. Jeden  z "tragarzy" (nazwijmy go X) złożył zeznania, w
których wskazuje na czynne uczestnictwo (oprócz oskazrzonej) jeszcze 2
osoby - jej córkę i zięcia. Jednak wszyscy z "ich" strony nazywają
tego świadka szwagrem, mimo, ze jest on tylko chłopakiem siostry.
Prokurator powiedział, ze nie może postawić córce i zięciowi zarzutów,
ponieważ świadek X będzie  miał prawdo odmowy zeznań i nie będzie miał
nic na córkę i zięcia. To było na pierwszej wizycie u prokuratora po 2
tygodniach od zdarzenia.
Mijały tygodnie i cisza. W końcu równo po 3 miesiącach zadzwoniłam do
prokuratury sie przypomnieć, wcześniej upewniając się, że policja
zakończyła swoje działania. (Trafiłam na prawdziwych policyjnych
fachowców, którzy uwinęli sie ze wszystkim w ciągu półtora miesiąca).
Pan prokurator rozmawiał ze mną w taki sposób, że od razu wiadaomo
było, że nie wie co co chodzi, że w ogóle nie zajął się sprawą przez
cały ten czas. Jeszcze jedno co mnie wkurzylo, to tekst, że zawsze
moge złożyc zażalenie na działania prokuratury.
Następnego dnia wysłał mi wezwanie na przesłuchanie, które otrzymałam
na 10 minut przed wyznaczoną godzina. Nie pojechałam, nie zdązyłabym
przebyć 40km w czasie 10 minut:/ Wpisał do akt ze obecność
nieusprawiedliwiona. W końcu telefonicznie się ze mną umówił.
przesłuchanie miało trwać ok 30 minut, siedziałam tam ponad 4 godziny
i przez cały czas w kółko powtarzał, sprawy dla mnie jasne i ze mogę
złożyć skargę (to zapamiętałam najlepiej). Zmusił mnie do zmniejszenia
kwot w wycenie - bo przecież ile mogą kosztować majtki? W końcu
wykrzyczałam mu że skoro wie ile czego i jakiej marki i daty mialam to
niech sam wpisze. Postraszył mnie policją, nawet wyprosił mnie na
chwile, w tym czasie zawołał 2 mundurowych, którzy mieli czekać pod
drzwiami i w razie podniesionych głosów reagowac.
Gość zamknął sprawę w ciągu 2 dni, wykazując w aktach wydatki na
dochodzenie 70zł (20 poczta, 50 wyciąg z kartoteki karnej). Mimo, że
złożyłam u niego pismo, że chce mieć wgląd do akt, nie mialam okazji
ich zobaczyc przed zamknieciem sprawy, ponieważ w prokuraturze była
część a cześci nie mogli znaleźć, bo (cytuję) "chyba w komisariacie
są".
Mnie przesłuchał w piątek, jej postawił zarzuty we wtorek a w środę
rano juz akta były w sądzie z nadanym numerem, etc.
Rozłożył mnie wniosek o ukaranie... wynika z niego że ona przyznała
sie do winy i tak się z prokuratorem umówili na 1 rok i 2 miesiące
więzienia w zawieszeniu n 5 lat oraz słate 28 239zł w ciągu 4 lat. ONI
SIĘ UMÓWILI. Nie mogę zrozumieć, że mnie w tym wszystkim pominięto...
Poza tym dlaczgo taką kwotę, skoro skradzione rzeczy wyceniłam na 157
tys złotych??
Złożyłam zaraz pismo ze chcę występować w charakterze oskarżyciela
posiłkowego. Pokserowałam sobie część akt. Napisałam wniosek o
cofnięcie sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia. Chodziło o
postawienie zarzutów córce i zięciowi oraz powołania biegłych do
określenia rzeczywistej szkody.
8czerwca jej adwokat cofnął wniosek a ja nie zostałam powiadomiona o
tym.

Dziś sąd odrzucił mój wniosek. Uzasadnił, że za mało danych, że sama
do końca nie wiem co posiadałam, ze zbyt czasochłonne byłoby ustalenie
wartości rzeczy niematerialnych (tutaj przede wszystkim 7 lat mojej
pracy zarchiwizowanej na plytach - jestem grafikiem i webmasterem).
Jedyne co pozytywne, to będzie rozprawa główna a nie jak chciał
prokurator w trybie posiedzeniowym.
Przeraża mnie fakt, że nikt nie zainteresował się mną. Zastanawiam
się, czy ja jestem im do czegoś potrzebna. Czuję się jakbym była
niewidzialna... A to przecież mnie skradziono kawał zycia, to ja nie
mam czasem co jeść, nawet nie mam czego spieniężyć ...

Tak to wygląda. Chcę wyjechać z Polski - przestałam się czuć jej
obywatelką...

Data: 2009-06-18 16:23:24
Autor: Sebcio
potrzebuję pomocy - prawo karne
cyrena pisze:

Przeraża mnie fakt, że nikt nie zainteresował się mną. Zastanawiam
się, czy ja jestem im do czegoś potrzebna. Czuję się jakbym była
niewidzialna... A to przecież mnie skradziono kawał zycia, to ja nie
mam czasem co jeść, nawet nie mam czego spieniężyć ...

Przede wszystkim nabierz nieco emocjonalnego dystansu do całej sprawy, inaczej się wykończysz albo zaczniesz popełniać błędy. Na pewno powinnaś znaleźć prawnika który Ci pomoże.

Tak to wygląda. Chcę wyjechać z Polski - przestałam się czuć jej
obywatelką...

Polska to nie pierwsza instancja sądu oraz dana prokuratura. W innych krajach możesz trafić na dużo większe absurdy, więc uspokój się. Poza tym ta droga jest ucieczką od problemu a nie próbą jego rozwiązania. Walcz o swoje, byle spokojnie i z głową.


--
Pozdrawiam,
Sebcio

Data: 2009-06-19 09:15:33
Autor: Marcin Debowski
potrzebuję pomocy - prawo karne
Dnia 18.06.2009 cyrena <ewa.danel@gmail.com> napisał/a:
[..]

Szybko zainteresuj sprawą jakies ogólnopolskie media.

--
Marcin

potrzebuję pomocy - prawo karne

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona