Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.koszykowka   »   [ot] - soccial media

[ot] - soccial media

Data: 2010-01-13 13:28:22
Autor: Szczepan Radzki
[ot] - soccial media
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2010-01-13 04:43:03
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 13:28, Szczepan Radzki <s.rad...@CUTTHIS.gmail.com> wrote:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

Czyli jednak darmowa reklama sie opłaca. Kto by pomyślał ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 14:07:14
Autor: Szczepan Radzki
- soccial media
On 1/13/10 1:43 PM, Leszczur wrote:
On 13 Sty, 13:28, Szczepan Radzki<s.rad...@CUTTHIS.gmail.com>  wrote:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

Czyli jednak darmowa reklama sie opłaca. Kto by pomyślał ;-)


Niesłychane prawda... ;)

--
Pozdrawiam
Szczepan Radzki

Data: 2010-01-13 15:12:50
Autor: s
- soccial media
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

Czyli jednak darmowa reklama sie opłaca. Kto by pomyślał ;-)

Niesłychane prawda... ;)

Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny zachwyt :-)

http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html

Pozdr
S

Data: 2010-01-13 06:32:47
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 15:12, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>>> W szybkim telegraficznym skr cie - Dell dzi ki twitterowi, facebookowi
>>> itd, sprzeda komputery za prawie 7 milion w dolar w.

>> Czyli jednak darmowa reklama sie op aca. Kto by pomy la ;-)

> Nies ychane prawda... ;)

Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny
zachwyt :-)

Dopoki takie media jak twitter nie generuja kosztów, to IMO zachwyt
jest jak najbardziej wskazany. Ostrożn byłbym przy ewentualnym
inwestowaniu. Tu zgoda - jakieś ryzyko kolejnej bańki pewnie jest.

http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html

Akurat ten artykulik moze i nawoluje do opanowania, ale operując
truizmami. I co z tego, ze social media maja wplyw na wzrost/spadek
poparcia marki? Dokladnie taki sam wplyw maja wszelkie inne media.
To nie kwestia organizacji przekazu informacji a ilosci odbiorcow.

Co wiecej - media nie biora ŻADNEJ odpowiedzialnosci za to co
wypisują. W przypadku mediow opartych o przekaz "szeptany" - moze i to
logiczne, bo informacja wraz z wydluzaniem lancucha przekaznikow ulega
coraz wiekszemu znieksztalceniu.

Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A
odpowiedzialności za grosz!
Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to
lekarze zarabiają na królikach doświadczalnych. Pojawiały się kwoty,
pojawiały się insynuacje. Artykuł krótki, oparty o szczątkowe
informacje, w żadnej mierze nie przedstawiający całego obrazu - a
efekt jaki był to wystarczyło zobaczyć w komentarzach.
Nawet po odfiltrowaniu 80% szczekaczy, frustratow i nadużywających
wolnosci wypowiedzi debili - stworzony wizerunek był bardzo
nieciekawy.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 15:48:37
Autor: s
- soccial media
Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny
zachwyt :-)

Dopoki takie media jak twitter nie generuja kosztów, to IMO zachwyt
jest jak najbardziej wskazany. Ostrożn byłbym przy ewentualnym
inwestowaniu. Tu zgoda - jakieś ryzyko kolejnej bańki pewnie jest.

Pozyjemy, zobaczymy.
Byc moze z czasem rosnac beda koszty nie tyle samego medium, co prowadzenia sensownej kampanii za jego posrednictwem.

http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html

Akurat ten artykulik moze i nawoluje do opanowania, ale operując
truizmami. I co z tego, ze social media maja wplyw na wzrost/spadek
poparcia marki? Dokladnie taki sam wplyw maja wszelkie inne media.
To nie kwestia organizacji przekazu informacji a ilosci odbiorcow.

Gdzies czytalem tez artkul o tym, jak latwo za pomoca tego narzedzia nabruzdzic konkurencji.

Co wiecej - media nie biora ŻADNEJ odpowiedzialnosci za to co
wypisują. W przypadku mediow opartych o przekaz "szeptany" - moze i to
logiczne, bo informacja wraz z wydluzaniem lancucha przekaznikow ulega
coraz wiekszemu znieksztalceniu.

Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A
odpowiedzialności za grosz!

Tyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja bije w Ciebie bezposrednio.

Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to
lekarze zarabiają na królikach doświadczalnych. Pojawiały się kwoty,
pojawiały się insynuacje. Artykuł krótki, oparty o szczątkowe
informacje, w żadnej mierze nie przedstawiający całego obrazu - a
efekt jaki był to wystarczyło zobaczyć w komentarzach.
Nawet po odfiltrowaniu 80% szczekaczy, frustratow i nadużywających
wolnosci wypowiedzi debili - stworzony wizerunek był bardzo
nieciekawy.

Coz, Twoja dzialka z zalozenia nie ma najlepszej opinii w spoleczenstwie, mimo Twoich usilnych prob, by to zmienic przynajmniej na prsku... Tyle, ze nie widze powodu, by firmy farmaceutyczne mialy sie jakos szczegolnie przejmowac problemami wizerunku branzy jako calosci.

Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa?

Pozdr
S

Data: 2010-01-13 07:02:30
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 15:48, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Akurat ten artykulik moze i nawoluje do opanowania, ale operując
> truizmami. I co z tego, ze social media maja wplyw na wzrost/spadek
> poparcia marki? Dokladnie taki sam wplyw maja wszelkie inne media.
> To nie kwestia organizacji przekazu informacji a ilosci odbiorcow.

Gdzies czytalem tez artkul o tym, jak latwo za pomoca tego narzedzia
nabruzdzic konkurencji.

Nic nowego. Sam pamietam pierwszy czarny PR gdy poszła wieść, że
niektore butelki ktoregos z napojow zostałt zatrute. I zadziałało.

> Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A
> odpowiedzialności za grosz!

Tyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja
bije w Ciebie bezposrednio.

I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelność
przekazu informacji. Obraza sie na stronie pierwszej czcionką o
rozmiarze 72, a przeprasza na stronie szesnastej w dolnym roku Arialem
ósemką.

> Ostatnio na wirtualnej pojawił się wpis z moje działki o tym jak to
> lekarze zarabiają na królikach doświadczalnych. Pojawiały się kwoty,
> pojawiały się insynuacje. Artykuł krótki, oparty o szczątkowe
> informacje, w żadnej mierze nie przedstawiający całego obrazu - a
> efekt jaki był to wystarczyło zobaczyć w komentarzach.
> Nawet po odfiltrowaniu 80% szczekaczy, frustratow i nadużywających
> wolnosci wypowiedzi debili - stworzony wizerunek był bardzo
> nieciekawy.

Coz, Twoja dzialka z zalozenia nie ma najlepszej opinii w
spoleczenstwie, mimo Twoich usilnych prob, by to zmienic przynajmniej na
prsku...

Moja działka nie ma dobrej opinii w społeczeństwie, bo miedzy innymi
media działają tak jak powyżej. Nieodpowiedzialnie.
Poza tym istnieje dziwne przekonanie, ze na zdrowiu - a w zasadzie na
chorobie - nie godzi się zarabiać. A to bzdura do kwadratu.
Ludzie traktują zdrowie jak dobro społeczne o które należy dbać -
najlepiej bezpłatnie. To że sami o nie nie dbają to już inna sprawa..
To ze paliłem przez 30 lat po 3 paczki dziennie to pryszcz - teraz mam
raka i ktoś ma mi go za darmo i skutecznie usunąć. Co? Nie będzie za
darmo? Co za zdziercy, hieny etc etc etc. Przykład przekoloryzowany,
bo nie wszystkie choroby są winą samego chorego, ale nastawienie do
problemu zdrowia jest wspólne.
I dostaje sie lekarzowi, dostaje sie farmaceucie i oczywiscie firmie
rowniez.
Nie to zeby mi to przeszkadzało, ale niesmak jest.

Tyle, ze nie widze powodu, by firmy farmaceutyczne mialy sie
jakos szczegolnie przejmowac problemami wizerunku branzy jako calosci.

Ależ wierz mi że przejmują się. Takie teksty biją nie tylko w firmy
farmaceutyczne, ale i wielu podwykonawców rowniez.

Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa?

Nie przestaną. Ale czarny PR będzie wydłużał procesy rejstracji
nowych, lepszych i bezpieczniejszych leków. Będzie w efekcie podnosił
koszty badan, a to będzie musiało się odbić na odbiorcy końcowym,
który będzie jeszcze bardziej narzekał na drogie leki. I koło się
zamyka. Ot wspolne ryzyko dla wszystkich branży operujących na styku
biznesu i etyki.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 16:18:07
Autor: s
- soccial media
Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A
odpowiedzialności za grosz!
Tyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja
bije w Ciebie bezposrednio.

I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelność
przekazu informacji. Obraza sie na stronie pierwszej czcionką o
rozmiarze 72, a przeprasza na stronie szesnastej w dolnym roku Arialem
ósemką.

Nawet gdyby byly publikowane tak samo, nosnosc tego pierwszego i tak bedzie mocniejsza. Ot, natura przecietnego czytelnika.

Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa?

Nie przestaną. Ale czarny PR będzie wydłużał procesy rejstracji
nowych, lepszych i bezpieczniejszych leków.

Oo, ciekawy temat.
W sensie, ze rzady/min.zdrowia beda rzucac klody pod nogi?
Dlaczego?
Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach doswiadczalnych, ze niby na ich podstawie jakiestam procedury zaostrza?

Pozdr
S

Data: 2010-01-13 08:35:15
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 16:18, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>>> Ale media klasyczne? Tu łańcuch jest skrócony do 1-2 ogniw. A
>>> odpowiedzialności za grosz!
>> Tyle odpowiedzialnosci, co zdolasz w sadzie wywalczyc. O ile publikacja
>> bije w Ciebie bezposrednio.

> I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelność
> przekazu informacji. Obraza sie na stronie pierwszej czcionką o
> rozmiarze 72, a przeprasza na stronie szesnastej w dolnym roku Arialem
> ósemką.

Nawet gdyby byly publikowane tak samo, nosnosc tego pierwszego i tak
bedzie mocniejsza. Ot, natura przecietnego czytelnika.

I dobrze. Ale gdyby Cie oskarzył o cokolwiek przy 300 osobach, po czym
musiał przeprosić, to chyba wolałbyś, zebym zrobił to publicznie a nie
bąknął coś niewyraźnie twarzą w twarz. Etyka mediów nie istnieje.

>> Ze niby co, ludzie przestana kupowac lekarstwa?

> Nie przestaną. Ale czarny PR będzie wydłużał procesy rejstracji
> nowych, lepszych i bezpieczniejszych leków.

Oo, ciekawy temat. W sensie, ze rzady/min.zdrowia beda rzucac klody pod nogi?

Dokładnie.

Dlaczego?

Procedury rejestracyjne ulegają coraz większym zaostrzeniom tam gdzie
opinia publiczna jest najbardziej niechętna badaniom.
To przecież też nośny temat dla polityków. Ostatni przykład był ze
szczepionkami przeciwko świńskiej grypie.
Fantastyczna pożywka dla mediów - tak z chorobą jak i z rejestracją
szczepionki. Niezły interes dla firm (tam gdzie rządy postanowiły
zaszczepić wszystkich) oraz sposób na zbicie kapitału politycznego tak
u zwolenników jak i przeciwników pomysłu.
Opór rządu w Polsce akurat rozumiem, bo był w naszej rzeczywistosci
naturalny. Raz ze ograniczenia budżetowe, dwa ze panika w mediach była
nieusprawiedliwiona, a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce
i tak nie była zdiagnozowana (ze względu na dramatycznie niski poziom
świadczeń), więc i bilansu nie było jak zrobić. I wszyscy (poza
pacjentami) wygrywają.
Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami mimo, ze farmakoekonomika nieubłaganie pokazuje, ze
lepiej jest leczyc drogimi preparatami w domu niż przyjmowac do
szpitala i okładać pacjentów zsiadłym mlekiem i robić opatrunki z
borsuczego sadła z pajęczyną.

Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach
doswiadczalnych, ze niby na ich podstawie jakiestam procedury zaostrza?

Dokładnie. Najdłuższe procedury rejestracji badań są w Europie w
krajach w których opinia publiczna jest najgorzej do takich badań
nastawiona.
W Polsce czekasz bodaj najdłużej w Europie na rozpatrzenie wniosku. Na
świecie dumnie liderują Chiny.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 23:42:39
Autor: wiLQ
- soccial media
Leszczur napisal(a) posta, ktorego chcialbym skomentowac:


Skoro juz jestesmy w OT...

Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami

Tzn jak wg Ciebie byc powinno?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2010-01-13 23:37:42
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
> Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
> lat za murzynami

Tzn jak wg Ciebie byc powinno?

Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na
listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie
- a nie koszty leczenia!
A jesli da się przy okazji takie koszty zmniejszyc np przez rzadsze
hospitalizacje, rzadsze nawroty choroby i wizyty u specjalistów etc -
to IMO jest to totalny nobrainer.
Na przykład - są leki dla osób po przeszczepach. Najpopularniejszy lek
hamujący układ odpornościowy pacjenta ma zgubny wpływ na nerki i
rozwala je po 10-15 latach. Potem trzeba pacjenta dializować (drogo!),
lub potrzeba kolejnego przeszczepu (operacja, szpital etc - bardzo
drogo!).
Ale przez 30-40 lat nie było wyjścia bo to był jedyny lek tego typu. W
dodatku tani!
Teraz leków mniej toksycznych lub zupełnie nietoksycznych dla nerek***
(ale drogich) jest dużo więcej. A większośc refundacji nie może się
doczekać właśnie przez cenę. Mniejsza z tym, że sumaryczne koszty
leczenia starymi i tanimi lekami są 3-4 razy większe niż nowymi i
drogimi. Tak daleko rozum naszych decydentów już niestety nie sięga.
A w dodatku jak juz wprowadza nawet jakis lek na liste refundacyjna to
zaraz ktos wysunie podejrzenia ze pewnie chodziło o łapówkę i kolejną
aferę.

Pozdro

L'e-szczur

*** To ze leki są bezpieczne ustalono na drodze wieloletnich badan
klinicznych i zrobili to lekarze, kktorych teraz opluwa się za
robienie eksperymentow na krolikach doswiadczalnych.

Data: 2010-01-14 09:39:04
Autor: sooobi
- soccial media
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami
Tzn jak wg Ciebie byc powinno?

Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na
listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie
- a nie koszty leczenia!
A jesli da się przy okazji takie koszty zmniejszyc np przez rzadsze
hospitalizacje, rzadsze nawroty choroby i wizyty u specjalistów etc -
to IMO jest to totalny nobrainer.
Na przykład - są leki dla osób po przeszczepach. Najpopularniejszy lek
hamujący układ odpornościowy pacjenta ma zgubny wpływ na nerki i
rozwala je po 10-15 latach. Potem trzeba pacjenta dializować (drogo!),
lub potrzeba kolejnego przeszczepu (operacja, szpital etc - bardzo
drogo!).
Ale przez 30-40 lat nie było wyjścia bo to był jedyny lek tego typu. W
dodatku tani!
Teraz leków mniej toksycznych lub zupełnie nietoksycznych dla nerek***
(ale drogich) jest dużo więcej. A większośc refundacji nie może się
doczekać właśnie przez cenę. Mniejsza z tym, że sumaryczne koszty
leczenia starymi i tanimi lekami są 3-4 razy większe niż nowymi i
drogimi. Tak daleko rozum naszych decydentów już niestety nie sięga.
A w dodatku jak juz wprowadza nawet jakis lek na liste refundacyjna to
zaraz ktos wysunie podejrzenia ze pewnie chodziło o łapówkę i kolejną
aferę.

Pozdro

L'e-szczur

Moze jak wrocisz do PL to zastpiasz Ewe Kopacz? Na sluzbie zdrowie sie znasz a gadac bez sensu tez potrafisz. Przegadac nie przegadaja a nawet jak nie bedziesz miec racji to i tak im pokazesz ze gowno wiedza i wprowadzisz ich w l'e-manowce:)

Data: 2010-01-14 01:29:43
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 09:39, sooobi <t...@slo.pl> wrote:
Moze jak wrocisz do PL to zastpiasz Ewe Kopacz?

Za żadne pieniądze! Minister Zdrowia to najbardziej niewdzięczne
stanowisko w Rządzie. Prezydentem i owszem - mógłbym być. Ratio
wzrostu do obwodu w pasie mam prezydenckie - 1:1 :-)

 Na sluzbie zdrowie sie znasz a gadac bez sensu tez potrafisz.

Hehe. Ale bez sensu gadam tylko o koszykowce.! :-(

Przegadac nie przegadaja a nawet jak nie bedziesz miec racji to i tak im pokazesz ze gowno wiedza i
wprowadzisz ich w l'e-manowce:)

Wiem - mógłbym być świetnym politykiem. Gdybym tylko był pozbawiony
skrupułów! :-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 10:20:53
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 23:42, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami
Tzn jak wg Ciebie byc powinno?

Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na
listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie
- a nie koszty leczenia!

Bzdura. Nie da się rozpatrywać jednego w oderwaniu od drugiego.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 01:26:29
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 10:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
>>> lat za murzynami
>> Tzn jak wg Ciebie byc powinno?

> Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na
> listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie
> - a nie koszty leczenia!

Bzdura. Nie da się rozpatrywać jednego w oderwaniu od drugiego.

A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o
przedkładaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to
musi sie zmienic.
A odnosnie reszty juz nie masz zdania?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 11:22:36
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 10:20, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami
Tzn jak wg Ciebie byc powinno?
Leki lepsze, nowarotskie, bezpieczniejsze powinny szybko trafiac na
listy refundacyjne, bo przeciez podmiotem jest pacjent i jego zdrowie
- a nie koszty leczenia!
Bzdura. Nie da się rozpatrywać jednego w oderwaniu od drugiego.

A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o
przedkładaniu dobra pacjenta nad koszty.

Otóż to. Czyli piszesz bzdurę.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 03:25:11
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 11:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o
> przedk adaniu dobra pacjenta nad koszty.

Ot to. Czyli piszesz bzdur .

Po pierwsze nie szkodzic. Obecny system przede wszystkim szkodzi,
dlatego, ze podstawowym, a moze wrecz jedynym wyznacznikiem sa wlasnie
pieniadze.
Ale ja pisalem o czym innym - o tym, ze mozna lepiej leczyc i mniej
wydawac na ochrone zdrowia. Wysil sie - przeczytaj, zrozum i wtedy
dyskutuj.
Dla mnie EOT - przynajmniej do czasu, az poslugiwanie sie
wykrzyknikami zastapisz czyms co ma minimum tresci.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 13:15:09
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 11:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o
przedk adaniu dobra pacjenta nad koszty.
Ot to. Czyli piszesz bzdur .

Po pierwsze nie szkodzic. Obecny system przede wszystkim szkodzi,
dlatego, ze podstawowym, a moze wrecz jedynym wyznacznikiem sa wlasnie
pieniadze.

Obecny system szkodzi z zupełnie innych powodów. Zaś w każdym systemie
najważniejsze są pieniądze - bo nie żyjemy w świecie nieograniczonych
zasobĂłw.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 04:22:07
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 13:15, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Leszczur pisze:

> On 14 Sty, 11:22, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> A czy ja pisze, ze trzeba pominac koszty? Zdaje sie, ze pisze o
>>> przedk adaniu dobra pacjenta nad koszty.
>> Ot to. Czyli piszesz bzdur .

> Po pierwsze nie szkodzic. Obecny system przede wszystkim szkodzi,
> dlatego, ze podstawowym, a moze wrecz jedynym wyznacznikiem sa wlasnie
> pieniadze.

Obecny system szkodzi z zupełnie innych powodów.

Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.

Zaś w każdym systemie najważniejsze są pieniądze - bo nie żyjemy w świecie nieograniczonych
zasobów.

Zanadto upraszczasz. Do tego sprowadzasz problem:
"Panie Kowalski. W zwiazku z tym, ze operacja byłaby zbyt kosztowna i
nie miesci sie w budzecie - pozwolimy Panu umrzeć. Bardzo nam przykro
- gdyby sie pan zglosil 2-3 miesiace temu to moze bysmy cos poradzili.
Ale w obecnej sytuacji prosze przyjac wyrazy wspolczucia."
W zwiazku z tym, ze temat lezy na pograniczu etyki i finansów, oraz
przez to, ze znam Twoje podejscie do tego typu problemow - moze od
razu darujmy sobie kolejną kłótnię. Juz to przerabialismy. Ja nie
przekonam Ciebie. Ty nie przekonasz mnie. Powaznie - szkoda czasu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 13:30:26
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:

Obecny system szkodzi z zupełnie innych powodów.

Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.

Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w
najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie
dostępnych środków. Czasami korzystne będzie stosowanie rozwiązań
nowoczesnych - a czasami może i placebo. Np. w przypadku A/H1N1
podawanie placebo było rozwiązaniem lepszym od stosowania "nowoczesnej"
szczepionki (oczywiście moim zdaniem każdy powinien mieć prawo wyboru,
jak ktoś chce się zaszczepić - jego sprawa).

Zaś w każdym systemie najważniejsze są pieniądze - bo nie żyjemy w świecie nieograniczonych
zasobów.

Zanadto upraszczasz. Do tego sprowadzasz problem:
"Panie Kowalski. W zwiazku z tym, ze operacja byłaby zbyt kosztowna i
nie miesci sie w budzecie - pozwolimy Panu umrzeć. Bardzo nam przykro
- gdyby sie pan zglosil 2-3 miesiace temu to moze bysmy cos poradzili.
Ale w obecnej sytuacji prosze przyjac wyrazy wspolczucia."

A Ty myślisz, że jest gdzieś system (pomijam leczenie finansowane
prywatnie), w którym dzieje się inaczej? Albo czy powinien być system, w
którym dzieje się inaczej?  Niby kto miałby to utrzymywać - krasnoludki?
Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
nawet gospodarkę USA.

Pracujesz w branży, nic więc dziwnego, że marzysz o świecie, w którym
państwo wydaje na medycynę 100% GNP.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 04:49:56
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 13:30, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
> trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.

Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w
najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie
dostępnych środków.

No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkami
jakie są dostępne.
Nawet jesli to srodki drogie. Kropka.

Np. w przypadku A/H1N1 podawanie placebo było rozwiązaniem lepszym od stosowania "nowoczesnej"
szczepionki (oczywiście moim zdaniem każdy powinien mieć prawo wyboru,
jak ktoś chce się zaszczepić - jego sprawa).

Sorry, ale z tym sie nie moge zgodzic. Szczepienia nie były sposobem
na uciszenie mediów, rzeczników praw obywatelskich, czy trybunału w
Sztrasburgu (to był tylko ewentualny efekt uboczny), tylko chodziło o
nabycie faktycznej odporności (plus przy okazji o zbicie kapitału
politycznego).
Efektu placebo nie zaobserwujesz w chorobach zakaznych. Jak się dobrze
skupisz, to wcale nie będziesz bardziej odporny na trąd, czy cholerę.
Gdyby chodziło o potencjalną epidemię bólu głowy - to nie ma problemu
- dajcie ludziom cuker puder i epidemii nie bedzie. Tu gdzie masz
realny patogen, ktory potrafi sie szybko rozprzestrzeniac? Bez jaj.

A Ty myślisz, że jest gdzieś system (pomijam leczenie finansowane
prywatnie), w którym dzieje się inaczej?

Alez to argument właśnie przemawiający za upowszechnieniem leczenia
prywatnego.
To ze panstwowe systemy opieki zdrowotnej są deficytowe - wiemy nie od
dzis.

Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
nawet gospodarkę USA.

Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze
medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe -
bardzo ciekawe.

Pracujesz w branży, nic więc dziwnego, że marzysz o świecie, w którym
państwo wydaje na medycynę 100% GNP.

To akurat jest mi zupełnie obojętne. W mojej pracy nakłady na medycynę
nie mają nic do rzeczy.
Tym niech się martwi jakiś marketing, albo dział polityki cenowej.
Mnie to dziobie.
Koszty badań mają się nijak do nakładów na medycynę. Są za to wprost
proporcjonalne do biurokratyzacji procesu rejestracji.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 14:53:19
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 13:30, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.
Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w
najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie
dostępnych środków.

No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkami
jakie są dostępne.
Nawet jesli to srodki drogie. Kropka.

No to nie masz racji. Kropka.

pzdr

TRad

PS

Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
nawet gospodarkę USA.

Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze
medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe -
bardzo ciekawe.

A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe.

Data: 2010-01-14 06:18:05
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 14:53, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Leszczur pisze:

> On 14 Sty, 13:30, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
>>> Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
>>> trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.
>> Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w
>> najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie
>> dostępnych środków.

> No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkami
> jakie są dostępne.
> Nawet jesli to srodki drogie. Kropka.

No to nie masz racji. Kropka.

Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie
znasz, żeby nie chodziło o wycene emocji.
Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla,
troche tlenu, azotu, wodoru, nieco żelaza, odrobina siarki - w sumie
jakies 8,37 PLN + VAT?
Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnych
kosztow leczenia.

>> Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
>> nawet gospodarkę USA.

> Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze
> medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe -
> bardzo ciekawe.

A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe.

A to racz doprecyzować o czym piszesz. Bycie tajemniczym jak uśmiech
Giocondy nie sprzyja rozwojowi dyskusji.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 15:24:43
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:

Z innych rowniez. Ale u podstawy zawsze leżą pieniądze. Tym bardziej
trzeba się nauczyć mądrze je wydawać.
Czyli, jak sam przyznajesz, ważne jest nie ładowanie w
najnowocześniejsze kuracje - a _najefektywniejsze_ wykorzystywanie
dostępnych środków.
No nie. Cały czas twierdze, ze leczyc trzeba najlepszymi srodkami
jakie są dostępne.
Nawet jesli to srodki drogie. Kropka.
No to nie masz racji. Kropka.

Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie
znasz, żeby nie chodziło o wycene emocji.

A Ty? Gdybyś przekazał całe swoje zarobki na rzecz jakiegoś szpitala -
na pewno kogoś byś uratował. Ale tego nie robisz. To nie fanzol mi
proszę o "bezcennym, ludzkim życiu".

Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla,
troche tlenu, azotu, wodoru, nieco żelaza, odrobina siarki - w sumie
jakies 8,37 PLN + VAT?
Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnych
kosztow leczenia.

A skąd pomysł, że ja mam określać? Ale ktoś to robi, bo jednak na
medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju.

Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
nawet gospodarkę USA.
Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze
medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe -
bardzo ciekawe.
A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe.

A to racz doprecyzować o czym piszesz. Bycie tajemniczym jak uśmiech
Giocondy nie sprzyja rozwojowi dyskusji.

Sapienti sat.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 06:45:33
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 15:24, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie
> znasz, żeby nie chodziło o wycene emocji.

A Ty? Gdybyś przekazał całe swoje zarobki na rzecz jakiegoś szpitala -
na pewno kogoś byś uratował. Ale tego nie robisz. To nie fanzol mi
proszę o "bezcennym, ludzkim życiu".

To, ze tego nie robie wcale nie znaczy, ze wyceniam ludzkie zycie,
albo, ze jest ono dla mnie bezwartosciowe.
Ty nie masz watpliwosci wiec podziel sie swoimi głębszymi
przemysleniami.

> Tyle ile pierwiastki, z których jest zbudowany? Kilka kilo węgla,
> troche tlenu, azotu, wodoru, nieco żelaza, odrobina siarki - w sumie
> jakies 8,37 PLN + VAT?
> Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnych
> kosztow leczenia.

A skąd pomysł, że ja mam określać?

Bo zabierasz głos w tej dyskusji. Nie chce zebys reformował służbę
zdrowia, tylko odpowiedział szczerze na (dla mnie) trudne pytanie.

Ale ktoś to robi, bo jednak na medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju.

A nie pomyslałeś, że moze nie jest to konieczne?

>>>> Bo dawanie każdemu wszelkich dostępnych zdobyczy medycyny rozłożyło
>>>> nawet gospodarkę USA.
>>> Emmmm. A Ty uwazasz, ze w Stanach kazdy dostaje dostępne zdobycze
>>> medycyny? I ze to był powód załamania gospodarczego. No ciekawe -
>>> bardzo ciekawe.
>> A Ty myślisz, że ja o tej depresyjce piszę? No ciekawe - bardzo ciekawe.

> A to racz doprecyzować o czym piszesz. Bycie tajemniczym jak uśmiech
> Giocondy nie sprzyja rozwojowi dyskusji.

Sapienti sat.

Fraus latet in generalibus.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 17:28:43
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 15:24, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Powiedz mi - na ile wyceniasz zycie czlowieka. Obcego, którego nie
znasz, żeby nie chodziło o wycene emocji.
A Ty? Gdybyś przekazał całe swoje zarobki na rzecz jakiegoś szpitala -
na pewno kogoś byś uratował. Ale tego nie robisz. To nie fanzol mi
proszę o "bezcennym, ludzkim życiu".

To, ze tego nie robie wcale nie znaczy, ze wyceniam ludzkie zycie,
albo, ze jest ono dla mnie bezwartosciowe.

Ale znaczy, że są rzeczy, które są dla Ciebie warte więcej. Komputer,
dostęp do internetu, jedzonko, spanko itp. I tak mają wszyscy znani mi
ludzie. Nie pisz mi więc, że w obliczu ryzyka cudzej śmierci/utraty
zdrowia należy rzucić wszystkie dostępne środki aby tego kogoś ratować,
bo to trąci hipokryzją.

Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie określić akceptowalnych
kosztow leczenia.
A skąd pomysł, że ja mam określać?

Bo zabierasz głos w tej dyskusji.

Joj. To niby ja napisałem, cytuję, "Zdaje sie, ze pisze o
przedkładaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to
musi sie zmienic", koniec cytatu? Dziwniej i dziwniej.

Ale ktoś to robi, bo jednak na medycynę nie przeznacza się 100% GNP w _żadnym_ kraju.

A nie pomyslałeś, że moze nie jest to konieczne?

Czyli postęp medycyny (i techniki) jest Twoim zdaniem ograniczony? Bo
jeżeli nie, to możliwości wydawania pieniędzy na leczenie ograniczone
nie są.

Załóżmy np., że mamy środek X przedłużający życie chorym na bździągwicę
o rok. I odkrywamy środek Y, nowocześniejszy i skuteczniejszy, który
kosztuje dziesięć razy tyle, ale przedłuża życie o rok i tydzień. Twoim
zdaniem, jak rozumiem, należałoby przestawić kuracje na Y, bo "należy
przedłożyć dobro pacjenta nad koszty"? Czy też tydzień to za mało i
koszty należy ponieść dopiero ... no właśnie, od miesiąca? Roku? Czy też
może ma to być zależne od wzrostu kosztów? Wróć, nie może być zależne,
bo "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty".

To może każdemu Polakowi zafundować do domu EKG, żeby szybko wyłapywać
zawały? I może karetka reanimacyjna powinna czekać przed każdym domem?
Czy też może na każdym piętrze? Przecież "należy przedłożyć dobro
pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa
reanimacyjna, tym dla niego lepiej. No to jak jest z tym dobrem i tymi
kosztami, drogi Leszczurze?

pzdr

TRad

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 09:26:44
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 17:28, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> To, ze tego nie robie wcale nie znaczy, ze wyceniam ludzkie zycie,
> albo, ze jest ono dla mnie bezwartosciowe.

Ale znaczy, e s rzeczy, kt re s dla Ciebie warte wi cej. Komputer,
dost p do internetu, jedzonko, spanko itp. I tak maj wszyscy znani mi
ludzie. Nie pisz mi wi c, e w obliczu ryzyka cudzej mierci/utraty
zdrowia nale y rzuci wszystkie dost pne rodki aby tego kogo ratowa ,
bo to tr ci hipokryzj .

Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem utożsamiasz moją skromną osobę
ze służbą zdrowia.

>>> Przeciez bez wyceny zycia nie jestes w stanie okre li akceptowalnych
>>> kosztow leczenia.
>> A sk d pomys , e ja mam okre la ?

> Bo zabierasz g os w tej dyskusji.

Joj. To niby ja napisa em, cytuj , "Zdaje sie, ze pisze o
przedk adaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to
musi sie zmienic", koniec cytatu?

No i? Czego konkretnie w tym twierdzeniu jeszcze nie rozumiesz?

>> Ale kto to robi, bo jednak na medycyn nie przeznacza si 100% GNP w _ adnym_ kraju.

> A nie pomysla e , e moze nie jest to konieczne?

Czyli post p medycyny (i techniki) jest Twoim zdaniem ograniczony? Bo
je eli nie, to mo liwo ci wydawania pieni dzy na leczenie ograniczone
nie s .

Alez skąd! W skali czasu o jakiej mówimy, a wyznaczonej przez daną
jednostkę chorobową w ogóle o "postępie medycyny" nie ma co mówić. Tak
samo jak nie ma co mowic o ewolucji z pokolenia na pokolenie.
Za to mozna mowic o roznych sposobach rozwiazywania problemow - z
wykorzystaniem efektów postępu, lub bez nich. To ze postep jest teorii
nieograniczony (w klasycznej chemii farmaceutycznej to nie do konca
musi byc prawdą) ma zerowe znaczenie dla obecnie podejmowanych
decyzji, bo one nie są warunkowane postępem, a głównie kosztami.

Za my np., e mamy rodek X przed u aj cy ycie chorym na b dzi gwic
o rok. I odkrywamy rodek Y, nowocze niejszy i skuteczniejszy, kt ry
kosztuje dziesi razy tyle, ale przed u a ycie o rok i tydzie . Twoim
zdaniem, jak rozumiem, nale a oby przestawi kuracje na Y, bo "nale y
przed o y dobro pacjenta nad koszty"?

Dokładnie tak. Bo ten rok i tydzien jest SREDNIĄ z jakiejs (małej)
populacji. Rozrzut wewnatrz populacji bedziesz mial od powiedzmy 6
miesiecy do dwoch lat.
Dla drugiego leku tez bedzie jakis zakres (zakładam, ze mniejszy). Ale
to juz przeciez statystyka i nie bede Cie tym zanudzał do czasu az
zrozumiesz pojęcia podstawowe.

Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te
mo e ma to by zale ne od wzrostu koszt w?

Nie trzeba w ogóle sie nad tym zastanawiac. Przekładasz zycie na
monety i stad masz takie a nie inne podejscie.

To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa
zawa y?

Nope. Posiadanie aparatu do EKG czy tomografu w zaden sposob nie
przedłuży życia pacjenta.

 I mo e karetka reanimacyjna powinna czeka przed ka dym domem?

Nie pod kazdym, ale w zasięgu dwóch-trzech minut już tak. Znowu ta
statystyka!

Czy te mo e na ka dym pi trze?

Ba - w kazdym pokoju!

Przecie "nale y przed o y dobro pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa
reanimacyjna, tym dla niego lepiej. No to jak jest z tym dobrem i tymi
kosztami, drogi Leszczurze?

Dokładnie tak jak napisałem. Potrzeba obnizania kosztow nie moze sie
odbywac kosztem pacjenta.
Dziwie sie, ze dalej probujesz argumentowac sprowadzajac dyskusję do
absurdu. Chociaz nie - rozumiem Twoja desperację i potrzebe chwytania
sie wszelkich mozliwych sposobow.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 19:13:42
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:

Ale znaczy, e s rzeczy, kt re s dla Ciebie warte wi cej. Komputer,
dost p do internetu, jedzonko, spanko itp. I tak maj wszyscy znani mi
ludzie. Nie pisz mi wi c, e w obliczu ryzyka cudzej mierci/utraty
zdrowia nale y rzuci wszystkie dost pne rodki aby tego kogo ratowa ,
bo to tr ci hipokryzj .

Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem utożsamiasz moją skromną osobę
ze służbą zdrowia.

Służbę zdrowia z czegoś trzeba finansować. Jeżeli "należy przedłożyć
dobro pacjenta nad koszty", to jest ono ważniejsze również od Twojej
konsumpcji. Jeżeli natomiast Twoja konsumpcja jest ważniejsza od dobra
pacjenta, to Twoja postawa jest wewnętrznie sprzeczna.

Bo zabierasz g os w tej dyskusji.
Joj. To niby ja napisa em, cytuj , "Zdaje sie, ze pisze o
przedk adaniu dobra pacjenta nad koszty. Na razie jest odwrotnie i to
musi sie zmienic", koniec cytatu?

No i? Czego konkretnie w tym twierdzeniu jeszcze nie rozumiesz?

Pytanie brzmi: czego _Ty_ w nim nie rozumiesz. A na razie - pierwszy
zabrałeś głos w dyskusji. Ja jedynie prostuję Twoje leszczurzenia.

Ale kto to robi, bo jednak na medycyn nie przeznacza si 100% GNP w _ adnym_ kraju.
A nie pomysla e , e moze nie jest to konieczne?
Czyli post p medycyny (i techniki) jest Twoim zdaniem ograniczony? Bo
je eli nie, to mo liwo ci wydawania pieni dzy na leczenie ograniczone
nie s .

Alez skąd! W skali czasu o jakiej mówimy, a wyznaczonej przez daną
jednostkę chorobową w ogóle o "postępie medycyny" nie ma co mówić.

Czyli mamy korzystać tylko z tego, co już mamy, a wydatki na postęp
olać? Czy jak to sobie wyobrażasz?

Za my np., e mamy rodek X przed u aj cy ycie chorym na b dzi gwic
o rok. I odkrywamy rodek Y, nowocze niejszy i skuteczniejszy, kt ry
kosztuje dziesi razy tyle, ale przed u a ycie o rok i tydzie . Twoim
zdaniem, jak rozumiem, nale a oby przestawi kuracje na Y, bo "nale y
przed o y dobro pacjenta nad koszty"?

Dokładnie tak. Bo ten rok i tydzien jest SREDNIĄ z jakiejs (małej)
populacji. Rozrzut wewnatrz populacji bedziesz mial od powiedzmy 6
miesiecy do dwoch lat.

Super. A jeżeli Y jest tysiąckrotnie droższy i daje, po uśrednieniu,
tylko jeden dzień więcej? Godzinę? Minutę?

Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te
mo e ma to by zale ne od wzrostu koszt w?

Nie trzeba w ogóle sie nad tym zastanawiac. Przekładasz zycie na
monety i stad masz takie a nie inne podejscie.

Czyli jednak hipokryta. Miałem o Tobie trochę inne zdanie.

To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa
zawa y?

Nope. Posiadanie aparatu do EKG czy tomografu w zaden sposob nie
przedłuży życia pacjenta.

Alez przedłuży. Skróci odstęp między diagnozą zawału a reakcją służby
zdrowia.

 I mo e karetka reanimacyjna powinna czeka przed ka dym domem?

Nie pod kazdym, ale w zasięgu dwóch-trzech minut już tak. Znowu ta
statystyka!

Znaczy co - oszczędzamy? Na karetkach reanimacyjnych? Żeby ci, co
mieszkają 2-3 minuty dalej częściej umierali? Nieładnie, oj nieładnie.

Czy te mo e na ka dym pi trze?

Ba - w kazdym pokoju!

A co jeżeli to obsługa erki będzie miała zawał - to może od razu dawajmy
po dwie erki? Czekaj, czekaj, a co jeżeli w obu erkach będą zawałowcy...
Wiem! "Należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty" - wszyscy Polacy do
erek! Żyliśmy w kraju permanentnej inwigilacji - możemy w kraju
permentnej reanimacji, czemu nie.

Przecie "nale y przed o y dobro pacjenta nad koszty", a im szybciej dotrze do pacjenta ekipa
reanimacyjna, tym dla niego lepiej. No to jak jest z tym dobrem i tymi
kosztami, drogi Leszczurze?

Dokładnie tak jak napisałem. Potrzeba obnizania kosztow nie moze sie
odbywac kosztem pacjenta.
Dziwie sie, ze dalej probujesz argumentowac sprowadzajac dyskusję do
absurdu.

Aby pokazać kompletną absurdalność Twoich poglądów. Podłożyłeś się jak
miło, nic więc dziwnego, że posypało się z Ciebie pierze. Na przyszłość
najpierw pomyśl i policz, potem strzelaj sloganami.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-14 11:21:20
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 19:13, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
> Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem uto samiasz moj skromn osob
> ze s u b zdrowia.

S u b zdrowia z czego trzeba finansowa . Je eli "nale y przed o y
dobro pacjenta nad koszty", to jest ono wa niejsze r wnie od Twojej
konsumpcji.

Bredzisz. Skutecznosc leczenia wzrasta wraz z wydatkami tylko do
pewnego momentu.

Je eli natomiast Twoja konsumpcja jest wa niejsza od dobra
pacjenta, to Twoja postawa jest wewn trznie sprzeczna.

To jeszcze pokaz jak

> Alez sk d! W skali czasu o jakiej m wimy, a wyznaczonej przez dan
> jednostk chorobow w og le o "post pie medycyny" nie ma co m wi .

Czyli mamy korzysta tylko z tego, co ju mamy,

Dokladnie. Problem lezy w tym, ze tego NIE ROBIMY! Korzystamy z
półsrodków. System marnotrawi pieniadze w sposob niewyobrazalny, a
odbija sie to bezposrednio na poziomie usług.

a wydatki na post p ola ?

Wydatki na postęp nie leżą w gestii panstwa ani tym bardziej sluzby
zdrowia.

> Dok adnie tak. Bo ten rok i tydzien jest SREDNI z jakiejs (ma ej)
> populacji. Rozrzut wewnatrz populacji bedziesz mial od powiedzmy 6
> miesiecy do dwoch lat.

Super. A je eli Y jest tysi ckrotnie dro szy i daje, po u rednieniu,
tylko jeden dzie wi cej? Godzin ? Minut ?

Mowilem, ze statystyką nie ma co Ci zawracać głowy.

>> Czy te tydzie to za ma o i koszty nale y ponie dopiero ... no w a nie, od miesi ca? Roku? Czy te
>> mo e ma to by zale ne od wzrostu koszt w?

> Nie trzeba w og le sie nad tym zastanawiac. Przek adasz zycie na
> monety i stad masz takie a nie inne podejscie.

Czyli jednak hipokryta. Mia em o Tobie troch inne zdanie.

Oczywiscie nie zrozumiałeś. Wczytaj sie jeszcze raz. A potem jeszcze
raz. I jeszcze.

>> To mo e ka demu Polakowi zafundowa do domu EKG, eby szybko wy apywa
>> zawa y?

> Nope. Posiadanie aparatu do EKG czy tomografu w zaden sposob nie
> przed u y ycia pacjenta.

Alez przed u y. Skr ci odst p mi dzy diagnoz zawa u a reakcj s u by
zdrowia.

Aaaaa. No tak - zapomniałem, ze takie diagozy u nas stawia kazda
Gozdzikowa.

> Nie pod kazdym, ale w zasi gu dw ch-trzech minut ju tak. Znowu ta
> statystyka!

Znaczy co - oszcz dzamy?

Skąd ten wniosek?

Na karetkach reanimacyjnych? eby ci, co
mieszkaj 2-3 minuty dalej cz ciej umierali? Nie adnie, oj nie adnie.

Bredzisz.

>> Czy te mo e na ka dym pi trze?

> Ba - w kazdym pokoju!

A co je eli to obs uga erki b dzie mia a zawa - to mo e od razu dawajmy
po dwie erki? Czekaj, czekaj, a co je eli w obu erkach b d zawa owcy...
Wiem! "Nale y przed o y dobro pacjenta nad koszty" - wszyscy Polacy do
erek! yli my w kraju permanentnej inwigilacji - mo emy w kraju
permentnej reanimacji, czemu nie.

Kabaret Koń Krakowski przedstawia!

> Dok adnie tak jak napisa em. Potrzeba obnizania kosztow nie moze sie
> odbywac kosztem pacjenta.
> Dziwie sie, ze dalej probujesz argumentowac sprowadzajac dyskusj do
> absurdu.

Aby pokaza kompletn absurdalno Twoich pogl d w.

Ależ skąd. Poki co tylko pokazałeś że nie masz pojęcia o czym mówisz.
Dla mnie EOT.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 23:16:01
Autor: Tomasz Radko
- soccial media
Leszczur pisze:
On 14 Sty, 19:13, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Nadinterpretujesz. Nie wiem jakim cudem uto samiasz moj skromn osob
ze s u b zdrowia.
S u b zdrowia z czego trzeba finansowa . Je eli "nale y przed o y
dobro pacjenta nad koszty", to jest ono wa niejsze r wnie od Twojej
konsumpcji.

Bredzisz. Skutecznosc leczenia wzrasta wraz z wydatkami tylko do
pewnego momentu.

Masz problemy z rozumieniem. To moja wina, przeceniłem twój intelekt.
Dobrze, spróbuję najprościej jak się da.

Praktyka pokazuje, że wydatki na lecznictwo rosną szybciej niż PKB. Jest
to zrozumiałe, bo krańcowy uzysk z każdego nowego sposobu leczenia jest
coraz niższy (największy wpływ na przedłużenie życia miały kanalizacja i
wyeliminowanie głodu, przynajmniej w krajach rozwiniętych). Jeżeli
będziesz kontynuował proces doskonalenia leczenia, trafisz w pewnym
momencie na twardy opór - wydasz wszystkie dostępne środki.

Są dwie możliwości. Albo konsekwentnie zapewniamy każdemu najlepsza
możliwą opiekę medyczną, albo w którymś momencie mówimy stop. Druga
opcja w Twoim matriksie odpada, albowiem, wszyscy razem, "należy
przedłożyć dobro pacjenta nad koszty".

Zostaje więc pierwsza. Nie patrząc na koszty - leczymy tak  dobrze, jak
się da. Te wszystkie płucoserca i sztuczne nerki trochę kosztują, erki
przed każdą kamienicą też, ale "należy przedłożyć dobro pacjenta nad
koszty", więc przedkładamy.

Ale, bulba, pojawia się problem dóbr rzadkich - co z kwalifikacjami
lekarzy? Moglibyśmy uratować hohoho więcej pacjentów, gdyby każdego
diagnozował House, ale House jest tylko jeden i przyjmuje tylko jednego
pacjenta tygodniowo (a i to z wyjątkiem wakacji, przerwy zimowej i kilku
innych przerw). Twój model wywala się również na etapie leczenia, bo nie
wszyscy chirurdzy mają te same umiejętności - czyli jednego będzie
operował doktor Skalpel, a drugiego docent Maczeta. W normalnym świecie
dostęp do doktora Skalpela reguluje ohydny, kapitalistyczny rynek - no
ale u Ciebie "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", więc z
dostępem będzie po socjalistycznemu - niektórzy dostaną się z kolejki,
inni po znajomości, reszta, normalnie, da w łapę.

Cofając się do poprzedniego poziomu - wcześniej czy później również na
etapie maszyn natrafisz na nieprzekraczalną barierę, barierę środków.
Żyjemy w świecie z ograniczoną ilością zasobów. Możemy, teoretycznie,
całość przeznaczyć na medycynę (pomijam takie drobizagi jak jedzenie,
picie itp, wszak "należy przedłożyć dobro pacjenta nad koszty", komu by
tam się chciało jeść, gdy za cenę postu można przedłużyć życie
staruszkowi spod piątki o cały kwadrans), ale na najlepszą z możliwycb
terapię dla każdego i tak nie wystarczy. Dlaczego? Bo topowe zazwyczaj
są dużo, DUŻO droższe od mniej topowych. Skuteczniejsze, rzecz jasna, są
tylko troszeczkę (funkcja rośnie, ale coraz wolniej).

No i jak, biedaku, rozwiążesz ten problem? Ano nie rozwiążesz, bo
wyszedłeś z błędnych założeń, że "należy przedłożyć dobro pacjenta nad
koszty". Błędne przesłanki uniemożliwiają przeprowadzenie sensownego
rozumowania, q.e.d.

Przeczytaj, przemyśl, jak koniecznie musisz to odpisz, ale riposty się
nie spodziewaj, bo Twoje mrzonki sa mało inspirujące.

Aha, jakie jest rozwiązanie po przyjęciu założenia, że życie i zdrowie
ludzkie nie jest bezcenne? Możliwe są dwie opcje.

Pierwsza, o cenie życia decydują urzędnicy. Bierze się wylicza wartość
przedłużenia życia o miesiąc, uwzględnia "poprawę komfortu życia",
uzależnia od wieku i innych takich - i porównuje z kosztem kuracji. No i
tak krawiec kraje, jak mu staje - jeżeli jest X środków, to powinno sie
je podzielić tak, aby "uratowana" wartość dodana była możliwie
największa. Niektórzy nie dostaną najlepszych środków, innych w ogóle
zostawi się luzem, ale gdyby ich leczyć, to zabrakłoby na leczenie
innych, w przypadku których wydane środki dadzą więcej korzyści. To jest
metoda socjalistyczna. Tak wygląda medycyna na prawie całym Bożym
świecie. Oczywiście tak naprawdę mamy do czynienia z modelami
mieszanymi, ale główny segment w krajach rozwiniętych tak właśnie
wygląda - jest to medycyna mniej lub więcej zsocjalizowana.

Druga opcja oparta jest na wycenie rozproszonej. Uważasz, że leczenie
jest warte pieniędzy - to się leczysz. Nie stać Cię? Odwołujesz się do
innych ludzi. Jeżeli oni wyceniają wartość Twojego życia odpowiednio
wysoko - to Ci pomogą. Jeżeli nie - niefart. Tak jak w metodzie
socjalistycznej i przu opcji wolnorynkowej pojawią się ludzie leczeni
źle lub w ogóle nieleczeni. W dużym stopniu będą to inni ludzie, niż w
socjalizmie. Nikt mi do tej pory nie potrafił wytłumaczyć dlaczego gdy
urzędnik przeznacza chorego na śmierć jest dobrze, a gdy robi to rynek -
to źle.

pzdr

TRad

Data: 2010-01-15 00:01:55
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 23:16, Tomasz Radko <t...@interia.pl> wrote:
Je eli b dziesz kontynuowa proces doskonalenia leczenia, trafisz w pewnym
momencie na twardy op r - wydasz wszystkie dost pne rodki.

Problem w tym, ze nie jestesmy nawet w polowie drogi do tego punktu.
Teraz swiadomie rezygnujemy ze skutecznosci lekow i bezpieczenstwa
pacjenta, zeby zaoszczedzic 12 groszy i robimy to z powodow zupelnie
innych niz niechec do przeznaczenia 100% PKB na sluzbe zdrowia.
Mam dokładnie gdzieś sytuację z którą być może przyjdzie nam się
zetknąć gdy osiągniemy granice postępu. I nawet jesli kiedys staniemy
w obliczu takiego problemu to wówczas trzeba będzie podejmować być
moze trudne decyzje. Ale nie teraz!
W chwili obecnej najwiekszym problemem w finansowaniu sluzby zdrowia
nie jest wcale zbyt mała ilość pieniędzy na rynku, tylko
niegospodarnosc w zarządzaniu nimi i brak podejścia do ochrony zdrowia
jak wlasnie do biznesu. Dlatego chce prywatyzacji.
Urządzenia stoją i rdzewieją zamiast pracować i zarabiać, bo szpital
nie może czerpać zysków z wynajmu sprzętu, sal operacyjnych i kadry..
Nic dziwnego, ze popadają w długi.

Albo konsekwentnie zapewniamy ka demu najlepsza mo liw opiek medyczn ,

Teraz konsekwentnie i swiadomie z niej rezygnujemy. To jest problemem
na ktory zwracam uwagę.

Zostaje wi c pierwsza. Nie patrz c na koszty - leczymy tak  dobrze, jak
si da. Te wszystkie p ucoserca i sztuczne nerki troch kosztuj , erki
przed ka d kamienic te , ale "nale y przed o y dobro pacjenta nad
koszty", wi c przedk adamy.

Yup. Jak kiedys wpadnie Ci w rece jakis slownik to rzuc okiem na
definicje slowa "etyka".
Obecnie preferowane standardy leczenia mają z nią coraz mniej
wspólnego.

Ale, bulba, pojawia si problem d br rzadkich - co z kwalifikacjami lekarzy?

Kwalifikacje nie są wyłącznie pochodną finansowania.

Tw j model wywala si r wnie na etapie leczenia, bo nie
wszyscy chirurdzy maj te same umiej tno ci - czyli jednego b dzie
operowa doktor Skalpel, a drugiego docent Maczeta.

To nie ma znaczenia. Dostepnosc doktora Skalpela jest warunkowana jego
wydolnością. W chwili w ktorej operuje, lub jest na chorobowym -
przestaje byc najlepszych z dostepnych srodkow leczniczych i zostaje
nam docent Maczeta. Tak powinno być. A tak jest: nasz obceny system od
razu kieruje pacjenta do doktora Maczety, albo jego upośledzonego
brata - znachora Piły, bo ktoś założył, że na doktora Skalpela nas nie
stać wiec niech sobie chłopak siedzi bezczynnie.

Cofaj c si do poprzedniego poziomu - wcze niej czy p niej r wnie na
etapie maszyn natrafisz na nieprzekraczaln barier , barier rodk w.

To ja wole pozniej. Poki co nie one sa problemem, a nawet jesli beda
to w zaden sposob to nie usprawiedliwia obnizenia standardow etycznych
w dniu dzisiejszym.

yjemy w wiecie z ograniczon ilo ci zasob w.

Zyjemy. Tym bardziej gospodarowanie nimi jest krytyczne dla poziomu
oferowanych usług.

Bo topowe zazwyczaj s du o, DU O dro sze od mniej topowych.

I tu wlasnie sie mylisz! Patrzysz (tak jak inni ignoranci w
Ministerstwie Zdrowia) jedynie na cene tabletki - kompletnie pomijając
całą resztę kosztów związanych z leczeniem.
A gdy zaczniesz analizowac ta reszte to moze sie okazać, ze pacjent
leczony drogim lekiem bedzie leczony taniej, bo:
1. Nie bedzie wracał do szpitala co 3 miesiace a co pol roku (a to
przeciez karetki, obsługa, doba szpitalna, analityka, personel
medyczny, sprzątaczki, woźny i szatniarka).
2. Nie bedzie wymagał leczenia dodatkowego (a to srodki
przeciwwymiotne, a to srodki na pobudzenie łaknienia, a to środki na
impotencję etc)
3. Nie bedzie spędzał na zwolnieniu lekarskim 60 dni w roku, a jedynie
20. (czyli której będzie w bilansie po stronie kosztów, dłużej będzie
produktywny, dłużej będzie generował dochód).
4. Zmniejszy mu się ryzyko ciężkich powikłań jak zawał, niewydolnośc
wątroby, nerek i trzustki (i znowu - szpitale, karetki etc)
Zauwaz, ze nawet jeszcze nie zaczalem pisac o skutecznosci leczenia
(bo skoro tu sie nie zgadzamy, to i nie ma o czym rozmawiac) tylko o
elementach pobocznych, ktore podnoszą koszty a wiec działka, która tak
strasznie Ci leży na sercu. Per saldo wydając więcej na tabletkę -
wydajesz mniej na ochronę zdrowia. Jesteś w stanie objąć umysłem ten
"paradoks"?

Skuteczniejsze, rzecz jasna, s tylko troszeczk (funkcja ro nie, ale coraz wolniej).

Taaak? A to ciekawe. Rozumiem, ze to jakieś Twoje założenie. To znaczy
oczywiście postęp w skuteczności jest wolniejszy niz gdy Fleming
wynalazł penicylinę, ale byłbym na Twoim miejscu ostrożny z
szafowaniem takimi okresleniami jak "troszeczkę". W przypadku jednej
choroby ta "troszeczka" to rok zycia dłużej. W przypadku innej to
mniejsza szansa na powikłania.
"Troszeczke" sugeruje różnice pomijalne, a tak wcale nie jest.

No i jak, biedaku, rozwi esz ten problem? Ano nie rozwi esz, bo
wyszed e z b dnych za o e , e "nale y przed o y dobro pacjenta nad
koszty". B dne przes anki uniemo liwiaj przeprowadzenie sensownego
rozumowania, q.e.d.

To Ty mi rozwiąż następujący problem. Jak leczyc choroby rzadkie?
Takie choroby nie wiążą się dla producentow lekow z zadnymi zyskami,
dla panstwa to tez tylko koszty (zwykle ogromne), chorych jest
powiedzmy kilkanascie tysięcy na całym świecie, a analogicznych chorób
kilkadziesiąt.
Prowadzic badania nad ich leczeniem czy nie? Przeciez to zaden biznes,
a srodki sa ograniczone.
To klasyczny przykład przekładania dobra pacjenta nad koszty. Etyka i
takie tam. Nie zrozumiesz.

Aha, jakie jest rozwi zanie po przyj ciu za o enia, e ycie i zdrowie
ludzkie nie jest bezcenne? Mo liwe s dwie opcje.

Pierwsza, o cenie ycia decyduj urz dnicy. Bierze si wylicza warto
przed u enia ycia o miesi c, uwzgl dnia "popraw komfortu ycia",
uzale nia od wieku i innych takich - i por wnuje z kosztem kuracji.

Yup. I takie podejście urzędników skutkuje pomysłami typu "Ludzi po 65
roku zycia nie ma sensu leczyć" - cool.

Nikt mi do tej pory nie potrafi wyt umaczy dlaczego gdy urz dnik przeznacza chorego na mier jest
dobrze, a gdy robi to rynek - to le.

Ja tez nie wiem. Faktem jest ze urzednik nie musi skazywac nikogo na
smierc o ile zacznie myslec nad tym w jaki sposob wydaje pieniadze. A
jesli tego nie potrafi to niech przekaze swoje obowiazki w rece
prywatne i problem przestanie istniec.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-14 09:54:47
Autor: s
- soccial media
I to właśnie nie jest w porządku. Bo akceptuje się nierzetelność
przekazu informacji. Obraza sie na stronie pierwszej czcionką o
rozmiarze 72, a przeprasza na stronie szesnastej w dolnym roku Arialem
ósemką.
Nawet gdyby byly publikowane tak samo, nosnosc tego pierwszego i tak
bedzie mocniejsza. Ot, natura przecietnego czytelnika.

I dobrze. Ale gdyby Cie oskarzył o cokolwiek przy 300 osobach, po czym
musiał przeprosić, to chyba wolałbyś, zebym zrobił to publicznie a nie
bąknął coś niewyraźnie twarzą w twarz. Etyka mediów nie istnieje.

Oczywiscie, nic nowego.
Teraz liczy sie chwytliwosc publikacji. Ostatnio mniej czytam prase, wiec trudno mi powiedziec, czy ostal sie jeszcze jakikolwiek tytul, ktory stwarzalby choc pozory, ze jest inaczej.

Dlaczego?

Procedury rejestracyjne ulegają coraz większym zaostrzeniom tam gdzie
opinia publiczna jest najbardziej niechętna badaniom.
To przecież też nośny temat dla polityków. Ostatni przykład był ze
szczepionkami przeciwko świńskiej grypie.
Fantastyczna pożywka dla mediów - tak z chorobą jak i z rejestracją
szczepionki. Niezły interes dla firm (tam gdzie rządy postanowiły
zaszczepić wszystkich) oraz sposób na zbicie kapitału politycznego tak
u zwolenników jak i przeciwników pomysłu.
Opór rządu w Polsce akurat rozumiem, bo był w naszej rzeczywistosci
naturalny. Raz ze ograniczenia budżetowe, dwa ze panika w mediach była
nieusprawiedliwiona,

Nie bardzo mi sie chce wierzyc, ze owa panika wybuchla bez udzialu i zywotnego interesu branzy farmaceutycznej.

a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce
i tak nie była zdiagnozowana (ze względu na dramatycznie niski poziom
świadczeń), więc i bilansu nie było jak zrobić. I wszyscy (poza
pacjentami) wygrywają.

No i poza sprzedawcami szczepionek.

Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
lat za murzynami mimo, ze farmakoekonomika nieubłaganie pokazuje, ze
lepiej jest leczyc drogimi preparatami w domu niż przyjmowac do
szpitala i okładać pacjentów zsiadłym mlekiem i robić opatrunki z
borsuczego sadła z pajęczyną.

A tak wracajac jeszcze do oczekiwan, ze bedziemy leczeni za darmo. Ja tam w zasadzie dawno temu uznalem, ze nie chce byc leczony za darmo. Chce moc zachowac sobie gros mojej skladki zdrowotnej (niech jakis ulamek idzie na tych, co to nie maja wyjscia i musza panstwowo, taki juz jestem), dodac do tego koszt podstawowego pakietu prywatnego, ktory tez mam i wykupic sobie bardziej kompleksowy pakiet, na rynkowych zasadach swiadczenia uslug.

Tzn, rozumiem, ze pijesz konkretnie do tego artykulu o krolikach
doswiadczalnych, ze niby na ich podstawie jakiestam procedury zaostrza?

Dokładnie. Najdłuższe procedury rejestracji badań są w Europie w
krajach w których opinia publiczna jest najgorzej do takich badań
nastawiona.

Jak dla mnie - bardziej to wyglada na pretekst do opierdzielania sie urzedasow, niz faktyczna klode rzucona pod nogi dzielnym bojownikom o zdrowie nasze i Wasze.

Pozdr
S

Data: 2010-01-14 01:50:44
Autor: Leszczur
- soccial media
On 14 Sty, 09:54, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> I dobrze. Ale gdyby Cie oskarzył o cokolwiek przy 300 osobach, po czym
> musiał przeprosić, to chyba wolałbyś, zebym zrobił to publicznie a nie
> bąknął coś niewyraźnie twarzą w twarz. Etyka mediów nie istnieje.

Oczywiscie, nic nowego.
Teraz liczy sie chwytliwosc publikacji. Ostatnio mniej czytam prase,
wiec trudno mi powiedziec, czy ostal sie jeszcze jakikolwiek tytul,
ktory stwarzalby choc pozory, ze jest inaczej.

Pewnie nie. Obecny modus operandi jest taki, ze nalezy glosno krzyczeć
"GWAŁTU!" a dopiero potem robić rozpoznanie sytuacji. Drapieżna
konkurencja mediów internetowych też robi swoje.

> Opór rządu w Polsce akurat rozumiem, bo był w naszej rzeczywistosci
> naturalny. Raz ze ograniczenia budżetowe, dwa ze panika w mediach była
> nieusprawiedliwiona,

Nie bardzo mi sie chce wierzyc, ze owa panika wybuchla bez udzialu i
zywotnego interesu branzy farmaceutycznej.

Nie. Wierz mi albo i nie, ale pieniadze zarabiane na szczepionkach to
nikły odsetek ogólnych dochodów firm. Zbyt mało, żeby się łaszczyć.
Piatka firm ktora zajęła się produkcją i testowaniem szczepionek
należy do czołówki firm framaceutycznych na świecie i jeżeli już o coś
tu chodziło to prędzej o poprawe wizerunku ("jest problem - my go
rozwiążemy") i PR niż zbijanie kokosów na szczepieniu dzieci i
emerytów.

> a trzy, ze wiekszosc przypadkow choroby w Polsce
> i tak nie była zdiagnozowana (ze względu na dramatycznie niski poziom
> świadczeń), więc i bilansu nie było jak zrobić. I wszyscy (poza
> pacjentami) wygrywają.

No i poza sprzedawcami szczepionek.

Naaah. To było na waciki. Dwa przeloty prezesa ;-)

> Drugi aspekt to refundacja leków juz wprowadzonych. I tu jestesmy 100
> lat za murzynami mimo, ze farmakoekonomika nieubłaganie pokazuje, ze
> lepiej jest leczyc drogimi preparatami w domu niż przyjmowac do
> szpitala i okładać pacjentów zsiadłym mlekiem i robić opatrunki z
> borsuczego sadła z pajęczyną.

A tak wracajac jeszcze do oczekiwan, ze bedziemy leczeni za darmo. Ja
tam w zasadzie dawno temu uznalem, ze nie chce byc leczony za darmo.

Logiczne. Popieram.

Chce moc zachowac sobie gros mojej skladki zdrowotnej (niech jakis
ulamek idzie na tych, co to nie maja wyjscia i musza panstwowo, taki juz
jestem), dodac do tego koszt podstawowego pakietu prywatnego, ktory tez
mam i wykupic sobie bardziej kompleksowy pakiet, na rynkowych zasadach
swiadczenia uslug.

Zgoda. Sa dwa problemy.
1. Odsetek "na tych co nie maja wyjscia i muszą panstwowo" bylby na
razie bardzo duzy (emeryci, rencisci, bezrobotni, ROLNICY, ktorzy raz
otrzymanych przywilejow nie wypuszczą z rąk). Rzesza ludzi.
W dodatku takich którzy raczej tylko generują koszty.

2. Od strony mozliwosci obslugi chorob powazniejszych niz
przeziębienie czy wietrzna ospa sektor prywatny cały czas wypada dużo
gorzej od panstwowego.
Dlatego prywatyzacja szpitali (lub ich wynajmowanie do zabiegow
prywatnych) jest koniecznoscią.

Czyli powszechna prywatyzacja nie tylko systemu ubezpieczen, ale i
całej służby zdrowia.
NGTH. Nie za naszego życia.
W Szwajcarii organizacje ubezpieczajace pacjentow sa firmami typu "non-
profit". Co ciekawe to to, ze znaczna część pieniędzy ze składek jest
inwestowana, ale są to inwestycje bezpieczne. Nie żadne akcje ani temu
podobne rzeczy. Oni po prostu kupują, lub budują mieszkania pod
wynajem (rynek jest stabilny, bez wiekszych wahan od wielu lat).
Zyski z tej działki są w razie potrzeby dokładane do składek tak, żeby
pokryć koszty leczenia.
Prosto, logicznie i co najwazniejsze bilans wychodzi na plus. I to dla
pacjenta! (ktory nota bene ma pełną swobodę w zakresie wykupowanego
ubezpieczenia zdrowotnego).

> Dokładnie. Najdłuższe procedury rejestracji badań są w Europie w
> krajach w których opinia publiczna jest najgorzej do takich badań
> nastawiona.

Jak dla mnie - bardziej to wyglada na pretekst do opierdzielania sie
urzedasow, niz faktyczna klode rzucona pod nogi dzielnym bojownikom o
zdrowie nasze i Wasze.

Nie. Wierz mi, ze akurat pracownicy Centralnej Ewidencji Badan
Klinicznych nie sa typowymi budzetowymi urzędasami, którzy piłują
pazury za biurkiem jednocześnie popijając herbatę :-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 16:10:51
Autor: sooobi
- soccial media
s pisze:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

Czyli jednak darmowa reklama sie opłaca. Kto by pomyślał ;-)

Niesłychane prawda... ;)

Sa jednak i glosy bardziej ostrozne, zebysmy nie popadli w przesadny zachwyt :-)

http://media2.pl/media/59449-szalenstwo-social-media.html

Twitter mozna uzywac tez w taki sposob:

http://www.sport.pl/F1/1,96297,7413957,F1__Twitterowy_dowcipnis_podszyl_sie_pod_Petera_Saubera.html

:)

Data: 2010-01-13 14:02:21
Autor: s
[ot] - soccial media
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

Noo, prosze.
Sa tu jacys studenci/doktoranci z kiedurkow ekonomiczno - marketingowych?

Ciekawy temat na prace.

Jezeli splodzicie cos takiego - chetnie przeczytam :-)

Pozdr
S

Data: 2010-01-13 14:10:08
Autor: sooobi
[ot] - soccial media
s pisze:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

Noo, prosze.
Sa tu jacys studenci/doktoranci z kiedurkow ekonomiczno - marketingowych?

ehhh chca mnie w nowej firmie zaangazowac w social, nie wiedza jeszcze jak sie do tego zabrac i niewiadomo tez czego beda chcieli ode mnie, ale kto by pomyslal...

Data: 2010-01-13 05:22:33
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 14:10, sooobi <t...@slo.pl> wrote:
s pisze:

>> W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
>> itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

>>http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

> Noo, prosze.
> Sa tu jacys studenci/doktoranci z kiedurkow ekonomiczno - marketingowych?

ehhh chca mnie w nowej firmie zaangazowac w social, nie wiedza jeszcze
jak sie do tego zabrac i niewiadomo tez czego beda chcieli ode mnie, ale
kto by pomyslal...

Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-)

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-01-13 15:59:07
Autor: sooobi
- soccial media
Leszczur pisze:
On 13 Sty, 14:10, sooobi <t...@slo.pl> wrote:
s pisze:

W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.
http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/
Noo, prosze.
Sa tu jacys studenci/doktoranci z kiedurkow ekonomiczno - marketingowych?
ehhh chca mnie w nowej firmie zaangazowac w social, nie wiedza jeszcze
jak sie do tego zabrac i niewiadomo tez czego beda chcieli ode mnie, ale
kto by pomyslal...

Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-)

nie, pewnie chodzi o szybka akcje typu:
co wtorek robimy promocje taka o jakiej pisali w artykule o dellu, ja zapewne co poniedzialek bede musial robic landing page dla tej promocji.

niech mnie zwolnia ale ćwierkać nie zamierzam:)

Data: 2010-01-13 16:03:52
Autor: s
- soccial media
Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-)

nie, pewnie chodzi o szybka akcje typu:
co wtorek robimy promocje taka o jakiej pisali w artykule o dellu, ja zapewne co poniedzialek bede musial robic landing page dla tej promocji.

I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala?

Pozdr
Slawek

Data: 2010-01-13 16:28:22
Autor: sooobi
- soccial media
s pisze:
Bedziesz musiał zawodowo ćwierkać? O ironio losu! ;-)

nie, pewnie chodzi o szybka akcje typu:
co wtorek robimy promocje taka o jakiej pisali w artykule o dellu, ja zapewne co poniedzialek bede musial robic landing page dla tej promocji.

I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala?

ZOobaczymy ale watpie, szablon sa w sobie wystarczy przygotowac raz, ale kazdy lp bedzie sie roznil od poprzedniego kolorstyka wielkoscia zdjec produktow( telefon vs tv). Poza tym glowny top strony to bedzie zapewne jakies graficzne przedstawienie danego produktu, ktore ktos bedzie musial zrobic

Data: 2010-01-13 16:33:44
Autor: s
- soccial media
I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala?

ZOobaczymy ale watpie, szablon sa w sobie wystarczy przygotowac raz, ale kazdy lp bedzie sie roznil od poprzedniego kolorstyka wielkoscia zdjec produktow( telefon vs tv). Poza tym glowny top strony to bedzie zapewne jakies graficzne przedstawienie danego produktu, ktore ktos bedzie musial zrobic

A nie, luuuuz, ja tylko tak. Nie bede wnikal glebiej, bo nie o to wszak chodzi, by zdolnemu grafikowi chleb zabierac :-)

Pozdr
S

Data: 2010-01-13 17:11:46
Autor: sooobi
- soccial media
s pisze:
I nie da sie raz jakiego szablonu takiej landing page zrobic, coby sie jakos z bazy zasilala?

ZOobaczymy ale watpie, szablon sa w sobie wystarczy przygotowac raz, ale kazdy lp bedzie sie roznil od poprzedniego kolorstyka wielkoscia zdjec produktow( telefon vs tv). Poza tym glowny top strony to bedzie zapewne jakies graficzne przedstawienie danego produktu, ktore ktos bedzie musial zrobic

A nie, luuuuz, ja tylko tak. Nie bede wnikal glebiej, bo nie o to wszak chodzi, by zdolnemu grafikowi chleb zabierac :-)

ja jestem za tym zeby to wszystko robil automat jesli o mnie chodzi...:)
wiecej czasu bede mogl spedzic w excelu:)

Data: 2010-01-13 20:49:31
Autor: Gerard
[ot] - soccial media
Szczepan Radzki wrote:
W szybkim telegraficznym skrócie - Dell dzięki twitterowi, facebookowi
itd, sprzedał komputery za prawie 7 milionów dolarów.

http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

Tak, tylko rzecz polega na tym, że na razie to Dell promuje Twittera, nie Twitter Della. Jak wynika z artukułu, sprzedaż jest generowana przez specjalne promocje, niedostepne nigdzie indziej. Równie dobrze [co zresztą jest zaznaczone w artykule] takie promocje mozna robić na zwykłych stronach internetowych, nie potrzeba do tego Twittera.

pozdr
G

Data: 2010-01-15 02:54:53
Autor: Leszczur
- soccial media
On 13 Sty, 20:49, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Szczepan Radzki wrote:
> W szybkim telegraficznym skr cie - Dell dzi ki twitterowi, facebookowi
> itd, sprzeda komputery za prawie 7 milion w dolar w.

>http://www.gadzinowski.pl/dell-zarobil-7-milionow-na-twitterze/

Tak, tylko rzecz polega na tym, e na razie to Dell promuje Twittera, nie
Twitter Della.

Mozliwe. Jesli chodzi o rozpoznawalnosc marki to chyba Dell jest poki
co wyzej niz Twitter.
Ale patrzac na lawinowy wzrost popularnosc Twittera - ta kolejnosc
moze sie lada chwila odwrocic.

Pozdro

L'e-szczur

[ot] - soccial media

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona