Data: 2012-11-01 00:04:22 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹĂłw nego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Wed, 31 Oct 2012, valdoozz wrote:
Witam,[...] W roku 1979 zacząłem zamieszkiwać tylko wraz z żoną (później urodziła się nam 2 dzieci i mieszkamy razem do dnia dzisiejszego). Siostry wyprowadziły się do swoich mieszkań i formalnie (na piśmie) zostały wymeldowane, jedna w 1984r. Swoją drogą, ciekawe. O ile dobrze kojarzę, przepis że lokal komunalny nie przysługuje komuś kto ma inne mieszkanie istniał od głębokiego PRLu co najmniej (w sumie nic dziwnego, mógł istnieć i przed wojną). Fałszywe zeznania ze względu na metraż? :> (przepraszam za podejrzenie, ale takie cóś się samo nasuwa - limity "przysługiwania" były dość niskie, skoro mieszkała tam wieloosobowa rodzina to pewnie mieszkanie nie było w modelu "kawalerka z przedpokojem", więc złożenie informacji o większej liczbie najemców mogło być wykorzystane do tego celu właśnie). Jeśli dobrze rozumiem, od tej pory staliśmy się wszyscy głównymi najemcami lokalu. Odnotowujemy. W roku 1995 podpisałem z MZBMem umowę najmu lokalu. Chwila. A siostra? Co jest na tej umowie "w sprawie siostry"? (z tego wnioski są głębiej na dole, za sprawą czynszu) Jeżeli się okaże, a najprawdopodobniej tak, że pomimo tego że moja siostra nie mieszka w tym mieszkaniu oraz została wymeldowana w roku 1984, będę musiał wynegocjować od niej podpisanie odstąpienie od umowy najmu, tak abym to tylko ja stał się jedynym głównym najemcą i mógł sfinalizować jego wykupienie. Uwaga, głośno myślę ;) (z wnioskiem o krytykę jeśli gdzieś jest dziura). Wypada się zgodzić z tezą, że najem nie wygasa tylko z okazji nie wykorzystywania. Znaczy najemca ma pełne prawo nająć co mu się tam żywnie podoba niejako "na zapas" i nie wykorzystywać. Umowa trwa i już. A dopóki płaci, druga strona się nie awanturuje. Nawet jeśli istnieją jakieś ograniczenia dla "komunalnych", to implikują co najwyżej prawo do wypowiedzenia tej umowy. Dobrze gadam? To teraz raz jeszcze. DOPÓKI PŁACI. Po polsku - zakładając, że siostra wnosi roszczenia z tytułu umowy, zakładając że JEST stroną umowy najmu, to oznacza ni mniej ni więcej (na mój gust) że skoro ona "egzekwuje" prawa z tej umowy (na wyżej wspomnianej zasadzie "najmu na zapas"), to powinna opłacić czynsz w wysokości proporcjonalnej do jej "udziału". Tu uwaga - czynsz. Bo opłaty eksploatacyjne liczone "od użycia" lub "od osoby zamieszkującej" to IMO (w tym kontekście) zupełnie inna sprawa, która jej nie dotyczy. Ale opłaty, które musiałaby ponosić jakby "trzymała" najęte mieszkanie mimo że w nim nie mieszkała, już tak jak czynsz. Znaczy (IMVHO) - powinna płacić swój udział. Oczywiście może go obniżyć (skoro z Tobą mieszkała Twoja rodzina, a wg KC za czynsz odpowiadają osoby współzamieszkujące, teza żeby liczyć per "osoby mające tytuł prawny" wydaje się być uzasadniona). Ale nadal parę złotych co miesiąc się nazbiera ;) No to pytanie do grupowiczów: coś przeoczyłem? Jeśli nie, to pytanie drugie - jaki mamy w tym przypadku termin przedawnienia? Trzeba posumować (z odsetkami) ile to czynszu wisi współnajemcy :| Czy dobrze rozumuje, że skoro jest ona obok mnie głównym najemcą (prawo scedowane po rodzicach), przed moją żoną i dziećmi, to teoretycznie może również ubiegać się o wykup? Zdaje się, że zasady wykupu ustala rada gminy, a nie ustawa. Czyli ni mniej ni więcej i trzeba znaleźć, czy prawo wykupu przysługuje: - najemcom - mieszkańcom - jeszcze inaczej Ty musisz znaleźć, w uchwale obowiązującej w Twojej gminie. Problem polega na tym, iż jak znam charakter mojej siostry, może mi robić jakieś "schody". Głównie chodzi o pieniądze (jak to w życiu) Co jeśli mnie zaszantażuje, że podpisze ale pod warunkiem jak ją "spłacę" etc. Mi j.w. wychodzi, że to ona powinna "spłacić" swój udział w najmie :D Ma swoje własne mieszkanie I tu mnie intryguje, jakim prawem jest najemcą mieszkania komunalnego. Kontaktowałem się z radcą prawnym Czyim radcą prawnym? w tej sprawie i według niego, fakt iż A tu to nie mam pojęcia. Rozgrzebywanie "przeszłego" prawa mieszkaniowego nigdy mi do szczęscia potrzebne nie było (nie jestem prawnikiem, zwykły członek "małej wspólnoty") i trzeba by znaleźć wprost akt prawny, albo kogoś kto wie w którym akcie prawnym będzie regulacja co się z takimi przypadkami działo. Bo może być tak, że np. brak "konwersji" umowy w określonym czasie skutkował wygaśnięciem decyzji o przydziale. Ta wersja by Cię urządzała, ale wcale nie wiadomo czy tak było. Co mówi kodeks cywilny w tej sprawie? Nie ma tak dobrze. KC składa się ledwie z tysiąca i kilkudziesięciu artykułów, nie obejmuje całego prawa cywilnego. W szczególności najem mieszkalny regulowany jest oddzielną ustawą, a tylko sprawy w niej nie ujęte podlegają pod zasady ogólne z KC. Podstawowy problem leży w tym, że opisane zdarzenia regulowane były przepisami które dziś już nie obowiązują. O ile *względnia* łatwo ustalić jak prawo wygląda dziś, to znaleźć czy przykładowe wygaśnięcie miało miejsce jest już istotnie trudniej. Trudno nawet o wersje elektroniczne przepisów (chyba, że w komercyjnym oprogramowaniu). Ale jak znajdziesz kogoś, kto wyłożył kilka kafli za program z bazą danych PRLowskich dokumentów, do tego powiązanych relacjami, to raczej za darmo Cię nie obsłuży :] ALE... Na mój gust, jakby decyzja o kwaterunku nie wygasała automatycznie z mocy prawa wraz z podpisaniem nowej umowy najmu, to oznaczałoby gruby błąd urzędu - bo przecież masz "samodzielną" umowę, prawda? Stąd nasunął mi się wniosek, że coś takiego mogło mieć miejsce. Dopiero na drugi rzut trzymałbym wersję o niezapłaconym czynszu ;) pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-01 23:37:16 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-01 00:04, Gotfryd Smolik news pisze:
On Wed, 31 Oct 2012, valdoozz wrote: Nie. Tak jak pisaĹem wĂłwczas WydziaĹ Spraw Lokalowych, w roku 1979 pozytywnie rozpatrzyĹ wniosek zĹoĹźony przez mojÄ nieĹźyjÄ cÄ juĹź siostrÄ, wydajÄ c decyzjÄ o przydziale lokalu mnie i siostrom, argumentujÄ c to tym, Ĺźe rodzice wyprowadzili siÄ do Domu Kombatanta. WiÄc mieszkanie naleĹźaĹo siÄ dzieciom. Czy metraĹź ma tu znaczenie wielkie? Mowa jest o dwupokojowym mieszkaniu 42m2.
MaĹo tego, Ĺźe nie ma nic w sprawie siostry, maĹo tego nie wzmiankuje siÄ nic o mojej Ĺźonie ani dzieciach, ktĂłrzy zameldowani sÄ ze mnÄ w tym mieszkaniu i uwaga, Ĺźeby byĹo Ĺmieszniej w rubryce gdzie podaje siÄ wysokoĹÄ ĹwiadczeĹ, tj. czynsz i opĹaty za uĹźytkowanie lokalu, rozliczenie rozpisane jest na 4 osoby (ja, Ĺźona i dzieci) CzyĹźby oznaczaĹo to, Ĺźe dzieci nie majÄ prawa tytuĹu do lokalu w ktĂłrym mieszkajÄ i sÄ zameldowane? To jakiĹ absurd! SzperajÄ c trochÄ w internecie natknÄ Ĺem siÄ na ustawÄ z dnia 2 lipca 1994 r.o najmie lokali mieszkalnych i dodatkach mieszkaniowych, z ktĂłrej wynika jasno, Ĺźe takie same prawa gĹĂłwnego najemcy przysĹugujÄ co najmniej mojej Ĺźonie : Art. 7.MaĹĹźonkowie wspĂłlnie zajmujÄ cy lokal sÄ z mocy prawa najemcami tego lokalu, chociaĹźby umowa najmu zostaĹa zawarta tylko przez jednego z nich. Zamierzam jeszcze trochÄ poĹźyÄ ale wczytujÄ c siÄ trochÄ w treĹÄ Art. 8 tej ustawy, przyznam Ĺźe daje ona trochÄ do myĹlenia. Mianowicie mowa jest o relacji gĹ. najemcy z krewnymi i na jakich warunkach mogÄ one posiÄ ĹÄ tytuĹ prawny do lokalu, o uprawnieniach i obowiÄ zkach zwiÄ zanych z lokalem, czyli o osobach pozostajÄ cych we wspĂłlnym gospodarstwie domowym. (Przeczytaj http://www.poradaprawna.pl/porady/kto-wstapil-w-stosunek-najmu-po-smierci-babci,132256.html, zwrĂłÄ uwagÄ na zdanie : "Liczy siÄ nie tyle zameldowanie, co faktyczne â rzeczywiste zamieszkiwanie danych osĂłb ze zmarĹym najemcÄ oraz fakt, czy np. byli z najemcÄ we wspĂłlnym poĹźyciu.") PomijajÄ c inne istotne kwestie ktĂłre poruszyĹeĹ komentujÄ c mĂłj post, wydaje mi siÄ, Ĺźe w tym przypadku fakt, iĹź czynnie zamieszkuje lokal ktĂłry zamierzam wykupiÄ, ma ZASADNICZE znaczenie. W koĹcu mieszkam tutaj 30 lat, pĹace czynsz i inne Ĺwiadczenia to dlaczego nie naleĹźy mi siÄ prawo do wykupienia tego lokalu? ( WiÄc mowa teraz o tym co nazwaĹeĹ "DOPĂKI PĹACI" ) Art. 8. 1.W razie Ĺmierci najemcy jego zstÄpni, wstÄpni, peĹnoletnie rodzeĹstwo, osoby przysposabiajÄ ce albo przysposobione oraz osoba, ktĂłra pozostawaĹa faktycznie we wspĂłlnym poĹźyciu maĹĹźeĹskim z najemcÄ , mieszkajÄ cy z nim stale do chwili jego Ĺmierci, wstÄpujÄ w stosunek najmu lokalu oraz nabywajÄ jego uprawnienia i obowiÄ zki zwiÄ zane z tym lokalem, chyba Ĺźe siÄ tego prawa zrzeknÄ wobec wynajmujÄ cego. Nie dotyczy to osĂłb, ktĂłre w chwili Ĺmierci najemcy miaĹy tytuĹ prawny do zajmowania innego lokalu mieszkalnego. Na szczegĂłlnÄ uwagÄ zasĹuguje ostatnie zdanie : "Nie dotyczy to osĂłb, ktĂłre w chwili Ĺmierci najemcy miaĹy tytuĹ prawny do zajmowania innego lokalu mieszkalnego." (Jeszcze raz - nie skupiam siÄ na tym co bÄdzie po Ĺmierci ;-) najprawdopodobniej juĹź nie bÄdÄ miaĹ z tym problemu ale coĹ naleĹźy siÄ dzieciom) Otóş nie wspominaĹem tego wczeĹniej ale siostra moja, jakiĹ czas temu zostaĹa szczÄĹliwÄ posiadaczkÄ mieszkania wĹasnoĹciowego. PisaĹem, Ĺźe siostry (a wczeĹniej rodzice) wyprowadziĹy siÄ i zostaĹy wymeldowane z mojego mieszkania. Ta ĹźyjÄ ca, najmowaĹa mieszkanie spĂłĹdzielcze, a kiedy nadarzyĹa siÄ okazja wykupiĹa je. , No wĹaĹnie czy moĹźliwe jest aby posiadajÄ c wtedy jeszcze spĂłĹdzielcze miaĹa prawo tytuĹu do mojego, komunalnego? Przy czym nie nie chcÄ siÄ upieraÄ, Ĺźe teraz chciaĹaby w ogĂłle wykupywaÄ moje, ale bardziej naleĹźy do osĂłb ktĂłre bÄdÄ ĹźerowaĹy/chciaĹy uszczknÄ Ä cokolwiek jeĹli okazja siÄ nadarzy. Z tego co mi wiadomo, prawo ogranicza posiadaczy mieszkaĹ wĹasnoĹciowych do wykupu nastÄpnego komunalnego. Nie zmienia to faktu, Ĺźe teoretycznie siostra posiada status gĹĂłwnego najemcy i nie bÄdzie chciaĹa odstÄ piÄ o umowy najmu, przez czystÄ zĹoĹliwoĹÄ. JeĹli znajdziesz chwile i zechcesz przeczytaÄ artykuĹ na ktĂłry siÄ natknÄ Ĺem na stronie http://www.poradaprawna.pl/porady/wygasniecie-stosunku-najmu,135981.html Jest tu opisana dokĹadnie taka sama sytuacja jak moja, z tym Ĺźe relacja zachodzi miÄdzy byĹym mÄĹźem, a ĹźonÄ ktĂłra ubiega siÄ o wykup mieszkania. WytĹuszczone zdanie : " Nie przebywajÄ c w lokalu od czerwca 1985 r. i nie speĹniajÄ c Ĺźadnych powinnoĹci najemcy zwiÄ zanych z korzystaniem z tego lokalu, pozwany wyraziĹ wolÄ rezygnacji z prawa wspĂłĹnajemcy, co miaĹo charakter trwaĹy ..." Ale to juĹź jest sprawa sÄ dowa, a tej Pani prawnicy radzÄ zĹoĹźyÄ pozew z ĹźÄ daniem ustalenia stosunku najmu. Jakkolwiek mowa jest o ustaleniu utraty uprawnieĹ wspĂłĹnajemcy. SÄ d uznaĹ : "Stosunek wspĂłĹnajmu trwa takĹźe po rozwiÄ zaniu maĹĹźeĹstwa przez rozwĂłd, a zachowanie prawa wspĂłĹnajemcy zaleĹźy od tego czy maĹĹźonek bÄ dĹş byĹy maĹĹźonek pozostaje w lokalu, czy teĹź opuĹciĹ lokal z wĹasnej woli na staĹe i stan ten jest trwaĹy " "KoniecznÄ przesĹankÄ trwania wspĂłlnoĹci prawa najmu jest okolicznoĹÄ wspĂłlnego zamieszkania maĹĹźonkĂłw. Inaczej - jak w odniesieniu do zasad rzÄ dzÄ cych wspĂłlnoĹciÄ ustawowÄ - data powstania stosunku najmu nie odgrywa roli (por. uchwaĹÄ SÄ du NajwyĹźszego z dnia 19 lutego 1976 r. III CZP 96/75 OSNCP 1976/7-8 poz. 161, aprobowanÄ w doktrynie). Skoro zatem rozstrzygajÄ cÄ przesĹankÄ dla wywoĹania skutkĂłw z art. 7 ustawy o najmie lokali mieszkalnych jest wspĂłlne zamieszkanie maĹĹźonkĂłw w lokalu, do ktĂłrego sĹuĹźy im wspĂłlnie z mocy tego przepisu tytuĹ prawny, to nastÄpstwem definitywnego opuszczenia mieszkania przez jednego z nich jest utrata przymiotu wspĂłĹnajemcy. IstniejÄ podstawy do przyjÄcia, Ĺźe maĹĹźonek, ktĂłry definitywnie opuĹciĹ lokal, wypowiedziaĹ najem per facta concludentia." Sens miej wiÄcej jest ten sam. JeĹźeli siÄ okaĹźe, a najprawdopodobniej tak, Ĺźe pomimo tego Ĺźe moja Moim radcÄ prawnym. ChciaĹem zaczerpnÄ Ä opinii fachowca, później opublikowaĹem ten post. w tej sprawie i wedĹug niego, fakt iĹź Tak, umowÄ najmu zawartÄ w roku 1995, na podstawie decyzji z 1979r o przydziale mieszkania. NajĹmieszniejsze w tym wszystkim jest to, Ĺźe juĹź wczeĹniej, kilka lat temu, staraĹem siÄ o wykupienia mieszkania. Wszelkie sprawy formalne byĹy dopiÄte na ostatni guzik. FazÄ oszacowania wartoĹci mieszkania miaĹem juĹź za sobÄ , wystarczyĹo wpĹaciÄ pieniÄ dze. Niestety nagle okazaĹo siÄ, Ĺźe Ĺrodki te musiaĹem spoĹźytkowaÄ na co inne. Do wykupu nie doszĹo. MiaĹo to miejsce zaledwie kilka lat temu i wtedy nie byĹo problemu z ustalaniem prawa tytuĹu do lokalu. Czy oni majÄ tam, aĹź taki baĹagan?
