Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI

s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI

Data: 2010-12-21 13:34:58
Autor: Neko
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI
s.p. Lech Kaczynski

PRAWDZIWY MĄŻ STANU

NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski

NAJLEPIEJ wyksztalcony.

NAJSZLACHETNIEJSZY

Po prostu:

ZNAKOMITY

Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.

Data: 2010-12-21 15:26:04
Autor: mastodont
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI
Użytkownik "Neko" <miglce@_bez_spamu.wp.pl> napisał w wiadomości news:ieq6u3$gpn$2news.onet.pl...
s.p. Lech Kaczynski
PRAWDZIWY MĄŻ STANU
NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski
NAJLEPIEJ wyksztalcony.
NAJSZLACHETNIEJSZY
Po prostu:
ZNAKOMITY
Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.

Idiota. Obydwoje. I nie chodzi mi o brata.

Data: 2010-12-21 17:13:18
Autor: raff
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI

"mastodont" <mastodont@op.pl.invalid> wrote in message news:ieqde3$8mf$1news.onet.pl...
Użytkownik "Neko" <miglce@_bez_spamu.wp.pl> napisał w wiadomości news:ieq6u3$gpn$2news.onet.pl...
s.p. Lech Kaczynski
PRAWDZIWY MĄŻ STANU
NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski
NAJLEPIEJ wyksztalcony.
NAJSZLACHETNIEJSZY
Po prostu:
ZNAKOMITY
Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.

Idiota. Obydwoje. I nie chodzi mi o brata.

Obaj. Chyba ze chodzi ci o faceta i kobiete. Ciulu.

R.

Data: 2010-12-21 17:51:05
Autor: mastodont
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI
Użytkownik "raff" <patagonia2389@onet.pl> napisał w wiadomości news:ieqjn0$po$1news.onet.pl...
"mastodont" <mastodont@op.pl.invalid> wrote in message
news:ieqde3$8mf$1news.onet.pl...
Użytkownik "Neko" <miglce@_bez_spamu.wp.pl> napisał w wiadomości
news:ieq6u3$gpn$2news.onet.pl...
s.p. Lech Kaczynski
PRAWDZIWY MĄŻ STANU
NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski
NAJLEPIEJ wyksztalcony.
NAJSZLACHETNIEJSZY
Po prostu:
ZNAKOMITY
Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.
Idiota. Obydwoje. I nie chodzi mi o brata.
Obaj. Chyba ze chodzi ci o faceta i kobiete. Ciulu.
R.

Chodzi o dzieci jakim jest jeden z drugim, chujku.
m.

Data: 2010-12-21 15:26:16
Autor: Azor jest pedałem
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI


Użytkownik "Neko" <miglce@_bez_spamu.wp.pl> napisał w wiadomości news:ieq6u3$gpn$2news.onet.pl...
s.p. Lech Kaczynski

PRAWDZIWY MĄŻ STANU

NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski

NAJLEPIEJ wyksztalcony.

NAJSZLACHETNIEJSZY

Po prostu:

ZNAKOMITY

Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.


Gdy cztery lata temu Lech Kaczyński obejmował urząd prezydencki, obiecywał,
że zakończy wojnę polsko-polską i będzie budował gmach IV RP. Nie udało się.
Teraz - przez ostatni rok kadencji - będzie przekonywał wyborców, by dali mu
drugą szansę.
 Cztery lata temu, 23 grudnia, Lech Kaczyński złożył przysięgę prezydencką.
Dwa miesiące wcześniej wygrał wybory z obecnym premierem Donaldem Tuskiem.
Najprawdopodobniej ponownie zmierzy się z nim za rok. W poprzedniej kampanii
obaj kandydaci mówili jednym głosem: chcieli budowy IV Rzeczypospolitej,
dokończenia lustracji, która przywróci równowagę moralną w społeczeństwie,
rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI), walki z korupcją. Skoro
obaj mówili to samo, to wyborcy wybrali tego, który wydawał się bardziej
wiarygodny - statecznego profesora, prezydenta Warszawy, a wcześniej
popularnego ministra sprawiedliwości.

Po wyborach 2005 r. wydawało się, że PiS ma wszystkie karty w ręku - urząd
prezydenta, premiera. Do szczęścia brakowało tylko większości
parlamentarnej, którą Jarosław Kaczyński jednak zmontował, tworząc koalicję
"marnej reputacji" z Samoobroną Andrzeja Leppera i LPR Romana Giertycha.
Cele prezydentury określone były jasno zgodnie z deklaracjami wyborczymi:
radykalna przebudowa państwa, wzmocnienie roli prezydenta, ograniczenie
korupcji, rewolucja moralna - która miała być pochodną lustracji - oraz
wykrycie i zniszczenie oplatającego Polskę "układu". Jego osią miały być
powiązania ludzi władzy, biznesu i przestępców, a kołem zamachowym WSI.

Prezydent prezesa

W pierwszym wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym Lech Kaczyński
zadeklarował, że jego jedyną lojalnością jest lojalność wobec państwa. Ale
dwa miesiące wcześniej, 23 października, podczas ogłoszenia wyniku wyborów
Lech Kaczyński zwrócił się do brata: "Panie prezesie, melduję wykonanie
zadania", i przez cztery lata pozostał niezachwianie lojalny wobec PiS i
Jarosława Kaczyńskiego. Te deklaracje nie są sprzeczne. Lech Kaczyński
uważał i uważa sprawowanie w Polsce władzy przez PiS i Jarosława
Kaczyńskiego za najlepsze, co się może zdarzyć Rzeczypospolitej.

Patrząc z tego punktu relacji rząd - prezydent, cztery lata prezydentury
Lecha Kaczyńskiego dają się podzielić na dwa równe okresy - ofensywy, gdy
prezydent Lech Kaczyński wspierał wszelkie projekty PiS, i defensywy po
przegranej PiS w 2007 r. Wówczas za cel swojej polityki prezydent obrał
obronę przyczółków władzy oraz idei IV RP. Stał się nieformalnym przywódcą
opozycji wobec PO-PSL lub, jak mówiono, "prezydentem rządu na wychodźstwie".
W okresie władzy PiS prezydent zawetował jedną mało znaczącą ustawę, w
drugim kilkanaście (plus kolejne wysłane do Trybunału Konstytucyjnego).

Idea IV RP wymagała poświęceń. Wiosną 2006 r. prezydent Kaczyński poparł
ostatecznie koalicję z LPR i Samoobroną. Na początku zdawało się, że
prezydent działał tonizująco na radykalizm brata i jego bezpośredniego
zaplecza. Próbował na przykład wraz z senatorami Zbigniewem Romaszewskim
(PiS) i Krzysztofem Piesiewiczem (PO) modyfikować ustawę lustracyjną -
chroniąc tzw. dane wrażliwe.

Jednak gdy zaczął się "bunt wykształciuchów" - części środowisk naukowych i
dziennikarskich - wobec obowiązku składania samooskarżających oświadczeń
lustracyjnych, prezydent ostro zaatakował protestujących, zwłaszcza
"fałszywe autorytety". Z kapituły Orderu Orła Białego za niezłożenie
oświadczeń lustracyjnych zostali wykluczeni Tadeusz Mazowiecki i Bronisław
Geremek.

Sprawa lustracji oraz spojrzenia na politykę zagraniczną była powodem innego
głośnego rozstania latem 2006 r. Lech Kaczyński wtedy "zakończył znajomość"
z Władysławem Bartoszewskim - gdy ten razem z innymi ministrami spraw
zagranicznych skrytykował w liście politykę zagraniczną prezydenta. Z kolei
jeden z prezydenckich współpracowników Antoni Macierewicz o autorach listu
powiedział: "Większość byłych ministrów spraw zagranicznych była agentami
sowieckich służb specjalnych".

