Witam,

Długi sierpniowy weekend przedłużył się nam do całego tygodnia. Tym razem wybraliśmy się na wycieczkę w teren bardziej pagórkowaty niż zwykle.

Pokręciliśmy się trochę po Polsce i trochę po Słowacji. Przejechaliśmy przez Pogórze Strzyżowskie, Kotlinę Jasielsko-Krośnieńską, Pogórze Jasielskie, Beskid Niski, Pogórze Laboreckie (Laborecká vrchovina), Bukovské vrchy, Bieszczady Zachodnie, Pogórze Bukowskie i Pogórze Dynowskie. W sumie wyszło trochę ponad 450 km.

Zgodnie z przewidywaniami pogórza okazały się być najbardziej wymagające pod względem pokonywania podjazdów. Obawiałem się jak dzieci poradzą sobie na podjazdach, ale o dziwo poszło całkiem nieźle. Szczególnie obawiałem się o jazdę na dziecięcym rowerze ze względu na tylko 5 biegów i wąski zakres przełożeń (co wydaje się jednak trochę za mało).

Pogoda w sumie dopisała, chociaż nie oszczędziły nas ani deszcze ani upały.

Zapraszam do obejrzenia krĂłtkiej fotorelacji z tej wycieczki:
https://picasaweb.google.com/klubik.karpacki/NaLodyDoHumenneho

Dla zainteresowanych, kronika (trasa, statystyki, mapy, przejazdy, itp.) jest dostępna na naszej klubowej stronie WWW:
http://www.klub-karpacki.org/klubik.html#klubikKronika14082011

Pozdrawiam, PABLO
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Zapraszam na stronę WWW Klubu Karpackiego: http://www.klub-karpacki.org

W dniu 2011-08-21 22:45, Paweł Pontek pisze:

Zgodnie z przewidywaniami pogórza okazały się być najbardziej wymagające
pod względem pokonywania podjazdów. Obawiałem się jak dzieci poradzą
sobie na podjazdach, ale o dziwo poszło całkiem nieźle. Szczególnie
obawiałem się o jazdę na dziecięcym rowerze ze względu na tylko 5 biegów
i wąski zakres przełożeń (co wydaje się jednak trochę za mało).

Niesamowici jestescie. Gratuluje pomyslow i wykonania! I to z takim dzieciecym "drobiazgiem". Troche Wam zazdroszcze, bo ja co prawda jestem juz w wieku dziadkowym, ale moje rodzinne rowerowanie, z malzonka i dwojka dzieci, we Francji, gdzie wtedy mieszkalem, a potem w Polsce na przelomie lat 80-90-tych, a wiec w pionierskich czasach na takie rodzinne eskapady, byly tylko namistka tego, co Wy wyprawiacie. Ogladnalem pobieznie inne relacje. Super. Zapewniam Cie, ze za kilka, kilkanasie lat dzieci beda Was blogoslawic za wasze (Twoje?) pomysly.

W dniu 11-08-24 14:41, Andrzej Ozieblo pisze:

Troche Wam zazdroszcze, bo ja co prawda jestem
juz w wieku dziadkowym, ale moje rodzinne rowerowanie, z malzonka i
dwojka dzieci, we Francji, gdzie wtedy mieszkalem, a potem w Polsce na
przelomie lat 80-90-tych, a wiec w pionierskich czasach na takie
rodzinne eskapady, byly tylko namistka tego, co Wy wyprawiacie.

Bo pionierzy nie mają łatwo :)
Chociaż Pontków trudno nie nazwać pionierami
mimo dzisiejszego bumu na rowerowanie wszelkiej
maści :)

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

  kawoN pisze:

Bo pionierzy nie mają łatwo :)
Chociaż Pontków trudno nie nazwać pionierami
mimo dzisiejszego bumu na rowerowanie wszelkiej
maści :)

Dlaczego zaraz pionierzy. Tak sie jezdzilo od dawna. Jezdzilismy z dziecmi po calej Polsce a nawet za granica. Bym powiedzial, ze teraz nawet latwiej niz kiedys.
Ja to sie bardzo ciesze, ze ciagle sa tacy ludzie, co chca z dziecmi jezdzic i ucza ich prawdziwej turystyki. Jedznego czego im zazdrosze, to to, ze maja z kim jezdzic. Nam pozostaje czekac az wnuki dorosna. :)

Jan Cytawa

W dniu 2011-08-26 11:05, cytawa pisze:

Dlaczego zaraz pionierzy. Tak sie jezdzilo od dawna. Jezdzilismy z
dziecmi po calej Polsce a nawet za granica. Bym powiedzial, ze teraz
nawet latwiej niz kiedys.
Ja to sie bardzo ciesze, ze ciagle sa tacy ludzie, co chca z dziecmi
jezdzic i ucza ich prawdziwej turystyki. Jedznego czego im zazdrosze, to
to, ze maja z kim jezdzic. Nam pozostaje czekac az wnuki dorosna. :)

Jasiu, bo Ty tez byles i jestes pionierem. A zdanie o zazdrosci i wnukach jakbys mi z ust wyjal. :)

Pamietam moje pierwsze mini "wyprawy" rowerowe z dziecmi we Francji na pocz. lat 90-tych. Mieszkalem wtedy ponad 30 km na poludnie od Paryza w niewielkiej miejscowosci. Corka miala 4-5 lat, syn 6 lat wiecej. Rowery byly jakie byly, ja np. jezdzilem na niskiej klasy kolarce. Wyszukiwalem na mapce pieszych znakowanych tras turystycznych w okolicy, tzw. "Grande Randonee". O szlakach rowerowych wtedy sie jeszcze nie mowilo albo raczkowaly. Ladowalem rowery na tyl Forda Sierry, odjezdzalem od kilkunastu do kilkudziesieciu km i robilismy weekendowa petelke rowerowa, 20-30 km. Czasem mniej, czasem wiecej. Polnymi drogami, ja na kolarce. Po kazdej przejzdzce bylo centrowanie kol. :) Corka na czyms w rodzaju Reksia. Na swojej drodze nigdy nie spotkalismy innych rowerzystow. Owszem, bywali, ale na asfaltowych sciezkach, przewaznie rasowi kolarze amatorzy. Epoka MTB dopiero raczkowala. Smiem twierdzic, ze nalezalem do pionierow rodzinnego rowerowania po bezdrozach. :)

W dniu 2011-08-26 11:27, Andrzej Ozieblo pisze:

Pamietam moje pierwsze mini "wyprawy" rowerowe z dziecmi we Francji na
pocz. lat 90-tych.

[...]

Na swojej drodze nigdy nie spotkalismy innych rowerzystow.

Pod tym względem niewiele się zmieniło. My np., zarówno na początku lat 90-tych, jak i obecnie, na naszych trasach też raczej innych turystów nie spotykaliśmy i nie spotykamy.

Myślę jednak, że to raczej kwestia rodzaju turystyki jaką się zajmujemy i wynikający z tego wybór tras, niż "czasów" - jako takich.

Pozdrawiam, PABLO
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Zapraszam na stronę WWW Klubu Karpackiego: http://www.klub-karpacki.org

W dniu 2011-08-26 13:36, Paweł Pontek pisze:

Pod tym względem niewiele się zmieniło. My np., zarówno na początku lat
90-tych, jak i obecnie, na naszych trasach teĹź raczej innych turystĂłw
nie spotykaliśmy i nie spotykamy.

Fakt, ale cos sie jednak zmienilo. Do Krakowa wrocilem na dobre na poczatku 1994 i dalej kontynuowalem rodzinne (2 + 2) podmiejskie wypady rowerowe. Prawie sie nie widzialo wtedy innych rowerzystow, z wyjatkiem nielicznych "wypasionych" szosowcow. Krecilem sie po pobliskich dolinkach i szlakach, glownie pieszych, bo rowerowych wtedy nie bylo. Obserowalem dosc szybkie zmiany zwyczajow i pojawiajaca sie mode na "gorskie" jezdzenie, rowniez rodzinne. Dzis wiadomo jak jest. Na popularnych szlakach pelno rowerzystow, na tych mniej - pustawo. Ale zmiany sa wyrazne.

Podobne zjawisko obserwuje nad morzem gdzie jezdze, w centralnej czesci wybrzeza. Na popularnych szlakach, np. takim pomiedzy Czolpinem a Rowami, zatrzesienie rowerzystow, na tych mniej - pustawo, a tych jeszcze mniej znanych, choc rownie pieknych - pustki zupelne. Ale tak to juz jest i nie ma sie specjalnie czemu dziwic. Ot nasza ludzka, stadna natura.

Takich jak Ty i Twoja rodzina tez widuje, ale pod wzgledem niezwyklosci, dlugosci, czestotliowosci i trudnosci wypraw z "drobiazgiem" jestes pewnie polskim, a moze i wiecej, rekordzista. :)

Pozdrawiam, Andrzej

W dniu 11-08-26 14:58, Andrzej Ozieblo pisze:

Podobne zjawisko obserwuje nad morzem gdzie jezdze, w centralnej czesci
wybrzeza. Na popularnych szlakach, np. takim pomiedzy Czolpinem a
Rowami, zatrzesienie rowerzystow, na tych mniej - pustawo, a tych
jeszcze mniej znanych, choc rownie pieknych - pustki zupelne.

I to jest piękne że jeszcze jest wiele takich miejsc.
Trzeba tylko umiejętnie je wybierać.
Faktycznie - na środkowym wybrzeżu można spokojnie pokręcić
przez piękne tereny, puste i wydawało by się wolne od
rowerzystów :) Żal mi tylko tych mas ludzi jadących wzdłuż
wybrzeża wśród smrodu spalin... ale jak pokazali Pontkowie
w tym roku - da się przejechać Wybrzeże jadąc "pontkowymi drogami" :)

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

W dniu 11-08-26 11:05, cytawa pisze:

Dlaczego zaraz pionierzy. Tak sie jezdzilo od dawna.

Bo miałem na myśli ich umiłowanie do jazdy po
drogach ktĂłrych nie ma :) Chyba Ĺźe teĹź tak
jeździłeś...


--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

W dniu 2011-08-21 22:45, Paweł Pontek pisze:

Witam,

Długi sierpniowy weekend przedłużył się nam do całego tygodnia. Tym
razem wybraliśmy się na wycieczkę w teren bardziej pagórkowaty niż zwykle.

(...)

Brawa dla chłopców za wytrwałość, a dla Ciebie za te pomysły wycieczkowe.

Krycha.
--
"...kiedy autorytet ma poglądy inne niż środowisko, środowisko nie zmienia poglądów, zmienia autorytet.."
M. Dąbrowska.