Data: 2010-01-13 13:28:22 | |
Autor: Szczepan Radzki | |
[ot] - soccial media | |
W szybkim telegraficznym skrĂłcie - Dell dziÄki twitterowi, facebookowi itd, sprzedaĹ komputery za prawie 7 milionĂłw dolarĂłw.
http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/ -- Pozdrawiam Szczepan Radzki |
|
Data: 2010-01-13 04:43:03 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 13:28, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi Czyli jednak darmowa reklama sie opłaca. Kto by pomyślał ;-) Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 14:07:14 | |
Autor: Szczepan Radzki | |
- soccial media | |
On 1/13/10 1:43 PM, Leszczur wrote:
On 13 Sty, 13:28, Szczepan Radzki<s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote: Niesłychane prawda... ;) -- Pozdrawiam Szczepan Radzki |
|
Data: 2010-01-13 15:12:50 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
Niesłychane prawda... ;)W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny zachwyt :-) http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html Pozdr S |
|
Data: 2010-01-13 06:32:47 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 15:12, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>>> W szybkim telegraficznym skr cie - Dell dzi ki twitterowi, facebookowi Dopoki takie media jak twitter nie generuja kosztów, to IMO zachwyt jest jak najbardziej wskazany. Ostrożn byłbym przy ewentualnym inwestowaniu. Tu zgoda - jakieś ryzyko kolejnej bańki pewnie jest. http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html Akurat ten artykulik moze i nawoluje do opanowania, ale operując truizmami. I co z tego, ze social media maja wplyw na wzrost/spadek poparcia marki? Dokladnie taki sam wplyw maja wszelkie inne media. To nie kwestia organizacji przekazu informacji a ilosci odbiorcow. Co wiecej - media nie biora ŻADNEJ odpowiedzialnosci za to co wypisują. W przypadku mediow opartych o przekaz "szeptany" - moze i to logiczne, bo informacja wraz z wydluzaniem lancucha przekaznikow ulega coraz wiekszemu znieksztalceniu. Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A odpowiedzialności za grosz! Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to lekarze zarabiają na królikach doświadczalnych. Pojawiały się kwoty, pojawiały się insynuacje. Artykuł krótki, oparty o szczątkowe informacje, w żadnej mierze nie przedstawiający całego obrazu - a efekt jaki był to wystarczyło zobaczyć w komentarzach. Nawet po odfiltrowaniu 80% szczekaczy, frustratow i nadużywających wolnosci wypowiedzi debili - stworzony wizerunek był bardzo nieciekawy. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 15:48:37 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny Pozyjemy, zobaczymy. Byc moze z czasem rosnac beda koszty nie tyle samego medium, co prowadzenia sensownej kampanii za jego posrednictwem. http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html Gdzies czytalem tez artkul o tym, jak latwo za pomoca tego narzedzia nabruzdzic konkurencji. Co wiecej - media nie biora ŻADNEJ odpowiedzialnosci za to co Tyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja bije w Ciebie bezposrednio. Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to Coz, Twoja dzialka z zalozenia nie ma najlepszej opinii w spoleczenstwie, mimo Twoich usilnych prob, by to zmienic przynajmniej na prsku... Tyle, ze nie widze powodu, by firmy farmaceutyczne mialy sie jakos szczegolnie przejmowac problemami wizerunku branzy jako calosci. Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa? Pozdr S |
|
Data: 2010-01-13 07:02:30 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 15:48, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Akurat ten artykulik moze i nawoluje do opanowania, ale operując Nic nowego. Sam pamietam pierwszy czarny PR gdy poszła wieść, że niektore butelki ktoregos z napojow zostałt zatrute. I zadziałało. > Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelność przekazu informacji. Obraza sie na stronie pierwszej czcionką o rozmiarze 72, a przeprasza na stronie szesnastej w dolnym roku Arialem ósemką. > Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to Moja działka nie ma dobrej opinii w społeczeństwie, bo miedzy innymi media działają tak jak powyżej. Nieodpowiedzialnie. Poza tym istnieje dziwne przekonanie, ze na zdrowiu - a w zasadzie na chorobie - nie godzi się zarabiać. A to bzdura do kwadratu. Ludzie traktują zdrowie jak dobro społeczne o które należy dbać - najlepiej bezpłatnie. To że sami o nie nie dbają to już inna sprawa.. To ze paliłem przez 30 lat po 3 paczki dziennie to pryszcz - teraz mam raka i ktoś ma mi go za darmo i skutecznie usunąć. Co? Nie będzie za darmo? Co za zdziercy, hieny etc etc etc. Przykład przekoloryzowany, bo nie wszystkie choroby są winą samego chorego, ale nastawienie do problemu zdrowia jest wspólne. I dostaje sie lekarzowi, dostaje sie farmaceucie i oczywiscie firmie rowniez. Nie to zeby mi to przeszkadzało, ale niesmak jest. Tyle, ze nie widze powodu, by firmy farmaceutyczne mialy sie Ależ wierz mi że przejmują się. Takie teksty biją nie tylko w firmy farmaceutyczne, ale i wielu podwykonawców rowniez. Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa? Nie przestaną. Ale czarny PR będzie wydłużał procesy rejstracji nowych, lepszych i bezpieczniejszych leków. Będzie w efekcie podnosił koszty badan, a to będzie musiało się odbić na odbiorcy końcowym, który będzie jeszcze bardziej narzekał na drogie leki. I koło się zamyka. Ot wspolne ryzyko dla wszystkich branży operujących na styku biznesu i etyki. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 16:18:07 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. ATyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja Nawet gdyby byly publikowane tak samo, nosnosc tego pierwszego i tak bedzie mocniejsza. Ot, natura przecietnego czytelnika. Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa? Oo, ciekawy temat. W sensie, ze rzady/min.zdrowia beda rzucac klody pod nogi? Dlaczego? Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach doswiadczalnych, ze niby na ich podstawie jakiestam procedury zaostrza? Pozdr S |
|
Data: 2010-01-13 08:35:15 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 16:18, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>>> Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A I dobrze. Ale gdyby Cie oskarzył o cokolwiek przy 300 osobach, po czym musiał przeprosić, to chyba wolałbyś, zebym zrobił to publicznie a nie bąknął coś niewyraźnie twarzą w twarz. Etyka mediów nie istnieje. >> Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa? Dokładnie. Dlaczego? Procedury rejestracyjne ulegają coraz większym zaostrzeniom tam gdzie opinia publiczna jest najbardziej niechętna badaniom. To przecież też nośny temat dla polityków. Ostatni przykład był ze szczepionkami przeciwko świńskiej grypie. Fantastyczna pożywka dla mediów - tak z chorobą jak i z rejestracją szczepionki. Niezły interes dla firm (tam gdzie rządy postanowiły zaszczepić wszystkich) oraz sposób na zbicie kapitału politycznego tak u zwolenników jak i przeciwników pomysłu. Opór rządu w Polsce akurat rozumiem, bo był w naszej rzeczywistosci naturalny. Raz ze ograniczenia budżetowe, dwa ze panika w mediach była nieusprawiedliwiona, a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce i tak nie była zdiagnozowana (ze względu na dramatycznie niski poziom świadczeń), więc i bilansu nie było jak zrobić. I wszyscy (poza pacjentami) wygrywają. Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 lat za murzynami mimo, ze farmakoekonomika nieubłaganie pokazuje, ze lepiej jest leczyc drogimi preparatami w domu niż przyjmowac do szpitala i okładać pacjentów zsiadłym mlekiem i robić opatrunki z borsuczego sadła z pajęczyną. Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach Dokładnie. Najdłuższe procedury rejestracji badań są w Europie w krajach w których opinia publiczna jest najgorzej do takich badań nastawiona. W Polsce czekasz bodaj najdłużej w Europie na rozpatrzenie wniosku. Na świecie dumnie liderują Chiny. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 23:42:39 | |
Autor: wiLQ | |
- soccial media | |
Leszczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:
Skoro juz jestesmy w OT... Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 Tzn jak wg Ciebie byc powinno? -- pzdr wiLQ |
|
Data: 2010-01-13 23:37:42 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie - a nie koszty leczenia! A jesli da się przy okazji takie koszty zmniejszyc np przez rzadsze hospitalizacje, rzadsze nawroty choroby i wizyty u specjalistów etc - to IMO jest to totalny nobrainer. Na przykład - są leki dla osób po przeszczepach. Najpopularniejszy lek hamujący układ odpornościowy pacjenta ma zgubny wpływ na nerki i rozwala je po 10-15 latach. Potem trzeba pacjenta dializować (drogo!), lub potrzeba kolejnego przeszczepu (operacja, szpital etc - bardzo drogo!). Ale przez 30-40 lat nie było wyjścia bo to był jedyny lek tego typu. W dodatku tani! Teraz leków mniej toksycznych lub zupełnie nietoksycznych dla nerek*** (ale drogich) jest dużo więcej. A większośc refundacji nie może się doczekać właśnie przez cenę. Mniejsza z tym, że sumaryczne koszty leczenia starymi i tanimi lekami są 3-4 razy większe niż nowymi i drogimi. Tak daleko rozum naszych decydentów już niestety nie sięga. A w dodatku jak juz wprowadza nawet jakis lek na liste refundacyjna to zaraz ktos wysunie podejrzenia ze pewnie chodziło o łapówkę i kolejną aferę. Pozdro L'e-szczur *** To ze leki są bezpieczne ustalono na drodze wieloletnich badan klinicznych i zrobili to lekarze, kktorych teraz opluwa się za robienie eksperymentow na krolikach doswiadczalnych. |
|
Data: 2010-01-14 09:39:04 | |
Autor: sooobi | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote: Moze jak wrocisz do PL to zastpiasz Ewe Kopacz? Na sluzbie zdrowie sie znasz a gadac bez sensu tez potrafisz. Przegadac nie przegadaja a nawet jak nie bedziesz miec racji to i tak im pokazesz ze gowno wiedza i wprowadzisz ich w l'e-manowce:) |
|
Data: 2010-01-14 01:29:43 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 09:39, sooobi <t...@slo.pl> wrote:
Moze jak wrocisz do PL to zastpiasz Ewe Kopacz? Za żadne pieniądze! Minister Zdrowia to najbardziej niewdzięczne stanowisko w Rządzie. Prezydentem i owszem - mógłbym być. Ratio wzrostu do obwodu w pasie mam prezydenckie - 1:1 :-) Na sluzbie zdrowie sie znasz a gadac bez sensu tez potrafisz. Hehe. Ale bez sensu gadam tylko o koszykowce.! :-( Przegadac nie przegadaja a nawet jak nie bedziesz miec racji to i tak im pokazesz ze gowno wiedza i Wiem - mógłbym być świetnym politykiem. Gdybym tylko był pozbawiony skrupułów! :-) Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 10:20:53 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote: Bzdura. Nie da się rozpatrywać jednego w oderwaniu od drugiego. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 01:26:29 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 10:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o przedkładaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to musi sie zmienic. A odnosnie reszty juz nie masz zdania? Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 11:22:36 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 10:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote: Otóż to. Czyli piszesz bzdurę. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 03:25:11 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 11:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o Po pierwsze nie szkodzic. Obecny system przede wszystkim szkodzi, dlatego, ze podstawowym, a moze wrecz jedynym wyznacznikiem sa wlasnie pieniadze. Ale ja pisalem o czym innym - o tym, ze mozna lepiej leczyc i mniej wydawac na ochrone zdrowia. Wysil sie - przeczytaj, zrozum i wtedy dyskutuj. Dla mnie EOT - przynajmniej do czasu, az poslugiwanie sie wykrzyknikami zastapisz czyms co ma minimum tresci. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 13:15:09 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 11:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote: Obecny system szkodzi z zupeĹnie innych powodĂłw. ZaĹ w kaĹźdym systemie najwaĹźniejsze sÄ pieniÄ dze - bo nie Ĺźyjemy w Ĺwiecie nieograniczonych zasobĂłw. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 04:22:07 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 13:15, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Leszczur pisze: Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej trzeba się nauczyć mądrze je wydawać. Zaś w każdym systemie najważniejsze są pieniądze - bo nie żyjemy w świecie nieograniczonych Zanadto upraszczasz. Do tego sprowadzasz problem: "Panie Kowalski. W zwiazku z tym, ze operacja byłaby zbyt kosztowna i nie miesci sie w budzecie - pozwolimy Panu umrzeć. Bardzo nam przykro - gdyby sie pan zglosil 2-3 miesiace temu to moze bysmy cos poradzili. Ale w obecnej sytuacji prosze przyjac wyrazy wspolczucia." W zwiazku z tym, ze temat lezy na pograniczu etyki i finansów, oraz przez to, ze znam Twoje podejscie do tego typu problemow - moze od razu darujmy sobie kolejną kłótnię. Juz to przerabialismy. Ja nie przekonam Ciebie. Ty nie przekonasz mnie. Powaznie - szkoda czasu. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 13:30:26 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
Obecny system szkodzi z zupełnie innych powodów. Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie dostępnych środków. Czasami korzystne będzie stosowanie rozwiązań nowoczesnych - a czasami może i placebo. Np. w przypadku A/H1N1 podawanie placebo było rozwiązaniem lepszym od stosowania "nowoczesnej" szczepionki (oczywiście moim zdaniem każdy powinien mieć prawo wyboru, jak ktoś chce się zaszczepić - jego sprawa). Zaś w każdym systemie najważniejsze są pieniądze - bo nie żyjemy w świecie nieograniczonych A Ty myślisz, że jest gdzieś system (pomijam leczenie finansowane prywatnie), w którym dzieje się inaczej? Albo czy powinien być system, w którym dzieje się inaczej? Niby kto miałby to utrzymywać - krasnoludki? Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło nawet gospodarkę USA. Pracujesz w branży, nic więc dziwnego, że marzysz o świecie, w którym państwo wydaje na medycynę 100% GNP. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 04:49:56 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 13:30, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkami jakie są dostępne. Nawet jesli to srodki drogie. Kropka. Np. w przypadku A/H1N1 podawanie placebo było rozwiązaniem lepszym od stosowania "nowoczesnej" Sorry, ale z tym sie nie moge zgodzic. Szczepienia nie były sposobem na uciszenie mediów, rzeczników praw obywatelskich, czy trybunału w Sztrasburgu (to był tylko ewentualny efekt uboczny), tylko chodziło o nabycie faktycznej odporności (plus przy okazji o zbicie kapitału politycznego). Efektu placebo nie zaobserwujesz w chorobach zakaznych. Jak się dobrze skupisz, to wcale nie będziesz bardziej odporny na trąd, czy cholerę. Gdyby chodziło o potencjalną epidemię bólu głowy - to nie ma problemu - dajcie ludziom cuker puder i epidemii nie bedzie. Tu gdzie masz realny patogen, ktory potrafi sie szybko rozprzestrzeniac? Bez jaj. A Ty myślisz, że jest gdzieś system (pomijam leczenie finansowane Alez to argument właśnie przemawiający za upowszechnieniem leczenia prywatnego. To ze panstwowe systemy opieki zdrowotnej są deficytowe - wiemy nie od dzis. Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe - bardzo ciekawe. Pracujesz w branży, nic więc dziwnego, że marzysz o świecie, w którym To akurat jest mi zupełnie obojętne. W mojej pracy nakłady na medycynę nie mają nic do rzeczy. Tym niech się martwi jakiś marketing, albo dział polityki cenowej. Mnie to dziobie. Koszty badań mają się nijak do nakładów na medycynę. Są za to wprost proporcjonalne do biurokratyzacji procesu rejestracji. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 14:53:19 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 13:30, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote: No to nie masz racji. Kropka. pzdr TRad PS Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe. |
|
Data: 2010-01-14 06:18:05 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 14:53, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Leszczur pisze: Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie znasz, żeby nie chodziło o wycene emocji. Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla, troche tlenu, azotu, wodoru, nieco żelaza, odrobina siarki - w sumie jakies 8,37 PLN + VAT? Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnych kosztow leczenia. >> Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło A to racz doprecyzować o czym piszesz. Bycie tajemniczym jak uśmiech Giocondy nie sprzyja rozwojowi dyskusji. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 15:24:43 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
No to nie masz racji. Kropka.No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkamiZ innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziejCzyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w A Ty? Gdybyś przekazał całe swoje zarobki na rzecz jakiegoś szpitala - na pewno kogoś byś uratował. Ale tego nie robisz. To nie fanzol mi proszę o "bezcennym, ludzkim życiu". Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla, A skąd pomysł, że ja mam określać? Ale ktoś to robi, bo jednak na medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju. A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe.Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyłoEmmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze Sapienti sat. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 06:45:33 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 15:24, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie To, ze tego nie robie wcale nie znaczy, ze wyceniam ludzkie zycie, albo, ze jest ono dla mnie bezwartosciowe. Ty nie masz watpliwosci wiec podziel sie swoimi głębszymi przemysleniami. > Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla, Bo zabierasz głos w tej dyskusji. Nie chce zebys reformował służbę zdrowia, tylko odpowiedział szczerze na (dla mnie) trudne pytanie. Ale ktoś to robi, bo jednak na medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju. A nie pomyslałeś, że moze nie jest to konieczne? >>>> Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło Fraus latet in generalibus. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 17:28:43 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 15:24, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote: Ale znaczy, że są rzeczy, które są dla Ciebie warte więcej. Komputer, dostęp do internetu, jedzonko, spanko itp. I tak mają wszyscy znani mi ludzie. Nie pisz mi więc, że w obliczu ryzyka cudzej śmierci/utraty zdrowia należy rzucić wszystkie dostępne środki aby tego kogoś ratować, bo to trąci hipokryzją. Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnychA skąd pomysł, że ja mam określać? Joj. To niby ja napisałem, cytuję, "Zdaje sie, ze pisze o przedkładaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to musi sie zmienic", koniec cytatu? Dziwniej i dziwniej. Ale ktoś to robi, bo jednak na medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju. Czyli postęp medycyny (i techniki) jest Twoim zdaniem ograniczony? Bo jeżeli nie, to możliwości wydawania pieniędzy na leczenie ograniczone nie są. Załóżmy np., że mamy środek X przedłużający życie chorym na bździągwicę o rok. I odkrywamy środek Y, nowocześniejszy i skuteczniejszy, który kosztuje dziesięć razy tyle, ale przedłuża życie o rok i tydzień. Twoim zdaniem, jak rozumiem, należałoby przestawić kuracje na Y, bo "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty"? Czy też tydzień to za mało i koszty należy ponieść dopiero ... no właśnie, od miesiąca? Roku? Czy też może ma to być zależne od wzrostu kosztów? Wróć, nie może być zależne, bo "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty". To może każdemu Polakowi zafundować do domu EKG, żeby szybko wyłapywać zawały? I może karetka reanimacyjna powinna czekać przed każdym domem? Czy też może na każdym piętrze? Przecież "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa reanimacyjna, tym dla niego lepiej. No to jak jest z tym dobrem i tymi kosztami, drogi Leszczurze? pzdr TRad pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 09:26:44 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 17:28, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> To, ze tego nie robie wcale nie znaczy, ze wyceniam ludzkie zycie, Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem utożsamiasz moją skromną osobę ze służbą zdrowia. >>> Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie okre li akceptowalnych No i? Czego konkretnie w tym twierdzeniu jeszcze nie rozumiesz? >> Ale kto to robi, bo jednak na medycyn nie przeznacza si 100% GNP w _ adnym_ kraju. Alez skąd! W skali czasu o jakiej mówimy, a wyznaczonej przez daną jednostkę chorobową w ogóle o "postępie medycyny" nie ma co mówić. Tak samo jak nie ma co mowic o ewolucji z pokolenia na pokolenie. Za to mozna mowic o roznych sposobach rozwiazywania problemow - z wykorzystaniem efektów postępu, lub bez nich. To ze postep jest teorii nieograniczony (w klasycznej chemii farmaceutycznej to nie do konca musi byc prawdą) ma zerowe znaczenie dla obecnie podejmowanych decyzji, bo one nie są warunkowane postępem, a głównie kosztami. Za my np., e mamy rodek X przed u aj cy ycie chorym na b dzi gwic Dokładnie tak. Bo ten rok i tydzien jest SREDNIĄ z jakiejs (małej) populacji. Rozrzut wewnatrz populacji bedziesz mial od powiedzmy 6 miesiecy do dwoch lat. Dla drugiego leku tez bedzie jakis zakres (zakładam, ze mniejszy). Ale to juz przeciez statystyka i nie bede Cie tym zanudzał do czasu az zrozumiesz pojęcia podstawowe. Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te Nie trzeba w ogóle sie nad tym zastanawiac. Przekładasz zycie na monety i stad masz takie a nie inne podejscie. To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa Nope. Posiadanie aparatu do EKG czy tomografu w zaden sposob nie przedłuży życia pacjenta. I mo e karetka reanimacyjna powinna czeka przed ka dym domem? Nie pod kazdym, ale w zasięgu dwóch-trzech minut już tak. Znowu ta statystyka! Czy te mo e na ka dym pi trze? Ba - w kazdym pokoju! Przecie "nale y przed o y dobro pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa Dokładnie tak jak napisałem. Potrzeba obnizania kosztow nie moze sie odbywac kosztem pacjenta. Dziwie sie, ze dalej probujesz argumentowac sprowadzajac dyskusję do absurdu. Chociaz nie - rozumiem Twoja desperację i potrzebe chwytania sie wszelkich mozliwych sposobow. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 19:13:42 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
Ale znaczy, e s rzeczy, kt re s dla Ciebie warte wi cej. Komputer, Służbę zdrowia z czegoś trzeba finansować. Jeżeli "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", to jest ono ważniejsze również od Twojej konsumpcji. Jeżeli natomiast Twoja konsumpcja jest ważniejsza od dobra pacjenta, to Twoja postawa jest wewnętrznie sprzeczna. Bo zabierasz g os w tej dyskusji.Joj. To niby ja napisa em, cytuj , "Zdaje sie, ze pisze o Pytanie brzmi: czego _Ty_ w nim nie rozumiesz. A na razie - pierwszy zabrałeś głos w dyskusji. Ja jedynie prostuję Twoje leszczurzenia. Czyli post p medycyny (i techniki) jest Twoim zdaniem ograniczony? BoAle kto to robi, bo jednak na medycyn nie przeznacza si 100% GNP w _ adnym_ kraju.A nie pomysla e , e moze nie jest to konieczne? Czyli mamy korzystać tylko z tego, co już mamy, a wydatki na postęp olać? Czy jak to sobie wyobrażasz? Za my np., e mamy rodek X przed u aj cy ycie chorym na b dzi gwic Super. A jeżeli Y jest tysiąckrotnie droższy i daje, po uśrednieniu, tylko jeden dzień więcej? Godzinę? Minutę? Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te Czyli jednak hipokryta. Miałem o Tobie trochę inne zdanie. To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa Alez przedłuży. Skróci odstęp między diagnozą zawału a reakcją służby zdrowia. I mo e karetka reanimacyjna powinna czeka przed ka dym domem? Znaczy co - oszczędzamy? Na karetkach reanimacyjnych? Żeby ci, co mieszkają 2-3 minuty dalej częściej umierali? Nieładnie, oj nieładnie. Czy te mo e na ka dym pi trze? A co jeżeli to obsługa erki będzie miała zawał - to może od razu dawajmy po dwie erki? Czekaj, czekaj, a co jeżeli w obu erkach będą zawałowcy... Wiem! "Należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty" - wszyscy Polacy do erek! Żyliśmy w kraju permanentnej inwigilacji - możemy w kraju permentnej reanimacji, czemu nie. Przecie "nale y przed o y dobro pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa Aby pokazać kompletną absurdalność Twoich poglądów. Podłożyłeś się jak miło, nic więc dziwnego, że posypało się z Ciebie pierze. Na przyszłość najpierw pomyśl i policz, potem strzelaj sloganami. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-14 11:21:20 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 19:13, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem uto samiasz moj skromn osob Bredzisz. Skutecznosc leczenia wzrasta wraz z wydatkami tylko do pewnego momentu. Je eli natomiast Twoja konsumpcja jest wa niejsza od dobra To jeszcze pokaz jak > Alez sk d! W skali czasu o jakiej m wimy, a wyznaczonej przez dan Dokladnie. Problem lezy w tym, ze tego NIE ROBIMY! Korzystamy z półsrodków. System marnotrawi pieniadze w sposob niewyobrazalny, a odbija sie to bezposrednio na poziomie usług. a wydatki na post p ola ? Wydatki na postęp nie leżą w gestii panstwa ani tym bardziej sluzby zdrowia. > Dok adnie tak. Bo ten rok i tydzien jest SREDNI z jakiejs (ma ej) Mowilem, ze statystyką nie ma co Ci zawracać głowy. >> Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te Oczywiscie nie zrozumiałeś. Wczytaj sie jeszcze raz. A potem jeszcze raz. I jeszcze. >> To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa Aaaaa. No tak - zapomniałem, ze takie diagozy u nas stawia kazda Gozdzikowa. > Nie pod kazdym, ale w zasi gu dw ch-trzech minut ju tak. Znowu ta Skąd ten wniosek? Na karetkach reanimacyjnych? eby ci, co Bredzisz. >> Czy te mo e na ka dym pi trze? Kabaret Koń Krakowski przedstawia! > Dok adnie tak jak napisa em. Potrzeba obnizania kosztow nie moze sie Ależ skąd. Poki co tylko pokazałeś że nie masz pojęcia o czym mówisz. Dla mnie EOT. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 23:16:01 | |
Autor: Tomasz Radko | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 19:13, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote: Masz problemy z rozumieniem. To moja wina, przeceniłem twój intelekt. Dobrze, spróbuję najprościej jak się da. Praktyka pokazuje, że wydatki na lecznictwo rosną szybciej niż PKB. Jest to zrozumiałe, bo krańcowy uzysk z każdego nowego sposobu leczenia jest coraz niższy (największy wpływ na przedłużenie życia miały kanalizacja i wyeliminowanie głodu, przynajmniej w krajach rozwiniętych). Jeżeli będziesz kontynuował proces doskonalenia leczenia, trafisz w pewnym momencie na twardy opór - wydasz wszystkie dostępne środki. Są dwie możliwości. Albo konsekwentnie zapewniamy każdemu najlepsza możliwą opiekę medyczną, albo w którymś momencie mówimy stop. Druga opcja w Twoim matriksie odpada, albowiem, wszyscy razem, "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty". Zostaje więc pierwsza. Nie patrząc na koszty - leczymy tak dobrze, jak się da. Te wszystkie płucoserca i sztuczne nerki trochę kosztują, erki przed każdą kamienicą też, ale "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", więc przedkładamy. Ale, bulba, pojawia się problem dóbr rzadkich - co z kwalifikacjami lekarzy? Moglibyśmy uratować hohoho więcej pacjentów, gdyby każdego diagnozował House, ale House jest tylko jeden i przyjmuje tylko jednego pacjenta tygodniowo (a i to z wyjątkiem wakacji, przerwy zimowej i kilku innych przerw). Twój model wywala się również na etapie leczenia, bo nie wszyscy chirurdzy mają te same umiejętności - czyli jednego będzie operował doktor Skalpel, a drugiego docent Maczeta. W normalnym świecie dostęp do doktora Skalpela reguluje ohydny, kapitalistyczny rynek - no ale u Ciebie "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", więc z dostępem będzie po socjalistycznemu - niektórzy dostaną się z kolejki, inni po znajomości, reszta, normalnie, da w łapę. Cofając się do poprzedniego poziomu - wcześniej czy później również na etapie maszyn natrafisz na nieprzekraczalną barierę, barierę środków. Żyjemy w świecie z ograniczoną ilością zasobów. Możemy, teoretycznie, całość przeznaczyć na medycynę (pomijam takie drobizagi jak jedzenie, picie itp, wszak "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", komu by tam się chciało jeść, gdy za cenę postu można przedłużyć życie staruszkowi spod piątki o cały kwadrans), ale na najlepszą z możliwycb terapię dla każdego i tak nie wystarczy. Dlaczego? Bo topowe zazwyczaj są dużo, DUŻO droższe od mniej topowych. Skuteczniejsze, rzecz jasna, są tylko troszeczkę (funkcja rośnie, ale coraz wolniej). No i jak, biedaku, rozwiążesz ten problem? Ano nie rozwiążesz, bo wyszedłeś z błędnych założeń, że "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty". Błędne przesłanki uniemożliwiają przeprowadzenie sensownego rozumowania, q.e.d. Przeczytaj, przemyśl, jak koniecznie musisz to odpisz, ale riposty się nie spodziewaj, bo Twoje mrzonki sa mało inspirujące. Aha, jakie jest rozwiązanie po przyjęciu założenia, że życie i zdrowie ludzkie nie jest bezcenne? Możliwe są dwie opcje. Pierwsza, o cenie życia decydują urzędnicy. Bierze się wylicza wartość przedłużenia życia o miesiąc, uwzględnia "poprawę komfortu życia", uzależnia od wieku i innych takich - i porównuje z kosztem kuracji. No i tak krawiec kraje, jak mu staje - jeżeli jest X środków, to powinno sie je podzielić tak, aby "uratowana" wartość dodana była możliwie największa. Niektórzy nie dostaną najlepszych środków, innych w ogóle zostawi się luzem, ale gdyby ich leczyć, to zabrakłoby na leczenie innych, w przypadku których wydane środki dadzą więcej korzyści. To jest metoda socjalistyczna. Tak wygląda medycyna na prawie całym Bożym świecie. Oczywiście tak naprawdę mamy do czynienia z modelami mieszanymi, ale główny segment w krajach rozwiniętych tak właśnie wygląda - jest to medycyna mniej lub więcej zsocjalizowana. Druga opcja oparta jest na wycenie rozproszonej. Uważasz, że leczenie jest warte pieniędzy - to się leczysz. Nie stać Cię? Odwołujesz się do innych ludzi. Jeżeli oni wyceniają wartość Twojego życia odpowiednio wysoko - to Ci pomogą. Jeżeli nie - niefart. Tak jak w metodzie socjalistycznej i przu opcji wolnorynkowej pojawią się ludzie leczeni źle lub w ogóle nieleczeni. W dużym stopniu będą to inni ludzie, niż w socjalizmie. Nikt mi do tej pory nie potrafił wytłumaczyć dlaczego gdy urzędnik przeznacza chorego na śmierć jest dobrze, a gdy robi to rynek - to źle. pzdr TRad |
|
Data: 2010-01-15 00:01:55 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 23:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Je eli b dziesz kontynuowa proces doskonalenia leczenia, trafisz w pewnym Problem w tym, ze nie jestesmy nawet w polowie drogi do tego punktu. Teraz swiadomie rezygnujemy ze skutecznosci lekow i bezpieczenstwa pacjenta, zeby zaoszczedzic 12 groszy i robimy to z powodow zupelnie innych niz niechec do przeznaczenia 100% PKB na sluzbe zdrowia. Mam dokładnie gdzieś sytuację z którą być może przyjdzie nam się zetknąć gdy osiągniemy granice postępu. I nawet jesli kiedys staniemy w obliczu takiego problemu to wówczas trzeba będzie podejmować być moze trudne decyzje. Ale nie teraz! W chwili obecnej najwiekszym problemem w finansowaniu sluzby zdrowia nie jest wcale zbyt mała ilość pieniędzy na rynku, tylko niegospodarnosc w zarządzaniu nimi i brak podejścia do ochrony zdrowia jak wlasnie do biznesu. Dlatego chce prywatyzacji. Urządzenia stoją i rdzewieją zamiast pracować i zarabiać, bo szpital nie może czerpać zysków z wynajmu sprzętu, sal operacyjnych i kadry.. Nic dziwnego, ze popadają w długi. Albo konsekwentnie zapewniamy ka demu najlepsza mo liw opiek medyczn , Teraz konsekwentnie i swiadomie z niej rezygnujemy. To jest problemem na ktory zwracam uwagę. Zostaje wi c pierwsza. Nie patrz c na koszty - leczymy tak dobrze, jak Yup. Jak kiedys wpadnie Ci w rece jakis slownik to rzuc okiem na definicje slowa "etyka". Obecnie preferowane standardy leczenia mają z nią coraz mniej wspólnego. Ale, bulba, pojawia si problem d br rzadkich - co z kwalifikacjami lekarzy? Kwalifikacje nie są wyłącznie pochodną finansowania. Tw j model wywala si r wnie na etapie leczenia, bo nie To nie ma znaczenia. Dostepnosc doktora Skalpela jest warunkowana jego wydolnością. W chwili w ktorej operuje, lub jest na chorobowym - przestaje byc najlepszych z dostepnych srodkow leczniczych i zostaje nam docent Maczeta. Tak powinno być. A tak jest: nasz obceny system od razu kieruje pacjenta do doktora Maczety, albo jego upośledzonego brata - znachora Piły, bo ktoś założył, że na doktora Skalpela nas nie stać wiec niech sobie chłopak siedzi bezczynnie. Cofaj c si do poprzedniego poziomu - wcze niej czy p niej r wnie na To ja wole pozniej. Poki co nie one sa problemem, a nawet jesli beda to w zaden sposob to nie usprawiedliwia obnizenia standardow etycznych w dniu dzisiejszym. yjemy w wiecie z ograniczon ilo ci zasob w. Zyjemy. Tym bardziej gospodarowanie nimi jest krytyczne dla poziomu oferowanych usług. Bo topowe zazwyczaj s du o, DU O dro sze od mniej topowych. I tu wlasnie sie mylisz! Patrzysz (tak jak inni ignoranci w Ministerstwie Zdrowia) jedynie na cene tabletki - kompletnie pomijając całą resztę kosztów związanych z leczeniem. A gdy zaczniesz analizowac ta reszte to moze sie okazać, ze pacjent leczony drogim lekiem bedzie leczony taniej, bo: 1. Nie bedzie wracał do szpitala co 3 miesiace a co pol roku (a to przeciez karetki, obsługa, doba szpitalna, analityka, personel medyczny, sprzątaczki, woźny i szatniarka). 2. Nie bedzie wymagał leczenia dodatkowego (a to srodki przeciwwymiotne, a to srodki na pobudzenie łaknienia, a to środki na impotencję etc) 3. Nie bedzie spędzał na zwolnieniu lekarskim 60 dni w roku, a jedynie 20. (czyli której będzie w bilansie po stronie kosztów, dłużej będzie produktywny, dłużej będzie generował dochód). 4. Zmniejszy mu się ryzyko ciężkich powikłań jak zawał, niewydolnośc wątroby, nerek i trzustki (i znowu - szpitale, karetki etc) Zauwaz, ze nawet jeszcze nie zaczalem pisac o skutecznosci leczenia (bo skoro tu sie nie zgadzamy, to i nie ma o czym rozmawiac) tylko o elementach pobocznych, ktore podnoszą koszty a wiec działka, która tak strasznie Ci leży na sercu. Per saldo wydając więcej na tabletkę - wydajesz mniej na ochronę zdrowia. Jesteś w stanie objąć umysłem ten "paradoks"? Skuteczniejsze, rzecz jasna, s tylko troszeczk (funkcja ro nie, ale coraz wolniej). Taaak? A to ciekawe. Rozumiem, ze to jakieś Twoje założenie. To znaczy oczywiście postęp w skuteczności jest wolniejszy niz gdy Fleming wynalazł penicylinę, ale byłbym na Twoim miejscu ostrożny z szafowaniem takimi okresleniami jak "troszeczkę". W przypadku jednej choroby ta "troszeczka" to rok zycia dłużej. W przypadku innej to mniejsza szansa na powikłania. "Troszeczke" sugeruje różnice pomijalne, a tak wcale nie jest. No i jak, biedaku, rozwi esz ten problem? Ano nie rozwi esz, bo To Ty mi rozwiąż następujący problem. Jak leczyc choroby rzadkie? Takie choroby nie wiążą się dla producentow lekow z zadnymi zyskami, dla panstwa to tez tylko koszty (zwykle ogromne), chorych jest powiedzmy kilkanascie tysięcy na całym świecie, a analogicznych chorób kilkadziesiąt. Prowadzic badania nad ich leczeniem czy nie? Przeciez to zaden biznes, a srodki sa ograniczone. To klasyczny przykład przekładania dobra pacjenta nad koszty. Etyka i takie tam. Nie zrozumiesz. Aha, jakie jest rozwi zanie po przyj ciu za o enia, e ycie i zdrowie Yup. I takie podejście urzędników skutkuje pomysłami typu "Ludzi po 65 roku zycia nie ma sensu leczyć" - cool. Nikt mi do tej pory nie potrafi wyt umaczy dlaczego gdy urz dnik przeznacza chorego na mier jest Ja tez nie wiem. Faktem jest ze urzednik nie musi skazywac nikogo na smierc o ile zacznie myslec nad tym w jaki sposob wydaje pieniadze. A jesli tego nie potrafi to niech przekaze swoje obowiazki w rece prywatne i problem przestanie istniec. Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-14 09:54:47 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelnośćNawet gdyby byly publikowane tak samo, nosnosc tego pierwszego i tak Oczywiscie, nic nowego. Teraz liczy sie chwytliwosc publikacji. Ostatnio mniej czytam prase, wiec trudno mi powiedziec, czy ostal sie jeszcze jakikolwiek tytul, ktory stwarzalby choc pozory, ze jest inaczej. Dlaczego? Nie bardzo mi sie chce wierzyc, ze owa panika wybuchla bez udzialu i zywotnego interesu branzy farmaceutycznej. a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce No i poza sprzedawcami szczepionek. Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 A tak wracajac jeszcze do oczekiwan, ze bedziemy leczeni za darmo. Ja tam w zasadzie dawno temu uznalem, ze nie chce byc leczony za darmo. Chce moc zachowac sobie gros mojej skladki zdrowotnej (niech jakis ulamek idzie na tych, co to nie maja wyjscia i musza panstwowo, taki juz jestem), dodac do tego koszt podstawowego pakietu prywatnego, ktory tez mam i wykupic sobie bardziej kompleksowy pakiet, na rynkowych zasadach swiadczenia uslug. Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach Jak dla mnie - bardziej to wyglada na pretekst do opierdzielania sie urzedasow, niz faktyczna klode rzucona pod nogi dzielnym bojownikom o zdrowie nasze i Wasze. Pozdr S |
|
Data: 2010-01-14 01:50:44 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 14 Sty, 09:54, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> I dobrze. Ale gdyby Cie oskarzył o cokolwiek przy 300 osobach, po czym Pewnie nie. Obecny modus operandi jest taki, ze nalezy glosno krzyczeć "GWAŁTU!" a dopiero potem robić rozpoznanie sytuacji. Drapieżna konkurencja mediów internetowych też robi swoje. > Opór rządu w Polsce akurat rozumiem, bo był w naszej rzeczywistosci Nie. Wierz mi albo i nie, ale pieniadze zarabiane na szczepionkach to nikły odsetek ogólnych dochodów firm. Zbyt mało, żeby się łaszczyć. Piatka firm ktora zajęła się produkcją i testowaniem szczepionek należy do czołówki firm framaceutycznych na świecie i jeżeli już o coś tu chodziło to prędzej o poprawe wizerunku ("jest problem - my go rozwiążemy") i PR niż zbijanie kokosów na szczepieniu dzieci i emerytów. > a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce Naaah. To było na waciki. Dwa przeloty prezesa ;-) > Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100 Logiczne. Popieram. Chce moc zachowac sobie gros mojej skladki zdrowotnej (niech jakis Zgoda. Sa dwa problemy. 1. Odsetek "na tych co nie maja wyjscia i muszą panstwowo" bylby na razie bardzo duzy (emeryci, rencisci, bezrobotni, ROLNICY, ktorzy raz otrzymanych przywilejow nie wypuszczą z rąk). Rzesza ludzi. W dodatku takich którzy raczej tylko generują koszty. 2. Od strony mozliwosci obslugi chorob powazniejszych niz przeziębienie czy wietrzna ospa sektor prywatny cały czas wypada dużo gorzej od panstwowego. Dlatego prywatyzacja szpitali (lub ich wynajmowanie do zabiegow prywatnych) jest koniecznoscią. Czyli powszechna prywatyzacja nie tylko systemu ubezpieczen, ale i całej służby zdrowia. NGTH. Nie za naszego życia. W Szwajcarii organizacje ubezpieczajace pacjentow sa firmami typu "non- profit". Co ciekawe to to, ze znaczna część pieniędzy ze składek jest inwestowana, ale są to inwestycje bezpieczne. Nie żadne akcje ani temu podobne rzeczy. Oni po prostu kupują, lub budują mieszkania pod wynajem (rynek jest stabilny, bez wiekszych wahan od wielu lat). Zyski z tej działki są w razie potrzeby dokładane do składek tak, żeby pokryć koszty leczenia. Prosto, logicznie i co najwazniejsze bilans wychodzi na plus. I to dla pacjenta! (ktory nota bene ma pełną swobodę w zakresie wykupowanego ubezpieczenia zdrowotnego). > Dokładnie. Najdłuższe procedury rejestracji badań są w Europie w Nie. Wierz mi, ze akurat pracownicy Centralnej Ewidencji Badan Klinicznych nie sa typowymi budzetowymi urzędasami, którzy piłują pazury za biurkiem jednocześnie popijając herbatę :-) Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 16:10:51 | |
Autor: sooobi | |
- soccial media | |
s pisze:
Niesłychane prawda... ;)W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi Twitter mozna uzywac tez w taki sposob: http://www.sport.pl/F1/1,96297,7413957,F1__Twitterowy_dowcipnis_podszyl_sie_pod_Petera_Saubera.html :) |
|
Data: 2010-01-13 14:02:21 | |
Autor: s | |
[ot] - soccial media | |
W szybkim telegraficznym skrĂłcie - Dell dziÄki twitterowi, facebookowi itd, sprzedaĹ komputery za prawie 7 milionĂłw dolarĂłw. Noo, prosze. Sa tu jacys studenci/doktoranci z kiedurkow ekonomiczno - marketingowych? Ciekawy temat na prace. Jezeli splodzicie cos takiego - chetnie przeczytam :-) Pozdr S |
|
Data: 2010-01-13 14:10:08 | |
Autor: sooobi | |
[ot] - soccial media | |
s pisze:
W szybkim telegraficznym skrĂłcie - Dell dziÄki twitterowi, facebookowi itd, sprzedaĹ komputery za prawie 7 milionĂłw dolarĂłw. ehhh chca mnie w nowej firmie zaangazowac w social, nie wiedza jeszcze jak sie do tego zabrac i niewiadomo tez czego beda chcieli ode mnie, ale kto by pomyslal... |
|
Data: 2010-01-13 05:22:33 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 14:10, sooobi <t...@slo.pl> wrote:
s pisze: Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-) Pozdro L'e-szczur |
|
Data: 2010-01-13 15:59:07 | |
Autor: sooobi | |
- soccial media | |
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 14:10, sooobi <t...@slo.pl> wrote: nie, pewnie chodzi o szybka akcje typu: co wtorek robimy promocje taka o jakiej pisali w artykule o dellu, ja zapewne co poniedzialek bede musial robic landing page dla tej promocji. niech mnie zwolnia ale ćwierkać nie zamierzam:) |
|
Data: 2010-01-13 16:03:52 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-) I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala? Pozdr Slawek |
|
Data: 2010-01-13 16:28:22 | |
Autor: sooobi | |
- soccial media | |
s pisze:
Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-) ZOobaczymy ale watpie, szablon sa w sobie wystarczy przygotowac raz, ale kazdy lp bedzie sie roznil od poprzedniego kolorstyka wielkoscia zdjec produktow( telefon vs tv). Poza tym glowny top strony to bedzie zapewne jakies graficzne przedstawienie danego produktu, ktore ktos bedzie musial zrobic |
|
Data: 2010-01-13 16:33:44 | |
Autor: s | |
- soccial media | |
I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala? A nie, luuuuz, ja tylko tak. Nie bede wnikal glebiej, bo nie o to wszak chodzi, by zdolnemu grafikowi chleb zabierac :-) Pozdr S |
|
Data: 2010-01-13 17:11:46 | |
Autor: sooobi | |
- soccial media | |
s pisze:
I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala? ja jestem za tym zeby to wszystko robil automat jesli o mnie chodzi...:) wiecej czasu bede mogl spedzic w excelu:) |
|
Data: 2010-01-13 20:49:31 | |
Autor: Gerard | |
[ot] - soccial media | |
Szczepan Radzki wrote:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi Tak, tylko rzecz polega na tym, że na razie to Dell promuje Twittera, nie Twitter Della. Jak wynika z artukułu, sprzedaż jest generowana przez specjalne promocje, niedostepne nigdzie indziej. Równie dobrze [co zresztą jest zaznaczone w artykule] takie promocje mozna robić na zwykłych stronach internetowych, nie potrzeba do tego Twittera. pozdr G |
|
Data: 2010-01-15 02:54:53 | |
Autor: Leszczur | |
- soccial media | |
On 13 Sty, 20:49, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Szczepan Radzki wrote: Mozliwe. Jesli chodzi o rozpoznawalnosc marki to chyba Dell jest poki co wyzej niz Twitter. Ale patrzac na lawinowy wzrost popularnosc Twittera - ta kolejnosc moze sie lada chwila odwrocic. Pozdro L'e-szczur |
|