Czy to prawda, że trzeba prowadzić szczegółową książkę przebiegu, zero
użycia własnego, a jeżeli nie, to trzeba się zgodzić, że można odliczyć
tylko 50% i nie ma żadnej opcji pośredniej? Przecież do kretynizm,
jeżeli robię 1000 km tygodniowo, a w weekend zakupy i zrobię 15 km, to
muszę tracić połowę odpisów, albo co - jechać na zakupy taksówką?