DziÄkujÄ Pzdrw |
|
Data: 2012-11-02 03:03:11 | |
Autor: p47 | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
Zapominasz o zasadniczym celu Äwiczenia! - jest nim wykup mieszkania a nie ustalenie gĹ. lokatora czy tez okreslenie roli siostry!! Czy nie byĹoby zatem najproĹciej po prostu zĹoĹźyÄ wniosek o wykup mieszkania, stwierdzajÄ c to, co napisaĹeĹ (tj. ze jestes gĹ. lokatorem i mieszkasz tu z rodzinÄ od 30 lat, pĹacisz czynsz itp) jako zaĹÄ cznik podajÄ c aktualnie obowiÄ zujÄ ca umowÄ najmu (tÄ na 4 osoby)i czekaÄ na wynik? Skoro wĹaĹciciel mieszkania (miasto) wystawiĹ umowÄ na 4 osoby to albo zapomniaĹ o siostrze, albo w jego interpretacji te umowy na ktĂłrych siostra figuruje sÄ juĹź niewaĹźne. Po co zatem samemu budziÄ u niego wÄ tpliwoĹci? JeĹli jednak wĹaĹciciel nie bÄdzie chciaĹ ci sprzedaÄ mieszkania to i tak bÄdzie musiaĹ podaÄ uzasadnienie decyzji i wĂłwczas bÄdziesz znaÄ jego stanowisko ktĂłre bÄdziesz zapewne staraÄ siÄ obaliÄ. Ale obracaÄ siÄ wtedy bÄdziesz w sferze konkretow )prawnych) a nie domysĹĂłw. |
|
Data: 2012-11-02 03:26:28 | |
Autor: p47 | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-02 03:03, p47 pisze:
JeĹli jednak nie uda ci siÄ w ten sposĂłb siostry "wykolegowaÄ" i wĹaĹciciel uzna, ze siostra wciÄ Ĺź ma prawa do lokalu to zawsze, w ostatecznym rachunku moĹźesz skĹoniÄ jÄ , aby solidarnie i wraz z tobÄ wystÄ piĹa o wykup mieszkania a potem jÄ spĹaciÄ, tj. przekazaÄ kwotÄ rĂłwnÄ poĹowie rynkowej wartoĹci mieszkania minus poĹowa kwoty wykupu minus to, co juĹź siostra (ewentualnie) od rodzicĂłw dostaĹa na swoje mieszkanie (przy zaĹoĹźeniu, ze dziedziczycie po rodzicach ustawowo). Takie rozwiÄ zanie zgodne jest z moim poczuciem sprawiedliwoĹci no bo niby dlaczego tylko ty masz po rodzicach dziedziczyÄ mieszkanie z prawem wykupu? ;-) |
|
Data: 2012-11-02 08:51:36 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-02 03:26, p47 pisze:
W dniu 2012-11-02 03:03, p47 pisze: Masz caĹkowitÄ racjÄ, byÄ moĹźe wynika to z mojego charakteru - martwiÄ siÄ na wyrost. AbstrahujÄ c od tego, Ĺźe siostra bÄdzie robiÄ problemy, irytuje mnie ten caĹy baĹagan. Ta umowa najmu ktĂłra zawarĹem w 1995r. niby jest na 4 osoby, tj. czynsz i wszystkie inne opĹaty sÄ rozpisane na 4 osoby, a w rubryce pod nazwiskiem gĹĂłwnego, gdzie naleĹźaĹo by wylistowaÄ lokatorĂłw z prawem do tytuĹu, nie widniejÄ Ĺźadne nazwiska, ani mojej siostry, ani Ĺźony i dzieci. Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choÄ mieszkajÄ i zameldowane sÄ tam od narodzin, nie miaĹy prawa tytuĹu do lokalu a moja siostra, ktĂłra nie mieszka ze mnÄ go ma. A w/g mnie prawo tytuĹu z racji pozostawania we wspĂłlnym gospodarstwie, mojej rodzinie naleĹźy siÄ jak "psu micha" ! (co zauwaĹźyĹeĹ nie zostaĹo jeszcze zweryfikowane) No ale Polska jest krajem specyficznym Procedura wyglÄ da nastÄpujÄ co : SkĹadasz wniosek w Wydziale Gospodarowania Mieniem, dalej wÄdruje on do MZBMu, aby po weryfikacji wrĂłciĹa z powrotem do WGM, a ci jeszcze w miÄdzyczasie ustalajÄ tytuĹ prawny do lokalu w Wydziale Spraw SpoĹecznych i Mieszkaniowych ... Kiedy udaĹem siÄ do BOI w MZBMie, usĹyszaĹem Ĺźe koniecznie muszÄ zĹoĹźyÄ wniosek o ustalenie wszystkich osĂłb posiadajÄ cych prawo tytuĹu do lokalu, gdyĹź ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to Ĺźe siostra prawa tego nie straciĹa, gdyĹź juĹź byĹy takie przypadki wczeĹniej i bÄdzie musiaĹa na piĹmie odstÄ piÄ od umowy najmu. Wtedy dostanÄ aneks do umowy z 1995r. na ktĂłrym bÄdÄ figurowaĹ jako gĹĂłwny najemca wraz z czĹonkami mojej rodziny! Pytam - dlaczego podczas zawierania umowy w 1995r. juĹź wtedy jasno i klarownie nie okreĹlono najemcĂłw z prawem tytuĹu? SĹyszÄ - A no bo wtedy te urzÄdy tak pracowaĹy ... Ĺmiechu warte! Tu nikt nie chce nikogo jak to nazwaĹeĹ "wykolegowaÄ". Jako pierwszy z rodzeĹstwa zaĹoĹźyĹem rodzinÄ. Jak jeszcze Ĺźyli rodzice, wspĂłlnie ustaliliĹmy, Ĺźe ja zostanÄ z rodzinÄ w tym mieszkaniu. Siostry teĹź na to przystaĹy i wyprowadziĹy siÄ do swoich mieszkaĹ. Pewnie, Ĺźe mnie niejako "trafiĹo siÄ" to mieszkanie za free. Tak jak pisaĹem siostra o ktĂłrej mowa, najÄĹa inne mieszkanie spĂłĹdzielcze a później je wykupiĹa. Gdyby trzymaÄ siÄ przepisĂłw, nawet nie mogĹaby w tej chwili wykupiÄ mojego gdyĹź juĹź posiada tytuĹ wĹasnoĹci do innego lokalu. Nie wiem rĂłwnieĹź czy najmujÄ c mieszkanie od spĂłĹdzielni, w Ĺwietle obowiÄ zujÄ cych wĂłwczas przepisĂłw mogĹaby mieÄ prawo tytuĹu do innego mieszkania komunalnego. Skoro poruszyĹeĹ kwestiÄ poczucia niesprawiedliwoĹci, to powiem, Ĺźe po Ĺmierci naszych rodzicĂłw odziedziczyĹa mieszkanie po rodzicach oraz dziaĹkÄ rekreacyjnÄ . Czy wedĹug Ciebie sprawiedliwoĹci stanie siÄ zadoĹÄ jak wykupiÄ mieszkanie i spĹacÄ jej poĹowÄ wartoĹci mieszkania? |
|
Data: 2012-11-02 12:57:31 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Fri, 2 Nov 2012, valdoozz wrote:
W dniu 2012-11-02 03:26, p47 pisze: A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe, związane z prawami wynikłymi z najmu? ;) Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to dlaczego nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*? Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede, to co innego niż czynsz i fundusz remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie są związane z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie". bałagan. Ta umowa najmu która zawarłem w 1995r. niby jest na 4 osoby, tj. A ta teza skąd? "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową. Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak i administracyjnych. Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]: http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,ustawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html a moja siostra, która nie mieszka ze mną go ma. Czego do końca nie wiemy, a wychodzi że urzędnicy też nie wiedzą. A w/g mnie prawo tytułu z racji pozostawania we wspólnym gospodarstwie, mojej rodzinie należy się jak "psu micha" ! (co Co nie zostało zweryfikowane, nie czytałeś KC? ;) No ale Polska jest krajem specyficznym Nie aż tak :D Kiedy udałem się do BOI w MZBMie, usłyszałem że koniecznie muszę złożyć wniosek o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo tytułu do lokalu, gdyż ta decyzja z roku 1979 wskazuje na to że siostra prawa tego nie straciła, gdyż już były takie przypadki wcześniej i będzie musiała na piśmie odstąpić od umowy najmu. Dla jasności, czy był przepis który automatycznie konwertował wszystkie przydziały na umowy najmu (a nie przepis, który dawał PRAWO do żądania konwersji przydziału na umowę najmu, bo to jednak co innego choćby ze względu na przedawnienie), tego też nie wiem, więc nie pomogę :( Wtedy dostanę aneks do umowy z 1995r. na którym będę figurował To drugie nie jest konieczne. Patrz wyżej - prawa Twojej rodziny wynikają wprost z KC. Oczywiście, zakazu przepisania nawet całych 1087 arykułów do KC nie ma, a przepisanie konkretnych regulacji lub konkretnego stanu prawnego (kto imiennie w danej chwili się kwalifikuje) ma pewien sens, ale *na dziś* IMO znaczenia prawnego nie zmieni (ani wpisanie ani niewpisanie Twojej rodziny do umowy najmu). Pytam - dlaczego podczas zawierania umowy w 1995r. już wtedy jasno i klarownie nie Bo doskonale wiedzieli, że nie ma takiej potrzeby. Zauważ - jeśli czegoś brakuje, to wcale nie "najmu na Twoją rodzinę". Brakuje wypowiedzenia prawa do ustalenia stosunku najmu na Twoją siostrę! Słyszę - A no bo wtedy te urzędy tak pracowały ... Śmiechu warte! Tu nie masz racji. Tu nikt nie chce nikogo jak to nazwałeś "wykolegować". p47 pisze Ci w tym duchu: w PRL w praktyce "prawo do najmu" miało wartość mieszkania. Biorąc pod uwagę, że w formie "prawa do wykupu" przeniosło się na dzisiejsze czasy jako dająca się zmaterializować wartość, jest w tym taka logika, nawet jeśli formalnie tak to nie wygląda. Jako pierwszy z rodzeństwa założyłem rodzinę. To bez znaczenia :) Jak jeszcze żyli rodzice, wspólnie ustaliliśmy, "pokaż papier" :] JEŚLIBY "prawo do wykupu z tytułu najmu" traktować tak jak to opisał p47, musiałbyś mieć "papier" i to notarialny. Oczywiscie tak nie jest (a to prawo nie jest zbywalne, jest... dziwne), niemniej w sprawie ustaleń ustnych pozostajesz na łasce i niełasce siostry. Żeby nie było - raz jeszcze. Moim zdaniem, JEŚLI siostra postanowi się "postawić" i domagać się prawa które wywiedzie z automatycznego przekształcenia przydziału w najem, to jak najbardziej będzie oznaczało, ze powinna zapłacić "swoją część" opłat czynszowych za przeszłe lata. Uzasadnienie podałem. Gdyby trzymać się przepisów, nawet nie mogłaby w tej chwili wykupić mojego gdyż już posiada tytuł własności do innego lokalu. Nie wiem również czy najmując mieszkanie od spółdzielni, w świetle obowiązujących wówczas przepisów mogłaby mieć prawo tytułu do innego mieszkania komunalnego. To jest tak, jak z przekraczaniem prędkości :] Nie mogłaby, ale przypadki kiedy rodziny np. prezydentów miast miały mieszkanie włansościowe i dostawały najem mieszkania komunalnego ("bo delako mieszka a tu pracuje") były AFAIR opisywane w prasie, i wynikało z tego, że przepis nie implikuje automatycznego rozwiązania najmu (skądinąd rozsądnie - ktoś mógłby tak pomieszkać i niepłacić za czynsz, a potem powiedzieć ze przecieć najmu nie było :P) Implikuje najwyżej prawo do natychmiastowego wypowiedzenia najmu. A tego najwyraźniej brakuje. I to teraz pytanie - czy nie jest tak, że po prostu Ty nie masz stosownego "papieru", mimo że mógł być wydany! (urząd mógł kiedyś stosunek najmu siostry wygasić, ale ani urząd ani ona mogą zarowno nie pamiętać jak i nie mieć już tego papierka). Skoro poruszyłeś kwestię poczucia niesprawiedliwości, to powiem, że po śmierci naszych rodziców odziedziczyła mieszkanie po rodzicach oraz działkę rekreacyjną. To nie do mnie, ale IMO nie. Z kilku przyczyn :) pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-02 17:54:31 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
No ok, teraz zrobiło się to za Twoją sprawą bardziej czytelne. Gdyby ta moja umowa najmu była co najmniej skonstruowana tak jak wzór który znalazłem w necie -> http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=umowa-najmu-lokalu-mieszkalnego-przez-kilku-najemcow.doc&source=web&cd=1&cad=rja&ved=0CB8QFjAA&url=http%3A%2F%2Fdokumenty.otodom.pl%2Fwzory-umow%2Fumowa-najmu-lokalu-mieszkalnego-przez-kilku-najemcow.doc&ei=A-STUMy5JsrLtAbJtIDoAw&usg=AFQjCNEPBDkw_lO9V4UC-gLHwsMaPJeKJg Ta akurat dotyczy kilku najemców ale chodzi mi o to, że w ptk. 2 jest czarno na białym : 2. Wynajmujący oświadcza, że Przedmiot Umowy nie jest obciążony prawami osób trzecich. a dalej odnośnik do podstawy prawnej (zmieściłeś się w zakresie ze swoimi przepisami - art.680[1] KC oraz 688[2] ) 2. W sprawach nieuregulowanych w Umowie zastosowanie znajdą przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. 2001, Nr 71, poz. 733) oraz Kodeksu cywilnego (Dz. U. 1964, Nr 16, poz. 93), zwłaszcza przepisy dotyczące najmu i najmu lokali (art. 659 - 692). Moim zdaniem z treści profesjonalnie sporządzonej umowy, jasno i przejrzyście powinno wynikać kto i na jakich zasadach posiada prawo tytułu do lokalu. Można? Pewnie. Co miasto, czy gmina to obyczaj.
A powinni.
Jest to prawdą to co piszesz ale pomijając treść, czy nie przyjemniej by było dla samej formy sporządzenia umowy aby nazwiska współnajemców widniały na umowie. (nawet w przypadku wielodzietnej rodziny nie stanowiłoby to chyba problemu poświęcić połowę strony A4) Nie wymyśliłem sobie togo. Dla przykładu na decyzji o przydziale mieszkania mojemu ojcu z 1963, jesteśmy wymienieni wszyscy tj. moja matka jako żona gł. najemcy oraz trójka dzieci w kolejności. 1. Iksowska - córka 2. Igrekowski - syn 3. Zetowska - córka Również w decyzji z roku 1979, są wymienione Imiona i Nazwiska, moje i mojego rodzeństwa. Czarno na białym, komu się przydziela mieszkanie. Nie zrozum mnie źle, ja zdaje sobie sprawę że to być może czepiam się szczegółów ale poruszyłeś ten temat więc podaje mój punkt widzenia. I co niektórym czasu by zaoszczędziło. Widzę, że Ty doskonale orientujesz się w przepisach KC ale przecież nie każdy musi. Choćby w naszym przypadku, już byśmy nie poruszali tego wątku bo z umowy wynikałoby kto jest najemcą, kto współnajemcą oraz kto posiada tytuł prawny do lokalu. Czyli byłyby to wymienione w umowie osoby i podpunkt jak we wzorze umowy o której pisałem u góry. "Wynajmujący oświadcza, że Przedmiot Umowy nie jest obciążony prawami osób trzecich." Krótko i treściwie, a przepisy KC nie sobie będą, przecież nie muszę ich znać na pamięć. Wiem, że nie można kraść ale szczerze powiem, że nie wiem jaki artykuł KK tego zabrania :-)
To fakt !
Czyli Twoim zdaniem, fakt że na dzień dzisiejszy sprawa prawa do tytułu nie jest uregulowana ma mnie nie bulwersować? Nawet pozostawiając tę kwestię, dlaczego kilka lat temu (chyba 1994r.) gdybym miał środki na wykupienie doszłoby do sfinalizowania kupna. Dzisiaj nie pisałbym tego postu. Czy w 1994r. siostra chwilowo została pozbawiona prawa tytułu? To świadczy o jednym wielkim bałaganie!
Formalnie masz rację bez znaczenia. Chodzi mi natomiast o umowę ustną, w końcu byliśmy rodziną. Chciałem aby moje potrzeby mieszkaniowe zostały zaspokojone. Więc dogadaliśmy się. Siostry poszły na swoje a ja pozostałem w przydzielonym mieszkaniu. Pzdrw |
|
Data: 2012-11-02 23:31:14 | |
Autor: p47 | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
On Fri, 2 Nov 2012, valdoozz wrote: Albo dziwnie żartujesz, albo niesłusznie miałem ciebie za człowieka rozsądnego;-) Przecież opłata czynszowa (a już na pewno opłaty za ZUŻYTĄ wodę, usuniecie WYTWORZONYCH śmieci itp) nie jest opłatą za możliwość uzyskania korzyści z wykupy, tylko ołatą za KORZYSTANIE, czyli po prostu za mieszkanie w lokalu. Niewątpliwie to autor postu BEZ siostry w tym lokalu mieszkał, wodę zużywał, śmieci produkował a więc słusznie też tylko on opłacał te wydatki, a także płacił za czynsz i fundusz remontowy bo to on swoim zamieszkaniem ZUŻYWAŁ substancję budynku. Aby dosadnie wykazać, jak mylny poglad zaprezentowałeś, to zważ, że gdyby przyjąć twój tok myślenia to wszyscy, którzy mieszkają w czyiś mieszkaniach w których NIE MA możliwości wykupy powinni być zwolnieni z opłacania czynszu i funduszu remontowego! ;-)))
Nie wiem, dlaczego namawiasz autora postu, aby sam komplikował sobie sytuację tj. zgadywał, co urząd mógł mieć na myśli i to swoje przypuszczenia jeszcze rozmaicie interpretował? Jest umowa najmy, w której stroną jest autor wątku jako jedyna wymieniona osoba. Na tej podstawie niechaj pisemnie ( a nie ustnie) zwróci się o sprzedaż (wykup) mieszkania, skoro najemca jest do tego upoważniony.. (..)
A po co składać taki wniosek i w ogóle z nimi o ICH formalnych problemach USTNIE dyskutować (a już szczególnie z panienką w BOI)? - Do autora wątku; -jak pisałem złóż PISEMNIE wniosek o wykup (podając fakt zamieszkiwania od 30 lat, umowy najmu itp) i wówczas oni mają obowiązek także pisemnie , w ciągu OIDP 30 dni zająć stanowisko także na piśmie. Mają wtedy 2 mozliwosci: 1. zgodzić się z wnioskiem i mieszkanie sprzedać wnioskodawcy 2. nie zgodzić się, ale wówczas będą musieli podać podstawę prawną odmowy i będziesz wiedział na czym stoisz, co tam wg nich brakuje i dlaczego doszli do takiego wniosku (będą musieli podać podstawę prawną takiej opinii) a wtedy możesz spierać się z nimi sądownie tj.możesz próbować wykazać, że ta odmowa jest bezprawna, albo tez zaspokoisz ich żadania (ale wiedzieć będziesz już konkretnie, czego tam brakuje, co im (czyli osobie merytorycznie sprawę rozpatrującej, a nie panience z BOI) potrzebne) Twoje (i już także Gotfrydowe) dywagacje to jest MZ niepotrzebna strata czasu na tym etapie, żeby tego nie nazwać "bicie piany". (..) papierka).Ja też uważam, że nie i powtarzam moją wcześniej zapisana he,he sprawiedliwą formułkę (sprawiedliwą na tyle, na ile znamy sprawę) do przekazania siostrze: Połowa wartości mieszkania minus połowa kwoty wykupu minus połowa tego, co siostra od rodziców dostała plus połowa tego, co autor wątku od rodziców dostał ;-)) |
|
Data: 2012-11-03 01:45:22 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Fri, 2 Nov 2012, p47 wrote:
W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ ||||||||||||||||||||||| i fundusz remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które właśnie Nie. albo niesłusznie miałem ciebie za człowieka rozsądnego;-) Może też nie ;) Przecież opłata czynszowa Nie. (a już na pewno opłaty Zdecydowanie na pewno. Te dwa wydatki w omawianym kontekście leżą na tej samej prostej, tylko zwrot mają obrócony o 180 stopni. Jeden jest wprost związany z tworzeniem kosztu poprzez sam fakt zamieszkiwania, drugi wcale. Fakt, że dla tego drugiego istnieje odpowiedzialność solidarna wobec mieszkańców, nie działa w drugą stronę (poprzez fakt zapłacenia nie staną się najemcami, a tym samym nie mogą uzyskiwać żadnych uprawnień które wynikają z najmu, a nie z opłacania; to samo dotyczy faktu zamieszkiwania bądź niezamieszkiwania oraz praw z tym związanych, są z kolei odrębne od najmu). za ZUŻYTĄ wodę, usuniecie WYTWORZONYCH śmieci itp) OCZYWISĆIE. I dlatego je wyraźnie WYŁĄCZYŁEM - patrz podkreślenie wyżej. Widać czy nie widać? (a jeśli widać, to czemu wrzucasz je do jednego worka z czynszem?) Ale jeśli ktoś wywodzi jakieś prawa z tytułu "trwania najmu", to znaczy, że tym "trwaniem" był zainteresowany. Wyobraź sobie taką sytuację: jest mieszkanie, wynajęte. Ale najemca tam nie mieszka. Bo nie, mieszka sobie gdzie indziej. Co to zmienia w sprawie umowy najmu, a ściślej opłaty czynszowej? No i funduszu remontowego, który wcale nie jest zbierany na "zużycie mieszkania", lecz odtwarzanie elementów wspólnych budynku które z czasem sypią się same z siebie, bo remont dachu nie wykazuje związku z liczbą dzieci, przykładowo. z wykupy, tylko ołatą za KORZYSTANIE, czyli po prostu za mieszkanie w lokalu. Tylko i wyłącznie te opłaty. Niewątpliwie to autor postu BEZ siostry w tym lokalu mieszkał, wodę zużywał, śmieci produkował a więc słusznie też tylko on opłacał te wydatki, TE WYDATKI, nie inaczej. A ile razy miałem podkreślić to co u góry? ;) Jasne, że wszelkie opłaty on miał płacić i już. Te związane z *jego* (i jego rodziny) użytkowaniem. 100% opłat eksploatacyjnych rozliczanych per osoba. Ale już opłaty eksploatacyjne budynku (związane ze sprzątaniem klatki schodowej) - w żadnym razie. Jakby tam NIKT nie mieszkał, to Twoim zdaniem NIKT by nie płacił? Nie ma tak dobrze. a także płacił za czynsz i fundusz remontowy I to jest zupełnie INNA sprawa. Inna dlatego, że *jeśli* wymieniona siostra ma jakieś prawo do mieszkania, to wynika ono wyłącznie z umowy najmu, o ile taka istnieje (na zasadzie konwersji przydziału na najem). Nie przysługuje jej żadne prawo z tytułu zamieszkiwania, prawda? bo to on swoim zamieszkaniem ZUŻYWAŁ substancję budynku. Ależ nie. Jak ktoś wynajął mieszkanie z garażem, to ma prawo do garażu, z VATem zwolnionym :P, a jak wynajął mieszkanie bez garażu, to ma bez (i może sobie wynająć z VATem 23%, jak się da to nawet samym budynku). Jak więc ktoś "trafił" mieszkanie, które jest "z prawem do wykupu", no to tak ma ;), a "trafił" w takie bez, to ma bez. Czynsz nie jest "za prawo do wykupu", ale *również* nie jest "z tytułu zużywania"! (w odróżnieniu od opłat, które wyraźnie oddzielałem). Czynsz jest z tytułu istnienia najmu. Umowy. Tyle! Patrz wyżej - chcesz wywieść, ze najemca może powiedzieć "nie będę płacił bo nie używałem"? To, że z konkretnym lokalem jest związane prawo do wykupu to po prostu "bonus do najmu". I teraz albo ktoś uznaje, że jest objęty najmem i przy okazji na ten bonus się łapie, albo nie jest objęty. Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane Nijak nie "namawiam", gdzie to widzisz? Gaszę jego zapędy do krytyki urzędu. Popatrz na to tak: autor wątku się wkurza, że urząd jego rodzinę potraktował z buta. Idzie do urzędu i robi tam awanturę. Być może elegancko, na piśmie, w wersji "pod krawatem". Niemniej... spodziewasz się, że zaatakowany urzędnik nie będzie miał sporej satysfakcji w skupieniu się na fakcie, że gość bezpodstawnie zaatakował urząd? IMO z p. widzenia prawa właśnie tak jest. Nie, nie namawiam do "komplikowania". Namawiam, jeśli nie wprost do porzucenia zaczepiania tego tematu, to przynajmniej sprawdzenia że wcale to nie wygląda tak jak zostało przedstawione w poście :) Nie wspominać o "absurdzie w nieujęciu imiennie" dzieci, bo tym sobie właśnie może zrazić urzędników. Z p widzenia urzędników taka konstrukcja była wygodniejsza: jakby wpisali literalnie każde dziecko, to po ewentualnych kolejnych narodzinach doszłoby do kolejnej "nierównowagi" (IMO równie bez znaczenia, jak przy niewpisaniu wszystkich, ale przecież nie różniłaby się niczym w zakresie "roszczenia o wpisanie do umowy"). Jest umowa najmy, w której stroną jest autor wątku jako jedyna wymieniona osoba. Na tej podstawie niechaj pisemnie ( a nie ustnie) zwróci się No i tyle. A po co składać taki wniosek i w ogóle z nimi o ICH formalnych problemach Do tego też nie namawiałem. Ale na miejscu autora również wolałbym z góry wiedzieć, czy istniał jakiś automat prawny, obojętnie czy działał w stronę przyznania najmu, czy wykluczenia z najmu. 2. nie zgodzić się, ale wówczas będą musieli podać podstawę prawną odmowy To racja. Twoje (i już także Gotfrydowe) dywagacje to jest MZ niepotrzebna strata czasu na tym etapie, żeby tego nie nazwać "bicie piany". Oj no, nazwij :), tyle że akurat rozumiem postawę pytającego. Nie chce znaleźć się pod presją czasu, jeśli urząd wcale nie oddali wniosku, lecz np. wezwie do uzupełnienia o siostrę. A tego czy słusznie czy niesłusznie już będzie trudno dojść. Tak dla przezorności - oczywiście "słuszność prawna" wcale nie musi mieć nic wspólnego ze sprawiedliwością, i tego jesteśmy świadomi. [...o "sprawiedliwości...] Ja też uważam, że nie Ten punkt nam się zgadza, ale: i powtarzam moją wcześniej zapisana he,he sprawiedliwą formułkę ....w której nie zgadza mi się sprawa czynszu. Doskonale widoczne przy "zeroosobowym" najmie lokalu. Kto płaci czynsz (i tylko czynsz) - mieszkańcy w liczbie zero? Nie. Najemca. Za to, że utrzymuje w swoim ręku "prawa do lokalu" (niektóre, te które wynikają z umowy, nie te które wynikają z zamieszkiwania). No i raz jeszcze: zasady wykupu są odrębne w każdej gminie. Rzeczywiście, tego czy w danej gminie te zasady dają prawo wykupu najemcy czy mieszkańcom (albo jeszcze inaczej), nie wygdybamy. pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-03 04:57:41 | |
Autor: p47 | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-03 01:45, Gotfryd Smolik news pisze:
On Fri, 2 Nov 2012, p47 wrote: Nie! To, że z konkretnym lokalem jest związane prawo do wykupu to po Wygodne dla ciebie pominąłeś w powyższych zawiłych;-) rozważeniach , co to jest "czynsz" (a należałoby to zrobić, zgodnie z zasadami zastosowania norm prawnych). Otóż czynsz to powtarzające się okresowe świadczenie majątkowe pobierane przez właściciela (lub zarządzającego) nieruchomości lub gruntów za udzielone osobie fizycznej lub prawnej PRAWO (podkreślenie moje) używania ich lub użytkowania w formie wynajęcia lub wydzierżawienia. Czynsz najmu - jest to periodyczna opłata pieniężna za PRAWO (p.moje) używania lokalu, pobierana przez wynajmującego od najemcy. A zatem te twoje zawiłe wywody z których ma wynikać prawo do żądania od siostry uiszczenia połowy wpłaconego czynszu za lata, w których w mieszkaniu nie mieszkała miałyby MZ może jakieś uzasadnienie, gdyby autor wątku NIE POZBAWIŁ jej de facto tego prawa do zamieszkania w ten sposób, ze nie pozostawił jej połowy mieszkania do dyspozycji, ale je całe na swoje potrzeby zajął!! Jeśli chcesz do tego podejść w swój ulubiony tj. zawiły sposób, to w ostateczności na miejscu siostry zgodziłbym się zapłacić tę połowę czynszu, ale pod warunkiem, że brat natychmiast opłaci jej za cały ten okres opłatę za bezumowne użytkowanie "siostrzanej" połówki (oczywiście po cenach rynkowych). Zgodzisz się chyba, że takie jej roszczenie byłoby uzasadnione.. ;-)) Mam nadzieję, że teraz zauważysz błąd w swoim podejściu... Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane Toteż ja z kolei namawiam go, aby swoje kontakty z urzędem ograniczył (teraz) wyłącznie do złożenia swojego wniosku o wykup, BEZ dyskusji! Po co ma wyjaśniać tam wątpliwości, których może urząd nie ma wcale, a po rozmowie zacznie mieć? Po co przypominać kwestię siostry, skoro urząd zawarł tylko z nim umowę? Na marginesie, zdaje się że podstawą nieporozumienia jest fakt, iż tzw. "przydział lokalu" nie jest tożsamy z umowa najmu, czy tez zostaniem najemcą, bo ten, któremu lokal przydzielono nabywał dopiero prawo do zawarcia umowy najmu.. Nie, nie namawiam do "komplikowania". A po co TERAZ sprawdzać, skoro po odpowiedzi urzędu albo w ogóle nie będzie problemu, albo będzie (nareszcie ) wiadomo, co należy sprawdzać? Nie wspominać o "absurdzie w nieujęciu imiennie" dzieci, bo tym A do czego ci to TERAZ miałoby byc potrzebne (poza godnym pochwały parciem do zdobycia wiedzy prawniczej w dziedzinie prawa administracyjnego i lokalowego:-)? Powtarzam, teraz tylko możesz się domyślać, co tam urząd w aktach ma, i jak to interpretuje, wersji może być 57, a nieszczęśliwie możesz swoim dopytywaniem się zasiać tam wątpliwości.
No to spyta o podstawę prawną takiego wezwania, a przede wszystkim będzie już wiedział na pewno, o co urzędowi może chodzić. A tego czy słusznie czy niesłusznie już będzie trudno dojść. jakąkolwiek urzad podejmie dycyzję to musi podać jej podstawę prawną . Napewno po odpowiedzi urzędu będzie łatwiej z nimi walczyć, niż teraz , "w ciemno" obstawiać wszelkie możliwości, jakie nam fantazja wymyśli.. Tak dla przezorności - oczywiście "słuszność prawna" wcale nie musi MZ przezorniej jest NIE wyjaśniać z góry wątpliwości (i to NASZYCH, nie urzedu!), skoro urząd nie zaprezentował;-) - panienka z BOI w rozmowie ustnej to nie urząd! Nadmiernie dopytując się latwo urzędnika przekonać, że sprawa jest trudna i lepiej jest nie "podkładać" się z góry-)
Myślę, ze wykazałem ci wyżej, jak sprawa czynszu wygląda.. |
|
Data: 2012-11-03 08:57:55 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-03 04:57, p47 pisze:
W dniu 2012-11-03 01:45, Gotfryd Smolik news pisze: Panowie bo widzę, że ta drobna polemika przeradza się w "bitwę na głosy" oby nie na noże :-) Oboje świetnie rozumiecie temat i poruszony w nim problem, poruszając wiele istotnych kwestii, komentując swoje uwagi na wzajem ( i również moje). Nie umknęło uwadze p47, że być może na obecnym etapie sprawy gdzie jeszcze (nie złożyłem jeszcze wniosku o ustalenie wszystkich osób posiadających prawo do tytułu), niepotrzebnie się gorączkuje, czy też jak to nazwał bije pianę :-) Rzeczywiście uwagę swoją skupiłem na tym co mi powiedziała owa panienka z okienka w BOI. "Trzeba złożyć wniosku i najprawdopodobniej się okaże, że siostra ma tytuł prawny do lokalu bo już tak bywało". Ale przecież każdy przypadek jest inny. Czy aby na pewno ma? Skąd Panienka może znać moją sprawę? W MZBMie, czy to W WGM muszą mieć klarowną sytuację aby sprawa dalej mogła się procesować dalej. Obydwoje skupiliście się również na kwestii spłacania - ja siostrę, siostra mnie, czynszu etc. Wspominałem już wcześniej, że siostra wymeldowała się z mojego mieszkania w roku 1984, wtedy też (najprawdopodobniej, bo skoro się przeprowadziła to w/g mnie jest to jednoznaczne z tym, że w świetle prawa musiała nabyć) nabyła prawa tytułu do innego lokalu - swojego mieszkania spółdzielczego. To ten lokal który później, w latach 90' wykupiła na własność. Moje pytanie do Was jest następujące : Czy wówczas w roku 1984 na mocy przepisów prawnych w Polsce, możliwym było posiadanie tytułu prawa do dwóch mieszkań lokatorskich? Czy z chwilą gdy dostając od spółdzielni mieszkanie na podobnych jak ja warunkach, umowę najmu zawarła na podstawie jakiejś decyzji o przydziale, która określiła jej tytuł prawny do tego lokalu? Z chwilą gdy uzyskała tytuł prawny do mieszkania do którego się przeprowadziła w roku 1984, utraciła prawa tytułu do mojego mieszkania. Decyzja z roku 1979 przestała być dla niej aktualna. Jedynymi wówczas osobami posiadającymi prawo do lokalu, który zamierzam obecnie wykupić zostałem ja i moja już nieżyjąca siostra. Pzdrw |
|
Data: 2012-11-04 09:46:08 | |
Autor: p47 | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-03 08:57, valdoozz pisze:
W dniu 2012-11-03 04:57, p47 pisze: To żadna bitwa, a już na pewno nie na noże!! Udział w tej grupie to taka moja (a sadzę, ze Gotfryda też) rozrywka i gimnastyka umysłu. Zwracam tu przy okazji, ze nie jestem prawnikiem (i OIDW mój polemista też), a więc traktuj nasze uwagi nie jak fachową poradę prawną, ale raczej jako poradę zdroworozsądkową kogoś stojącego z boku, w miarę obiektywnego, a nasze uwagi jako pożywkę do przemyśleń i być może wskazówkę do dalszego drążenia tematu.
Własnie z tego powodu namawiam cie do złożenia formalnego wniosku, bow odpowiedzi urzędu wiele się wyjaśni, m.in. te wyżej poruszone kwestie. Poza tym MZ nic składając wniosek nie tracisz, ani zadnej drogi sobie nie zamykasz.
MZ w tym czasie nie można było mieć tytułu prawnego do jakiegoś mieszkania i jednocześnie do mieszkania komunalnego/lokatorskiego. Ale w urzędach panował bałagan, albo urzędnicy miewali potrzeby;-) i różnie bywało. Przy okazji, jak pisałem, wówczas należało rozróżniać tzw. "przydział lokalu" i umowę najmu, która przecież tez stanowi tytuł prawny do zajmowania lokalu. Być może w twoim przypadku siostra wciąż figuruje w urzędzie jako osoba posiadająca (wraz z tobą) przydział lokalu, ale ponieważ mieszka gdzieś indziej to zapewne z twojego mieszkania jest wymeldowana (bo tak powinna uczynić). Jak jest naprawdę dowiesz się najprościej z odpowiedzi urzędu na twój wniosek,- jak pisałem, mogą po prostu odpowiedzieć pozytywnie, a jak nie zgodzą się, to już dokładniej będziesz wiedzieć, co im się nie podoba, bo odmowe musza uzasadnić i będziesz wiedzieć, jaką akcję musisz podjąć. Co do rozliczenia z siostrą;- są 2 aspekty tej sprawy: 1. zgodny z litera prawa, który jest wcale nie jednoznaczny, zależny od wielu czynników tu nie określonych, 2. moralno-etyczny, tj. jak MZ wypadałoby zrobić z członkiem bliskiej rodziny i moje rozważania dotyczyły tej właśnie kwestii. |
|
Data: 2012-11-06 01:05:24 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytuĹu do lokalu i ustalenie gĹ Ăłwnego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-04 09:46, p47 pisze:
MZ w tym czasie nie moĹźna byĹo mieÄ tytuĹu prawnego do jakiegoĹ WiÄc pozostawiajÄ c przepisy prawne regulujÄ ce przydziaĹ / najem mieszkaĹ w tamtych czasach, chciaĹbym (jeĹli juĹź siÄ nie tego nie zrobiĹeĹ) zapoznaÄ CiÄ z treĹciÄ art. 11 ust. 3 pkt. 2 Ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorĂłw, zgodnie z ktĂłra siostra moja jako wĹaĹcicielka moĹźe (jeĹli juĹź siÄ to nie staĹo) straciÄ prawo do mieszkania komunalnego, ktĂłre jest przedmiotem naszej dyskusji. âwĹaĹciciel lokalu, w ktĂłrym czynsz jest niĹźszy niĹź 3% wartoĹci odtworzeniowej lokalu w skali roku, moĹźe wypowiedzieÄ stosunek najmu: 2. z zachowaniem miesiÄcznego terminu wypowiedzenia, na koniec miesiÄ ca kalendarzowego, osobie, ktĂłrej przysĹuguje tytuĹ prawny do innego lokalu poĹoĹźonego w tej samej miejscowoĹci, a lokator moĹźe uĹźywaÄ tego lokalu, jeĹźeli lokal ten speĹnia warunki przewidziane dla lokalu zamiennegoâ. Na podstawie wciÄ Ĺź aktualnych przepisĂłw z 2001r. dyskwalifikuje jÄ (bÄ dĹş moĹźe dyskwalifikowaÄ - ta kwestia jest niejasna gdyĹź uzaleĹźniona jest od indywidualnie prowadzonej polityki mieszkaniowej gminy/miasta) tytuĹ prawny do innego lokalu poĹoĹźonego w tej samej miejscowoĹci. A dokĹadniej mowa o mieszkaniu wĹasnoĹciowym jaki nabyĹa kilka lat temu. |
|
Data: 2012-11-05 11:37:57 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Sat, 3 Nov 2012, valdoozz wrote:
Panowie bo widzę, że ta drobna polemika przeradza się w "bitwę na głosy" oby nie na noże :-) Nie grozi, te noże latają wyłącznie w sprawach merytorycznych :) Popatrz na to tak - to taki "test przedurzędowy". Coś często źle rozumianego przez grupowiczów, tych którzy sądzą że grupa zastąpi "płatnego" prawnika lub (sądzą) że grupa ma być miejscem na pocieszanie. Tak nie jest, czytelnik ma jedynie szanse na obejrzenie różnych punktów widzenia :) (prawnikami nie jesteśmy, jak p47 napisał). Czy aby na pewno ma? Skąd Panienka może znać moją sprawę? W MZBMie, czy to W WGM muszą mieć klarowną sytuację aby sprawa dalej mogła się procesować dalej. p47 przestrzega przed nadmierny "dopytywaniem" aby nie posiać w urzędnikach wątpliwości i coś w tym jest. IMO - zebrać tyle informacji ile się da z publicznych źródeł, i albo "dedykowana" porada prawna, albo wersja z założeniem że okaże się co urząd napisze. I ta druga wersja wcale nie wygląda źle. Na Twoją korzyść IMVHO działa fakt, że masz "jednoosobową" umowę najmu. NAWET jeśli urząd coś przeoczył, to właśnie urząd, czyli będą woleli ukryć ten fakt ;) No i niewykluczone, co już pisałem, że stosowne "papierki" były swojego czasu sporządzone. Znaczy że urząd powiadomił siostrę o wygaśnięciu przydziału. Ciebie nie miał po co powiadamiać, bo z jakiej okazji? Moje pytanie do Was jest następujące : Wedle mojej nalepszej wiedzy, pytanie jest zadane "niewygodnie". Pisałem - były przypadki opisywane w prasie, tak się składało, że dotyczyły urzędników komunalnych i to tych "wyższych". Przepis zabraniał udzielenia najmu komunalnego komuś, kto już miał prawo do mieszkania, obojętnie czy komunalnego czy własnego. Przepis dawał prawo do wypowiedzenia tak zawartej umowy. Ale z faktu, że takie przypadki były, wynika że przepis nie powodował "automatycznej" nieważności umowy która została zawarta wbrew zakazom. Ma to swoje uzasadnienie - kombinator mógłby się sądzić "ta umowa nie obowiązuje, to nie muszę płacić". Takie "przejechanie ciągłej" :] Ale jak pisałem, archiwalnych przepisów nie mam. Nie wiem również, czy przepis o konwersji przydziałów w najem zawierał jakąś regulację o wygasaniu przypadków "niewykorzystywanych" (braku zamieszkiwania) :( I na takie info IMO można liczyć nie u każdego prawnika, a tylko takiego który specjalizuje się w sprawach lokalowych" :( J.w. - sugestia p47 wersji "urząd napisze w odpowiedzi" nie jest zła. Jak zaakceptuje jesteś w domu ;) Jak odpowie odmownie wiesz na czym stoisz. Jedynie jak zacznie żądać "uzupełniania" to pojawi się presja czasu. pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-05 11:17:01 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Sat, 3 Nov 2012, p47 wrote:
Wygodne dla ciebie pominąłeś w powyższych zawiłych;-) rozważeniach , co to jest "czynsz" (a należałoby to zrobić, zgodnie z zasadami zastosowania norm prawnych). Tak właśnie. Dla ustalenia uwagi - to opłacone prawo może wiązać się z innymi roszczeniami i prawami, ubocznymi. Czynsz najmu - jest to periodyczna opłata pieniężna za PRAWO (p.moje) używania lokalu, pobierana przez wynajmującego od najemcy. Trzeba przyznać spory kawałek racji, o ile ów czynsz daje TYLKO takie prawo. Zwalniałby siostrę od płacenia czynszu w całej niewykorzystywanej wysokości (ewentualnie do roszczenia o zwrot tej kwoty). Tak długo, jak NIC nie chce od tego mieszkania, nie widać podstaw aby miała cokolwiek płacić. Jeśli chcesz do tego podejść w swój ulubiony tj. zawiły sposób, to w ostateczności na miejscu siostry zgodziłbym się zapłacić tę połowę czynszu, ale pod warunkiem, że brat natychmiast opłaci jej Nokaut. Autonokaut ;) Jej takie prawo nie przysługuje (najemca nie może oddawać w podnajem bez zgody tego od kogo wynajął), a temu komu te pieniądze należą, brat już całe pieniądze zapłacił, więc niniejszym "dopłatę za korzystanie ponad należność" uiścił. Ba, uiścił opłatę za WSZYSTKIE prawa z tej "nadwyżki", razem z bonusami :P Sprawdź art.688[2] Tak na boku, świadomość istnienia tej regulacji (chyba dopisanej później niż w 1995 roku, skoro jest [2]) jest najwyraźniej równie nikła, jak świadomość, że komisant nie ma prawa zagarnąć dla siebie "nadwyżki" jeśli przedmiot komisu sprzeda drożej niż za umówioną cenę. Zagarnięty (za pomocą manewru który opisujesz) "czynsz", to byłoby po prostu przywłaszczenie należnej właścicielowi zapłaty :] za cały ten okres opłatę za bezumowne użytkowanie "siostrzanej" połówki (oczywiście po cenach rynkowych). Nie ma takiej możliwości. Chyba że siostra ma pisemną zgodę na podnajem. Zgodzisz się chyba, że takie jej roszczenie byłoby uzasadnione.. Nie :) Byłoby uzasadnione, jakby brat płacił "połowę najmu" (połowę czynszu i 100% kosztów eksploatacyjnych) a zagarnął 100% praw z najmu. A on dotąd zagarnął 100% praw i zapłacił 100% opłat, za to rozpatrujemy hipotetyczny przypadek kiedy siostra chciałaby praw bez opłaty. Bez znaczenia, czy chodzi o prawo uboczne. Mam nadzieję, że teraz zauważysz błąd w swoim podejściu... Mam nadzieję, ze w końcu spostrzeżesz sedno problemu - prawo do wykupu jest ubocznym uprawnieniem wynikłym z najmu. Z ZASTRZEŻENIEM, że mowa o takim przypadku (jako że to przepisy gminy regulują, i któraś gmina może mieć zapis przykładowo o "mieszkańcach", co by siostrę już z definicji wyłączyło). No i jest prosto - albo siostra uznaje, że *ma* udział w najmie, albo go *nie ma*. Jak ma, to najem jest odpłatny. Tertium non datur. [...] Nie, nie namawiam do "komplikowania". Chyba nie rozumiesz. Wbiłeś sobie do głowy wersję jakobym *ja* go wysyłał *do urzędu*. Szczęśliwie widzę, że to co napisałem odebrał prawidłowo :) Pisałemu mu, żeby SOBIE sprawdził W PRZEPISACH, że jego dzieci mają "tytuł prawny". Ustawowy. Do tego nie trzeba żadnego kontaktu z urzędem! Jeden rzut oka do KC. I ten rzut oka uzmysławia, że nie ma o co się awanturować. Nie ma po co iść do urzędu. A po co składać taki wniosek i w ogóle z nimi o ICH formalnych problemach A nie napisałem? To przepraszam i się poprawiam: urząd może wykonać jakiś ruch, który NIE polega na odmowie. Pozostawienie sprawy "w toku" powoduje zaś, że petent znajdzie się pod presją czasu, bo terminy biegną. Powtarzam, teraz tylko możesz się domyślać, co tam urząd w aktach ma, i jak to interpretuje, wersji może być 57, a nieszczęśliwie możesz swoim dopytywaniem się zasiać tam wątpliwości. A KTO PISAŁ O DOPYTYWANIU W URZĘDZIE? Poza Tobą, oczywiście ;) Oj no, nazwij :), tyle że akurat rozumiem postawę pytającego. I co mu szkodziło, jeśli WCZEŚNIEJ spytał na grupie jakie wersje mogą wchodzić w rachubę, tudzież jakie przepisy mogą być użyteczne? Problem w tym, że może chodzić o stare przepisy, słabo dostępne. Nie da się więc "odesłać do gugla". A tego czy słusznie czy niesłusznie już będzie trudno dojść. Za to teraz ryzyko wynosi zero a czas ma słabo ograniczony. Nadmiernie dopytując się Jeszcze raz - skąd pomysł o PYTANIU URZĘDNIKA? To Twój pomysł, nie mój! pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-05 21:45:41 | |
Autor: p47 | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-05 11:17, Gotfryd Smolik news pisze:
On Sat, 3 Nov 2012, p47 wrote: Także jeśli chce je wykupić nie widać podstaw aby miała cokolwiek płacić;-), a w szczególności nie widać podstaw, aby musiała, tak jak tego chcesz, opłacić bratu BEZPŁATNE i wyłączne użytkowanie przez wiele lat "jej" połowy mieszkania (bo do tego żądanie zapłaty bratu połowy czynszu sprowadza się). Jeśli wciąż uważasz, że powinna to wskaż odpowiedni przepis.
(...)
Tak jak napisałes tu jest autonokaut, tyle, ze nie mój;-)) Twoje rozważania dotyczą przecież sytuacji, która tu nie miała miejsca!! -ponieważ ani siostra bratu lokalu NIE wynajmowała, ani zatem brat nie był podnajemcą;- nie przypadkiem pisałem o roszczeniu za BEZUMOWNE zajęcie i użytkowaniu lokalu!- to brat sam zajął "jej" połówkę. Przepisy prawa stwierdzają (co zgodne jest z zasadami sprawiedliwości społecznej), ze osoby zajmujące lokal bez tytułu prawnego są obowiązane do dnia opróżnienia lokalu co miesiąc uiszczać odszkodowanie, patrz art. 18.2 Ustawy o ochronie praw lokatora.... Nic tu nie zmienia to, czy ten bezumownie zajmujący lokal miał prawo ten oficjalnie wynająć czy nie. Zwracam uwagę, że to nie jest czynsz za podnajem, ale ODSZKODOWANIE, np za naruszenie praw siostry do połowy mieszkania. Przypominam też, że pisałem o tym ewentualnym roszczeniu siostry w sytuacji, gdy NAJPIERW brat nierozsądnie zażąda od niej spłaty połowy czynszu (czyli zażąda zafundowania sobie bezpłatnego użytkowania połowy lokalu), a tym samym uzna, że siostra do połówki miała prawa, ale on , wprawdzie bez umowy podnajmu możliwości zamieszkania jej pozbawił, skoro tam zamieszkał.
A na jakiej podstawie uznałeś, ze jego wartośc równa się czynszowi i że zatem, jesli taKIE PRAWO WYSTEPUJE TO JUZ MIESZKAĆ MOŻNA ZA DARMO;-),- Z ZASTRZEŻENIEM, że mowa o takim przypadku (jako że to przepisy Taka kategoryczna alternatywa byłaby słuszna, gdyby "najem" oznaczał prawo do wykupu. Ale, oznacza całkowicie coś innego, a już na pewno czynsz nie oznacza opłaty za wykup, tylko to co wcześniej pisałem. Może przy pomocy poniższej paraboli teraz zrozumiesz w istocie absurdalność swojego postulatu: Otóż wyobraźmy sobie, ze rodzice m.in. mieli stary samochód, nic nie warty (netto), bo obłożony zastawem równym jego wartości (to odpowiednik naszego mieszkania komunalnego, które formalnie, dla celów spadkowych też nic nie jest warte)). Samochód ten użytkował wyłącznie brat. W chwili śmierci rodziców dokonano podziału masy spadkowej pomiędzy rodzeństwem, ale ponieważ samochód miał wartość netto równą zero to nie wszedł on do masy spadkowej, nie był dzielony i dalej jeździł nim wyłącznie brat. Po pewnym czasie okazało się, że karoseria samochodu jest szczerozłota, a więc ma on ukrytą, potencjalną znaczną wartość (mieszkanie można przez wykup przekształcić we własnościowe). Aby nim w pełni władać trzeba jednak wykupić ten zastaw nieznacznej wartości w porównaniu z ceną samochodu. Ty uważasz, że w tej sytuacji jeśli siostra chce partycypować w wykupie samochodu i miec udział w jego rzeczywistej wartości, czyli mieć udział w części tego dodatkowego składnika spadku to powinna zapłacić bratu kwotę równą połowie kosztów paliwa (czynsz) zużytego przez niego na jego prywatne, solowe jazdy (użytkowanie mieszkania) wraz z kosztami przeglądów (fundusz remontowy) wykonanych z powodu przejechanych przez niego km. Ja uważam, że coś cię zaćmiło;-) Zresztą zauważ, że ta kwestia jest raczej ze sfery etycznej, a nie prawnej. MZ nie ma żadnej podstawy prawnej, na gruncie której brat mógłby dochodzić jakichkolwiek opłat od siostry a w szczególności opłacania przez nią czynszu za część lokalu, którą on zajmował i to nie z powodu jedynie art. 118. Także MZ prawa siostry do wykupu tez zzpewne można skutecznie podważyć (inna rzecz, że może to sporo czasu zająć). Niemniej chyba autor wątku bliższy jest mojej ocenie sytuacji, a mianowicie tak jak ja czuje , ze "coś" się siostrze jednak należy i stara się tego uniknąć szukając sposobu wykupienia mieszkania bez jej wiedzy i udziału, tj. tak, aby nie była świadoma, ze może jakieś roszczenia wysunąć. A najpewniej nie będzie wysuwać, jeśli o wykupie w ogóle nie dowie się.. Uważam, ze jej to "coś "należy się (zgodnie z podaną w poprzednim poście formułą), albowiem, tak jak w moim przykładzie z samochodem, choć gdy rodzice umierali mieszkanie (formalnie) nic nie było warte, a więc nie weszło w skład masy spadkowej i nie było dzielone miedzy rodzeństwem, to teraz okazuje się, że moze uzyskać ono znaczna wartość. Zatem z moralnego punktu widzenia nie widzę powodu, aby nie podlegało ono podziałowi takiemu jak wcześniej dzielono inne składniki dorobku rodziców. To, ze brat opłacał czynsz nic tu nie zminia, bo nie opłacał czynszu za puste mieszkanie, ale cale je zajmował (co na dobra sprawę jest przecież jego dodatkową korzyścią). Niewykluczone, że zgodnie z litera prawa sprawa wygląda inaczej, niewykluczone też, że krzywdzę autora wątku nie znając wszelkich okoliczności sprawy. Niemniej na podstawie podanych wiadomości takie wyrobiłem sobie zdanie. (...)
No i biegną, urząd to nie sąd który nie może osądzać sprawy już osądzonej.
Chętnie uderze się w pierśza takie zawracanie głowy, ale pod warunkiem, że ty (albo inny grupowicz) napisze mu dokładnie, jakie urzad zajmie stanowisko i o co urzędowi bedzie w trakcie postępowania chodzić;-) Jęsli jednak takiego postu nie bedzie to w jaki inny sposób autor miałby dowiedzieć się, o co urząd go zapyta i to tak kategorycznie i zawile, ze wątpisz, czy autor zdąży mu odpowiedzieć w tym "biegnącym" terminie? NB chyba jedyną kwestią wątpliwa jest to, czy urząd uzna, że siostra jest stroną w postępowaniu o wykup, czy tez nie. I to wie tylko urząd, bo tylko urząd zna stan swoich dokumentów.
Za to teraz ma nieograniczona ilość możliwości w zgadywaniu, co to urząd może akurat wymyślić (co zresztą dobrze robi na intelekt;-). Owszem, bo ja uważam jednak, ze zmuszenie urzędnika do zajęcia oficjalnego stanowiska bardziej wyjaśni sprawę niż zadawanie takich pytań grypowiczom nawet z tobą włącznie;-) |
|
Data: 2012-11-05 22:07:31 | |
Autor: p47 | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
A tak zupełnie na marginesie,- jeśli siostra figuruje w tzw. "przydziale lokalu", który wcześnie nazywał się tez "nakazem kwaterunkowym" i nie został on pozbawiony ważności to ze względną łatwością, jeśli zechce, może bratu zrobić kuku, a to mianowicie wymeldować się ze swojego obecnego lokalu i zameldować się spowrotem w spornym mieszkaniu, bo taki przydział oznacza nie co innego, ale urzędowo potwierdzone prawo do zawarcia umowy najmu tego lokalu. Jeśli przydział jest ważny to siostra ma prawo taka umowę (skądinąd ta k jak i brat) zawrzeć, tym bardziej, ze lokal nigdy nie był oficjalnie podzielony i , tak jak w przydziale napisano, miał być tez wspólnie użytkowany. Co więcej, na mocy innych przepisów, nabędą wówczas prawo do zamieszkania razem z nią jej dzieci i małżonek. ;-) |
|
Data: 2012-11-05 23:12:12 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Mon, 5 Nov 2012, p47 wrote:
A tak zupełnie na marginesie,- jeśli siostra figuruje w tzw. "przydziale lokalu", który wcześnie nazywał się tez "nakazem kwaterunkowym" i nie został on pozbawiony ważności to ze względną łatwością, jeśli zechce, może bratu zrobić kuku, a to mianowicie wymeldować się ze swojego obecnego lokalu i zameldować się spowrotem w spornym mieszkaniu, bo taki przydział oznacza nie co innego, ale urzędowo potwierdzone prawo do zawarcia umowy najmu tego lokalu. Tak z ciekawości - a gdzie będzie w międzyczasie mieszkała? Synom burmistrzów taki numer przechodził, że urzędnicy "przeoczyli" fakt iż nowy lokator ma prawo do innego mieszkania. Czytałem :] I przechodziło, bo nikt się nie sprzeciwiał (pusty lokal). A zameldować, to będzie się mogła *po* zamieszkaniu, nie przed. O ile nie jest synem burmistrza rzecz jasna ;) pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-11-06 01:42:37 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-05 22:07, p47 pisze:
A tak zupełnie na marginesie,- jeśli siostra figuruje w tzw. "przydziale A możesz podać podstawę prawną? Ja znalazłem, że "Kwestie przydziału lokali komunalnych uchwala rada gminy/ powiatu na podstawie ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego. Stosownie do tej ustawy" Jeśli chciałaby się zameldować w mieszkaniu komunalnym, którego obecnie jestem głównym najemcą jako dumna posiadaczka mieszkania własnościowego to może mieć problemy - w nawiązaniu do Ustawy z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, art. 11 ust. 3 pkt. 2. A tutaj masz przykład - > http://prawo-porady.pl/artykuly,tytul-prawny-do-innego-mieszkania-a-wypowiedzenie-umowy-najmu,248.html "Posiadanie tytułu prawnego do innego lokalu w tej samej miejscowości powoduje, iż umowa z gminą może być wypowiedziana, a więc z takimi osobami w ogóle nie zawiera się umowy najmu" |
|
Data: 2012-11-06 02:25:53 | |
Autor: valdoozz | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
W dniu 2012-11-05 22:07, p47 pisze:
Co więcej, na mocy innych przepisów, nabędą wówczas prawo do A dokładnie jakich? Więc na ile dzielimy mieszkanie? Bo Ty chcesz dzielić na dwa a zapominasz o Art. 6801 k.c. Z chwilą gdy zawarłem umowę najmu, moja żona jednoznacznie została obok mnie głównym najemcą, podobnie dwója dzieci przez fakt czynnego zamieszkiwania w lokalu niejako wstąpiły w stosunek najmu. Według polskiego ustawodawstwa prawo najmu lokalu mieszkalnego nie podlega dziedziczeniu i nie wchodzi w skład spadku po najemcy. Musiałaby czynnie zamieszkiwać wraz z rodziną w tym mieszkaniu aby którekolwiek z nich (z jej najbliższej rodziny) posiadło jakiekolwiek prawa do mieszkania. |
|
Data: 2012-11-05 23:06:23 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego | |
On Mon, 5 Nov 2012, p47 wrote:
Także jeśli chce je wykupić nie widać podstaw No to proponuję protokół rozbieżności, bo stanowiska mamy jasne :) a w szczególności nie widać podstaw, aby musiała, tak jak tego chcesz, opłacić bratu BEZPŁATNE i wyłączne użytkowanie przez wiele lat "jej" połowy mieszkania Użytkowanie w żadnym razie. Opłaty związane z użytkowaniem wyłączyłem na wstępie. Do tego w którymś tam momencie napomnkąłem, że niekoniecznie połowa. Po pierwsze, zależy od którego elementu "tytułu" zależy ewentualne prawo do wykupu. Skoro to gmina może przyjąć własne regulacje, najem może być nie tylko warunkiem niewystarczającym, ale również niekoniecznym. (bo do tego żądanie zapłaty bratu połowy czynszu sprowadza się). Jeśli wciąż uważasz, że powinna to wskaż Nie tak. Uważam, że w zastanym stanie wychodzi, że najmu (z jej strony) nie było, "przez niewykonywanie" :] Ale jeśli (jeśli!) ktoś chce wywieść prawa z odpłatnej umowy, jaką jest najem, to znaczy ze akceptuje stosowny koszt. Nie ma takiej możliwości. Błąd. Nie zajął sam. Ma kwit stwierdzający że jest najemcą całego lokalu. Przepisy prawa stwierdzają (co zgodne jest z zasadami sprawiedliwości społecznej), ze osoby zajmujące lokal bez tytułu prawnego Właśnie uderzyłeś w coś trwardego ;) Zresztą zauważ, że ta kwestia jest raczej ze sfery etycznej, a nie prawnej. Oczywiście. Opłaty należałyby się właścicielowi mieszkania. Wspominałeś coś o odszkodowaniu. Brat płacił za "całokształt najmu", razem z prawem przypadkowo związanym z tym najmem (prawem do wykupu). Także MZ prawa siostry do wykupu tez zzpewne można skutecznie podważyć W sumie tak to wygląda. "w słusznej sprawie" nie płaciła, nie widać podstaw żeby miała nabyć jakichś praw z niepłacenia. A KTO PISAŁ O DOPYTYWANIU W URZĘDZIE? Na początek, to tezą o dopytywaniu w urzędzie zostałem potraktowany wobec odesłania do przepisów o ustawowym tytule do lokalu, co miało na celu nieodsyłanie do urzędu. Jęsli jednak takiego postu nie bedzie to w jaki inny sposób autor miałby dowiedzieć się, o co urząd go zapyta A to jest z kolei wersja, ze wieloryby nie istnieją, bo nie widziałem. Z tego, że w tym wątku nie padnie żadne sensowne ostrzeżenie, wcale nie wynika, że NIE MOŻE PAŚĆ. Nie ma innej metody, jak spytać. Owszem, bo ja uważam jednak, ze zmuszenie urzędnika do zajęcia oficjalnego Akurat co do ostatniego zgadzam się w 100% :) (pisałem, że nie mam archiwalnych przepisów o przydziale). pzdr, Gotfryd |