Data: 2010-07-18 19:54:07 | |
Autor: oni | |
powrot z rowerem samolotem | |
W dniu 17.07.2010 08:04, Zbrochaty pisze:
Witam,[..] Ewentualnie jakies inne tanie sposoby? (Rower 26") Tak. Przekręć kierownicę, przykręć pedały od środka, obniż maksymalnie siodełko i zaciśnij je tak mocno jak dasz radę (komuś znajomemu ukradli). Na życzenie pana/pani spuść powietrze. Bez życzenia też spuść. Potem. Idzie o to żeby pan/pani była zadowolona że mogła znaleźć coś, do czego się przypieprzy. Wtedy prawdopodobnie nie przypieprzy się do czegoś, na czym Tobie zależy. No i przymocuj tak dużo ciężkich kluczy jak się da taśmą klejącą do ramy. Bo wtedy nie wejdą w ciężar bagażu. I to wszystko. Żadnej jesieni średniowiecza z pudłami. Chyba że chcesz żeby pudło z rowerem stanowiło solidną podstawę dla walizek, na samym dnie wózka wiozącego bagaże z/do samolotu.
-- TR |
|
Data: 2010-07-19 07:35:35 | |
Autor: Iguan007 | |
powrot z rowerem samolotem | |
"oni" <onioni@wp.kropka.pl> wrote in message news:i1vf3v$m1v$1news.net.icm.edu.pl... Zadnej jesieni sredniowiecza z pudlami. A ja jednak polecam sprawdzenie z linia liotnicza.Bo glupio poleciec na wakacje rowerowe bez roweru. Pozdrawiam, Iguan -- -- Iguan007 Sezon caly rok: http://picasaweb.google.com/iguan007/Australia -- |
|
Data: 2010-07-19 08:49:32 | |
Autor: lukket | |
powrot z rowerem samolotem | |
W dniu 2010-07-18 19:54, oni pisze:
Chyba że chcesz żeby pudło z rowerem stanowiło solidną podstawę dla W moim przypadku położyli pudło wierzchem na samej górze wózka, tak, że wesolutko sobie podskakiwało na każdym wyboju. A i tak udało im się wykrzywić blat... :/ pozdr ŁukaszT |
|
Data: 2010-07-19 18:32:43 | |
Autor: Titus Atomicus | |
powrot z rowerem samolotem | |
In article <4C43F57C.1030606@gazeta.pl>, lukket <luket@gazeta.pl> wrote:
W dniu 2010-07-18 19:54, oni pisze: Hm, jak wracalem z tego Chartumu to tez mialem ten problem. Bo w tamta strone (tj. do Egiptu) wzialem oczywiscie pudlo ze sklepu rowerowego, a i tak rower (a dokladniej bagazniki) nosil slady rzucania. W Chartumie za to przez tydzien nie moglem znalezc pudla (mimo obietnic sprzedawcow ze sklepow rowerowych padlem ofiara systemu bokra, ale to juz inna historia) na powrot. Ostatecznie posluchalem sie rady jakiegos szwajcarskiego cyklisty, ktorego spotkalem. Powiedzial mi, zeby za wszelka cene nie pakowac roweru. Nawet w folie. Tylko zabezpieczyc siodelko, zdjac pedaly, skrecic kierownice. I co? No i rower, mimo miedzyladowania i przesiadki w Kairze dolecial do Berlina w nienaruszonym stanie. Bo byl traktowany z honorami, jak rower. A nie kolejne pudlo, ktorym sie brutalnie rzuca. TA |
|