Gdy Trybunał Konstytucyjny zakwestionował część przepisów ustawy
lustracyjnej, prezydent mówił o "dyktaturze sędziów", a następnie czynił
różne despekty środowisku sędziowskiemu.

Za czasów Lecha Kaczyńskiego wojna polsko-polska rozgorzała ze zdwojoną
siłą.

Układu szukali i nie znaleźli

Lech Kaczyński wziął pełną odpowiedzialność za przygotowany przez Antoniego
Macierewicza kompromitujący raportu z likwidacji WSI. Raport ujawniał
struktury polskiego wywiadu, a poprzez publikację donosów, niesprawdzonych
raportów naraził obecny MON na liczne pozwy sądowe i odszkodowania.

Co gorsza, mimo wysiłków Macierewicza nic nie wskazywało na istnienie
wszechogarniającego Polskę "układu". Wrażenie było tak duże, że "aneks" do
raportu autorstwa Macierewicza prezydent uznał jednak za publicystykę i jego
treści nie odtajnił. To był najmocniejszy dowód kompromitacji Macierewicza i
koncepcji układu.

Kaczyński dał pełne poparcie dla projektu "odzyskania mediów publicznych"
przygotowanego przez PiS razem z Samoobroną i LPR na przełomie 2006 i 2007
r. Szefową Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji została jego bliska
współpracowniczka Elżbieta Kruk. Prezesem TVP - Bronisław Wildstein. Gdy
jednak w lutym 2007 r. Wildstein przestał się prezydentowi podobać,
błyskawicznie stracił stołek prezesa i zastąpiono go byłym szefem kancelarii
prezydenta Andrzejem Urbańskim.

Do dziś Lech Kaczyński nie dostrzega w tej sytuacji żadnego dysonansu. -
Wildstein był zupełnie niezależny. Gdy okazało się, że nie opublikował
pięciu informacji korzystnych dla rządu, które miał opublikować, został
odwołany. Nie było innego wyjścia - tłumaczył.

Prezydent na początku swojej kadencji z powodzeniem prowadził politykę
"przywracania pamięci" - upamiętniania i odznaczania tych działaczy
niepodległościowych oraz "Solidarności", których do tej pory ominęły
państwowe zaszczyty. Początkowo nie starał się faworyzować żadnego ze
środowisk, ale w marcu 2008 r. doszło do zgrzytu, gdy w obawie przed reakcją
pisowskiego zaplecza Kaczyński nie zaprosił na uroczystości upamiętnienia
wydarzeń marcowych Adama Michnika. Niektórzy opozycjoniści zwrócili wtedy
ordery, które wcześniej przyjęli z jego rąk.

Polityka zagraniczna

Od maja 2006 r. - po "odzyskaniu MSZ przez PiS" - stanowisko szefa
dyplomacji (po Stefanie Mellerze) objęła ówczesna eurodeputowana Anna
Fotyga, osoba bezwzględnie oddana Kaczyńskiemu. Od tego momentu wiadomo
było, że sfera polityki zagranicznej będzie kształtowana przez Pałac
Prezydencki. Z tej funkcji prezydent Kaczyński nie zrezygnował do dziś,
podkreślając, że taką rolę powierzyła mu obecna konstytucja.

Według byłej szefowej MSZ Anny Fotygi prezydent Lech Kaczyński "ma wspaniałą
wizję polskiej polityki zagranicznej". Tylko że żaden z elementów jego wizji
nie został zrealizowany.

Idea wspólnoty polityczno-energetycznej - Azerbejdżanu, Gruzji, Ukrainy -
wspierana przez USA rozsypała się, choć nie z winy prezydenta Kaczyńskiego.
Latem 2008 r. wspierany przez Kaczyńskiego prezydent Gruzji Micheil
Saakaszwili "dał się sprowokować" Rosji i rozpoczął wojnę. Z kolei
współpraca z Ukrainą napotkała przeszkody z powodu pogłębiającej się
rywalizacji politycznej i spadku znaczenia popieranego przez Kaczyńskiego
prezydenta Juszczenki. Wizja włączenia Ukrainy i Gruzji do NATO realna dwa
lata temu oddaliła się.
Także taktyka prezydenta, aby wewnątrz Unii Europejskiej budować "koalicję
słabych" przeciwko silnym, okazała się naiwna. Gdy bowiem tylko prezydent
Kaczyński usiłował wokół jakiejś sprawy tę koalicję tworzyć, okazywało się,
że nie ma kandydatów na owych "słabych", którzy chcieliby współdziałać z
Polską.

Największym sukcesem w polityce zagranicznej Lecha Kaczyńskiego okazały się
negocjacje w sprawie traktatu lizbońskiego, w którym udało mu się zawrzeć
korzystne zapisy, np. przedłużające czas obowiązywania korzystnego dla
Polski systemu liczenia głosów. Tylko że z nieznanych powodów Lech Kaczyński
przekształcił sukces w klęskę, przez dwa lata zwlekając z podpisaniem
traktatu. Najpierw traktat miał ponoć grozić Polsce, potem Polska miała
bronić praw Irlandii (choć Irlandia o to nie prosiła). Ostatecznie prezydent
tę żenującą dla siebie sytuację skończył, składając podpis jesienią 2009 r.
po referendum irlandzkim. Zapłacił za to izolacją na międzynarodowym forum,
którą słabo maskowały podróże zagraniczne do krajów egzotycznych lub na
Litwę i Ukrainę.

Także głoszona przez Pałac Prezydencki idea trójkąta Polska - Izrael - USA
okazała się mrzonką, choć prezydent Kaczyński kultywował dobre stosunki z
administracją George'a Busha i poprawił stosunki polsko-izraelskie. W czasie
negocjacji o tarczę antyrakietową prezydent Kaczyński powtarzał, że gdyby
załatwiona została ta jedna rzecz, jego prezydentura byłaby sukcesem.
Niewiele z tego wyszło, choć powodem niepowodzenia była zmiana nastawienia
nowej amerykańskiej administracji.

Prezydent - premier. Kto tu rządzi?

Właśnie polityka zagraniczna była najbardziej widoczną osią sporu, który
rozgrywał się na linii prezydent i rząd PO-PSL po 2007 r. W kwestii
merytorycznej - wizja prezydenta zderzała się z polityką prowadzoną przez
tandem Tusk - minister Radosław Sikorski. PO i PSL były zdania, że zamiast
prezydenckiego pomysłu "koalicji słabych" trzeba się włączyć w główny nurt
Unii i poprzez jej struktury oddziaływać na polityczną rzeczywistość. Do
tego dołączył się spór prestiżowy - kto ma reprezentować Polskę w Unii.
Apogeum była gorsząca awantura wiosną 2008 r. o samolot i krzesło w Radzie
Unii Europejskiej, którą ostatecznie Lech Kaczyński wygrał. Aczkolwiek to
zwycięstwo okazało się pyrrusowe - bo możliwości faktycznych działań
dyplomatycznych prezydenta w świetle późniejszego orzeczenia Trybunału
Konstytucyjnego są niewielkie.

W jednej z rozmów z Donaldem Tuskiem jeszcze przed objęciem władzy Lech
Kaczyński miał grozić, że gdy PO obejmie władzę, "będzie musiała rządzić
dekretami". Rzeczywiście prezydent, który w czasach rządu PiS zawetował
tylko jedną niewiele znaczącą ustawę, kluczowe akty prawne rządu odsyła do
Trybunału Konstytucyjnego albo wetuje.

Zawetowane zostały na przykład dwie istotne dla PO ustawy zdrowotna i
medialna. Ustawa o emeryturach pomostowych przeszła tylko za cenę daleko
idących ustępstw wobec SLD, który przyczynił się do obalenia weta
prezydenta.

Według polityków PO, w tym premiera Tuska, działalność prezydenta paraliżuje
sprawność rządu. - Prezydent jest wielkim szkodnikiem - to ocena Janusza
Palikota i większości posłów PO.

Wiosną tego roku prezydent niespodziewanie wystąpił w Sejmie z orędziem w
sprawie kryzysu.

Wieszczył spadek PKB, gwałtowny wzrost bezrobocia i pytał, co rząd zamierza
z tym robić, pytał też, kiedy rząd podniesie podatki i o ile, krytykował
(jak się okazało słusznie) projekt szybkiego wprowadzenia euro. Zdaniem
polityków PO był to znak, że prezydent "liczy na kryzys" i żadnej współpracy
z rządem w sprawie finansów publicznych nie chce podjąć.

Czy rzeczywiście? PO do tej pory miała mało okazji, aby przetestować chęć
współpracy ze strony prezydenta w tak czułych społecznie, a znaczących dla
finansów publicznych kwestiach, np. w przypadku reformy wieku emerytalnego
czy emerytur mundurowych. Trudno obecnie stwierdzić, czy "zła wola
prezydenta" jest rzeczywistością, czy samousprawiedliwianiem PO.






Cztery lata prezydentury były czasem porażek, ale od tamtych przegranych
ważniejszy jest jeden sukces - ten w kolejnych wyborach. Od niego
uzależniony jest być może byt PiS - politycznej formacji, z którą prezydent
czuje się związany.

Cztery lata temu udało mu się przekonać społeczeństwo, że jego wizerunek
jest zupełnie inny, niż malują go media. Czy i tym razem się uda? Pokutowało
przekonanie, że prezydenta nie da się zmienić, zawsze będzie popełniał gafy,
przysparzał sobie wrogów nieprzemyślanymi wypowiedziami. W Pałacu zmieniali
się specjaliści od "ocieplania wizerunku", raz był to Michał Kamiński, raz
Piotr Kownacki. Jednak ostatnio widać, że prezydent stara się słuchać rad.
Zmienił skład kancelarii na mniej ideologiczny, bardziej pragmatyczny.
Wypowiada się rzadziej. Ostatnio z powodu choroby był nieobecny w polityce
przez miesiąc. Efekt? Jego notowania wzrosły.

Nadal sondażową przewagę ma jego konkurent Donald Tusk, ale według wszelkich
prawideł polityki to urzędujący prezydent jest zawsze faworytem wyborów. A o
zwycięstwie i tak nie decydują sondaże, zwłaszcza na rok przed wyborami.


http://wyborcza.pl/1,75515,7395933,Panie_prezesie__nie_wykonalem_zadania.html?as=1&ias=2&startsz=x


Przemysław Warzywny

--

"Donald Tusk po trwającej przez całe pięć lat twardej walce politycznej rzucił na kolana najgroźniejszego konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego. Odebrał mu całą władzę i pozbawia właśnie ostatnich medialnych okienek na świat."

Data: 2010-12-21 17:16:38
Autor: {heÂŽsk}
s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI
On Tue, 21 Dec 2010 13:34:58 +0100, "Neko" <miglce@_bez_spamu.wp.pl>
wrote:

s.p. Lech Kaczynski

PRAWDZIWY MĄŻ STANU

NAJLEPSZY Prezydent Rzeczpospolitej Polski

NAJLEPIEJ wyksztalcony.

NAJSZLACHETNIEJSZY

Po prostu:

ZNAKOMITY

Spoczywaj w Pokoju ze wszystkimi Ofiarami
Katastrofy Smolenskiej.

 nie cpaj wiecej tego gowna, irenusz. robi ci z mozgu kisiel.




--

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

s.p. PREZYDENT RP LECH KACZYŃSKI

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona