Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   system "legalnej korupcji"

system "legalnej korupcji"

Data: 2019-02-21 07:37:32
Autor: boukun
system "legalnej korupcji"
Szybcy i bogaci

W "Parlamencie Antyeuropejskim" - bo taki tytuł nosi książka Migalskiego - politolog opisał, jak łatwo i skutecznie można w Brukseli i Strasburgu dorobić się fortuny.

Nazywał to systemem "legalnej korupcji". Były europoseł z ramienia PiS użył tego określenia w odniesieniu do praktyk, które przez pięć lat miał okazję obserwować, sprawując mandat deputowanego w Parlamencie Europejskim.

Pełniąc relatywnie niewiele obowiązków, można na polityce dorobić się majątku, a w trakcie pełnienia mandatu pławić się w luksusach.

Mnogość przywilejów imponuje. Migalski opisuje na przykład, jak na samych funduszach na dojazdy do Brukseli można zarobić w trakcie kadencji nawet do... półtora miliona złotych. Całkowicie legalnie.

Deputowani otrzymywali bowiem przez lata zwrot kosztów podróży samochodowych (miesięczne można na tym zarobić nawet 30-40 tys. zł), a w dodatku każdy z nich mógł korzystać z przelotów z domu do pracy całkowicie za darmo. Nasi wybrańcy w poprzednich kadencjach byli w stanie jechać z Polski do Brukseli bite trzynaście godzin. Powód? Unijni urzędnicy za każdy przejechany kilometr zwracali im 49 eurocentów.

Prym w tego typu praktykach wiódł były europoseł Jacek Kurski, który prawie 900 km potrafił pokonać w niecałe sześć godzin. Rozliczenia jego podróży kwestionowano w Brukseli. Dawny bulterier PiS, a dziś prezes TVP, niespecjalnie się tym przejmował. Sytuację komentował w swoim stylu: - Przecież to banalnie proste. Na niemieckich autostradach nie ma ograniczeń i nie ukrywam, że z tego korzystam.

Migalski pisał w książce, że jeśli dojeżdżało się tak do Brukseli co tydzień, przez całą pięcioletnią kadencję można by uzbierać od 700 do 800 tys. zł. Najbardziej zdeterminowani i wytrwali mogliby przez kadencję zarobić w ten sposób nawet ok. 1,5 mln zł (!).

Później system ten zastąpiono ryczałtem uzależnionym od odległości kraju europosła od Brukseli. Nadal są to jednak bardzo atrakcyjne stawki.

Nie można pominąć także atrakcyjnych "możliwości turystycznych", jakie daje Parlament Europejski. Eurodeputowani - w delegacjach - latają dosłownie po całym świecie.

Migalski: - Większość zagranicznych delegacji to darmowe i bardzo drogie "biura podróży". Żeby nie być gołosłownym opiszę moją wyprawę do Nigerii, gdzie występowałem jako reprezentant ECR (European Conservatives And Reformists Group). Przez trzy dni udawaliśmy, że debatujemy nad wszystkimi problemami świata, po czym sporządzony został finalny komunikat, w którym politycy PE i krajów afrykańskich wyrażają swoją wolę, by... wszystkim żyło się zdrowo i szczęśliwie. W tym dokumencie napisano nawet - jeśli dobrze pamiętam - że za ocieplenie klimatu odpowiedzialna jest dyskryminacja kobiet i że domagamy się genderowych parytetów we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Byłem jedynym, który potraktował poważnie ten dokument i właśnie dlatego za nim nie głosowałem. Cała reszta była zachwycona swoją pracą.

Migalski opowiada, że do Abudży pojechało z Brukseli kilkadziesiąt osób - posłowie, tłumacze, asystenci, doradcy. Większość w klasie biznes. Do tego drogi hotel i inne atrakcje. Podatnik europejski zapłacił więc za udawaną pracę, choć wszyscy uczestnicy tego spotkania byli prawdopodobnie zachwyceni swoim w nim udziałem. Zwłaszcza że odbyło się ono nie za ich pieniądze.

Z zamiłowania do podróży znany jest też europoseł PiS Ryszard Czarnecki (drugie miejsce na liście w Warszawie), który jako deputowany w Brukseli nie tylko zwiedził cały świat, lecz także napisał o tym książkę. Czarnecki prawie nigdy nie jeździ samochodem do Brukseli. Za to mnóstwo czasu spędza w samolotach. Jeśli ma zaproszenie do telewizji, zdarza mu się przebyć trasę Bruksela - Warszawa nawet trzy razy w ciągu doby. Oczywiście koszta podróży zwracane są przez europarlament.

Weki i spanie po kilku

Najskuteczniejszy sposób na oszczędzanie fortuny znalazł Tadeusz Cymański.

Dziennikarz Michał Krzymowski opisywał, jak b. europoseł (dziś poseł Zjednoczonej Prawicy) w ciągu tygodnia pokonywał średnio sześć tysięcy kilometrów na linii Bruksela-rodzinny Malbork, a na miejscu... wynajmował mieszkanie razem z asystentem. "Na restauracje nie wydaje, bo wałówkę przywozi sobie z domu. Trochę weków, chleb, dżem. - Boże, w życiu nie widziałem takich pieniędzy - przyznał Cymański jednemu z kolegów" - pisał Krzymowski.

Migalski w swojej książce pisał zaś: "Biura w Brukseli składają się z dwóch pokojów - jeden jest przeznaczony dla asystentów i stażystów, a drugi dla MEP-a (Members of European Parliament - przyp. red.). Ten drugi wyposażony jest w cały niezbędny sprzęt biurowy, ale także w łazienkę z prysznicem i kozetkę, na której spokojnie można się wyspać. To właściwie małe mieszkanie, więc rozumiem, że niektórych mogło kusić, by się tam od czasu do czasu przespać".

Na asystentach i biurze też można nieźle skorzystać. Każdy z europosłów dostaje na zatrudnienie asystentów bowiem 20 tys. euro oraz 4,5 tys. euro na biura.

Migalski w "Parlamencie antyeuropejskim" pisał, że stałą praktyką w PE jest zatrudnianie w ich miejsce pracowników własnej partii. Dzięki temu rozwiązaniu lojalny polityk utrzymuje administrację własnej organizacji, gdyż taki "asystent" tak naprawdę nie pracuje dla niego, ale właśnie dla partii, która wysłała go do Brukseli.

Europoseł ma do rozdysponowywania ok. 100 tys. zł miesięcznie. "To ogromna suma i - jeśli się ją dobrze zagospodaruje - można być szefem małego think tanku lub fabryczki. Ja na przykład mam dziesięciu asystentów. Choć są i tacy polscy europosłowie, którzy mają ich dwa razy więcej (czasami aż tylu, że nie znają dokładnej liczby)" - pisał w swojej książce Migalski.

Sam - jako europoseł - tylko w latach 2009-2012 odłożył ponad... 1,3 mln zł.
Cięcia na asystentach

Mimo to bywały przypadki europosłów, którym wciąż było mało. Przykład?

Joanna Senyszyn z SLD dostawała w kadencji przypadającej na lata 2004-2009 z europarlamentu siedemdziesiąt tysięcy złotych miesięcznie na pensje dla współpracowników. Tymczasem do jednego z jej biur w Świętokrzyskiem deputowana przyjęła niegdyś człowieka na staż finansowany przez urząd pracy. Dzięki temu czerpała z publicznej kasy, ale prawa nie łamała.

Skąpstwo Senyszyn - o czym pisał przed laty "Newsweek" - bywało zresztą wśród lewicowych działaczy legendarne. Deputowana miała wyjątkowo aktywnie zabiegać o przeprowadzenie zrzutki na jej kampanię przed wyborami do PE w maju. Mimo posiadania majątku opiewanego na ponad cztery miliony złotych. Chciała angażować młody partyjny aktyw, samej do kampanii dokładając niewiele. Może dlatego poległa. To była jej ostatnia kadencja.

Podobne praktyki stosowane są w przypadku posłów na Sejm. Każdemu z nich na prowadzenie biura przysługuje 11 650 zł miesięcznie. Parlamentarzysta powinien zatrudniać ludzi w swoim biurze na podstawie umowy o pracę. Tyle w teorii. Faktycznie jest bowiem tak, iż zarządzenie marszałka Sejmu z 2001 r. nie ma mocy prawnej, więc - z punktu widzenia prawa - nic politykowi nie grozi, gdy pracownika zatrudni na zgoła innych zasadach. Posłowie mogą przyjąć daną osobę na umowę-zlecenie lub o dzieło, czyli tzw. śmieciówkę. Czerpią też garściami z zaangażowania studentów i członków młodzieżówek, płacąc im de facto grosze. Zatrudniają stażystów opłacanych przez powiatowe urzędy pracy.
Podpis i do domu

W europarlamencie są też i inne sposoby na "wyciągnięcie" dodatkowej kasy, bez przemęczania się.

2008 rok. Tadeusz Zwiefka, europoseł z ramienia PO, zostaje złapany za rękę przez reportera niemieckiej telewizji. Na czym? Zwiefka podpisał listę obecności na obradach Parlamentu Europejskiego. Wszystko byłoby w porządku, gdyby deputowany w obradach faktycznie uczestniczył, a nie został przyłapany na tym, że po złożeniu parafki i zainkasowaniu ponad 300 euro za dzień pracy spokojnie udał się z walizką na samolot do Polski.

Migalski tak opisuje ten mechanizm: poseł w poniedziałek dociera do Brukseli przed 22, żeby zdążyć z podpisem, w kolejnych dniach zagląda do europarlamentu tylko po to, żeby złożyć autograf, a w piątek po podpisaniu listy z samego rana - może już urwać się z powrotem do Polski. Zysk? Ponad 1500 euro tygodniowo.

Dziś dr Migalski z uśmiechem mówi Wirtualnej Polsce: - Bardzo się cieszę, że napisałem tę książkę. Ale proszę mnie już o to nie pytać. Nie chcę już nigdy być z tym kojarzony.

https://wiadomosci.wp.pl/politycy-w-brukseli-dorobia-sie-majatku-migalski-zdradzil-jak-zdobyc-fortune-6351500255680129a


Nie czytalem
wczoraj (19:38)

Ale pewnie przeczytam To takie obnazenie najglupszego ustroju na swiecie Biurokracja Partyjna Niestety teraz to jest JEDYNY SLUSZNY ustroj i nie wolno byc przeciw Czyli jak zawsze

mania
44 min. temu

Liczy się tylko kasa, nie zna języków obcych, a nawet nieraz rodzimego, ale kasa przewyższa wszystko. Tak jest również w samorządach ale rodzice mają sklep, a potrzebujących smakoszy trunków, przed wyborami jest bardzo dużo i tak się zostaje radnym.

s60+
35 min. temu

Unie wymyslono zanim przyjeto do niej ,, polakow,, nie wspominajac o pis :)
chcialbym zobaczyc pierwszy tydzien np europosla jurgiela w PE - laduje na lotnisku i nikt mu nie pomaga :)))

Anty Media
1 min. temu

Widzą kasę i im odwala. Dlatego tak łatwo przekupić naszych polityków... Dlatego tak wiernie służą rzeszy....

Ololoo
2 min. temu

Przeciez oni tam nic nie robia

zgroza!
2 min. temu

Plebs przy korycie!!!

Data: 2019-02-21 07:48:47
Autor: Pajdak
system "legalnej korupcji"
pajac "boukun" <boukun@gmail.com> napisał w wiadomości
news:q4lgvf$230$1gioia.aioe.org...
Szybcy i bogaci

W "Parlamencie Antyeuropejskim" - bo taki tytuł nosi książka Migalskiego -
politolog opisał, jak łatwo i skutecznie można w Brukseli i Strasburgu
dorobić się fortuny.


Aaaaaaa, to dlatego cała wierchuszka PiS
zapisała sie na "listę ucieczkową" do PE.

Wieje kto kto może.PO fortunę! PO bogactwo! ;-))

Będą "korumpować".

Niezbędną praktykę odbyli w kraju!

"Nam się należy!!!!"



--
Pajdak

Data: 2019-02-21 10:46:01
Autor: boukun
system "legalnej korupcji"
Użytkownik "Pajdak"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
Szybcy i bogaci

W "Parlamencie Antyeuropejskim" - bo taki tytuł nosi książka Migalskiego -
politolog opisał, jak łatwo i skutecznie można w Brukseli i Strasburgu
dorobić się fortuny.


Aaaaaaa, to dlatego cała wierchuszka PiS
zapisała sie na "listę ucieczkową" do PE.

Wieje kto kto może.PO fortunę! PO bogactwo! ;-))
Pajdak
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

No dobra pajdak, ale przecież te bandziory z PO nie są lepsze, jeszcze te stare dziadki sprzedawczyki Polski za mało nachapali...
Belka, Miller, itd. o których Tusek mówi, że im się należy :)
Nienażarty POPiS!

boukun

Data: 2019-02-21 09:54:59
Autor: Pisiorowy Escobar
system "legalnej korupcji"
"boukun" <boukun@gmail.com> napisał(-a):

W "Parlamencie Antyeuropejskim" - bo taki tytuł nosi książka Migalskiego - politolog opisał, jak łatwo i skutecznie można w Brukseli i Strasburgu dorobić się fortuny.

Nazywał to systemem "legalnej korupcji". Były europoseł z ramienia PiS użył tego określenia w odniesieniu do praktyk, które przez pięć lat miał okazję obserwować, sprawując mandat deputowanego w Parlamencie Europejskim.

nic-nie-robiący saryusz-wolski ? :DDDDDDDDd




--
Francuzi uratowali podczas wojny 70% swoich żydowskich obywateli - Polacy tylko 10%

Mimo nadejścia ostrzeżeń z IMGW rząd nie wysłał ostrzeżeń RSO na komórki zalogowane na zagrożonym terytorium mimo że system działa od 2015 roku.
Tym razem Szydło i Płaszczak mają na rękach krew 6 osób, w tym 2 nastolatek.

Grupa wiekowa 18-29 lat:
5% - zwolennicy rządu
82% - przeciwnicy

REKORDOWY MEM W POLSKIM NECIE: https://www.facebook.com/sokzburaka/photos/a.1452029521697738.1073741828.1452015088365848/2022582404642444/?type=3

"Polska prawica jest nie tylko zaczadzona, podobnie jak radykalni muzułmanie, chorą wersją religii,
ale też i bezdennie aintelektualna - te obie grupy więcej łączy, niż dzieli."

Nagłe zmiany prokuratorów, fałszywe komisje, wizyty na ul. Nowogrodzkiej i u
ojca Rydzyka - tak wygląda codzienność tych, którzy walczą o odzyskanie
pieniędzy i wykrycie sprawców największego przekrętu w historii III RP.
Zdaniem byłych członków SKOK Wołomin, obecna władza tkwi w tej aferze po uszy.
https://valconetti.wordpress.com/2017/07/08/pis-u-skok-na-polske-nalezy-dobrac-sie-do-tylka-kaczynskiemu-i-jego-szemranej-szajce/

Imprezka SKOK Wołomin -- -- -> http://pl.tinypic.com/r/2hg7fus/9
Poznaje ktoś panów raczących się pyszną rosyjską wódeczką?

Reuters: Media publiczne w Polsce to fabryka rządowych fake newsów
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/reuters-media-publiczne-w-polsce-to-fabryka-rzadowych-fake-newsow

Patriota w akcji: http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/morderca-staruszkow-z-legnicy-narodowiec-mordowal-wrogow-polski/b20q3dt

http://jasonhunt.pl/jakie-naprawde-sa-wiadomosci-tvp-aby-sie-przekonac-ogladalem-je-przez-poltora-miesiaca/

[ Bogdan Lis o Macierewiczu ]
Zwrócił się o spotkanie i ja się z nim spotkałem, a to zawsze jest problem,
gdy się w podziemiu spotykasz z kimś, kto nie jest w strukturach podziemia, bo trzeba się odpowiednio ubezpieczyć.
Szybko uciekłem z tego spotkania, bo uznałem go za agenta KGB. On namawiał mnie do tego, żebym się ujawnił, mówił,
że "Solidarność kaputt, że to koniec z Solidarnością" - i mówię to z ręką na sercu - "że tak naprawdę jedynym ratunkiem jest,
żebyśmy tak autentycznie, naprawdę pokochali ZSRR, bo tylko, jak oni nam uwierzą, że my ich kochamy, to dadzą nam więcej wolności".
Taki człowiek! On ma być dziś liderem tamtej Solidarności?!

PiS podejmuje "ohydną próbę wyrzeczenia się odpowiedzialności,
nie mniej haniebnej i nieprzekonującej, jak własna żałosna defleksja Rosji
potępiającej zestrzelenie samolotu MH17" i jest "tchórzostwem na potwornym poziomie". - Jeśli poprzecie Platformę Obywatelską, pomożecie sobie,
  pomożecie Polsce - powiedział Jarosław Kaczyński.

Data: 2019-02-21 11:25:44
Autor: Silvio Balconetti
system "legalnej korupcji"
Am 21.02.19 um 09:54 schrieb Pisiorowy Escobar:
"boukun" <boukun@gmail.com> napisał(-a):

W "Parlamencie Antyeuropejskim" - bo taki tytuł nosi książka Migalskiego -
politolog opisał, jak łatwo i skutecznie można w Brukseli i Strasburgu
dorobić się fortuny.

Nazywał to systemem "legalnej korupcji". Były europoseł z ramienia PiS użył
tego określenia w odniesieniu do praktyk, które przez pięć lat miał okazję
obserwować, sprawując mandat deputowanego w Parlamencie Europejskim.

nic-nie-robiący saryusz-wolski ? :DDDDDDDDd




Wolski odetchnal, ze bedzie mogl znowu kandydowac na szefa PE, rady, komisji itp., bo jego glowny konkurent zostaje w kraju. Marek Suski. :-)

--
saluto
Silvio Balconetti
(dr angelologii i demonologii apokryficznej)
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
'Tu nawet jak mnie kopią, to kopią mnie swoi, a jak swoi kopią, to przecież mniej boli'

system "legalnej korupcji"

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona