Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.sport.koszykowka   »   szok....

szok....

Data: 2010-04-10 10:43:47
Autor: s
szok....
.... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

Ale dzis to juz niewazne...

Pozdr
Slawek

Data: 2010-04-10 01:43:35
Autor: Leszczur
szok....
On 10 Kwi, 10:43, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

Nie wierze

Data: 2010-04-10 17:38:11
Autor: wiLQ
szok....
s napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

.... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

Ale dzis to juz niewazne...

Czy aby na pewno? Po pierwsze, pamietacie epizod gdy pilot odmowil Kaczynskiemu przelotu
nad objetymi walkami terenem Gruzji i ze jeszcze absurdalnie mial przez
to sporo nieprzyjemnosci? Tu byly 4 proby ladowania przy kiepskiej
pogodzie na slabo dostosowanym lotnisku ergo dopoki nie zostanie
udowodnione inaczej bede przekonany, ze znow wyskoczyl spor typu "lecmy
na bezpieczniejsze acz dalsze lotnisko" vs "ladujemy tu i teraz" z tym,
ze tym razem przewazyly racje VIPow nad wzgledami bezpieczenstwa.

Po drugie, alez musi miec satysfakcje zawodowa [jesli mozna to tak
nazwac uwzgledniajac okolicznosci] szef pilotow, ktory zrezygnowal bodaj
w zeszlym roku z powodu zlych warunkow pracy i kiepskiego sprzetu.

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

Po czwarte, wg mnie TO jest dopiero powod do ogloszenia zaloby narodowej
dluzszej niz jeden dzien.

Nie zrozumcie mnie zle, oczywiscie jest to wielka tragedia i wspolczuje
zwlaszcza rodzinom, dla ktorych to najwieksza trauma, ale litosci z tymi
porownaniami do Katynia i mocno naciagana troska o dobro kraju.


--
pzdr
wiLQ

Data: 2010-04-10 10:29:22
Autor: Leszczur
szok....
On 10 Kwi, 17:38, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
s napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> .... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

> Ale dzis to juz niewazne...

Czy aby na pewno?

Tak. Dzis to nie jest wazne.

Po pierwsze, pamietacie epizod gdy pilot odmowil Kaczynskiemu przelotu
nad objetymi walkami terenem Gruzji i ze jeszcze absurdalnie mial przez
to sporo nieprzyjemnosci? Tu byly 4 proby ladowania przy kiepskiej
pogodzie na slabo dostosowanym lotnisku ergo dopoki nie zostanie
udowodnione inaczej bede przekonany, ze znow wyskoczyl spor typu "lecmy
na bezpieczniejsze acz dalsze lotnisko" vs "ladujemy tu i teraz" z tym,
ze tym razem przewazyly racje VIPow nad wzgledami bezpieczenstwa.

Nie znam sie na lotnictwie, nie wiem nic na temat nawigacji, ale jakos
nie wydaje mi sie mozliwe, zeby ladowanie w takich warunkach bylo
kwestia decyzji politycznej.

Po drugie, alez musi miec satysfakcje zawodowa [jesli mozna to tak
nazwac uwzgledniajac okolicznosci] szef pilotow, ktory zrezygnowal bodaj
w zeszlym roku z powodu zlych warunkow pracy i kiepskiego sprzetu.

Nie ma. Poki co nie ma mowy o zawodnym sprzecie jako przyczynie
katastrofy.
Poza tym smierc tylu osob mialaby byc powodem do czyjejkolwiek
satysfakcji? Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić.

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

IPN to chyba oczywiste. A prezes NBP jest powolywany na wniosek
Prezydenta, wiec to tez nie jest dziwne.

Po czwarte, wg mnie TO jest dopiero powod do ogloszenia zaloby narodowej
dluzszej niz jeden dzien.

Jeden dzien w Rosji. W Polsce - tydzien.

Nie zrozumcie mnie zle, oczywiscie jest to wielka tragedia i wspolczuje
zwlaszcza rodzinom, dla ktorych to najwieksza trauma, ale litosci z tymi
porownaniami do Katynia i mocno naciagana troska o dobro kraju.

Troska o dobro kraju jest jak najbardziej uzasadniona. Zginęło mnóstwo
ludzi z kluczowych stanowisk. Armia straciła znaczną część dowództwa a
BBN - szefa. Oczywiscie, ze beda ludzie, ktorzy ich zastapią, ale
akurat u nas nie obejdzie sie bez chaosu.  Nawet jesli mamy dobre
procedury na taki wypadek, to mamy chujowe procedury na takie podróże.
Nawet durne firmy handlowe nie wysyłają większości managementu jednym
samolotem, tylko przynajmniej dwoma. A kto wie czy gdyby stosunki na
linii premier-prezydent nie byly lepsze to nie byłoby teraz dwóch
czołowych stanowisk w państwie do obsadzenia.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-10 12:44:25
Autor: Noller
szok....
On 10 Kwi, 19:29, Leszczur <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

Tak. Dzis to nie jest wazne.

Dzis faktycznie nie, ale zgadzam sie w pelni z wiLQ, ze gdy emocje
choc troche opadna sprawa powroci i mam nadzieje, ze zostana
przedstawione prawdziwe powody katastrofy.

Nie znam sie na lotnictwie, nie wiem nic na temat nawigacji, ale jakos
nie wydaje mi sie mozliwe, zeby ladowanie w takich warunkach bylo
kwestia decyzji politycznej.

Tu jak wyzej, niestety prosi sie o taki scenariusz :( Dzis jeszcze
nie, ale juz wkrotce z ust fachowcow beda padac smielsze hipotezy - w
skrocie "czas kontra bezpieczenstwo"...

Nie ma. Poki co nie ma mowy o zawodnym sprzecie jako przyczynie
katastrofy.

Nie ma ? Ten sprzet jest zawodny sam w sobie. Wycofany praktycznie
wszedzie, nawet z rodzimej Rosji. Nie spelnia obowiazujacych dzis
standardow bezpieczenstwa.
Np. tu http://wiadomosci.onet.pl/2153327,12,ekspert_tu-154_to_samolot_z_epoki_kamienia,item.html

PS. Wielka tragedia niestety w ogromnej mierze spowodowona przez
szereg dajacych sie wytlumaczyc przeslanek,zaczynajac od "ciecia
kosztow", czyli oszczednosci z zakresie braku przetargu na
nowoczesniejszy sprzet, poprzez zgromadzenie wszystkich oficjeli w
jedynym transporcie, a na ignorowaniu polecen wiezy i naszej chyba juz
wrodzonej narodowej "odwadze" mylonej raczej z brawura konczac...

Nol :(

Data: 2010-04-10 13:00:24
Autor: Leszczur
szok....
On 10 Kwi, 21:44, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
> Nie ma. Poki co nie ma mowy o zawodnym sprzecie jako przyczynie
> katastrofy.

Nie ma ?

Nie ma. To co jest to tylko i wylacznie spekulacje.

Ten sprzet jest zawodny sam w sobie.

Jak kazdy inny sprzęt. Pytanie na ktore trzeba odpowiedziec to czy
awaria była przyczyną w tym wypadku.

PS. Wielka tragedia niestety w ogromnej mierze spowodowona przez szereg dajacych sie wytlumaczyc przeslanek,

Nie wiem czemu zakładasz, że inny samolot nie uległby takiemu samemu
wypadkowi. Przecież nawet najnowocześniejsze systemy samolotu nie
zadziałałyby bo lotnisko też musi być przystosowane do ich obsługi.

zaczynajac od "ciecia kosztow", czyli oszczednosci z zakresie braku przetargu na
nowoczesniejszy sprzet, poprzez zgromadzenie wszystkich oficjeli w
jedynym transporcie, a na ignorowaniu polecen wiezy i naszej chyba juz
wrodzonej narodowej "odwadze" mylonej raczej z brawura konczac...

Możliwe. Dlatego nie ma co ferować wyroków na temat sprzętu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-11 05:35:27
Autor: Noller
szok....
Ad vocem do powyzszego jeszcze. Czesto czytajac dyskusje na grupie
latwo dostrzec, iz pojecia statystyki, czy innych nauk majacych w tle
matematyke zajmuja tu wazne miejsce do opisania imho duzo bardziej
prozaicznych zdarzen niz rozbicie sie samolotu. Stad i tu wydaje sie
uzasadnione podobne podejscie do tematu. Trudno sie sie nie zgodzic, z
twierdzeniem, iz kazdy sprzet sie psuje, jednak stopien niezawodnosci
danego sprzetu, nie tylko przeciez samolotow jest pojeciem latwo
mierzalnym. Nawet jesli by w tym jednostkowym przypadku mial nie
zawiesc, poziom jego maxymalnego uogolniajac "bezpieczenstwa"
zwiazanego z lotem jest jak na dzisiejsze standardy niski. O ile w
normalnych warunkach pogodowych, nowoczesnym lotnisku wieksza role
graja umiejetnosci pilota, tak tutaj we mgle, pomoce nawigacyjne
odgrywaja kluczowa role. Traktujac bardziej obrazowo, ten samolot nie
posiadal ani ESP ani kontroli trakcji, ani nawet ABS. Odpowiednikami
sa np. fly-by-wire,  ochrona obwiedni samolotu czy EGPWS - system
ostrzegania o bliskości ziemi . Abstrahujac od teorii spiskowych,
mozna znalesc takie informacje , iz okolo 20% katastrof lotniczych
powodowanych jest  awaria maszyny,  blisko 25% zła pogoda, a  reszta
to bledy pilotow. Stad co raz to nowsze systemy, ktore pomagaja
ograniczyc blad ludzki lub wspomagaja pilota. Tym samolotem w takich
warunkach pogodowych i infrastruktury lotniska nie powinno sie tam
ladowac i takie wytyczne dostali piloci. Jaka tragiczna w skutkach
decyzja zostala podjeta niestety wiemy...

Tu ciekawy artykul z fachowego pisma - sam tytul i pierwszy akapit
okazaly sie prorocze.
http://www.altair.com.pl/cz-art-2004

Pozdrawiam Nol

Data: 2010-04-11 06:15:34
Autor: Leszczur
szok....
On 11 Kwi, 14:35, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
Ad vocem do powyzszego jeszcze. Czesto czytajac dyskusje na grupie
latwo dostrzec, iz pojecia statystyki, czy innych nauk majacych w tle
matematyke zajmuja tu wazne miejsce do opisania imho duzo bardziej
prozaicznych zdarzen niz rozbicie sie samolotu. Stad i tu wydaje sie
uzasadnione podobne podejscie do tematu.

Pisałem o tym wielokrotnie, ale powtórzę jeszcze raz - statystyka ma
zerowe zastosowanie w pojedynczej obserwacji.

Trudno sie sie nie zgodzic, z
twierdzeniem, iz kazdy sprzet sie psuje, jednak stopien niezawodnosci
danego sprzetu, nie tylko przeciez samolotow jest pojeciem latwo
mierzalnym. Nawet jesli by w tym jednostkowym przypadku mial nie
zawiesc, poziom jego maxymalnego uogolniajac "bezpieczenstwa"
zwiazanego z lotem jest jak na dzisiejsze standardy niski.

Zapewne niższy niż w przypadku maszyn rejsowych, ale wystarczający do
odbycia tej podóży.

O ile w normalnych warunkach pogodowych, nowoczesnym lotnisku wieksza role
graja umiejetnosci pilota, tak tutaj we mgle, pomoce nawigacyjne
odgrywaja kluczowa role.

Dodajmy, ze pomoce nawigacyjne to nie tylko samolot, ale i lotnisko,
ktore musi bys wypozażone w rownie nowoczesne systemy. To lotnisko
takowych nie posiada i nawet gdyby miał tam wylądować AirFoce 1 to
jego zaawansowanie techniczne nie miałoby znaczenia.

Traktujac bardziej obrazowo, ten samolot nie posiadal ani ESP ani kontroli trakcji, ani nawet ABS.

Możliwe, ale żaden z tych systemów nie ma znaczenia w chwili gdy
hamujesz na lodowej tafli. Ba - droga hamowania bez ABS bedzie
znacznie krótsza niż z nim. Tak więc systemy to nie wszystko.

Odpowiednikami sa np. fly-by-wire,  ochrona obwiedni samolotu czy EGPWS - system ostrzegania o bliskości ziemi .

Czyli Tupolew nie posiadał EGPWS?

Abstrahujac od teorii spiskowych, mozna znalesc takie informacje , iz okolo 20% katastrof lotniczych
powodowanych jest  awaria maszyny,  blisko 25% zła pogoda, a  reszta
to bledy pilotow. Stad co raz to nowsze systemy, ktore pomagaja
ograniczyc blad ludzki lub wspomagaja pilota.

Nie zapominajmy tez ze to kolejne systemy podlegajace awarii i
potencjalnie generujace błędy pilotów.

Tym samolotem w takich
warunkach pogodowych i infrastruktury lotniska nie powinno sie tam
ladowac i takie wytyczne dostali piloci.

A czy przypadkiem w takich warunkach lotnisko nie powinno zostać
zamknięte?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-12 09:44:36
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-11 14:35, Noller pisze:
Ad vocem do powyzszego jeszcze. Czesto czytajac dyskusje na grupie
latwo dostrzec, iz pojecia statystyki, czy innych nauk majacych w tle
matematyke zajmuja tu wazne miejsce do opisania imho duzo bardziej
prozaicznych zdarzen niz rozbicie sie samolotu.
(...)

W temacie statystyki:
"Czy Tu-154 są samolotami bardziej awaryjnymi niż zachodnie maszyny? Tutaj zdania ekspertów są podzielone. Część wskazuje, że statystycznie w tej maszynie zginęło więcej osób - na ok. 1 tys. wyprodukowanych egzemplarzy śmierć poniosło 2725 pasażerów tej maszyny. To sporo w porównaniu na przykład z 637 ofiarami, które zginęły w airbusach A320 (których wyprodukowano ponad 4,2 tys. sztuk). Jednak inni wskazują, że akurat te tupolewy były eksploatowane głównie w Azji, w wielu krajach o niskiej kulturze technicznej. I na wiele jego katastrof konstruktorzy maszyny mieli niewielki wpływ. Przykładem mogą być choćby: zderzenia tych maszyn w powietrzu z innymi samolotami (np. w 1993 r. w Iranie, w 1997 r. w Namibii czy 2002 r. w Szwajcarii), wlot w burzę (np. w 2006 r. na Ukrainie), a nawet zestrzelenia tych maszyn (w 1975 r. przy wybrzeżu Libanu oraz w 2001 r. nad Morzem Czarnym)."

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-12 09:56:05
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-10 21:44, Noller pisze:
On 10 Kwi, 19:29, Leszczur<leszc...@acn.waw.pl>  wrote:

Tak. Dzis to nie jest wazne.

Dzis faktycznie nie, ale zgadzam sie w pelni z wiLQ, ze gdy emocje
choc troche opadna sprawa powroci i mam nadzieje, ze zostana
przedstawione prawdziwe powody katastrofy.

Sławek napisał "...dziś to już nie ważne" nie o przyczynach katastrofy lecz o tym, że tu (i nie tylko tu) Kaczyńscy obrywali razy nie zawsze zasłużone.

Nie znam sie na lotnictwie, nie wiem nic na temat nawigacji, ale jakos
nie wydaje mi sie mozliwe, zeby ladowanie w takich warunkach bylo
kwestia decyzji politycznej.

Tu jak wyzej, niestety prosi sie o taki scenariusz :( Dzis jeszcze
nie, ale juz wkrotce z ust fachowcow beda padac smielsze hipotezy - w
skrocie "czas kontra bezpieczenstwo"...

Nie traktuj(cie) pilotów jak bezmózgich tchórzy. Jeden aspekt Ci uciekł - Oni też ryzykują i Oni tym razem też zginęli.

Nie ma. Poki co nie ma mowy o zawodnym sprzecie jako przyczynie
katastrofy.

Nie ma ? Ten sprzet jest zawodny sam w sobie. Wycofany praktycznie
wszedzie, nawet z rodzimej Rosji. Nie spelnia obowiazujacych dzis
standardow bezpieczenstwa.
Np. tu http://wiadomosci.onet.pl/2153327,12,ekspert_tu-154_to_samolot_z_epoki_kamienia,item.html

Nikt nie kwestionuje wieku tego samolotu tylko, Ĺźe:
primo: jak dotąd nie pojawiła się żadna przesłanka aby sądzić, że to stan techniczny tego samolotu mógł być przyczyna katastrofy lub choćby mieć na nią istotny wpływ
secundo: cytat z Dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego: "Płk Tomasz Pietrzak zaznaczył jednocześnie, że nie mówi tu o stanie technicznym tych maszyn, bo on jest bardzo dobry." I jeszcze jeden fakt: "Producent przewidział, że taka maszyna może spędzić w powietrzu 30 tys. godzin. "101" wylatał raptem 5141 godzin, a ostatni z remontów zakończył się 21 grudnia 2009 r. Dowództwo Sił Powietrznych zapewniło, że wszystkie bieżące obsługi wykonane były przed lotem zgodnie z obowiązującym procedurami."
tertio: każdy sprzęt jest "zawodny sam w sobie" ;( a na _tym_ lotnisku nowoczesne systemy samolotu i tak by nie działały bo nie było nic nowoczesnego po drugiej stronie; o co również trudno mieć pretensje - to wojskowe lotnisko udostępniane cywilnym samolotom

PS. Wielka tragedia niestety w ogromnej mierze spowodowona przez
szereg dajacych sie wytlumaczyc przeslanek,zaczynajac od "ciecia
kosztow", czyli oszczednosci z zakresie braku przetargu na
nowoczesniejszy sprzet, poprzez zgromadzenie wszystkich oficjeli w
jedynym transporcie, a na ignorowaniu polecen wiezy i naszej chyba juz
wrodzonej narodowej "odwadze" mylonej raczej z brawura konczac...

I znowu szukasz dziury w całym strzelając kulą w płot. AFIK:
primo: "Zgodnie z przepisami dowódca samolotu sam podejmuje decyzję, czy lądować, i nie musi jej z nikim konsultować - nawet jeśli na pokładzie jest głowa państwa."
secundo: "Wieża w Smoleńsku, które jest lotniskiem pół wojskowym, pół cywilnym, nie ma prawa nakazywać niczego samolotom cywilnym, a jako taki lot traktowano podróż prezydenta."
tertio: "Prezydencki samolot trzy razy okrążył lotnisko, ale zdaniem specjalistów to też nic nadzwyczajnego. - Piloci w ten sposób zapoznają się z topografią albo wyznaczają sobie właściwy kurs, który zapisują w pamięci autopilota - mówi Korocznin. Pomaga im potem naprowadzać maszynę na pas, której lot korygują ręcznie."
quarto: Podawanie "kwitów", czyli stałej informacji o pozycji i wysokości od załogi do wieży nie jest obowiązkowe - tu pilot też nie przekroczył ani dobrych obyczajów ani regulacji


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-12 08:36:40
Autor: Noller
szok....
On 12 Kwi, 09:56, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:

Sławek napisał "...dziś to już nie ważne" nie o przyczynach katastrofy
lecz o tym, że tu (i nie tylko tu) Kaczyńscy obrywali razy nie zawsze
zasłużone.

Tak pewnie nie uczestniczac tak aktywnie na grupie, moglem nie
odczytac wlasciwie kontekstu.


Nie traktuj(cie) pilotów jak bezmózgich tchórzy. Jeden aspekt Ci uciekł
- Oni też ryzykują i Oni tym razem też zginęli.

Doceniam wiedze, odwage pilotow. Niestety nie zmienia to faktu, iz sa
tylko ludzmi (presja, emocje w stanie zagrozenia). Oczywiste jest , ze
w ich mniemaniu chcieli wyladowac i nie brali mozliwosci rozbicia
maszyny. Jednak podobnie jak wiele katastrof "cos" poszlo nie tak. W
tym przypadku juz pierwsze rekontrukcje pokazuja, iz ta ladowanie nie
mialo szans powodzenia, zle oceniona odleglosc od pasa startowego, zle
obliczona wysokosc przy podchodzeniu do ladawania, no i najwazniejsze
pas byl jakies 150 metrow od miejsca gdzie samolot probowal ladowac...

Nikt nie kwestionuje wieku tego samolotu tylko, że:
primo: jak dotąd nie pojawiła się żadna przesłanka aby sądzić, że to
stan techniczny tego samolotu mógł być przyczyna katastrofy lub choćby
mieć na nią istotny wpływ
secundo: cytat z Dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego:
"Płk Tomasz Pietrzak zaznaczył jednocześnie, że nie mówi tu o stanie
technicznym tych maszyn, bo on jest bardzo dobry." I jeszcze jeden fakt:
"Producent przewidział, że taka maszyna może spędzić w powietrzu 30 tys.
godzin. "101" wylatał raptem 5141 godzin, a ostatni z remontów zakończył
się 21 grudnia 2009 r. Dowództwo Sił Powietrznych zapewniło, że
wszystkie bieżące obsługi wykonane były przed lotem zgodnie z
obowiązującym procedurami."
tertio: każdy sprzęt jest "zawodny sam w sobie" ;( a na _tym_ lotnisku
nowoczesne systemy samolotu i tak by nie działały bo nie było nic
nowoczesnego po drugiej stronie; o co również trudno mieć pretensje - to
wojskowe lotnisko udostępniane cywilnym samolotom

Tak - rowniez nie kwestionowalem wieku samolotu, sposobu jego
konserwacji itp itd.  Jednak niektorzy z latwoscia dostrzegaja
roznice, ktore staralem sie pokazac [vide Gerard], a zawsze znajda sie
tacy, dla ktorych maluch jest bezpieczniejszy od bmw, a przestarzala
radziecka konstrukcja, bez zadnych nowoczesnych "bajerow'
pozwalajacych na latwiejsza kontrole nad samolotem, trudna do
prowadzenia i nie pozwalajaca na blad uznaja za rownie dobra jak
nowoczesne jednostki spelniajace szereg dodatkowych standardow
stawianych wspolczesnym maszynom. To nie jest spisek , iz cywilne
linie nie moga latac na tego typu samolotach na zachodzie, ta maszyne
mozna poderwac bezpiecznie do lotu przy nieudanej probie ladowania ok.
50-60 metrow nad ziemia, piloci probowali kiedy samolot cial korony
drzew na wysokosci ok 10 metrow :( Argumenty typu , ze mial malo
wylatane, srednio do mnie docieraja. Jesli wyjedziesz fabrycznie nowym
maluchem , na ktorego chuchales przez 20 lat w garazu, jego
bezpieczenstwo imho sie nie zmieni. Lotnisko tak jak piszesz nie bylo
dostosowane do przyjmowania samolotow w zlych warunkach
atmosferycznych. Szkoda, ze warunki nie bylo gorsze, bo by je po
prostu zamkneli.

> PS. Wielka tragedia niestety w ogromnej mierze spowodowona przez
> szereg dajacych sie wytlumaczyc przeslanek,zaczynajac od "ciecia
> kosztow", czyli oszczednosci z zakresie braku przetargu na
> nowoczesniejszy sprzet, poprzez zgromadzenie wszystkich oficjeli w
> jedynym transporcie, a na ignorowaniu polecen wiezy i naszej chyba juz
> wrodzonej narodowej "odwadze" mylonej raczej z brawura konczac...

I znowu szukasz dziury w całym strzelając kulą w płot. AFIK:
primo: "Zgodnie z przepisami dowódca samolotu sam podejmuje decyzję, czy
lądować, i nie musi jej z nikim konsultować - nawet jeśli na pokładzie
jest głowa państwa."

Dokladnie. Nie wiem, w ktory plot strzelalem, bo zgadzam sie z w/w.

secundo: "Wieża w Smoleńsku, które jest lotniskiem pół wojskowym, pół
cywilnym, nie ma prawa nakazywać niczego samolotom cywilnym, a jako taki
lot traktowano podróż prezydenta."

Tak jest w istocie. Wieza uznala, iz ladowanie wiaze sie ze zbyt duzym
ryzykiem, stad [tu uzylem slowa, do ktorego sie przyczeplies -
"polecen"]. Mozesz wstawic "rad" czy "informacji". Oczywiscie kiepskie
lotnisko, informacje z wiezy, zla pogoda, cofniecie przed feralnym
momentem wojskowej maszyny, ktora ladowala tam pewnie x razy wiecej
razy, i mozliwosc opoznienia sie uroczystosci nie mogly miec zadnego
wplywu na powodzenie ladowania, w koncu "piloci ryzykuja wlasnym
zyciem"...

tertio: "Prezydencki samolot trzy razy okrążył lotnisko, ale zdaniem
specjalistów to też nic nadzwyczajnego. - Piloci w ten sposób zapoznają
się z topografią albo wyznaczają sobie właściwy kurs, który zapisują w
pamięci autopilota - mówi Korocznin. Pomaga im potem naprowadzać maszynę
na pas, której lot korygują ręcznie."
quarto: Podawanie "kwitów", czyli stałej informacji o pozycji i
wysokości od załogi do wieży nie jest obowiązkowe - tu pilot też nie
przekroczył ani dobrych obyczajów ani regulacji

Wszystko prawda, tyle , ze wieza "widziala" polozenie samolotu,
radzila "wyprostowac" maszyne, piloci mieli w tej mierze wlasne
zdanie. Czym to bylo powodowane, czy awaria przyrzadow czy jakakolwiek
inna przyczyna nie wiem i zywie nadzieje, iz kiedys bedzie to nam
powiedziane.

Pozdrawiam Nol

Data: 2010-04-13 11:08:11
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-12 17:36, Noller pisze:
(...)

Nie traktuj(cie) pilotów jak bezmózgich tchórzy. Jeden aspekt Ci uciekł
- Oni też ryzykują i Oni tym razem też zginęli.

Doceniam wiedze, odwage pilotow. Niestety nie zmienia to faktu, iz sa
tylko ludzmi (presja, emocje w stanie zagrozenia). Oczywiste jest , ze
w ich mniemaniu chcieli wyladowac i nie brali mozliwosci rozbicia
maszyny. Jednak podobnie jak wiele katastrof "cos" poszlo nie tak. W
tym przypadku juz pierwsze rekontrukcje pokazuja, iz ta ladowanie nie
mialo szans powodzenia, zle oceniona odleglosc od pasa startowego, zle
obliczona wysokosc przy podchodzeniu do ladawania, no i najwazniejsze
pas byl jakies 150 metrow od miejsca gdzie samolot probowal ladowac...

To wszystko prawda, To wszystko nie ma istotnego powiązania z sugerowanymi przez Ciebie decyzjami politycznymi.

Nikt nie kwestionuje wieku tego samolotu tylko, że:
primo: jak dotąd nie pojawiła się żadna przesłanka aby sądzić, że to
stan techniczny tego samolotu mógł być przyczyna katastrofy lub choćby
mieć na nią istotny wpływ
secundo: cytat z Dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego:
"Płk Tomasz Pietrzak zaznaczył jednocześnie, że nie mówi tu o stanie
technicznym tych maszyn, bo on jest bardzo dobry." I jeszcze jeden fakt:
"Producent przewidział, że taka maszyna może spędzić w powietrzu 30 tys.
godzin. "101" wylatał raptem 5141 godzin, a ostatni z remontów zakończył
się 21 grudnia 2009 r. Dowództwo Sił Powietrznych zapewniło, że
wszystkie bieżące obsługi wykonane były przed lotem zgodnie z
obowiązującym procedurami."
tertio: każdy sprzęt jest "zawodny sam w sobie" ;( a na _tym_ lotnisku
nowoczesne systemy samolotu i tak by nie działały bo nie było nic
nowoczesnego po drugiej stronie; o co również trudno mieć pretensje - to
wojskowe lotnisko udostępniane cywilnym samolotom

Tak - rowniez nie kwestionowalem wieku samolotu, sposobu jego
konserwacji itp itd.  Jednak niektorzy z latwoscia dostrzegaja
roznice, ktore staralem sie pokazac [vide Gerard], a zawsze znajda sie
tacy, dla ktorych maluch jest bezpieczniejszy od bmw, a przestarzala
radziecka konstrukcja, bez zadnych nowoczesnych "bajerow'
pozwalajacych na latwiejsza kontrole nad samolotem, trudna do
prowadzenia i nie pozwalajaca na blad uznaja za rownie dobra jak
nowoczesne jednostki spelniajace szereg dodatkowych standardow
stawianych wspolczesnym maszynom.

Ale to bez sensu i bez związku. Nie widziałem na tej grupie nikogo wybierającego malucha z Twojego porównania.
Tylko, że stojący obok siebie maluch i bmw to fatalne porównanie

To nie jest spisek , iz cywilne
linie nie moga latac na tego typu samolotach na zachodzie, ta maszyne
mozna poderwac bezpiecznie do lotu przy nieudanej probie ladowania ok.
50-60 metrow nad ziemia, piloci probowali kiedy samolot cial korony
drzew na wysokosci ok 10 metrow :(

Ten samolot miał swoje wady i zalety. Jak każdy. Wśród wad nie było żadnej usterki technicznej, AFIK. Samolot Ale to nie ma nic do rzeczy.

Argumenty typu , ze mial malo
wylatane, srednio do mnie docieraja. Jesli wyjedziesz fabrycznie nowym
maluchem , na ktorego chuchales przez 20 lat w garazu, jego
bezpieczenstwo imho sie nie zmieni.

Tak jak posiadanie najnowocześniejszego bmw nie gwarantuje Ci bezpieczeństwa tak jazda kilkuletnią ładą w idealnym stanie technicznym nie skazuje Cię na katastrofę.

Lotnisko tak jak piszesz nie bylo
dostosowane do przyjmowania samolotow w zlych warunkach
atmosferycznych. Szkoda, ze warunki nie bylo gorsze, bo by je po
prostu zamkneli.

Tego nie wiem.

PS. Wielka tragedia niestety w ogromnej mierze spowodowona przez
szereg dajacych sie wytlumaczyc przeslanek,zaczynajac od "ciecia
kosztow", czyli oszczednosci z zakresie braku przetargu na
nowoczesniejszy sprzet, poprzez zgromadzenie wszystkich oficjeli w
jedynym transporcie, a na ignorowaniu polecen wiezy i naszej chyba juz
wrodzonej narodowej "odwadze" mylonej raczej z brawura konczac...

I znowu szukasz dziury w całym strzelając kulą w płot. AFIK:
primo: "Zgodnie z przepisami dowódca samolotu sam podejmuje decyzję, czy
lądować, i nie musi jej z nikim konsultować - nawet jeśli na pokładzie
jest głowa państwa."

Dokladnie. Nie wiem, w ktory plot strzelalem, bo zgadzam sie z w/w.

To wyjaśnij gdzie dostrzegłeś "naszą wrodzoną narodową >odwagę< myloną raczej z brawurą"

secundo: "Wieża w Smoleńsku, które jest lotniskiem pół wojskowym, pół
cywilnym, nie ma prawa nakazywać niczego samolotom cywilnym, a jako taki
lot traktowano podróż prezydenta."

Tak jest w istocie. Wieza uznala, iz ladowanie wiaze sie ze zbyt duzym
ryzykiem, stad [tu uzylem slowa, do ktorego sie przyczeplies -
"polecen"]. Mozesz wstawic "rad" czy "informacji". Oczywiscie kiepskie
lotnisko, informacje z wiezy, zla pogoda, cofniecie przed feralnym
momentem wojskowej maszyny, ktora ladowala tam pewnie x razy wiecej
razy, i mozliwosc opoznienia sie uroczystosci nie mogly miec zadnego
wplywu na powodzenie ladowania, w koncu "piloci ryzykuja wlasnym
zyciem"...

O masz! Znowu snujesz brzydkie insynuacje wobec pilotów. Zauważ, że poza swoimi "wrodzonymi skłonnościami do przedwczesnej oceny mylonymi z bezczelnymi kłamstwami" nie posiadasz żadnych innych sensowych przesłanek.

tertio: "Prezydencki samolot trzy razy okrążył lotnisko, ale zdaniem
specjalistów to też nic nadzwyczajnego. - Piloci w ten sposób zapoznają
się z topografią albo wyznaczają sobie właściwy kurs, który zapisują w
pamięci autopilota - mówi Korocznin. Pomaga im potem naprowadzać maszynę
na pas, której lot korygują ręcznie."
quarto: Podawanie "kwitów", czyli stałej informacji o pozycji i
wysokości od załogi do wieży nie jest obowiązkowe - tu pilot też nie
przekroczył ani dobrych obyczajów ani regulacji

Wszystko prawda, tyle , ze wieza "widziala" polozenie samolotu,
radzila "wyprostowac" maszyne, piloci mieli w tej mierze wlasne
zdanie. Czym to bylo powodowane, czy awaria przyrzadow czy jakakolwiek
inna przyczyna nie wiem i zywie nadzieje, iz kiedys bedzie to nam
powiedziane.

Miejmy nadzieję najpierw, że się to uda ponad wszelką wątpliwość ustalić, co do czego ja nie mam złudzeń. A dopiero potem martw się o to czy ktoś Ci tego nie ukryje złośliwie.


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-13 07:02:51
Autor: Noller
szok....
On 13 Kwi, 11:08, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:

To wyjaśnij gdzie dostrzegłeś "naszą wrodzoną narodową >odwagę< myloną
raczej z brawurą"

Konkret, bo bylem pewny , iz ta  sprawa byla wystarczajaco
naglosniona:

"Kaczyński jeszcze w czasie lotu mówił dziennikarzom, że "jeśli ktoś
decyduje się być oficerem, to nie powinien być lękliwy". Po
wylądowaniu w Azerbejdżanie zapowiedział, że "po powrocie do kraju
wprowadzimy porządek w tej sprawie".
+
"Możliwość popełnienia przestępstwa widział natomiast poseł PiS Karol
Karski, który po incydencie doniósł na pilota do prokuratury. Chciał,
by śledczy sprawdzili, czy kapitan Tupolewa mógł odmówić wykonania
rozkazu."

http://wyborcza.pl/1,76842,5705983,Medal_dla_pilota__co_Lecha_Kaczynskiego_sie_nie_bal.html

> Noller:
> Tak jest w istocie. Wieza uznala, iz ladowanie wiaze sie ze zbyt duzym
> ryzykiem, stad [tu uzylem slowa, do ktorego sie przyczeplies -
> "polecen"]. Mozesz wstawic "rad" czy "informacji". Oczywiscie kiepskie
> lotnisko, informacje z wiezy, zla pogoda, cofniecie przed feralnym
> momentem wojskowej maszyny, ktora ladowala tam pewnie x razy wiecej
> razy, i mozliwosc opoznienia sie uroczystosci nie mogly miec zadnego
> wplywu na powodzenie ladowania, w koncu "piloci ryzykuja wlasnym
> zyciem"...
Hubertus Blues:
O masz! Znowu snujesz brzydkie insynuacje wobec pilotów. Zauważ, że poza
swoimi "wrodzonymi skłonnościami do przedwczesnej oceny mylonymi z
bezczelnymi kłamstwami" nie posiadasz żadnych innych sensowych przesłanek.

Te slowa nie uderzaja bezposrednio we mnie Hubertusie. Obrazasz wielu
szanowanych ekspertow, zakladam, iz Twoja wiedza jest duzo wieksza po
prostu, dlatego  ton tych slow jestem w stanie jak najbardziej
spokojnie przyjac. Ty cytowales bez podania zrodla [aczkolwiek bez
problemu dotarlem do wypowiedzi/wywiadow np. w wyborczej], ja rowniez
opieralem sie na wypowiedziach ludzi zwiazanych z lotnictwem, do nich
skieruj swoje pretensje, jesli chodzi o ocene tej tragedii.

"Czy na podstawie dostępnych obecnie informacji można pokusić się już
o ocenę tego, co było powodem katastrofy rządowego samolotu w
Smoleńsku?

Dr Tomasz Szulc: O próbę oceny - tak. Bezpośrednią przyczyną było
nagłe pogorszenie pogody, godzinę wcześniej inny polski samolot
wylądował bez trudu, pół godziny później rosyjski Ił-76 odleciał na
inne lotnisko po dwóch nieudanych podejściach. Widzialność,
szczególnie tzw. widzialność pionowa - co potwierdzają świadkowie i
zdjęcia z miejsca katastrofy - była bardzo kiepska. Ważną przesłanką
była wcześniejsza decyzja strony polskiej o zwróceniu się do Rosjan o
zgodę na udostępnienie właśnie tego lotniska, mimo świadomości, że
jego pomoce radionawigacyjne nie są kompatybilne z wyposażeniem
samolotu. Przy dobrej pogodzie to nie przeszkadza, przy złej -
pozbawia pilota istotnego wsparcia. Trzeci czynnik - to presja
chwili."

Więcej http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7764725.html

"Pilot i były szef oddziału szkolenia lotniczego dowództwa sił
powietrznych płk. Piotr
Łukasiewicz na łamach dziennika "Polska" twierdzi, że znając warunki
atmosferyczne na
lotnisku w Smoleńsku samolot nie powinien był w ogóle wylatywać z
Warszawy.-
Doszukując się przyczyn tej tragedii, ja osobiście sięgnąłbym do
momentu planowania
wylotu i podejmowania decyzji o wylocie - mówi płk. Łukasiewicz. Jego
zdaniem, jeśli w
ogóle można mówić o błędzie, to należy go szukać w Warszawie. - Nie
uwzględniono
wariantu zakładającego, że nie można będzie lądować w Smoleńsku -
zwraca uwagę
Łukasiewicz.
Zdaniem Łukasiewicz, jeśli przed wylotem wiedziano o złych warunkach,
jakie panowały
w Smoleńsku, to należało rozważyć inne wyjścia. Miało nim być
llądowanie w Mińsku lub
w Moskwie. Innym rozwiązaniem mogłoby być opóźnienie wylotu w
oczekiwaniu na
poprawę pogody na lotnisku docelowym. - W okolicach południa, gdy
pokazywano
zdjęcia z miejsca katastrofy, nad Smoleńskiem było niebieskie niebo i
świeciło słońce -
zauważa Łukasiewicz.
W Tu-154 są trzy wysokościomierze ciśnieniowe i jeden
radiowysokościomierz, który
włącza sygnał dźwiękowy, gdy samolot znajduje się na niebezpiecznej
wysokości. - Być
może w końcowej fazie lotu piloci przenieśli wzrok z tablicy
przyrządów i próbowali
szukać ziemi, wypatrzyć pas, dopuszczając do mimowolnego zniżenia
samolotu i
zderzenia z ziemią - docieka pułkownik."

http://tvn24.lajt.pl/1651857,2,3,wiadomosc.html

Miejmy nadzieję najpierw, że się to uda ponad wszelką wątpliwość
ustalić, co do czego ja nie mam złudzeń. A dopiero potem martw się o to
czy ktoś Ci tego nie ukryje złośliwie.

Dokladnie o to sie martwie, jednak uwazam, iz zlosliwosc moze byc
jednym z ostatnich kryteriow jakie moga spowodowac jej ukrycie czy
zafalszowanie. Kazdy ma swoja hierarchie waznosci...

Pozdrawiam Nol

Data: 2010-04-13 09:34:35
Autor: Leszczur
szok....
On 13 Kwi, 16:02, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
Dr Tomasz Szulc: O próbę oceny - tak. Bezpośrednią przyczyną było
nagłe pogorszenie pogody, godzinę wcześniej inny polski samolot
wylądował bez trudu, pół godziny później rosyjski Ił-76 odleciał na
inne lotnisko po dwóch nieudanych podejściach

Whaaaat? To lotnisko nie jest NATYCHMIAST zamykane po wypadku????
Jakim cudem jakikolwiek samolot mogl podchodzic tam do lądowania?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-13 19:10:48
Autor: TheBest
szok....
Leszczur pisze:
On 13 Kwi, 16:02, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
Dr Tomasz Szulc: O próbę oceny - tak. Bezpośrednią przyczyną było
nagłe pogorszenie pogody, godzinę wcześniej inny polski samolot
wylądował bez trudu, pół godziny później rosyjski Ił-76 odleciał na
inne lotnisko po dwóch nieudanych podejściach

Whaaaat? To lotnisko nie jest NATYCHMIAST zamykane po wypadku????
Jakim cudem jakikolwiek samolot mogl podchodzic tam do lądowania?

specjalne tlumaczenie dla Le
O 8 wyladowal polski Jak, o 8.30 wiec pol godziny pozniej rosyjski Ił nie wyladowal, o 8.56 roztrzaskal sie polski Tu

Data: 2010-04-13 12:24:25
Autor: Leszczur
szok....
On 13 Kwi, 19:10, TheBest <colb...@gazeta.pl> wrote:
Leszczur pisze:> On 13 Kwi, 16:02, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
>> Dr Tomasz Szulc: O próbę oceny - tak. Bezpośrednią przyczyną było
>> nagłe pogorszenie pogody, godzinę wcześniej inny polski samolot
>> wylądował bez trudu, pół godziny później rosyjski Ił-76 odleciał na
>> inne lotnisko po dwóch nieudanych podejściach

> Whaaaat? To lotnisko nie jest NATYCHMIAST zamykane po wypadku????
> Jakim cudem jakikolwiek samolot mogl podchodzic tam do lądowania?

specjalne tlumaczenie dla Le
O 8 wyladowal polski Jak, o 8.30 wiec pol godziny pozniej rosyjski Ił
nie wyladowal, o 8.56 roztrzaskal sie polski Tu

Moze tak było, ale nie to zostało powiedziane. Jezyk polski - trudna
język.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-15 11:08:59
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-13 16:02, Noller pisze:
On 13 Kwi, 11:08, Hubertus Blues<hbe...@poczta.onet.pl>  wrote:

To wyjaśnij gdzie dostrzegłeś "naszą wrodzoną narodową>odwagę<  myloną
raczej z brawurą"

Konkret, bo bylem pewny , iz ta  sprawa byla wystarczajaco
naglosniona:
(...)

Tylko co łączy te dwie sprawy? Pasażer? Coś jeszcze?
AFIR pilot z "afery gruzińskiej" został oczyszczony ze wszystkich oskarżeń. I żyje. To IMHO pozytywny przykład.

Noller:
Tak jest w istocie. Wieza uznala, iz ladowanie wiaze sie ze zbyt duzym
ryzykiem, stad [tu uzylem slowa, do ktorego sie przyczeplies -
"polecen"]. Mozesz wstawic "rad" czy "informacji". Oczywiscie kiepskie
lotnisko, informacje z wiezy, zla pogoda, cofniecie przed feralnym
momentem wojskowej maszyny, ktora ladowala tam pewnie x razy wiecej
razy, i mozliwosc opoznienia sie uroczystosci nie mogly miec zadnego
wplywu na powodzenie ladowania, w koncu "piloci ryzykuja wlasnym
zyciem"...
Hubertus Blues:
O masz! Znowu snujesz brzydkie insynuacje wobec pilotów. Zauważ, że poza
swoimi "wrodzonymi skłonnościami do przedwczesnej oceny mylonymi z
bezczelnymi kłamstwami" nie posiadasz żadnych innych sensowych przesłanek.

Te slowa nie uderzaja bezposrednio we mnie Hubertusie. Obrazasz wielu
szanowanych ekspertow, zakladam, iz Twoja wiedza jest duzo wieksza po
prostu, dlatego  ton tych slow jestem w stanie jak najbardziej
spokojnie przyjac.

Ja obrażam?, wielu? Litości! Nie sugerowałem też żadnej swojej eksperckiej wiedzy. Samo cytowanie dowodzi tego.
To Ty imputujesz zmarłym pilotom, że pomylili "wrodzoną narodową "odwagę"" z "brawurą". Pociąłeś cytaty ale to Twoje słowa.

Ty cytowales bez podania zrodla [aczkolwiek bez
problemu dotarlem do wypowiedzi/wywiadow np. w wyborczej], ja rowniez
opieralem sie na wypowiedziach ludzi zwiazanych z lotnictwem, do nich
skieruj swoje pretensje, jesli chodzi o ocene tej tragedii.

Ja jestem jak najdalszy od ferowania werdyktów w tej sprawie. Proszę tylko o umiar w oskarżaniu winnych. Jest środowisko, które ma gotowe werdykty już w sekundzie po wypadku. Nie za wcześniej?

"Czy na podstawie dostępnych obecnie informacji można pokusić się już
o ocenę tego, co było powodem katastrofy rządowego samolotu w
Smoleńsku?

Dr Tomasz Szulc: O próbę oceny - tak. Bezpośrednią przyczyną było
nagłe pogorszenie pogody, godzinę wcześniej inny polski samolot
wylądował bez trudu, pół godziny później rosyjski Ił-76 odleciał na
inne lotnisko po dwóch nieudanych podejściach. Widzialność,
szczególnie tzw. widzialność pionowa - co potwierdzają świadkowie i
zdjęcia z miejsca katastrofy - była bardzo kiepska. Ważną przesłanką
była wcześniejsza decyzja strony polskiej o zwróceniu się do Rosjan o
zgodę na udostępnienie właśnie tego lotniska, mimo świadomości, że
jego pomoce radionawigacyjne nie są kompatybilne z wyposażeniem
samolotu. Przy dobrej pogodzie to nie przeszkadza, przy złej -
pozbawia pilota istotnego wsparcia. Trzeci czynnik - to presja
chwili."

Czyli zbiór powodów. Różne negatywne czynniki się zapewne nałożyły na siebie stąd ten nieszczęśliwy wypadek, wg. dzisiejszej wiedzy.
Skoro jakiś tydzień wcześniej ten sam (wizyta Tuska) samolot z podobnie wysokiej rangi pasażerami na tym samym lotnisku wylądował i wystartował, a wcześniej przy okazji innych oficjalnych wizyt w Katyniu nie odnotowano żadnych incydentów to chyba nie można mówić, że sama próba lotu do Smoleńska Tupolewem jest "brawurą".

(...)
Miejmy nadzieję najpierw, że się to uda ponad wszelką wątpliwość
ustalić, co do czego ja nie mam złudzeń. A dopiero potem martw się o to
czy ktoś Ci tego nie ukryje złośliwie.

Dokladnie o to sie martwie, jednak uwazam, iz zlosliwosc moze byc
jednym z ostatnich kryteriow jakie moga spowodowac jej ukrycie czy
zafalszowanie. Kazdy ma swoja hierarchie waznosci...

Możemy dyskutować o tym potem. Jak już będą jakieś wnioski co do przyczyn katastrofy. Z Twoich wypowiedzi wnioskuje jednak, że zadowoliłoby Cię tylko wskazanie winnych z nazwiska. Tych nazwisk się domyślam.

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-14 13:53:56
Autor: Noller
szok....
> Noller:
> Tak jest w istocie. Wieza uznala, iz ladowanie wiaze sie ze zbyt duzym
> ryzykiem, stad [tu uzylem slowa, do ktorego sie przyczeplies -
> "polecen"]. Mozesz wstawic "rad" czy "informacji". Oczywiscie kiepskie
> lotnisko, informacje z wiezy, zla pogoda, cofniecie przed feralnym
> momentem wojskowej maszyny, ktora ladowala tam pewnie x razy wiecej
> razy, i mozliwosc opoznienia sie uroczystosci nie mogly miec zadnego
> wplywu na powodzenie ladowania, w koncu "piloci ryzykuja wlasnym
> zyciem"...
Hubertus Blues
O masz! Znowu snujesz brzydkie insynuacje wobec pilotów. Zauważ, że poza
swoimi "wrodzonymi skłonnościami do przedwczesnej oceny mylonymi z
bezczelnymi kłamstwami" nie posiadasz żadnych innych sensowych przesłanek.

Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa, ktorego artykul wczesniej polecalem
chyba jako pierwszy, mimo trwajacej zaloby zdecydowal sie powiedziec
cos wiecej...
Dlugi, ale imho warto:

http://www.onet.tv/wine-ponosza-konkretni-ludzie,6599651,1,klip.html

link do artykulu z 2008:

http://www.altair.com.pl/cz-art-2004

Pozdrawiam Nol

Data: 2010-04-14 09:59:53
Autor: s
szok....
W dniu 2010-04-10 19:29, Leszczur pisze:
(...)  A kto wie czy gdyby stosunki na
linii premier-prezydent nie byly lepsze to nie byłoby teraz dwóch
czołowych stanowisk w państwie do obsadzenia.

No niby nie.
Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

Pozdr
Slawek

Data: 2010-04-14 01:11:56
Autor: Leszczur
szok....
On 14 Kwi, 09:59, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
W dniu 2010-04-10 19:29, Leszczur pisze:

> (...)  A kto wie czy gdyby stosunki na
> linii premier-prezydent nie byly lepsze to nie byłoby teraz dwóch
> czołowych stanowisk w państwie do obsadzenia.

No niby nie.
Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
wojskowych wspolnego latania.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-14 10:25:02
Autor: s
szok....

No niby nie.
Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
wojskowych wspolnego latania.

Jest taki?
Bo z wywiadow na goraco wnioskowalem, ze nie bylo... I ze dopiero teraz ludzie sie pukaja w glowe i czem predzej chca ten problem rozwiazac.

Pozdr
Slawek

Data: 2010-04-14 01:25:31
Autor: Leszczur
szok....
On 14 Kwi, 10:25, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
>> No niby nie.
>> Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
>> akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

> Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
> wojskowych wspolnego latania.

Jest taki?

Słyszałem, że jest. Ale nie nie sprawdziłem tej informacji.

Bo z wywiadow na goraco wnioskowalem, ze nie bylo... I ze dopiero teraz
ludzie sie pukaja w glowe i czem predzej chca ten problem rozwiazac.

Rozumiem, ze może nie być przepisów cywilnych, ale po wypdaku samolotu
CASA przynajmniej w wojsku coś takiego miało podobno obowiązywać. Czy
to dotyczy wyłącznie lotnictwa?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-14 11:40:35
Autor: TheBest
szok....
s pisze:

No niby nie.
Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
wojskowych wspolnego latania.

Jest taki?
Bo z wywiadow na goraco wnioskowalem, ze nie bylo... I ze dopiero teraz ludzie sie pukaja w glowe i czem predzej chca ten problem rozwiazac.

Po katastrofie Casy ustalono tylko, ze nie moze leciec dowodca formacji ze swoim zastepca. Dowodztwo moze latac razem. Coz, Polak madry po szkodzie dopiero...

Data: 2010-04-15 11:12:31
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-14 11:40, TheBest pisze:
s pisze:

No niby nie.
Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
wojskowych wspolnego latania.

Jest taki?
Bo z wywiadow na goraco wnioskowalem, ze nie bylo... I ze dopiero
teraz ludzie sie pukaja w glowe i czem predzej chca ten problem
rozwiazac.

Po katastrofie Casy ustalono tylko, ze nie moze leciec dowodca formacji
ze swoim zastepca. Dowodztwo moze latac razem. Coz, Polak madry po
szkodzie dopiero...

Nie przeginajmy pały! Akurat aparat państwowy świetnie sobie radzi ze skutkami tej katastrofy. Wszystkie urzędy mają swoich p.o. Identycznie jest w wojsku.

BTW: Jak Tusk z Kaczorem lecieli na jakiś szczyt UE razem, jednym samolotem to tzw. opinia publiczna była zadowolona z oszczędności i tego jako to Polak z Polakiem potrafią się jednak dogadać.

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-15 04:21:58
Autor: Leszczur
szok....
On 15 Kwi, 11:12, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
W dniu 2010-04-14 11:40, TheBest pisze:





> s pisze:

>>>> No niby nie.
>>>> Podobno przepis zabraniajacy latania jednoczesnie premiera i prezydenta
>>>> akurat jest. Tak jak szych wojskowych i ich zastepcow.

>>> Podobno tez jest przepis zabraniajacy dowodcom wszystkich formacji
>>> wojskowych wspolnego latania.

>> Jest taki?
>> Bo z wywiadow na goraco wnioskowalem, ze nie bylo... I ze dopiero
>> teraz ludzie sie pukaja w glowe i czem predzej chca ten problem
>> rozwiazac.

> Po katastrofie Casy ustalono tylko, ze nie moze leciec dowodca formacji
> ze swoim zastepca. Dowodztwo moze latac razem. Coz, Polak madry po
> szkodzie dopiero...

Nie przeginajmy pały! Akurat aparat państwowy świetnie sobie radzi ze
skutkami tej katastrofy. Wszystkie urzędy mają swoich p.o. Identycznie
jest w wojsku.

BTW: Jak Tusk z Kaczorem lecieli na jakiś szczyt UE razem, jednym
samolotem to tzw. opinia publiczna była zadowolona z oszczędności i tego
jako to Polak z Polakiem potrafią się jednak dogadać.

Taaa. A teraz te oszczednosci (objawiajace sie miedzy innymi brakiem
ubezpieczenia lotu) kopną skarb państwa w dupę tak mocno, ze sie
wszystkim odechce oszczednosci. Dziesiatki pozwow cywilnych i
odszkodowania idace w dziesiatki milionow zlotych.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-10 18:07:38
Autor: Citizen Cain
szok....

Użytkownik "wiLQ"

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

No, akurat obecność szefa IPN jest zrozumiała. Szokująca natomiast jest obecność w jednym samolocie całego dowództwa Wojska Polskiego.

CC

Data: 2010-04-12 09:26:52
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-10 17:38, wiLQ pisze:
s napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

.... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

Ale dzis to juz niewazne...

Czy aby na pewno?

Tak. Dziś już nieważne.
Wybacz wiLQ, ale przestrzeliłeś....

Po pierwsze, pamietacie epizod gdy pilot odmowil Kaczynskiemu przelotu
nad objetymi walkami terenem Gruzji i ze jeszcze absurdalnie mial przez
to sporo nieprzyjemnosci? Tu byly 4 proby ladowania przy kiepskiej
pogodzie na slabo dostosowanym lotnisku ergo dopoki nie zostanie
udowodnione inaczej bede przekonany, ze znow wyskoczyl spor typu "lecmy
na bezpieczniejsze acz dalsze lotnisko" vs "ladujemy tu i teraz" z tym,
ze tym razem przewazyly racje VIPow nad wzgledami bezpieczenstwa.

Pilot z całą załoga zawsze ryzykuje dokładnie to samo - życie. Presję wielkich wymiarów, mogę sobie wyobrazić, ale akurat piloci i to tacy piloci, ze stresem radzą sobie dość dobrze.
Pilot musiał uznać, ze jest trudno ale się da. tyle

Po drugie, alez musi miec satysfakcje zawodowa [jesli mozna to tak
nazwac uwzgledniajac okolicznosci] szef pilotow, ktory zrezygnowal bodaj
w zeszlym roku z powodu zlych warunkow pracy i kiepskiego sprzetu.

Dwudziestoletni samolot po regulaminowych remontach i przeglądach. Tak, na ulicach jeździ wiele, wiele gorszego sprzętu.

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

_Sześćdziesiąta_ rocznica _największego_ mordu na Narodzie polskim, który to dodatkowo mordy był przez 50 lat zakłamywany. Ta, ciekawe skąd wzieli się tam ci oficjele.
Się weź jeszcze raz zastanów.

Po czwarte, wg mnie TO jest dopiero powod do ogloszenia zaloby narodowej
dluzszej niz jeden dzien.

W Polsce tydzień. A dla niektórych innych państw też "dobry" powód do żałoby.
Ty mi wytłumacz mądralo jak traktować np. 3-dniową żałobę w Brazylii?

Nie zrozumcie mnie zle, oczywiscie jest to wielka tragedia i wspolczuje
zwlaszcza rodzinom, dla ktorych to najwieksza trauma, ale litosci z tymi
porownaniami do Katynia i mocno naciagana troska o dobro kraju.

Jak za podanie odpowiada podający tak za zrozumienie Ciebie Ty bierzesz odpowiedzialność. Obudź się! Obecność tych wszystkich wysokich przedstawicieli Państwa była uzasadniona i jak najbardziej oczekiwana. Troska o pamięć o swojej przeszłości jest troską o państwo, o jego kształt, o dobro tego kraju.

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-12 10:00:27
Autor: Gerard
szok....
Hubertus Blues wrote:

Pilot z całą załoga zawsze ryzykuje dokładnie to samo - życie. Presję
wielkich wymiarów, mogę sobie wyobrazić, ale akurat piloci i to tacy
piloci, ze stresem radzą sobie dość dobrze.
Pilot musiał uznać, ze jest trudno ale się da. tyle

Również jestem zdania że w tej chwili jest za wczesnie, żeby bawić się w wyciaganie konsekwencji, ale w tej chwili jednak wszystko wskazuje, że piloci nie powinni ladowac _tym_ samolotem na _takim_ lotnisku w tak nędznych warunkach pogodowych. I jest prawdopodobne, że były naciski od osób na pokładzie, żeby jednak wylądować, bo jak mówią doświadczeni w tych sprawach piloci, takie rzeczy się zdarzają często. Wszystkiego, mam nadzieję, dowiemy się z czasem.

Dwudziestoletni samolot po regulaminowych remontach i przeglądach.
Tak, na ulicach jeździ wiele, wiele gorszego sprzętu.

Nie. Ten samolot to przestarzała konstrukcja. W dobrym stanie ale przestarzała. Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy
oficjele? Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

Z najwyższych oficjeli byl tam tylko prezydent. Szef NBP, BBN nie mówiąc o PKOL to jednak dużo dalszy garnitur. Jedno co może zastanawać to czy powinno lecieć jednym samolotem tylu najwyższych rangą wojskowych.

pozdr
G

Data: 2010-04-12 10:03:11
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.

A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.

--
\-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- / |  Kruk@epsilon.eu.org   | | http://epsilon.eu.org/ | /-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- \

Data: 2010-04-12 10:12:24
Autor: Gerard
szok....
Mariusz Kruk wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.

A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.

Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej prawdziwe.

Data: 2010-04-12 10:19:56
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.
A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.
Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej prawdziwe.

Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
samochody wcale nie są takie bezpieczne.
http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985__2008.html
Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat, np. 85-88
ze "współczesnymi".

--
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ] [  Kruk@epsilon.eu.org   ] [ http://epsilon.eu.org/ ] [-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ]

Data: 2010-04-12 02:27:51
Autor: Leszczur
szok....
On 12 Kwi, 10:19, Mariusz Kruk <Mariusz.K...@epsilon.eu.org> wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"

>>> Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
>>> bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.
>> A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.
>Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne
>zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej
>prawdziwe.

Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
samochody wcale nie są takie bezpieczne.http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985_...
Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat, np. 85-88
ze "współczesnymi".

Patrze i widze, ze pomimo wzrostu ilosci wypadkow o 30% - smiertelnosc
nieznacznie spadła.
Same dane sumaryczne na wiele sie nie zdadzą. W latach 80-ych po
drogach jezdzil ulamek tego co teraz. Popatrzmy na odsetek samochodow
jakie biora udzial w wypadkach i moze sie okazac, ze relatywnie na
drogach jest teraz bezpieczniej.
Aczkolwiek zgadzam się z tym, ze poczucie bezpieczenstwa ma wplyw na
styl jazdy.
Moim starym maluchem w zyciu nie jechałem szybciej niż 100 km/h. No
może raz mi sie zdarzyło - na drodze było pusto, miałem z górki i
wiatr w plecy. A i tak na kazdym garbie czułem się jak nie
przymierzając Małysz na progu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-12 10:25:59
Autor: Gerard
szok....
Mariusz Kruk wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.
A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.
Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne
zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej
prawdziwe.

Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
samochody wcale nie są takie bezpieczne.
http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985__2008.html
Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat,
np. 85-88 ze "współczesnymi".

Nie bardzo teraz mam czas to przeanalizować. Jest tam rozbicie na ilość aut wtedy a teraz? Jesli nie to nie jest to wiele warte.

Data: 2010-04-12 10:41:06
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.
A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.
Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne
zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej
prawdziwe.
Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
samochody wcale nie są takie bezpieczne.
http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985__2008.html
Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat,
np. 85-88 ze "współczesnymi".
Nie bardzo teraz mam czas to przeanalizować. Jest tam rozbicie na ilość aut wtedy a teraz? Jesli nie to nie jest to wiele warte.

1. Nie "ilość" tylko "liczbę".
2. Nie piszę o bezwzględnej liczbie wypadków, tylko o śmiertelności,
czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadków. Jeśli nie istniałaby
kompensacja ryzyka, śmiertelność powinna spaść, bo przecież mamy coraz
bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb `b  Kruk@epsilon.eu.org   d' d' http://epsilon.eu.org/ Yb `b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

Data: 2010-04-12 02:30:48
Autor: Leszczur
szok....
On 12 Kwi, 10:41, Mariusz Kruk <Mariusz.K...@epsilon.eu.org> wrote:
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"

>>>>> Na mokrej jezdni Beemką z kontrolą trakcji jeżdzi się dużo
>>>>> bezpieczniej niż starą Ładą, choćby nie wiem jak dobrze utrzymaną.
>>>> A niekoniecznie. Poszukaj sobie o kompensacji ryzyka.
>>> Czyli mozliwość że kierowca poczuje się zbyt pewnie? To marginalne
>>> zdarzenia. Statystycznie moje powyższe zdanie jest jak najbardziej
>>> prawdziwe.
>> Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
>> Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
>> samochody wcale nie są takie bezpieczne.
>>http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985_....
>> Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat,
>> np. 85-88 ze "współczesnymi".
>Nie bardzo teraz mam czas to przeanalizować. Jest tam rozbicie na ilość aut
>wtedy a teraz? Jesli nie to nie jest to wiele warte.

1. Nie "ilość" tylko "liczbę".
2. Nie piszę o bezwzględnej liczbie wypadków, tylko o śmiertelności,
czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadków. Jeśli nie istniałaby
kompensacja ryzyka, śmiertelność powinna spaść, bo przecież mamy coraz
bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.

Mylisz się. W latach 80-ych 13% wypadkow konczylo sie smiercią. W 2008
bylo to 11%.
Smiertelnosc spadła pomimo wzrostu ilości wypadków.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-12 11:52:49
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Leszczur"
>> Ale jesteś w stanie wykazać prawdziwość swojej hipotezy?
>> Bo na przykład śmiertelność pokazuje, że współczesne bezpieczne
>> samochody wcale nie są takie bezpieczne.
>>http://www.policja.pl/portal/pol/8/160/Wypadki_drogowe_w_latach_1985_...
>> Porównaj sobie śmiertelność (liczbę zabitych/liczbę wypadków) z lat,
>> np. 85-88 ze "współczesnymi".
>Nie bardzo teraz mam czas to przeanalizować. Jest tam rozbicie na ilość aut
>wtedy a teraz? Jesli nie to nie jest to wiele warte.
1. Nie "ilość" tylko "liczbę".
2. Nie piszę o bezwzględnej liczbie wypadków, tylko o śmiertelności,
czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadków. Jeśli nie istniałaby
kompensacja ryzyka, śmiertelność powinna spaść, bo przecież mamy coraz
bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.
Mylisz się. W latach 80-ych 13% wypadkow konczylo sie smiercią. W 2008
bylo to 11%.
Smiertelnosc spadła pomimo wzrostu ilości wypadków.

Bah. Faktycznie. Podzieliłem z rozpędu nie w tę stronę :-)
Co nie zmienia faktu, że mimo zatrważającego rzekomo postępu
technicznego przez ponad dwadzieścia lat śmiertelność jakoś drastycznie
nie zmalała.
Przy czym, nikt nie zauważył drobnej manipulacji, której się dopuściłem.
:-)
Mowa jest o zabitych w wypadkach. Tylko nikt nie mówi że to
kierujący/pasażerowie.
Natomiast sam efekt jest dość znany i znajduje potwierdzenie w praktyce.
http://en.wikipedia.org/wiki/Risk_compensation
http://en.wikipedia.org/wiki/Peltzman_effect
http://en.wikipedia.org/wiki/Smeed%27s_law

--
\-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- / |  Kruk@epsilon.eu.org   | | http://epsilon.eu.org/ | /-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- \

Data: 2010-04-12 03:24:32
Autor: Leszczur
szok....
On 12 Kwi, 11:52, Mariusz Kruk <Mariusz.K...@epsilon.eu.org> wrote:
Bah. Faktycznie. Podzieliłem z rozpędu nie w tę stronę :-)

Czy korzystałeś ze starego kalkulatora? Bo nowsze są podobno lepsze.

Przy czym, nikt nie zauważył drobnej manipulacji, której się dopuściłem.
:-)

A bo u nas juz na takie drobiazgi nikt nie zwraca uwagi. Chcesz
zebysmy zauwazyli - popelniaj grube manipulacje!

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-12 12:47:20
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Leszczur"
Bah. Faktycznie. Podzieliłem z rozpędu nie w tę stronę :-)
Czy korzystałeś ze starego kalkulatora? Bo nowsze są podobno lepsze.

Ja tam nie wiem. man bc pokazuje 2006-06-11, ale to data ostatnich
poprawek w dokumentacji.

Przy czym, nikt nie zauważył drobnej manipulacji, której się dopuściłem.
:-)
A bo u nas juz na takie drobiazgi nikt nie zwraca uwagi. Chcesz
zebysmy zauwazyli - popelniaj grube manipulacje!

Tajest. Następnym razem bardziej się postaram

--
d'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'`'Yb `b  Kruk@epsilon.eu.org   d' d' http://epsilon.eu.org/ Yb `b,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.,-,.d'

Data: 2010-04-14 09:44:21
Autor: s
szok....
Natomiast sam efekt jest dość znany i znajduje potwierdzenie w praktyce.

Ba, nawet Korwin Mikke sie swego czasu na ten efekt powolywal, proponujac zniesienie obowiazku zapinania pasow.

Pozdr
Slawek

Data: 2010-04-14 01:15:03
Autor: Leszczur
szok....
On 14 Kwi, 09:44, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
> Natomiast sam efekt jest dość znany i znajduje potwierdzenie w praktyce.

Ba, nawet Korwin Mikke sie swego czasu na ten efekt powolywal,
proponujac zniesienie obowiazku zapinania pasow.

Chciał też obniżyć cen alkoholu - celem walki z alkoholizmem.

To dodajmy do tego: obnizenie cen benzyny, zeby ludzie mniej jezdzili,
zniesienie monogamii jako sposób na zwiększenie dzietności rodzin..
Macie cos jeszcze? To dawać!


Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-12 11:28:09
Autor: Gerard
szok....
Mariusz Kruk wrote:

1. Nie "ilość" tylko "liczbę".
2. Nie piszę o bezwzględnej liczbie wypadków, tylko o śmiertelności,
czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadków. Jeśli nie istniałaby
kompensacja ryzyka, śmiertelność powinna spaść, bo przecież mamy coraz
bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.

Czyli zgadzasz się, że samochody są bezpieczniejsze i że "Beemka z kontrolą trakcji jest bezpieczniejszym samochodem od moskwicza w dobrym stanie"?

Data: 2010-04-12 11:42:28
Autor: Mariusz Kruk
szok....
epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Gerard"
1. Nie "ilość" tylko "liczbę".
2. Nie piszę o bezwzględnej liczbie wypadków, tylko o śmiertelności,
czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadków. Jeśli nie istniałaby
kompensacja ryzyka, śmiertelność powinna spaść, bo przecież mamy coraz
bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.
Czyli zgadzasz się, że samochody są bezpieczniejsze i że "Beemka z kontrolą trakcji jest bezpieczniejszym samochodem od moskwicza w dobrym stanie"?

Nie. Najpierw musimy zdefiniować co rozumiemy przez "bezpieczniejszy
samochód". Potem należałoby zauwazyć, że warunki użytkowania tychże
zmieniają się np. ze względu na przytoczoną przeze mnie kompensację
ryzyka. A potem...

--
[-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ] [  Kruk@epsilon.eu.org   ] [ http://epsilon.eu.org/ ] [-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- ]

Data: 2010-04-13 02:34:16
Autor: Leszczur
szok....
On 12 Kwi, 11:28, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Mariusz Kruk wrote:

> 1. Nie "ilo " tylko "liczb ".
> 2. Nie pisz o bezwzgl dnej liczbie wypadk w, tylko o miertelno ci,
> czyli stosunku liczby ofiar do liczby wypadk w. Je li nie istnia aby
> kompensacja ryzyka, miertelno powinna spa , bo przecie mamy coraz
> bezpieczniejsze samochody. Tymczasem jest cokolwiek odwrotnie.

Czyli zgadzasz si , e samochody s bezpieczniejsze i e "Beemka z kontrol
trakcji jest bezpieczniejszym samochodem od moskwicza w dobrym stanie"?

W jednakowych warunkach eksploatacji - tak. Problem w tym, że te
warunki nie są identyczne przez to, że korzystamy z różnych
samochodów.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-14 09:56:23
Autor: s
szok....
W dniu 2010-04-10 17:38, wiLQ pisze:
s napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

.... Obrywalo sie Kaczynskim na tej grupie...

Ale dzis to juz niewazne...

Czy aby na pewno?

Na pewno.
To, co pisalismy wowczas - jest juz niewazne.

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...

IPN - tu nie widze problemu.
PKOL - ponoc wsrod ofiar Katynia byli olimpijczycy i to byl podobno powod.
NBP - nie mam zielonego pojecia. Skrzypek to czlowiek Kaczynskiego AFAIR, ale zadnej sensownej roli dla niego w ramach obchodow tejze rocznicy nie znajduje. Ba, nawet trudno sobotni wylot uznac za przyjemna wycieczke na nasz koszt. Pierwsze, co mi przyszlo do glowy, to potrzeba promocji twarzy.

Wiem, nie wpisuje sie w ton ogolnych peanow nad ofiarami. Ot, wylazi moje uczulenie nt mechanizmow tego typu. I chyba na Skrzypka tez, choc przyznaje, raczej zbudowane na bazie szopki z jego konferencji prasowej swiezo po awansie na prezesa.

Nie zrozumcie mnie zle, oczywiscie jest to wielka tragedia i wspolczuje
zwlaszcza rodzinom, dla ktorych to najwieksza trauma, ale litosci z tymi
porownaniami do Katynia i mocno naciagana troska o dobro kraju.

Tu tez troche cynizmu ze mnie wylazi. Wylazlo, gdy widzialem dziennikarke wyklocajaca sie z rosyjskim mundurowym, ktory "nie wiedziec czemu" nie chcial wpuscic jej ekipy na miejsce zdarzenia. I ignorowal jej plomienne argumenty, ze to taka tragedia dla Polski, a on tego nie rozumie.

Sorry, ale patrzac na te babe zaczalem sie zastanawiac, co tez ja bardziej obchodzi. Tragedia jako taka, czy moze zawodowe parcie na jak najlepszy reportaz z tejze.

Pozdr
Slawek

Data: 2010-04-14 01:22:36
Autor: Leszczur
szok....
On 14 Kwi, 09:56, s <s...@krzak.wp.pl> wrote:
Sorry, ale patrzac na te babe zaczalem sie zastanawiac, co tez ja
bardziej obchodzi. Tragedia jako taka, czy moze zawodowe parcie na jak
najlepszy reportaz z tejze.

Tu akurat nie ma chyba watpliwosci. Widzialem jakis krotki wywiad ze
swiadkiem zdarzenia. Facet wypowiadał się mniej więcej w tym tonie:
"Zobaczyłem spadający samolot, usłyszałem wybuchy, to szybciutko cabas
za kamerę i poleciałem na miejsce".
Swoją drogą zawsze zastanawiałem się jakimi drogami podąża etyka
dziennikarska według której pierwszym obowiązkiem jest pokazanie
tragedii, a dopiero potem proba niesienia pomocy.
Może mi to ktoś wytłumaczyć?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-14 15:19:57
Autor: wiLQ
szok....
Leszczur napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

Tu akurat nie ma chyba watpliwosci. Widzialem jakis krotki wywiad ze
swiadkiem zdarzenia. Facet wypowiadał się mniej więcej w tym tonie:
"Zobaczyłem spadający samolot, usłyszałem wybuchy, to szybciutko cabas
za kamerę i poleciałem na miejsce".
Swoją drogą zawsze zastanawiałem się jakimi drogami podąża etyka
dziennikarska według której pierwszym obowiązkiem jest pokazanie
tragedii, a dopiero potem proba niesienia pomocy.
Może mi to ktoś wytłumaczyć?

Nie umie udzielac pomocy, ale umie obslugiwac kamere?


--
pzdr
wiLQ

Data: 2010-04-14 06:28:34
Autor: Leszczur
szok....
On 14 Kwi, 15:19, wiLQ <N...@spam.com> wrote:
Leszczur napisal posta, ktorego chcialbym skomentowac:

> Tu akurat nie ma chyba watpliwosci. Widzialem jakis krotki wywiad ze
> swiadkiem zdarzenia. Facet wypowiadał się mniej więcej w tym tonie:
> "Zobaczyłem spadający samolot, usłyszałem wybuchy, to szybciutko cabas
> za kamerę i poleciałem na miejsce".
> Swoją drogą zawsze zastanawiałem się jakimi drogami podąża etyka
> dziennikarska według której pierwszym obowiązkiem jest pokazanie
> tragedii, a dopiero potem proba niesienia pomocy.
> Może mi to ktoś wytłumaczyć?

Nie umie udzielac pomocy, ale umie obslugiwac kamere?

Każdy? Jak jeden mąż? Nie pamiętam jeszcze relacji która zaczynałaby
się od słów "przepraszamy za brak zdjęć ale operator kamery ratował
ludzi spod gruzów".

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-15 11:17:56
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-14 09:56, s pisze:
(...)
Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i
chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...

Tej, następny!
Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany" bo się o nim za dużo gada.
Tej!, Panowie!


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-15 04:29:01
Autor: Leszczur
szok....
On 15 Kwi, 11:17, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
W dniu 2010-04-14 09:56, s pisze:
(...)

>> Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
>> Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

> Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
> Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i
> chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...

Tej, następny!
Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie
miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany"
bo się o nim za dużo gada.

Szczerze mowiac - ja tak wlasnie uwazam. Zreszta nie tylko o Katyniu.
O WWII w ogole. O Papieżu. Pamięć pamięcią, ale my mamy narodową
tendencję do przesady, egzaltacji i co najgorsze do rozdrapywania
wszelkich mozliwych ran - nawet tych (zdawałoby się) zasklepionych i
zagojonych.
Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

I tak - chciałbym, żeby o Katyniu było jak najmniej powodów do
rozmowy. Zwłaszcza w ciągu ostatniego tygodnia.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-15 15:15:23
Autor: lorak
szok....
Leszczur pisze:
On 15 Kwi, 11:17, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
W dniu 2010-04-14 09:56, s pisze:
(...)

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?
Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i
chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...
Tej, następny!
Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie
miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany"
bo się o nim za dużo gada.

Szczerze mowiac - ja tak wlasnie uwazam. Zreszta nie tylko o Katyniu.
O WWII w ogole. O Papieżu. Pamięć pamięcią, ale my mamy narodową
tendencję do przesady, egzaltacji i co najgorsze do rozdrapywania
wszelkich mozliwych ran - nawet tych (zdawałoby się) zasklepionych i
zagojonych.
Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

jak to było? "polska mesjaszem narodów"?
nic dziwnego więc, że polacy wychowani na takich lekturach, w takim duchu, później tak a nie inaczej podchodzą do pewnych spraw.

Data: 2010-04-15 07:01:11
Autor: Leszczur
szok....
On 15 Kwi, 15:15, lorak <cha...@gazeta.pl> wrote:
Leszczur pisze:





> On 15 Kwi, 11:17, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
>> W dniu 2010-04-14 09:56, s pisze:
>> (...)

>>>> Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
>>>> Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?
>>> Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
>>> Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i
>>> chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...
>> Tej, następny!
>> Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie
>> miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
>> Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany"
>> bo się o nim za dużo gada.

> Szczerze mowiac - ja tak wlasnie uwazam. Zreszta nie tylko o Katyniu.
> O WWII w ogole. O Papieżu. Pamięć pamięcią, ale my mamy narodową
> tendencję do przesady, egzaltacji i co najgorsze do rozdrapywania
> wszelkich mozliwych ran - nawet tych (zdawałoby się) zasklepionych i
> zagojonych.
> Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
> z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
> jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

jak to było? "polska mesjaszem narodów"?

Wtedy to miało sens. I takie lektury i taka postawa.

nic dziwnego więc, że polacy wychowani na takich lekturach, w takim
duchu, później tak a nie inaczej podchodzą do pewnych spraw.

Jako naród mentalnie zatrzymaliśmy się gdzieś pomiędzy XIX wiekiem a
rokiem 1945. Cały czas ktoś ma za coś nas przepraszać. A jak już
Niemcy i Rosja przeproszą za wojnę i okupację, to potem przysolimy
Francji i Wielkiej Brytanii, że się na nam nie pomogli. A jak i oni
przeproszą to pojedziemy do Szwecji - oni za potop jeszcze w tym
stuleciu chyba się przed nami nie kajali. Potem jeszcze tylko Austria,
Węgry i może Turcja.
A potem wrócimy do Niemiec i wszystko zaczniemy od początku.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-16 12:01:05
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-15 16:01, Leszczur pisze:
(...)
Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie
miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany"
bo się o nim za dużo gada.

Szczerze mowiac - ja tak wlasnie uwazam. Zreszta nie tylko o Katyniu.
O WWII w ogole. O Papieżu. Pamięć pamięcią, ale my mamy narodową
tendencję do przesady, egzaltacji i co najgorsze do rozdrapywania
wszelkich mozliwych ran - nawet tych (zdawałoby się) zasklepionych i
zagojonych.
Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

jak to było? "polska mesjaszem narodów"?

Wtedy to miało sens. I takie lektury i taka postawa.

Daliście sobie wmówić! Wstyd Panowie. Każdy ma swoją głowę nie tylko do noszenia kapeluszy!

nic dziwnego więc, że polacy wychowani na takich lekturach, w takim
duchu, później tak a nie inaczej podchodzą do pewnych spraw.

Jako naród mentalnie zatrzymaliśmy się gdzieś pomiędzy XIX wiekiem a
rokiem 1945. Cały czas ktoś ma za coś nas przepraszać. A jak już
Niemcy i Rosja przeproszą za wojnę i okupację, to potem przysolimy
Francji i Wielkiej Brytanii, że się na nam nie pomogli. A jak i oni
przeproszą to pojedziemy do Szwecji - oni za potop jeszcze w tym
stuleciu chyba się przed nami nie kajali. Potem jeszcze tylko Austria,
Węgry i może Turcja.
A potem wrócimy do Niemiec i wszystko zaczniemy od początku.

Bredzisz! Przeproszeniami sobie możesz podetrzeć eeeeee czoło. Bardziej chodzi o prawdę o fakty. Przecież Francja i Anglia nie dotrzymały warunków umowy międzynarodowej. A potem kraje zachodnie wypięły się na nas w Jałcie. A Związek Sowiecki napadł zbrojnie na kraj sąsiedni będąc już w stanie wojny z innym agresorem. A po napaści w wyniku terroru wymordował prawie całą elitę intelektualną tego kraju.
Fakty są takie jakie są, a przeproszenie sobie wsadź! Tylko nie powtarzaj bredni, że My jesteśmy wciąż tacy, biedni, poszkodowani, i że nam chodzi o jakieś przeprosiny.
A co do Szwedów i Turków to zdaje się My im kota pogoniliśmy, e?


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-16 04:45:57
Autor: Leszczur
szok....
On 16 Kwi, 12:01, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
> Jako naród mentalnie zatrzymaliśmy się gdzieś pomiędzy XIX wiekiem a
> rokiem 1945. Cały czas ktoś ma za coś nas przepraszać. A jak już
> Niemcy i Rosja przeproszą za wojnę i okupację, to potem przysolimy
> Francji i Wielkiej Brytanii, że się na nam nie pomogli. A jak i oni
> przeproszą to pojedziemy do Szwecji - oni za potop jeszcze w tym
> stuleciu chyba się przed nami nie kajali. Potem jeszcze tylko Austria,
> Węgry i może Turcja.
> A potem wrócimy do Niemiec i wszystko zaczniemy od początku.

Bredzisz! Przeproszeniami sobie możesz podetrzeć eeeeee czoło. Bardziej
chodzi o prawdę o fakty.

I co te fakty Ci dadzą? Będziesz miał z tego jakiekolwiek wymierne
korzyści?
Po co one światu? Niektórym z nas może i jeszcze do czegoś się
przydadzą, ale 99% ludzkości są one na plaster.

Przecież Francja i Anglia nie dotrzymały warunków umowy międzynarodowej.

No i? Uwazasz, że był to jedyny taki przypadek w historii ludzkości?
Mało to było złamanych umów?

A potem kraje zachodnie wypięły się na nas w Jałcie.
A Związek Sowiecki napadł zbrojnie na kraj sąsiedni będąc
już w stanie wojny z innym agresorem. A po napaści w wyniku terroru
wymordował prawie całą elitę intelektualną tego kraju.

Zgadza się. To było dwa pokolenia temu, a od dobrych dwudziestu lat
można o tym mówić.
No to ile jeszcze? Kolejne 20? 50?

Fakty są takie jakie są, a przeproszenie sobie wsadź!

Ależ ja mam je gdzieś. Ale chciałbym w końcu przestać obchodzić te
wszystkie rocznice napaści, zrywów, powstań, śmierci tego czy innego
człowieka. Pamiętajmy o nich, ale przestańmy w końcu rozdzierać nad
nimi nasze narodowe szaty.
To jak po raz kolejny ekshumowano Sikorskiego, żeby robić kolejną
sekcję o której było wiadomo, że gówno da. To było zwykłym skandalem i
bezsensowną szopką. Ale przecież zrobiono to w imię prawdy! I żeby dać
świadectwo! Bo to takie patriotyczne! I jakie kurwa sensowne!

Tylko nie powtarzaj bredni, że My jesteśmy wciąż tacy, biedni, poszkodowani, i że
nam chodzi o jakieś przeprosiny.

Nie mówię, że my jesteśmy biedni i poszkodowani tylko, że chcemy wciąż
za takich uchodzić.
Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

A co do Szwedów i Turków to zdaje się My im kota pogoniliśmy, e?

Ale napadli! I mordowali! I palili! Niech przepraszają! Skoro Watykan
może przepraszać za krucjaty, to inni też mogą!

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-19 12:42:03
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-16 13:45, Leszczur pisze:

Jako naród mentalnie zatrzymaliśmy się gdzieś pomiędzy XIX wiekiem a
rokiem 1945. Cały czas ktoś ma za coś nas przepraszać. A jak już
Niemcy i Rosja przeproszą za wojnę i okupację, to potem przysolimy
Francji i Wielkiej Brytanii, że się na nam nie pomogli. A jak i oni
przeproszą to pojedziemy do Szwecji - oni za potop jeszcze w tym
stuleciu chyba się przed nami nie kajali. Potem jeszcze tylko Austria,
Węgry i może Turcja.
A potem wrócimy do Niemiec i wszystko zaczniemy od początku.

Bredzisz! Przeproszeniami sobie możesz podetrzeć eeeeee czoło. Bardziej
chodzi o prawdę o fakty.

I co te fakty Ci dadzą? Będziesz miał z tego jakiekolwiek wymierne
korzyści?

Jak bardzo wymierne? W kilogramach, metrach czy sekundach? Skoro nie dostaniesz tego w liczbach to jest to naprawdę bezsensowne i/lub ie istnieje.
A uczucia do swojej rodziny to w jakich jednostkach mierzysz?

(...)
Przecież Francja i Anglia nie dotrzymały warunków umowy międzynarodowej.

No i? Uwazasz, że był to jedyny taki przypadek w historii ludzkości?
Mało to było złamanych umów?

Nie, nie mało. A czy to znaczy, że skoro dużo (jak dużo?) było już takich przypadków to nie można ich nazywać po imieniu?
Czyli jak okradną Ci chatę (nie chce wymyślać bardziej drastycznego przykładu) pierwszy raz to jest to złodziejstwo, ale jak piąty to wszystko jest w jak najlepszym przypadku?

A potem kraje zachodnie wypięły się na nas w Jałcie.
A Związek Sowiecki napadł zbrojnie na kraj sąsiedni będąc
już w stanie wojny z innym agresorem. A po napaści w wyniku terroru
wymordował prawie całą elitę intelektualną tego kraju.

Zgadza się. To było dwa pokolenia temu, a od dobrych dwudziestu lat
można o tym mówić.
No to ile jeszcze? Kolejne 20? 50?

A jaki jest limit? I kto ustanowił ten limit?
Patrz!, a o Cesarstwie Rzymskim i Demokracji Ateńskiej mówią już z górą 1000 lat. Mówią, piszą, nawet filmy i seriale robią. Oglądasz i nie marudzisz, że to już przesada bo ile można o tym samym.

Fakty są takie jakie są, a przeproszenie sobie wsadź!

Ależ ja mam je gdzieś. Ale chciałbym w końcu przestać obchodzić te
wszystkie rocznice napaści, zrywów, powstań, śmierci tego czy innego
człowieka. Pamiętajmy o nich, ale przestańmy w końcu rozdzierać nad
nimi nasze narodowe szaty.

A co byś chciał w zamian obchodzić? Nic?
No i przestań chrzanić z tym rozdzieraniem szat.

To jak po raz kolejny ekshumowano Sikorskiego, żeby robić kolejną
sekcję o której było wiadomo, że gówno da. To było zwykłym skandalem i
bezsensowną szopką. Ale przecież zrobiono to w imię prawdy! I żeby dać
świadectwo! Bo to takie patriotyczne! I jakie kurwa sensowne!

Nie wiem o co w tym przypadku chodziło, nie znam sprawy, nie mam zdania.

Tylko nie powtarzaj bredni, że My jesteśmy wciąż tacy, biedni, poszkodowani, i że
nam chodzi o jakieś przeprosiny.

Nie mówię, że my jesteśmy biedni i poszkodowani tylko, że chcemy wciąż
za takich uchodzić.

A gówno właśnie! NIE CHCEMY!!! Dlatego wspominamy swoją historię w taki sam sposób jak każda inna nacja - wspominamy wydarzenia wielkie i chwalebne. A częściej te, o których ostatnio kłamano.

Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską i dlaczego były te rozbiory. No chyba nie chcesz się użalać nad nimi wmawiając sobie, że zajęli biedne tereny, żeby tym biednym Polakom pomóc.

A co do Szwedów i Turków to zdaje się My im kota pogoniliśmy, e?

Ale napadli! I mordowali! I palili! Niech przepraszają! Skoro Watykan
może przepraszać za krucjaty, to inni też mogą!

A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-19 05:46:07
Autor: Leszczur
szok....
On 19 Kwi, 12:42, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
>> Bredzisz! Przeproszeniami sobie możesz podetrzeć eeeeee czoło. Bardziej
>> chodzi o prawdę o fakty.

> I co te fakty Ci dadzą? Będziesz miał z tego jakiekolwiek wymierne
> korzyści?

Jak bardzo wymierne? W kilogramach, metrach czy sekundach?

Nie - w newtonometrach na sekundę do kwadratu. Jeśli można.

Skoro nie dostaniesz tego w liczbach to jest to naprawdę bezsensowne i/lub ie istnieje.

Nie będź cyniczny. Chodzi o to, zebyś Ty znał te fakty, czy chodzi o
konieczne uświadomienie ich całemu światu?
Jaki jest cel takich działań? W większości wypadków mówimy przecież o
faktach dość dobrze znanych oraz takich których prawie nikt nie
próbuje podważać. Ja tu naprawdę nie widzę walki o prawdę tylko
teatralne samobiczowanie emocjami.

A uczucia do swojej rodziny to w jakich jednostkach mierzysz?

A co do tego mają uczucia rodziny? Jakie uczucia w moich dzieciach ma
wywoływać fakt że ich pradziadek był w obozie? I w ogóle po jasną
cholerę _dzieciom_ takie informacje?

>> Przecież Francja i Anglia nie dotrzymały warunków umowy międzynarodowej.

> No i? Uwazasz, że był to jedyny taki przypadek w historii ludzkości?
> Mało to było złamanych umów?

Nie, nie mało. A czy to znaczy, że skoro dużo (jak dużo?) było już
takich przypadków to nie można ich nazywać po imieniu?

Można. I trzeba. Nazwać raz i starczy. Po kiego wuja wyciągać to przy
każdej okazji i przy każdej rocznicy?
My też byliśmy agresorem. Też jako kraj mamy niejedno za uszami.
Powiedz mi jaką odpowiedzialność czujesz (Ty - personalnie) za
operację Dunaj w 1968 roku? Przeprosiłeś w sierpniu jakiegoś Czecha,
lub Słowaka?
Jaką odpowiedzialność czujesz za masakrę w Pińsku w 1919? Czy gotów
jesteś przepraszać Irakijczyków za interwencję wojsk RP? A co z Bośnią
i Afganistanem - też masz wyrzuty sumienia i bedziesz kiedyś bić się w
klatę? Twoje dzieci - też powinny to robić?

Czyli jak okradną Ci chatę (nie chce wymyślać bardziej drastycznego
przykładu) pierwszy raz to jest to złodziejstwo, ale jak piąty to
wszystko jest w jak najlepszym przypadku?

Nie. Jest przestępsto - jest sąd - jest kara. I tyle. Nie będę
oczekiwał że wnuk kolesia który mi zaiwanił radiobudzik będzie za 60
lat przepraszał mojego wnuka. Ani nie będę oczekiwał od mojego wnuka
organizacji uroczystych obchdów tej niecnej kradzieży.

>> A potem kraje zachodnie wypięły się na nas w Jałcie.
>> A Związek Sowiecki napadł zbrojnie na kraj sąsiedni będąc
>> już w stanie wojny z innym agresorem. A po napaści w wyniku terroru
>> wymordował prawie całą elitę intelektualną tego kraju.

> Zgadza się. To było dwa pokolenia temu, a od dobrych dwudziestu lat
> można o tym mówić.
> No to ile jeszcze? Kolejne 20? 50?

A jaki jest limit? I kto ustanowił ten limit?

Nie wiem. Limit mojej cierpliwości został już przekroczony. Sąd moja
irytacja.

Patrz!, a o Cesarstwie Rzymskim i Demokracji Ateńskiej mówią już z górą
1000 lat. Mówią, piszą, nawet filmy i seriale robią. Oglądasz i nie
marudzisz, że to już przesada bo ile można o tym samym.

Yup. Tylko celem tych wszystkich publikacji i filmów nie jest żadne
misjonarskie naświetlanie prawdy, ukazywanie faktów, bo większość tych
produkcji to czysta licentia poetica twórców, która z prawdą
historyczną ma (lub może mieć) bardzo niewiele wspólnego.
Jeżeli serial "Rzym" oglądasz żeby poznać historię, to szczerze radę -
lepiej poczytaj Krawczuka. Albo Tacyta. Albo Pliniusza Młodszego.
Albowiem zszedłeś z drogi prawdy. BTW czytając Tacyta i Pliniusza też
może Cię na niej nie być.

>> Fakty są takie jakie są, a przeproszenie sobie wsadź!

> Ależ ja mam je gdzieś. Ale chciałbym w końcu przestać obchodzić te
> wszystkie rocznice napaści, zrywów, powstań, śmierci tego czy innego
> człowieka. Pamiętajmy o nich, ale przestańmy w końcu rozdzierać nad
> nimi nasze narodowe szaty.

A co byś chciał w zamian obchodzić? Nic?

Ja osobiście nie chce obchodzić żadnej rocznicy narodowej żadnych
tragicznych wydarzeń.
Nie chcę co roku 1 września oglądać filmu z Niemcami przełamującymi
szlabany. Nie chcę obchodzić żadnych rocznic Powstania Warszawskiego,
Powstania w Getcie, inwazji wojsk radzieckich, zakończenia wojny,
wyzwolenia Warszawy, zaślubin z morzem, bitwy pod Studziankami. Jeśli
ktoś czuje taką potrzebę, to ja mu nie bronię, ale niech mi się na
każdym kroku nie wciska kitu jak w tej chwili powinien czuć się
"prawdziwy patriota". U mnie w domu nie będzie nigdy wisiał potret
marszałka Piłsudskiego, który dla wielu ludzi jest wielkim Polakiem, a
dla innych szpiegiem obcego mocarstwa.

No i przestań chrzanić z tym rozdzieraniem szat.

Uważasz, że tego nie robimy? No to powinienes popatrzyć na Polskę z
perspektywy.

> To jak po raz kolejny ekshumowano Sikorskiego, żeby robić kolejną
> sekcję o której było wiadomo, że gówno da. To było zwykłym skandalem i
> bezsensowną szopką. Ale przecież zrobiono to w imię prawdy! I żeby dać
> świadectwo! Bo to takie patriotyczne! I jakie kurwa sensowne!

Nie wiem o co w tym przypadku chodziło, nie znam sprawy, nie mam zdania..

No jak to o co? Komuś się zalęgła potrzeba naświetlania prawdy i
ustalania faktów!

>> Tylko nie powtarzaj bredni, że My jesteśmy wciąż tacy, biedni, poszkodowani, i że
>> nam chodzi o jakieś przeprosiny.

> Nie mówię, że my jesteśmy biedni i poszkodowani tylko, że chcemy wciąż
> za takich uchodzić.

A gówno właśnie! NIE CHCEMY!!!

No to dobrze się z tym ukrywamy.

Dlatego wspominamy swoją historię w taki
sam sposób jak każda inna nacja - wspominamy wydarzenia wielkie i
chwalebne. A częściej te, o których ostatnio kłamano.

A tam. Durny artykuł w lokalnej niemieckiej gazecie potrafi w Polsce
spowodować nieomal ogólnonarodową histerię. Jakaś kretynka szukająca
rozgłosu, która nie jest poważnie traktowana we własnym kraju - u nas
powoduje trzęsienie ziemi. I co z tego, że ktoś kłamie? Jaki to ma
wpływ na nas?
Poza tym skąd wiesz, że na pewno kłamie? Mało to razy historia była
fałszowana? Skąd założenie, że masz niezawodny patent na prawdę?

> Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
> samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
> przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską
i dlaczego były te rozbiory.

Mam to dokładnie w okolicy geometrycznego środka mojej okrężnicy.
Jeżeli zacznie mnie ten temat interesować, to wiem gdzie mogę to
sprawdzić i tyle powinno wystarczyć. Podobnie jak mam w nosie powody
dla których Mieszko przyjął chrzest.

No chyba nie chcesz się użalać nad nimi
wmawiając sobie, że zajęli biedne tereny, żeby tym biednym Polakom pomóc.

No właśnie od początku mówię, że nie widzę potrzeby użalania się nad
nikim. Ani nad nimi ani nad nami.
Skąd przekonanie, że historia koniecznie musi być połączona z
jakimikolwiek uczuciami?

>> A co do Szwedów i Turków to zdaje się My im kota pogoniliśmy, e?

> Ale napadli! I mordowali! I palili! Niech przepraszają! Skoro Watykan
> może przepraszać za krucjaty, to inni też mogą!

A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

Przeszkadza mi to, że ktoś chce mi wmówić, że coś takiego powinno być
mi potrzebne do szczęścia, albo, że przynajmniej powinno być dla mnie
ważne.
A tak się składa, że sam fakt przepraszania nie przez tych, którzy
zawinili i nie tych którzy byli poszkodowani uważam za idiotczny,
teatraly gest bez żadnego znaczenia.
Może tak jest dlatego, że nie czuję się spadkobiercą niczyich krzywd
(ani niczyich win) i dziwi mnie, że ktoś mógłby czegoś takiego ode
mnie oczekiwać.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-20 12:16:50
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-19 14:46, Leszczur pisze:
Bredzisz! Przeproszeniami sobie możesz podetrzeć eeeeee czoło. Bardziej
chodzi o prawdę o fakty.

I co te fakty Ci dadzą? Będziesz miał z tego jakiekolwiek wymierne
korzyści?

Jak bardzo wymierne? W kilogramach, metrach czy sekundach?

Nie - w newtonometrach na sekundę do kwadratu. Jeśli można.

Skoro nie dostaniesz tego w liczbach to jest to naprawdę bezsensowne i/lub ie istnieje.

Nie będź cyniczny. Chodzi o to, zebyś Ty znał te fakty, czy chodzi o
konieczne uświadomienie ich całemu światu?
Jaki jest cel takich działań? W większości wypadków mówimy przecież o
faktach dość dobrze znanych oraz takich których prawie nikt nie
próbuje podważać. Ja tu naprawdę nie widzę walki o prawdę tylko
teatralne samobiczowanie emocjami.

Mylisz się. Akurat sprawa Katynia, dla przykładu, nie jest ani oczywista ani dobrze znana nawet w Polsce nie mówiąc o reszcie cywilizowanego świata.
Ja nie czuje musu wiecznego uświadamiania _całego_ świata. Ale ja nie jestem politykiem. W polityce gesty są istotne.
Zrozum, że miejsce, czas i sytuacja jak najbardziej uzasadniały taką delegację. Zdaje się, że o tym tu toczymy spór. A nie o jednostkach miary prawdy.

A uczucia do swojej rodziny to w jakich jednostkach mierzysz?

A co do tego mają uczucia rodziny? Jakie uczucia w moich dzieciach ma
wywoływać fakt że ich pradziadek był w obozie? I w ogóle po jasną
cholerę _dzieciom_ takie informacje?

Nie zrozumiałeś, wiec powtórzę. Jeśli uczuć do sowiej rodziny, co do których nie ma żadnych wątpliwości nie możesz (a chyba kurcze nie możesz?!!) wyrazić w "wymiernych korzyściach" to nie stanowi to dowodu na nieistnienie owych uczuć.

Przecież Francja i Anglia nie dotrzymały warunków umowy międzynarodowej.

No i? Uwazasz, że był to jedyny taki przypadek w historii ludzkości?
Mało to było złamanych umów?

Nie, nie mało. A czy to znaczy, że skoro dużo (jak dużo?) było już
takich przypadków to nie można ich nazywać po imieniu?

Można. I trzeba. Nazwać raz i starczy. Po kiego wuja wyciągać to przy
każdej okazji i przy każdej rocznicy?

Bo rocznice są takimi okazjami. Dlaczego obchodzi się rocznice ślubu? W końcu starczy raz powiedzieć i już. A co z urodzinami?, imieninami?,....

My też byliśmy agresorem. Też jako kraj mamy niejedno za uszami.
Powiedz mi jaką odpowiedzialność czujesz (Ty - personalnie) za
operację Dunaj w 1968 roku? Przeprosiłeś w sierpniu jakiegoś Czecha,
lub Słowaka?
(...)
Ja jaki Hubertus nie, ja jako Polak ustami przedstawiciela państwowości polskiej tak

Czyli jak okradną Ci chatę (nie chce wymyślać bardziej drastycznego
przykładu) pierwszy raz to jest to złodziejstwo, ale jak piąty to
wszystko jest w jak najlepszym przypadku?

Nie. Jest przestępsto - jest sąd - jest kara. I tyle. Nie będę
oczekiwał że wnuk kolesia który mi zaiwanił radiobudzik będzie za 60
lat przepraszał mojego wnuka. Ani nie będę oczekiwał od mojego wnuka
organizacji uroczystych obchdów tej niecnej kradzieży.

A potem kraje zachodnie wypięły się na nas w Jałcie.
A Związek Sowiecki napadł zbrojnie na kraj sąsiedni będąc
już w stanie wojny z innym agresorem. A po napaści w wyniku terroru
wymordował prawie całą elitę intelektualną tego kraju.

Zgadza się. To było dwa pokolenia temu, a od dobrych dwudziestu lat
można o tym mówić.
No to ile jeszcze? Kolejne 20? 50?

A jaki jest limit? I kto ustanowił ten limit?

Nie wiem. Limit mojej cierpliwości został już przekroczony. Sąd moja
irytacja.

Patrz!, a o Cesarstwie Rzymskim i Demokracji Ateńskiej mówią już z górą
1000 lat. Mówią, piszą, nawet filmy i seriale robią. Oglądasz i nie
marudzisz, że to już przesada bo ile można o tym samym.

Yup. Tylko celem tych wszystkich publikacji i filmów nie jest żadne
misjonarskie naświetlanie prawdy, ukazywanie faktów, bo większość tych
produkcji to czysta licentia poetica twórców, która z prawdą
historyczną ma (lub może mieć) bardzo niewiele wspólnego.

Schowaj swój sierp - ściąłeś wszystko równo. A gdzie ja mówiłem, że to dzieła historyczne są?

Jeżeli serial "Rzym" oglądasz żeby poznać historię, to szczerze radę -
lepiej poczytaj Krawczuka. Albo Tacyta. Albo Pliniusza Młodszego.
Albowiem zszedłeś z drogi prawdy. BTW czytając Tacyta i Pliniusza też
może Cię na niej nie być.

Tej, to nie ja czerpię wiedzę z lichych źródeł. To nie ja rzucam brednie o szarży polskiej kawalerii na czołgi.

Fakty są takie jakie są, a przeproszenie sobie wsadź!

Ależ ja mam je gdzieś. Ale chciałbym w końcu przestać obchodzić te
wszystkie rocznice napaści, zrywów, powstań, śmierci tego czy innego
człowieka. Pamiętajmy o nich, ale przestańmy w końcu rozdzierać nad
nimi nasze narodowe szaty.

A co byś chciał w zamian obchodzić? Nic?

Ja osobiście nie chce obchodzić żadnej rocznicy narodowej żadnych
tragicznych wydarzeń.
Nie chcę co roku 1 września oglądać filmu z Niemcami przełamującymi
szlabany. Nie chcę obchodzić żadnych rocznic Powstania Warszawskiego,
Powstania w Getcie, inwazji wojsk radzieckich, zakończenia wojny,
wyzwolenia Warszawy, zaślubin z morzem, bitwy pod Studziankami.

.... mikołajek, Boże Narodzenia, Wielkiej Nocy, pierwszego dnia wiosny, 3-go maja, rocznicy ślubu, urodzin,....
Bądź konsekwentny.

Jeśli
ktoś czuje taką potrzebę, to ja mu nie bronię, ale niech mi się na
każdym kroku nie wciska kitu jak w tej chwili powinien czuć się
"prawdziwy patriota". U mnie w domu nie będzie nigdy wisiał potret
marszałka Piłsudskiego, który dla wielu ludzi jest wielkim Polakiem, a
dla innych szpiegiem obcego mocarstwa.

Skoro sam uzurpujesz sobie prawo decydowania o tym czyje portrety wieszasz na ścianie to sam nie zabieraj tego innym.

No i przestań chrzanić z tym rozdzieraniem szat.

Uważasz, że tego nie robimy? No to powinienes popatrzyć na Polskę z
perspektywy.

Uważam, że tego nie robimy.

(...)
Dlatego wspominamy swoją historię w taki
sam sposób jak każda inna nacja - wspominamy wydarzenia wielkie i
chwalebne. A częściej te, o których ostatnio kłamano.

A tam. Durny artykuł w lokalnej niemieckiej gazecie potrafi w Polsce
spowodować nieomal ogólnonarodową histerię. Jakaś kretynka szukająca
rozgłosu, która nie jest poważnie traktowana we własnym kraju - u nas
powoduje trzęsienie ziemi. I co z tego, że ktoś kłamie? Jaki to ma
wpływ na nas?

To też się już zmieniło. Ostatnio słyszałem spokojne, stonowane i z należytą wagą komentarze po jakimś satyrycznym programie w niemieckiej państwowej telewizji dzień po zakończeniu żałoby narodowej w Polsce. W programie z założenia kontrowersyjny "artysta" szydził z Polski i Polaków.

Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską
i dlaczego były te rozbiory.

Mam to dokładnie w okolicy geometrycznego środka mojej okrężnicy.

To po kiego grzyba otwierasz dziobek i stukasz w klawiaturę?

(...)
A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

Przeszkadza mi to, że ktoś chce mi wmówić, że coś takiego powinno być
mi potrzebne do szczęścia, albo, że przynajmniej powinno być dla mnie
ważne.

Świat pełen jest różnych poglądów. To, że ktoś ma inne spojrzenie na świat lub dowolną jego część nie oznacza automatycznie, że cokolwiek Ci nakazuje.



--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-20 23:49:36
Autor: Leszczur
szok....
On 20 Kwi, 12:16, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
Mylisz się. Akurat sprawa Katynia, dla przykładu, nie jest ani oczywista
ani dobrze znana nawet w Polsce nie mówiąc o reszcie cywilizowanego świata.

Teraz to już pojechałeś. W Polsce prawie _każdy_ wie czym był Katyń.

Zrozum, że miejsce, czas i sytuacja jak najbardziej uzasadniały taką
delegację. Zdaje się, że o tym tu toczymy spór. A nie o jednostkach
miary prawdy.

Hubertus przecież ja nigdzie nie pisałem, że nie mielismy tam wysłać
delegacji.

Nie zrozumiałeś, wiec powtórzę. Jeśli uczuć do sowiej rodziny, co do
których nie ma żadnych wątpliwości nie możesz (a chyba kurcze nie
możesz?!!) wyrazić w "wymiernych korzyściach" to nie stanowi to dowodu
na nieistnienie owych uczuć.

I tu się bardzo mylisz. Uczucia do rodziny da się mierzyć i da się
wyrazić wymierne korzyści jakie czerpiemy z jej posiadania. Biologia
dość dobrze się z tym rozprawiła.
Prawdziwego altruizmu w świecie jest naprawdę bardzo mało.

>> Nie, nie mało. A czy to znaczy, że skoro dużo (jak dużo?) było już
>> takich przypadków to nie można ich nazywać po imieniu?

> Można. I trzeba. Nazwać raz i starczy. Po kiego wuja wyciągać to przy
> każdej okazji i przy każdej rocznicy?

Bo rocznice są takimi okazjami. Dlaczego obchodzi się rocznice ślubu? W
końcu starczy raz powiedzieć i już. A co z urodzinami?, imieninami?,....

Dobre przykłady. Nie uważam, że moja rocznica ślubu ma być
czyimkolwiek świętem poza mną i moją małżonką. Nie oczekuję, że cała
rodzina będzie o niej pamiętała, że uczczą ją uroczystymy obchodami,
oraz, że sąsiedzi złożą nam życzenia, a Premier wyrazi gratulacje w
Telewizyjnym Koncercie Życzeń (pamięta ktoś jeszcze tamten program?).

> My też byliśmy agresorem. Też jako kraj mamy niejedno za uszami.
> Powiedz mi jaką odpowiedzialność czujesz (Ty - personalnie) za
> operację Dunaj w 1968 roku? Przeprosiłeś w sierpniu jakiegoś Czecha,
> lub Słowaka?

(...)
Ja jaki Hubertus nie, ja jako Polak ustami przedstawiciela państwowości
polskiej tak

Tak? Kiedy? Bo mi jakoś umknęły takie fakty. Może kiedyś - 15-20 lat
temu, ale nie w zeszłym roku i na pewno nie co roku.

> Yup. Tylko celem tych wszystkich publikacji i filmów nie jest żadne
> misjonarskie naświetlanie prawdy, ukazywanie faktów, bo większość tych
> produkcji to czysta licentia poetica twórców, która z prawdą
> historyczną ma (lub może mieć) bardzo niewiele wspólnego.

Schowaj swój sierp - ściąłeś wszystko równo. A gdzie ja mówiłem, że to
dzieła historyczne są?

To po co w ogóle korzystasz z takiego argumentu?

> Jeżeli serial "Rzym" oglądasz żeby poznać historię, to szczerze radę -
> lepiej poczytaj Krawczuka. Albo Tacyta. Albo Pliniusza Młodszego.
> Albowiem zszedłeś z drogi prawdy. BTW czytając Tacyta i Pliniusza też
> może Cię na niej nie być.

Tej, to nie ja czerpię wiedzę z lichych źródeł. To nie ja rzucam brednie
o szarży polskiej kawalerii na czołgi.

Może była a może jej nie było. Wajdę nabrali, więc i mnie mogli.. Luz.

> Ja osobiście nie chce obchodzić żadnej rocznicy narodowej żadnych
> tragicznych wydarzeń.
> Nie chcę co roku 1 września oglądać filmu z Niemcami przełamującymi
> szlabany. Nie chcę obchodzić żadnych rocznic Powstania Warszawskiego,
> Powstania w Getcie, inwazji wojsk radzieckich, zakończenia wojny,
> wyzwolenia Warszawy, zaślubin z morzem, bitwy pod Studziankami.

... mikołajek, Boże Narodzenia, Wielkiej Nocy, pierwszego dnia wiosny,
3-go maja, rocznicy ślubu, urodzin,....
Bądź konsekwentny.

Aha - przypomnę, bo najwyraźniej Ci to umknęło - chodzi mi o
obchodzenie rocznic zdarzeń tragicznych.
Ale obiecuję, że się wścieknę jeśli Premier wygłosi orędzie do narodu
z okazji mikołajek.

> Jeśli ktoś czuje taką potrzebę, to ja mu nie bronię, ale niech mi się na
> każdym kroku nie wciska kitu jak w tej chwili powinien czuć się
> "prawdziwy patriota". U mnie w domu nie będzie nigdy wisiał potret
> marszałka Piłsudskiego, który dla wielu ludzi jest wielkim Polakiem, a
> dla innych szpiegiem obcego mocarstwa.

Skoro sam uzurpujesz sobie prawo decydowania o tym czyje portrety
wieszasz na ścianie to sam nie zabieraj tego innym.

Nie uzurpuję, bo to moje święte prawo wieszać na własnej ścianie
portrety tych, których mam ochotę. Przeszkadza mi, że ktoś próbuje mi
dyktować kto tam akurat dzisiaj u mnie powinien wisieć.

>> No i przestań chrzanić z tym rozdzieraniem szat.

> Uważasz, że tego nie robimy? No to powinienes popatrzyć na Polskę z
> perspektywy.

Uważam, że tego nie robimy.

A ja uważam, że jesteśmy w tym naprawdę dobrzy.

To też się już zmieniło. Ostatnio słyszałem spokojne, stonowane i z
należytą wagą komentarze po jakimś satyrycznym programie w niemieckiej
państwowej telewizji dzień po zakończeniu żałoby narodowej w Polsce. W
programie z założenia kontrowersyjny "artysta" szydził z Polski i Polaków.

Słyszałem o tym. I czytałem nie tylko stonowane wypowiedzi. BTW
program ten został wyemitowany po raz pierwszy jeszcze w czasie
trwania naszej załoby (aczkolwiek nie ma to żadnego znaczenia). Czy
uważasz, że ten "nowy ton" był znakiem trwałych zmian, czy może
jeszcze tylko skutkiem szoku w jakim kraj niewątpliwie przez jakiś
czas będzie się jeszcze znajdował?

>>> Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
>>> samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
>>> przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

>> Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską
>> i dlaczego były te rozbiory.

> Mam to dokładnie w okolicy geometrycznego środka mojej okrężnicy.

To po kiego grzyba otwierasz dziobek i stukasz w klawiaturę?

Ponieważ to nie powody rozbiorów zainicjowały naszą dyskusję.

>> A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

> Przeszkadza mi to, że ktoś chce mi wmówić, że coś takiego powinno być
> mi potrzebne do szczęścia, albo, że przynajmniej powinno być dla mnie
> ważne.

Świat pełen jest różnych poglądów. To, że ktoś ma inne spojrzenie na
świat lub dowolną jego część nie oznacza automatycznie, że cokolwiek Ci
nakazuje.

Nie. Można wymagać w sposób aktywny stosując system nakazów i zakazów.
Ale można też narzucać mimochodem. Coś jak z naszym narodowym
katolicyzmem. Niby nie ma obowiązku, ale z jendej strony preambuła, z
drugiej obowiązkowa religia i faktyczny brak możliwości wysłania
dziecka na etykę, z trzeciej presja środowiska i chcąc niechcąc
większość się ugina.
Tak jak (przepraszam za porownanie, ale jest ono adekwatne) bydłu
spędzanemu z pastwisk pozostawia się jedną drogę wyboru - w teorii
mogą łazić gdzie chcą, byle było to w wytyczonym wcześniej kierunku.
Podobnie jest z naszymi świętami narodowymi - dostajesz gotowy przepis
na to jak i kiedy masz się czuć, jak i kiedy to obchodzić. Taki SOP na
patriotyzm.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-28 10:09:07
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-21 08:49, Leszczur pisze:
On 20 Kwi, 12:16, Hubertus Blues<hbe...@poczta.onet.pl>  wrote:
Mylisz się. Akurat sprawa Katynia, dla przykładu, nie jest ani oczywista
ani dobrze znana nawet w Polsce nie mówiąc o reszcie cywilizowanego świata.

Teraz to już pojechałeś. W Polsce prawie _każdy_ wie czym był Katyń.

I tu się mylisz, bardzo!
Dwie scenki rodzajowe z czas około pogrzebowego:
Pierwsza: lekcja historii w gimnazjum z 2WŚ i okolic. Młodzież w wieku około 15 lat nie wie kiedy i jak zaczęła się tamta wojna. Na hasło "Katyń" reagują ziewaniem pomieszanym ze zdziwieniem. Jedna osoba coś wie - "podobno Niemcy _zagazowali_ tam jakichś Polaków"
Druga: w serwisie samochodowym w poczekalni gra tv, pokazują urywki z pogrzebu Prezydenta Kaczorowskiego. Wchodzi ojciec (O) z córką (C) w wieku około 30 lat. Rozmowa:
O: patrz co oni tam znowu robią!
C: No! Słyszałam, że wydali na te pogrzeby ponad 30 milionów
O: No! Lepiej dali by biednym
po sekundzie pauzy
O: Tej, patrz na tych biednych harcerzy
C: No! Szkoda wiary! Ubrali ich i muszą stać
O: Szkoda całej tej wiary! Po co to?
C: On (to o Kaczorowskim - HB) przecież nie z Polski był
O: No! Wybrali sobie go, takie towarzystwo wzajemnej adoracji
C: A następnego nie będzie? Nie wskazał następcy, nie?
O: No!
C: To może zbierze się jakieś konsylium i wybiorą?
O: No
Tu wyszedłem na świeże powietrze.

Zrozum, że miejsce, czas i sytuacja jak najbardziej uzasadniały taką
delegację. Zdaje się, że o tym tu toczymy spór. A nie o jednostkach
miary prawdy.

Hubertus przecież ja nigdzie nie pisałem, że nie mielismy tam wysłać
delegacji.

Tylko jej skład budził Twoje wątpliwości? Dlaczego?

Nie zrozumiałeś, wiec powtórzę. Jeśli uczuć do sowiej rodziny, co do
których nie ma żadnych wątpliwości nie możesz (a chyba kurcze nie
możesz?!!) wyrazić w "wymiernych korzyściach" to nie stanowi to dowodu
na nieistnienie owych uczuć.

I tu się bardzo mylisz. Uczucia do rodziny da się mierzyć i da się
wyrazić wymierne korzyści jakie czerpiemy z jej posiadania. Biologia
dość dobrze się z tym rozprawiła.
Prawdziwego altruizmu w świecie jest naprawdę bardzo mało.

To ile i w jakich jednostkach?

Nie, nie mało. A czy to znaczy, że skoro dużo (jak dużo?) było już
takich przypadków to nie można ich nazywać po imieniu?

Można. I trzeba. Nazwać raz i starczy. Po kiego wuja wyciągać to przy
każdej okazji i przy każdej rocznicy?

Bo rocznice są takimi okazjami. Dlaczego obchodzi się rocznice ślubu? W
końcu starczy raz powiedzieć i już. A co z urodzinami?, imieninami?,....

Dobre przykłady. Nie uważam, że moja rocznica ślubu ma być
czyimkolwiek świętem poza mną i moją małżonką. Nie oczekuję, że cała
rodzina będzie o niej pamiętała, że uczczą ją uroczystymy obchodami,
oraz, że sąsiedzi złożą nam życzenia, a Premier wyrazi gratulacje w
Telewizyjnym Koncercie Życzeń (pamięta ktoś jeszcze tamten program?).

A patrz niektórzy 20-tą rocznice ślubu obchodzą z najbliższymi. Uważasz, ze im tego nie wolno robić? Przeszakadza Ci?

(...)
Yup. Tylko celem tych wszystkich publikacji i filmów nie jest żadne
misjonarskie naświetlanie prawdy, ukazywanie faktów, bo większość tych
produkcji to czysta licentia poetica twórców, która z prawdą
historyczną ma (lub może mieć) bardzo niewiele wspólnego.

Schowaj swój sierp - ściąłeś wszystko równo. A gdzie ja mówiłem, że to
dzieła historyczne są?

To po co w ogóle korzystasz z takiego argumentu?

Przeczytaj, zrozum.

Jeżeli serial "Rzym" oglądasz żeby poznać historię, to szczerze radę -
lepiej poczytaj Krawczuka. Albo Tacyta. Albo Pliniusza Młodszego.
Albowiem zszedłeś z drogi prawdy. BTW czytając Tacyta i Pliniusza też
może Cię na niej nie być.

Tej, to nie ja czerpię wiedzę z lichych źródeł. To nie ja rzucam brednie
o szarży polskiej kawalerii na czołgi.

Może była a może jej nie było. Wajdę nabrali, więc i mnie mogli. Luz.

Gówno "luz".

Ja osobiście nie chce obchodzić żadnej rocznicy narodowej żadnych
tragicznych wydarzeń.
Nie chcę co roku 1 września oglądać filmu z Niemcami przełamującymi
szlabany. Nie chcę obchodzić żadnych rocznic Powstania Warszawskiego,
Powstania w Getcie, inwazji wojsk radzieckich, zakończenia wojny,
wyzwolenia Warszawy, zaślubin z morzem, bitwy pod Studziankami.

... mikołajek, Boże Narodzenia, Wielkiej Nocy, pierwszego dnia wiosny,
3-go maja, rocznicy ślubu, urodzin,....
Bądź konsekwentny.

Aha - przypomnę, bo najwyraźniej Ci to umknęło - chodzi mi o
obchodzenie rocznic zdarzeń tragicznych.

A to zdefiniuj tragiczność. W historii narodów i państw, bynajmniej nie tylko Polaków i Polski zauważalne i zapamiętywalne są wydarzenia wielkie, które potem są wspominane i obchodzone. Z późniejszej perspektywy wszystkie mogą być oceniane jako tragiczne.

No i przestań chrzanić z tym rozdzieraniem szat.

Uważasz, że tego nie robimy? No to powinienes popatrzyć na Polskę z
perspektywy.

Uważam, że tego nie robimy.

A ja uważam, że jesteśmy w tym naprawdę dobrzy.

A ja uważam, że dałeś sobie to wmówić.

To też się już zmieniło. Ostatnio słyszałem spokojne, stonowane i z
należytą wagą komentarze po jakimś satyrycznym programie w niemieckiej
państwowej telewizji dzień po zakończeniu żałoby narodowej w Polsce. W
programie z założenia kontrowersyjny "artysta" szydził z Polski i Polaków.

Słyszałem o tym. I czytałem nie tylko stonowane wypowiedzi. BTW
program ten został wyemitowany po raz pierwszy jeszcze w czasie
trwania naszej załoby (aczkolwiek nie ma to żadnego znaczenia). Czy
uważasz, że ten "nowy ton" był znakiem trwałych zmian, czy może
jeszcze tylko skutkiem szoku w jakim kraj niewątpliwie przez jakiś
czas będzie się jeszcze znajdował?

Myślę, że to dobry znak. Pozytyw, że można się uczyć na błędach i ich nie powtarzać.

Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską
i dlaczego były te rozbiory.

Mam to dokładnie w okolicy geometrycznego środka mojej okrężnicy.

To po kiego grzyba otwierasz dziobek i stukasz w klawiaturę?

Ponieważ to nie powody rozbiorów zainicjowały naszą dyskusję.

Nie zainicjowały, ale później włączone zostały do dyskusji nad tragicznoscią i marnoscią Polski jako państwa i narodu.

A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

Przeszkadza mi to, że ktoś chce mi wmówić, że coś takiego powinno być
mi potrzebne do szczęścia, albo, że przynajmniej powinno być dla mnie
ważne.

Świat pełen jest różnych poglądów. To, że ktoś ma inne spojrzenie na
świat lub dowolną jego część nie oznacza automatycznie, że cokolwiek Ci
nakazuje.

Nie. Można wymagać w sposób aktywny stosując system nakazów i zakazów.

Ale co co ci chodzi? O prawo do plucia na chodniki i "wypożyczania" cudzej własności w imię braku zakazów i nakazów?

Ale można też narzucać mimochodem. Coś jak z naszym narodowym
katolicyzmem. Niby nie ma obowiązku, ale z jendej strony preambuła, z
drugiej obowiązkowa religia i faktyczny brak możliwości wysłania
dziecka na etykę, z trzeciej presja środowiska i chcąc niechcąc
większość się ugina.

Urodziłeś się w takim a nie innym miejscu na świecie, wśród ludzi o takiej a nie innej historii. Cała europejska cywilizacja czerpie m.in. z chrześcijaństwa. Chcesz w imię poprawności politycznej temu zaprzeczać? Co innego walczyć z faktycznym brakiem alternatywy dla lekcji religii w szkołach a co innego narzekać na te lekcje dlatego, ze przez nie nie można iść na etykę.
TO jakbyś zakazywał przedłużania kontraktów z najlepszymi zawodnikami w NBA w imię wyrównywania szans dla najsłabszych. Bzudra

Tak jak (przepraszam za porownanie, ale jest ono adekwatne) bydłu
spędzanemu z pastwisk pozostawia się jedną drogę wyboru - w teorii
mogą łazić gdzie chcą, byle było to w wytyczonym wcześniej kierunku.
Podobnie jest z naszymi świętami narodowymi - dostajesz gotowy przepis
na to jak i kiedy masz się czuć, jak i kiedy to obchodzić. Taki SOP na
patriotyzm.

Rozwiń SOP, bo nie rozumiem

--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-28 03:21:28
Autor: Leszczur
szok....
On 28 Kwi, 10:09, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
I tu się mylisz, bardzo!
Dwie scenki rodzajowe z czas około pogrzebowego:

Poczekaj, niech się upewnię - te dwie scenki miały być argumentem, że
świadomość narodowa czym był Katyń jest na bardzo niskim poziomie???
C'mon Hubertus - stać Cię na więcej!
Czy jeśli chłopak z ogólniaka nie będzie umiał zrobic mi rzutu bryły
na powierzchnię, to mam od razu wyciągac wnioski, że z wiedzą w
narodzie jest tak źle iż potrzebujemy ochodzić Narodowy Dzień
Geometrii Wykreślnej?

Tu wyszedłem na świeże powietrze.

No i dobrze, co szkoda się denerwować. Przecież wybiórczych imbecyli
nie brakuje nigdzie. Ba - każdy z nas jest wybiórczym imbecylem w
jakimś zakresie. Czemu uważasz, że każdy powinien wiedzieć kim był
Kaczorowski? Przecież analogicznie kierownik owego warsztatu mógłby
uważać, że każdy powinien wiedzieć jak wymienić olej w skrzyni biegów
Zaporożca.
Poza tym ludzi prymitywnych jest w każdym społeczeństwie pewnie z 50%,
o ile nie większość i ja nie widzę problemu w tym, że nie da się o
nich nawet na siłę oskarżyć o ułamkową erudycję. Ba - myślę, że
każdemu społeczeństwu jest potrzebna rzesza ludzi słabo
wykształconych. Ale to temat na zupełnie inny wątek. W każdym razie
nie widzę potrzeby wyciągania ich z Ciemnogrodu. Ci którzy chcą sami z
niego wyjdą. Tych którym w nim dobrze i końmi nie wyciągniesz.

>> Zrozum, że miejsce, czas i sytuacja jak najbardziej uzasadniały taką
>> delegację. Zdaje się, że o tym tu toczymy spór. A nie o jednostkach
>> miary prawdy.

> Hubertus przecież ja nigdzie nie pisałem, że nie mielismy tam wysłać
> delegacji.

Tylko jej skład budził Twoje wątpliwości? Dlaczego?

Sam skład delegacji - od pewnego czasu przestał wydawać mi się dziwny.
Przynajmniej od czasu gdy stał się jasne co tam robił przedstawiciel
PKOL.

> I tu się bardzo mylisz. Uczucia do rodziny da się mierzyć i da się
> wyrazić wymierne korzyści jakie czerpiemy z jej posiadania. Biologia
> dość dobrze się z tym rozprawiła.
> Prawdziwego altruizmu w świecie jest naprawdę bardzo mało.

To ile i w jakich jednostkach?

A co powiesz jeśli stwierdzę, że altruizmu jest dokładnie ZERO?
Jednostki w tym momencie będą zbędne.
Cokolwiek robisz Ty, ja, czy kokolwiek inny wynika z pobudek
egoistycznych. W mniejszym bądź większym stopniu to widać z zewnątrz,
ale tak czy inaczej cały czas chodzi o nasz własny interes.

A patrz niektórzy 20-tą rocznice ślubu obchodzą z najbliższymi. Uważasz,
ze im tego nie wolno robić? Przeszakadza Ci?

Nie. Przynajmniej dopóki nie wymagają ode mnie, żebym i ja ją hucznie
obchodził.

>> Tej, to nie ja czerpię wiedzę z lichych źródeł. To nie ja rzucam brednie
>> o szarży polskiej kawalerii na czołgi.

> Może była a może jej nie było. Wajdę nabrali, więc i mnie mogli. Luz.

Gówno "luz".

Luz - powtarzam. Nie wiem czy szarża kawalerii była faktem czy mitem
ale nie ma to większego znaczenia, bo cała historia składa się z
faktów i mitów. Tylko część faktów jest pomijana, część wypaczana a
jeszcze inne są nadmiernie eksponowane i historia do Ciebie jako
odbiorcy końcowego dociera nie jako "fakt", ale jako "produkt" -
mieszanka faktograficzno-mitologiczna.
Czytałeś może głosy oburzenia gdy okazało się, że w "Tajemnicy
Westerplatte" scenariusz odbiega od powszechnie przyjętej wizji? I że
to skandal iż pieniądze na to idą z budżetu Państwa. To jest właśnie
klasyczny przykład stereotypowego, czarno-białego myślenia o historii..
I tego szczerze niecierpię.

>> ... mikołajek, Boże Narodzenia, Wielkiej Nocy, pierwszego dnia wiosny,
>> 3-go maja, rocznicy ślubu, urodzin,....
>> Bądź konsekwentny.

> Aha - przypomnę, bo najwyraźniej Ci to umknęło - chodzi mi o
> obchodzenie rocznic zdarzeń tragicznych.

A to zdefiniuj tragiczność. W historii narodów i państw, bynajmniej nie
tylko Polaków i Polski zauważalne i zapamiętywalne są wydarzenia
wielkie, które potem są wspominane i obchodzone. Z późniejszej
perspektywy wszystkie mogą być oceniane jako tragiczne.

Yup. Mikołajki czy znaczna część świąt religijnych (katolickich) nie
podpadają pod tę definicję.
Aha i gwoli ścisłości - takie zdarzenia już prędzej będą oceniane jako
tragiczne w teraźniejszości niż przyszłości. Po prostu tamtych ludzi
dotyczyły bezpośrednio, a ich potomków już nie.
Poza tym o zdarzeniach tragicznych w historii należy uczyć, ale nie
przesadzając, bo wychowuje się emocjonlane kaleki, dojrzewające w
poczuciu krzywdy. jako jeden z niewielu narodów nie potrafimy oderwać
się od historii.

>> Uważam, że tego nie robimy.

> A ja uważam, że jesteśmy w tym naprawdę dobrzy.

A ja uważam, że dałeś sobie to wmówić.

A kto niby miałby mi to wmawiać i w jakim celu?

Myślę, że to dobry znak. Pozytyw, że można się uczyć na błędach i ich
nie powtarzać.

Nie. Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski z pojedycznych zdarzeń, które
prawdopodonie nie mają znaczenia ani szans na utrwalenie w naszej
rzeczywistości polityczno-gospodarczo-moralnej.
Ostatnie wydarzenia trwale nie zmienią niczego ani w polskiej polityce
wewnętrznej, ani w międzynarodowej, ani w stosunku zagranicy do
Polski.

>>>>> Najlepiej nam gdy ktoś się nad nami użala i przyznaje się do winy. Toż
>>>>> samych pojednań z Niemcami w ostatnim dwudziestoleciu było
>>>>> przynajmniej kilka. No ile można do ciężkiej cholery?

>>>> Bredzisz. Sobie pomyśl dlaczego trzy mocarstwa zainteresowały się Polską
>>>> i dlaczego były te rozbiory.

>>> Mam to dokładnie w okolicy geometrycznego środka mojej okrężnicy.

>> To po kiego grzyba otwierasz dziobek i stukasz w klawiaturę?

> Ponieważ to nie powody rozbiorów zainicjowały naszą dyskusję.

Nie zainicjowały, ale później włączone zostały do dyskusji nad
tragicznoscią i marnoscią Polski jako państwa i narodu.

Dramatyzujesz. Znowu to rejtanowskie rozdzieranie szat (kolejna
dyscyplina w wieloboju dumy narodowej w której jestesmy najlepsi na
świecie).

>>>> A Tobie co nie pasuje. Samo przepraszanie? Czy to kto i kogo przeprasza?

>>> Przeszkadza mi to, że ktoś chce mi wmówić, że coś takiego powinno być
>>> mi potrzebne do szczęścia, albo, że przynajmniej powinno być dla mnie
>>> ważne.

>> Świat pełen jest różnych poglądów. To, że ktoś ma inne spojrzenie na
>> świat lub dowolną jego część nie oznacza automatycznie, że cokolwiek Ci
>> nakazuje.

> Nie. Można wymagać w sposób aktywny stosując system nakazów i zakazów.

Ale co co ci chodzi? O prawo do plucia na chodniki i "wypożyczania"
cudzej własności w imię braku zakazów i nakazów?

Nope. Nie jestem anarchistą, ale nie chcę, żeby system nakazów i
zakazów wykraczał poza granice wyznaczane przez prawo. Czyli nie wolno
mi ukraść Twojej hulajnogi, ale nie też mam obowiązku czuć i myśleć w
zgodzie z tym co komuś się wydaje, że powinno być dla mnie ważne.

> Ale można też narzucać mimochodem. Coś jak z naszym narodowym
> katolicyzmem. Niby nie ma obowiązku, ale z jendej strony preambuła, z
> drugiej obowiązkowa religia i faktyczny brak możliwości wysłania
> dziecka na etykę, z trzeciej presja środowiska i chcąc niechcąc
> większość się ugina.

Urodziłeś się w takim a nie innym miejscu na świecie, wśród ludzi o
takiej a nie innej historii. Cała europejska cywilizacja czerpie m.in. z
chrześcijaństwa. Chcesz w imię poprawności politycznej temu zaprzeczać?

Nie. Ale też nie chcę w imię poprawności politycznej udawać, że ma to
dla mnie kolosalne znaczenie i że jestem praktykującym i bogobojnym
katolikiem, który myśli i mówi tak jak ludzie na sejmowej mównicy, czy
kościelnej ambonie tego oczekują.
Na to gdzie się urodziłem nie miałem żadnego wpływu - na to kim jestem
już mam.

Co innego walczyć z faktycznym brakiem alternatywy dla lekcji religii w
szkołach a co innego narzekać na te lekcje dlatego, ze przez nie nie
można iść na etykę.

Nie zrozumiełeś istoty przekazu. Nie chodzi o co ja wybieram, tylko o
to co państwo twierdzi, że mi daje do wyboru przy jednoczesnym
wprowadzeniu obowiązku jego dokonania. To tak jakbyś musiał iść na
wybory mając na liście tylko jednego kandydata.

TO jakbyś zakazywał przedłużania kontraktów z najlepszymi zawodnikami w
NBA w imię wyrównywania szans dla najsłabszych. Bzudra

Takie porównanie to dopiero bzdura. Sytuacja analogiczna do religii
byłaby taka - masz do wyboru w drafcie dwóch zawodników, z czego jeden
jest zdrowy i jest na miejscu, a drugi od dzieciństwa kuleje, jest
lekko przygłupi i właśnie gdzieś się zawieruszył. Ale oczywiście wybór
należy do Ciebie! Rrrrrajt.

> Tak jak (przepraszam za porownanie, ale jest ono adekwatne) bydłu
> spędzanemu z pastwisk pozostawia się jedną drogę wyboru - w teorii
> mogą łazić gdzie chcą, byle było to w wytyczonym wcześniej kierunku.
> Podobnie jest z naszymi świętami narodowymi - dostajesz gotowy przepis
> na to jak i kiedy masz się czuć, jak i kiedy to obchodzić. Taki SOP na
> patriotyzm.

Rozwiń SOP, bo nie rozumiem

Standard Operating Procedure. Masz na tacy podane co i kiedy jako
dobry Polak powinieneś świętować, nad czym się użalać, kogo czcić a
kogo nienawidzieć. Ciagle słychać co powinien zrobic i czuć "prawdziwy
patriota". I ciągle się utwierdzam w przekonaniu, że najwidoczniej
prawdziwym patriotą nie jestem.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-16 11:51:52
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-15 13:29, Leszczur pisze:
(...)

Po trzecie, skad sie do kurwy nedzy wzieli tam coponiektorzy oficjele?
Nie pamietam wszystkich, ale szef NBP? IPN? PKOL?!? WTF?

Ty wiesz, ze tez mnie to uderzylo!?
Nawet nie to, ze jakos wybitnie bylem zdziwiony, oficjele czesto i
chetnie lataja sluzbowo w miejsca, gdzie kamery sie pokaza...

Tej, następny!
Panowie!, naprawdę nie wiecie po co Oni tam lecieli? Nie wiecie w jakie
miejsce i w jakim celu tam "wycieczka" miała miejsce?
Może daliście sobie wmówić, że ten cały Katyń to jest "przereklamowany"
bo się o nim za dużo gada.

Szczerze mowiac - ja tak wlasnie uwazam. Zreszta nie tylko o Katyniu.
O WWII w ogole. O Papieżu. Pamięć pamięcią, ale my mamy narodową
tendencję do przesady, egzaltacji i co najgorsze do rozdrapywania
wszelkich mozliwych ran - nawet tych (zdawałoby się) zasklepionych i
zagojonych.
Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.
(...)

A fuj!!!
Co to za nacja, kraj co to swojej historii nie pamięta? Ty nie patrz na tych swoich Swoich Szwajcarów bo Oni nawet na siłę niczego nie znajdą. ;)
A jak porównasz naszą wpomnieniowość z np. amerykańskim patriotyzmem to Ci wyjdzie, że Amerykusom to pięt nie dorastamy.

A na poważnie - przez te 50 lat my, jako Naród i my jako Państwo nie mialiśmy swojej historii. Wszystko co chlubne i ważne mieliśmy zamazane lub zakazane. Stąd obecny wysyp uczuć patriotycznych i tak częste akcentowanie historii. Mnie to wcale nie dziwi. Mnie to cieszy. Przesadzasz też w tym, że wspominamy tylko martyrologie, sugerując miedzy wierszami miłość do porażek. Całe Polskie Państwo Podziemne w czasie 2WŚ (fuj za to WWII!), czy Bitwa Warszawska, czy mnóstwo innych to bezprecedensowe zwycięstwa. A że Sowieci wmawiali nam inaczej?, nie dziwota!

BTW: Ja tam Panie rycze prawie zawsze jak słucham LaoChe - Powstanie Warszawskie. Taki jestem uczuciowy!

"Barykado moja! Polsko mała! Idź pod prąd!"


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-16 05:01:54
Autor: Leszczur
szok....
On 16 Kwi, 11:51, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
> Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
> z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
> jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

(...)

A fuj!!!
Co to za nacja, kraj co to swojej historii nie pamięta?

A pisałem gdzieś że ktokolwiek ma nie pamiętać??? Oj chyba jednak
nie.

Ty nie patrz na tych swoich Swoich Szwajcarów bo Oni nawet na siłę niczego nie znajdą. ;)

Nie mam czegoś takiego jak "moi Szwajcarzy". O takich rzeczach gadaj z
Polańskim. :-)

A jak porównasz naszą wpomnieniowość z np. amerykańskim patriotyzmem to
Ci wyjdzie, że Amerykusom to pięt nie dorastamy.

Ale po co mi ta informacja? Co mnie obchodzi co robią Jankesi?
Chińczycy są jeszcze gorsi. To co - mamy być tacy jak oni?

A na poważnie - przez te 50 lat my, jako Naród i my jako Państwo nie
mialiśmy swojej historii. Wszystko co chlubne i ważne mieliśmy zamazane
lub zakazane.

Ale zaraz będzie ćwierć wieku od kiedy nic nie jest zamazywane.
Starczy tego. Historia powinna mieć swoje miejsce w życiu, ale nie
musi to być miejsce ani pierwsze ani drugie.

Stąd obecny wysyp uczuć patriotycznych i tak częste akcentowanie historii.

Nie - to przeginanie pały w drugą stronę. Tak jak nie wolno było
wieszać krzyży w szkołach i urzędach tak teraz według wielu powinny
wisieć dokładnie w każdym pomieszczeniu z wyłączeniem szaletów.

Przesadzasz też w tym, że wspominamy tylko martyrologie, sugerując
miedzy wierszami miłość do porażek. Całe Polskie Państwo Podziemne w
czasie 2WŚ (fuj za to WWII!), czy Bitwa Warszawska, czy mnóstwo innych
to bezprecedensowe zwycięstwa.

A co z Powstaniem Warszawskim, które ani nie miało sensu, ani szans na
powodzenie? Zbiorowe akcje samobójcze też celebrujemy. Powstanie,
szarże kawalerii na czołgi, harcerzy z butelkami z benzyną.

A że Sowieci wmawiali nam inaczej?, nie dziwota!

I co z tego? Miejsce takich informacji jest w książkach. Można o tym
nie zapominać, ale czemu do cholery mamy tym teraz żyć?

BTW: Ja tam Panie rycze prawie zawsze jak słucham LaoChe - Powstanie
Warszawskie. Taki jestem uczuciowy!

I świetnie. Tylko czy w związku z tym ja też mam płakać?

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-16 06:56:11
Autor: Noller
szok....
On 16 Kwi, 14:01, Leszczur <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

A co z Powstaniem Warszawskim, które ani nie miało sensu, ani szans na
powodzenie? Zbiorowe akcje samobójcze też celebrujemy. Powstanie,
szarże kawalerii na czołgi, harcerzy z butelkami z benzyną.

Szarze kawalerii na czolgi ?! To szopka stworzona przez niemiecka
propagande, a u nas niejako "powielona" przez film Wajdy - "Lotna".
BTW jednak blizej mi do pozostalych tresci Leszczura w dyskusji z
Hubertusem. "Schodzac" duzo nizej na niwe sportowa, warto zwrocic
uwage na wszelkie mecze z Niemcami lub w mniejszym stopniu z
Rosjanami. Bez odwolan do Grunwaldu itp, i tekstow, ze wazne zeby
pokonac Niemca czy Moskala a reszta wynikow juz mniej wazna nie
potrafimy sie obejsc. W sumie juz oryginal hymnu [chyba juz zmieniony]
byl w podobnym tonie, to jak zerwac chocby w sporcie z taka nuta.
Umiar powinien byc zachowany. Teraz slysze otwarcie, iz Kaczynski wraz
z delegacja umarli smiercia bohaterska. Tragiczna tak, ale blizej tam
niestety do samobojstwa niz bohaterstwa :(

Pozdrawiam Nol

Data: 2010-04-16 08:03:14
Autor: Leszczur
szok....
On 16 Kwi, 15:56, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
On 16 Kwi, 14:01, Leszczur <leszc...@acn.waw.pl> wrote:

> A co z Powstaniem Warszawskim, które ani nie miało sensu, ani szans na
> powodzenie? Zbiorowe akcje samobójcze też celebrujemy. Powstanie,
> szarże kawalerii na czołgi, harcerzy z butelkami z benzyną.

Szarze kawalerii na czolgi ?! To szopka stworzona przez niemiecka
propagande, a u nas niejako "powielona" przez film Wajdy - "Lotna".

Wajda zmanipulowany przez niemiecką propagandę! A Jankesi dali mu
Oskara!

BTW jednak blizej mi do pozostalych tresci Leszczura w dyskusji z
Hubertusem. "Schodzac" duzo nizej na niwe sportowa, warto zwrocic
uwage na wszelkie mecze z Niemcami lub w mniejszym stopniu z
Rosjanami. Bez odwolan do Grunwaldu itp, i tekstow, ze wazne zeby
pokonac Niemca czy Moskala a reszta wynikow juz mniej wazna nie
potrafimy sie obejsc.

Jezeli to ma być motywacja do osiągania sukcesów sportowych to ja
jestem za ;-)

W sumie juz oryginal hymnu [chyba juz zmieniony]
byl w podobnym tonie, to jak zerwac chocby w sporcie z taka nuta.
Umiar powinien byc zachowany. Teraz slysze otwarcie, iz Kaczynski wraz
z delegacja umarli smiercia bohaterska. Tragiczna tak, ale blizej tam
niestety do samobojstwa niz bohaterstwa :(

Bohaterską bo mimo wszystko w służbie kraju. I o to bym kopii nie
kruszył.
Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-24 23:20:06
Autor: Gerard
szok....
Leszczur wrote:

Bohaterską bo mimo wszystko w służbie kraju. I o to bym kopii nie
kruszył.

Jaka tam bohaterska, świadomie nigdy by życia nie naraził.

Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

Na poczatku też miałem podobne odczucie, ale im więcej o tym słucham, to coraz bardziej się przekonuję, że to była pochopna i zła decyzja.

pozdr
G

Data: 2010-04-25 13:18:58
Autor: Leszczur
szok....
On 24 Kwi, 23:20, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Leszczur wrote:

> Bohaterską bo mimo wszystko w służbie kraju. I o to bym kopii nie
> kruszył.

Jaka tam bohaterska, świadomie nigdy by życia nie naraził.

Schodzimy do definicji bohaterstwa. Ale przecież nie mówimy o
beatyfikacji (chociaż widzę już takie zapędy u niektórych) więc
zgódźmy się może, że można do tej sytuacji różnie podchodzić i
zamknijmy temat.

> Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

Na poczatku też miałem podobne odczucie, ale im więcej o tym słucham, to
coraz bardziej się przekonuję, że to była pochopna i zła decyzja.

Referenda o takich rzeczach nie decydują i całe szczęście. Decyzja
należała do Dziwisza i rodziny, została podjęta i zostawmy ludziom
możliwość decydowania tam gdzie mają do tego prawo.
Rozumiem, że wielu z nas nie będzie się ona podobała i jeszcze długo
będzie przedmiotem sporów, ale IMO to strata czasu.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-26 21:20:14
Autor: Gerard
szok....
Leszczur wrote:

Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

Na poczatku też miałem podobne odczucie, ale im więcej o tym
słucham, to coraz bardziej się przekonuję, że to była pochopna i zła
decyzja.

Referenda o takich rzeczach nie decydują i całe szczęście. Decyzja
należała do Dziwisza i rodziny, została podjęta i zostawmy ludziom
możliwość decydowania tam gdzie mają do tego prawo.

Tyle, że przy takim pozwoleniu, następnym tam pochowanym może być o. Tadeusz R.

pozdr
G

Data: 2010-04-26 13:50:03
Autor: Leszczur
szok....
On 26 Kwi, 21:20, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Leszczur wrote:

>>> Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

>> Na poczatku też miałem podobne odczucie, ale im więcej o tym
>> słucham, to coraz bardziej się przekonuję, że to była pochopna i zła
>> decyzja.

> Referenda o takich rzeczach nie decydują i całe szczęście. Decyzja
> należała do Dziwisza i rodziny, została podjęta i zostawmy ludziom
> możliwość decydowania tam gdzie mają do tego prawo.

Tyle, że przy takim pozwoleniu, następnym tam pochowanym może być o. Tadeusz

Może. I co w związku z tym? Toż chłop popularny jest w pewnej grupie
wiekowej.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-27 11:37:35
Autor: Gerard
szok....
Leszczur wrote:
On 26 Kwi, 21:20, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
Leszczur wrote:

Podobnie jak o miejsce pochówku na Wawelu.

Na poczatku też miałem podobne odczucie, ale im więcej o tym
słucham, to coraz bardziej się przekonuję, że to była pochopna i
zła decyzja.

Referenda o takich rzeczach nie decydują i całe szczęście. Decyzja
należała do Dziwisza i rodziny, została podjęta i zostawmy ludziom
możliwość decydowania tam gdzie mają do tego prawo.

Tyle, że przy takim pozwoleniu, następnym tam pochowanym może być o.
Tadeusz

Może. I co w związku z tym? Toż chłop popularny jest w pewnej grupie
wiekowej.

Z tego samego powodu dla którego płótna mojego dziadka nie są wystawiane w Luwrze, mimo iż były popularne w pewnej grupie wiekowej ;-)
Dobrze byłoby mieć miejsce pochówku, przeznaczone dla ludzi wybitnych, a w tej chwili to miejsce rozmieniamy na drobne.

pozdr
G

Data: 2010-04-27 03:04:34
Autor: Leszczur
szok....
On 27 Kwi, 11:37, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
> Może. I co w związku z tym? Toż chłop popularny jest w pewnej grupie
> wiekowej.

Z tego samego powodu dla którego płótna mojego dziadka nie są wystawiane w
Luwrze, mimo iż były popularne w pewnej grupie wiekowej ;-)

:-D

Dobrze byłoby mieć miejsce pochówku, przeznaczone dla ludzi wybitnych, a w
tej chwili to miejsce rozmieniamy na drobne.

A dlaczego? Przecież ocena wybitności człowieka jest równie płynna jak
ocena bohaterstwa i zależy od tego kto opowiada historię.
Dla wielu tysięcy ludzi Rydzyk jest czlowiekiem wybitnym. Możliwe, że
dla równie wielu Piłsudski człowiekiem wybitnym nie był.
Albo jeszcze lepiej - pułkownik Kukliński. Raz był szpiegiem i zdrajcą
własnej ojczyzny, a innym razem był bohaterem próbującym ją uratować
wszelkimi możliwymi środkami. I pochowany zostal w Alei Zasłużonych na
Powązkach.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-27 13:07:06
Autor: Gerard
szok....
Leszczur wrote:

Dobrze byłoby mieć miejsce pochówku, przeznaczone dla ludzi
wybitnych, a w tej chwili to miejsce rozmieniamy na drobne.

A dlaczego? Przecież ocena wybitności człowieka jest równie płynna jak
ocena bohaterstwa i zależy od tego kto opowiada historię.
Dla wielu tysięcy ludzi Rydzyk jest czlowiekiem wybitnym. Możliwe, że
dla równie wielu Piłsudski człowiekiem wybitnym nie był.

Oczywiście, i nawet popieranie przykładami z życiorysu tych osobistości nie zawsze jest w stanie zmienić nastawienie innych.
Ja wypowiadam tylko swoje zdanie. Dla mnie ta decyzja była zła.
Swoja drogą ciekaw jestem czy bedziesz tak samo liberalny w temacie płynności ocen, kiedy beda wybierac Iversona do HoF ;-)

pozdr
G

Data: 2010-04-27 04:52:58
Autor: Leszczur
szok....
On 27 Kwi, 13:07, "Gerard" <gerar...@poczta.onet.pl> wrote:
> A dlaczego? Przecież ocena wybitności człowieka jest równie płynna jak
> ocena bohaterstwa i zależy od tego kto opowiada historię.
> Dla wielu tysięcy ludzi Rydzyk jest czlowiekiem wybitnym. Możliwe, że
> dla równie wielu Piłsudski człowiekiem wybitnym nie był.

Oczywiście, i nawet popieranie przykładami z życiorysu tych osobistości nie
zawsze jest w stanie zmienić nastawienie innych.

Bo przykłady z życiorysu to taka statystyka robiona na małych
próbkach. Mój ulubiony dział matematyki :-) Niektórzy ludzie
niechętnie to kupują - nawet jeśli nie wiedzą dlaczego to robią ;-)

Ja wypowiadam tylko swoje zdanie. Dla mnie ta decyzja była zła.

Sure. Nie sądziłem że występujesz w imieniu wszystkich Gerardów z
prsk ;-)

Swoja drogą ciekaw jestem czy bedziesz tak samo liberalny w temacie
płynności ocen, kiedy beda wybierac Iversona do HoF ;-)

Spoko - Drexler już tam jest, więc reszta się nie liczy ;-)
Poza tym z HoF jest jak z ASG - wielu zasłużonych w zyciu tam się nie
znajdzie (ROOOODDDMAAAAAN!!!) a wielu umiarkowanie zasłużonych już tam
jest (Mikan), albo będzie niebawem (Iver).

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-19 12:57:52
Autor: Hubertus Blues
szok....
W dniu 2010-04-16 14:01, Leszczur pisze:

Lubimy gmerać w nich paluchem i wsciekać sie, ze caly swiat nie dzieli
z nami bolu. Bo przecież bez bólu nie może być mowy o pamięci! Mamy
jakąś chorą potrzebę martyrologizacji wszystkiego co polskie.

(...)

A fuj!!!
Co to za nacja, kraj co to swojej historii nie pamięta?

A pisałem gdzieś że ktokolwiek ma nie pamiętać??? Oj chyba jednak
nie.

Zdublowała nam się dyskusja więc dopuszczam myśl, że nie zauważyłeś w jednej odpowiedzi co piszesz w innej.

Ty nie patrz na tych swoich Swoich Szwajcarów bo Oni nawet na siłę niczego nie znajdą. ;)

Nie mam czegoś takiego jak "moi Szwajcarzy". O takich rzeczach gadaj z
Polańskim. :-)

Kolejny autorytet moralny ;)
Dziękuję postoję

A jak porównasz naszą wpomnieniowość z np. amerykańskim patriotyzmem to
Ci wyjdzie, że Amerykusom to pięt nie dorastamy.

Ale po co mi ta informacja? Co mnie obchodzi co robią Jankesi?
Chińczycy są jeszcze gorsi. To co - mamy być tacy jak oni?

A wytykasz to im?

A na poważnie - przez te 50 lat my, jako Naród i my jako Państwo nie
mialiśmy swojej historii. Wszystko co chlubne i ważne mieliśmy zamazane
lub zakazane.

Ale zaraz będzie ćwierć wieku od kiedy nic nie jest zamazywane.
Starczy tego. Historia powinna mieć swoje miejsce w życiu, ale nie
musi to być miejsce ani pierwsze ani drugie.

A ma pierwsze? Nie zauważyłem. Jak idę po bułki i mleko do kawy do sklepu to historii w tym za grosz nie ma. Podobnie bank nie wysyła mi najnowszych opracowań historycznych tylko wyciąg z konta. A wśród subskrybowanych grup dyskusyjnych mam taką o koszykówce, samochodach a nie mam o Powstaniu Warszawskim.

Stąd obecny wysyp uczuć patriotycznych i tak częste akcentowanie historii.

Nie - to przeginanie pały w drugą stronę. Tak jak nie wolno było
wieszać krzyży w szkołach i urzędach tak teraz według wielu powinny
wisieć dokładnie w każdym pomieszczeniu z wyłączeniem szaletów.

Eeee! Z oddali chyba naprawdę gorzej widać. Mamy tu raczej dyskusję o zakazie wieszania krzyży niż o umieszczaniu ich wszędzie gdzie popadnie. Tak w imię wolności oczywiście.

Przesadzasz też w tym, że wspominamy tylko martyrologie, sugerując
miedzy wierszami miłość do porażek. Całe Polskie Państwo Podziemne w
czasie 2WŚ (fuj za to WWII!), czy Bitwa Warszawska, czy mnóstwo innych
to bezprecedensowe zwycięstwa.

A co z Powstaniem Warszawskim, które ani nie miało sensu, ani szans na
powodzenie? Zbiorowe akcje samobójcze też celebrujemy. Powstanie,
szarże kawalerii na czołgi, harcerzy z butelkami z benzyną.

Widzę, że na historii to się znasz tak samo jak na koszykówce. Powstanie Warszawskie, razem z całym Polskim Państwem Podziemnym to powód do dumy. Bezprecedensowy! Upadek powstania nie był ani nie musiał być faktem. A na niemieckie czołgi polska kawaleria ani razu nie szarżowała z szablą w dłoni. Powtarzasz brednie, które siedzą w głowach wielu Polaków.

A że Sowieci wmawiali nam inaczej?, nie dziwota!

I co z tego? Miejsce takich informacji jest w książkach. Można o tym
nie zapominać, ale czemu do cholery mamy tym teraz żyć?

Znaczy się co? Książki do księgarń, murarze na mury?
Po Tobie się tego akurat nie spodziewałem.

BTW: Ja tam Panie rycze prawie zawsze jak słucham LaoChe - Powstanie
Warszawskie. Taki jestem uczuciowy!

I świetnie. Tylko czy w związku z tym ja też mam płakać?

Nie ma takiego obowiązku, zakazu też nie powinno być!
BTW: Kawał dobrej muzyki, słyszałeś?


--
pozdrawiam
Hubertus Blues
"... z szaconkiem bo się może skończyć źle..."

Data: 2010-04-19 06:40:00
Autor: Leszczur
szok....
On 19 Kwi, 12:57, Hubertus Blues <hbe...@poczta.onet.pl> wrote:
> A pisałem gdzieś że ktokolwiek ma nie pamiętać??? Oj chyba jednak
> nie.

Zdublowała nam się dyskusja więc dopuszczam myśl, że nie zauważyłeś w
jednej odpowiedzi co piszesz w innej.

Nie. Nigdzie nie napisałem, że ktokolwiek ma nie pamiętać. Jak daleko
idące z tego wnioski wyciągnąłeś nie jest już moją sprawą.

>> Ty nie patrz na tych swoich Swoich Szwajcarów bo Oni nawet na siłę niczego nie znajdą. ;)

> Nie mam czegoś takiego jak "moi Szwajcarzy". O takich rzeczach gadaj z
> Polańskim. :-)

Kolejny autorytet moralny ;)
Dziękuję postoję

Spoko. Nie o moralności przecież masz z nim rozmawiać. Chociaż
rozumiem, że wydarzenia w jego życiu, które nie mają nic wspólnego ze
Szwajcarią wpływają na Twoją ocenę jego zdolności do rozmowy o
Szwajcarii i Szwajcarach.

>> A jak porównasz naszą wpomnieniowość z np. amerykańskim patriotyzmem to
>> Ci wyjdzie, że Amerykusom to pięt nie dorastamy.

> Ale po co mi ta informacja? Co mnie obchodzi co robią Jankesi?
> Chińczycy są jeszcze gorsi. To co - mamy być tacy jak oni?

A wytykasz to im?

To jest bez znaczenia dla tej dyskusji. Ty najwyraźniej szukasz
argumentów za własną postawą poza granicami kraju - to podrzucam Ci
rozwiązania idące jeszcze dalej. Zrób z tym co chcesz.

> Ale zaraz będzie ćwierć wieku od kiedy nic nie jest zamazywane.
> Starczy tego. Historia powinna mieć swoje miejsce w życiu, ale nie
> musi to być miejsce ani pierwsze ani drugie.

A ma pierwsze? Nie zauważyłem.
Jak idę po bułki i mleko do kawy do sklepu to historii w tym za grosz nie ma.

Aha czyli Twoim punktem odniesienia dla pozycji danego aspektu życia
jest jego usytułowanie w hierachii ważności względem bułek i mleka do
kawy. No to ja nie mam więcej pytań ;-)

Podobnie bank nie wysyła mi najnowszych opracowań historycznych tylko wyciąg z konta.

A wyciąg z konta to co innego jak nie historia??? :-P

 A wśród subskrybowanych grup dyskusyjnych mam taką o koszykówce, samochodach a
nie mam o Powstaniu Warszawskim.

A pomyślałeś, że może przez to nie jesteś patriotą?
Ja nie wiem - nie oceniam, tylko tak sobie spekuluję.

>> Stąd obecny wysyp uczuć patriotycznych i tak częste akcentowanie historii.

> Nie - to przeginanie pały w drugą stronę. Tak jak nie wolno było
> wieszać krzyży w szkołach i urzędach tak teraz według wielu powinny
> wisieć dokładnie w każdym pomieszczeniu z wyłączeniem szaletów.

Eeee! Z oddali chyba naprawdę gorzej widać.
Mamy tu raczej dyskusję o zakazie wieszania krzyży niż o umieszczaniu ich wszędzie gdzie popadnie.

No właśnie tu pojawia się pewien problem. Wolność jest dla ludzi
mądrych. Idiotom trzeba ją ograniczać.
Idioci robią deski sedesowe z wizerunkiem papieża. Idioci nazwą jego
imieniem każdy kamień na każdej ulicy. Idioci będą się licytować który
dłużej i z większą ilością dzieci czekał, żeby oddać hołd parze
prezydenckiej.
Idioci będą oczekiwać że to co jest ważne dla nich koniecznie musi być
przynajmniej równie ważne dla każdego innego.

Tak w imię wolności oczywiście.

To czemu w imię wolności nie wolno powiesić nad drzwiami słoika po
dżemie, żeby zaraz ktoś nie mówił o obrazie uczuć religijnych?
Czemu w imię wolności nie wolno wsadzić małej polskiej flagi w psie
gówno, bo natychmiast obraża się tego czy tamtego i szarga symbole
narodowe? Wolność jest ograniczana z każdej strony.
Tylko cudzą wolność ograniczamy chętniej niż własną. I to jest problem
którego jako kraj nie potrafimy rozwiązać.

>> Przesadzasz też w tym, że wspominamy tylko martyrologie, sugerując
>> miedzy wierszami miłość do porażek. Całe Polskie Państwo Podziemne w
>> czasie 2WŚ (fuj za to WWII!), czy Bitwa Warszawska, czy mnóstwo innych
>> to bezprecedensowe zwycięstwa.

> A co z Powstaniem Warszawskim, które ani nie miało sensu, ani szans na
> powodzenie? Zbiorowe akcje samobójcze też celebrujemy. Powstanie,
> szarże kawalerii na czołgi, harcerzy z butelkami z benzyną.

Widzę, że na historii to się znasz tak samo jak na koszykówce. Powstanie
Warszawskie, razem z całym Polskim Państwem Podziemnym to powód do dumy.

Tak. Grubo ponad ćwierć miliona ofiar (w większości cywilnych) jest
wielkim powodem do dumy (tak jako ofiary Powstania liczę też ludność
wywiezioną do obozów i na roboty).
Rozumiem, ze taka konwencja oceny tego zdarzenia została przyjęta i
nikt nie przyzna, że wysyłanie dzieci na wyszkolone jednostki
niemieckie było bezdusznym wykorzystaniem ich patriotyzmu i naiwności
do realizacji celów politycznych. Niemniej jednak tak to również można
oceniać.

Bezprecedensowy!

Tak. Mało kto umiał przewidzieć skutki swoich decyzji. Pod tym
względem to faktycznie zdarzenie bezprecedensowe.

Upadek powstania nie był ani nie musiał być faktem.

Ale jednak był faktem. Teraz Ty mijasz się z prawdą.

>> A że Sowieci wmawiali nam inaczej?, nie dziwota!

> I co z tego? Miejsce takich informacji jest w książkach. Można o tym
> nie zapominać, ale czemu do cholery mamy tym teraz żyć?

Znaczy się co? Książki do księgarń, murarze na mury?

Naturalnie. A księża na księżyc.

Po Tobie się tego akurat nie spodziewałem.

Rozumiem, że Twoje rozczarowanie ma na mnie zrobić jakiekolwiek
wrażenie?

>> BTW: Ja tam Panie rycze prawie zawsze jak słucham LaoChe - Powstanie
>> Warszawskie. Taki jestem uczuciowy!

> I świetnie. Tylko czy w związku z tym ja też mam płakać?

Nie ma takiego obowiązku, zakazu też nie powinno być!
BTW: Kawał dobrej muzyki, słyszałeś?

Oczywiście, że słyszałem. Sporo hałasu, ale są niezłe kawałki.

Pozdro

L'e-szczur

Data: 2010-04-20 14:09:42
Autor: Noller
szok....
Wiem, ze Panowie o rzeczach waznych, a ja dalej szukam przyziemnej
prawdy, ale moze kogos to zaciekawi:

http://kataryna.blox.pl/html

a nastepnie:

http://lukaszwarzecha.salon24.pl/

Data: 2010-04-20 23:16:14
Autor: Leszczur
szok....
On 20 Kwi, 23:09, Noller <cer...@poczta.fm> wrote:
Wiem, ze Panowie o rzeczach waznych, a ja dalej szukam przyziemnej
prawdy, ale moze kogos to zaciekawi:

http://kataryna.blox.pl/html

Taaa. Oczywiście stos spiskowych teorii zaczyna wykwitać i się
mnożyć.
ABW szukające materiałów w domu Wassermana? AFAIK materiały tajne nie
mogą być wynoszone do mieszkań prywatnych gdy ktoś danego dnia ma
ochotę pracować z domu. No ale może to nie było nic tajnego.
Komorowski robiący "czystki"? Please! Czy ludziom już kompletnie
odjebało?
I co z tego, że jest "tylko" pełniącym obowiązki Prezydenta? Toż cały
czas musi je pełnić i musi to robić sprawnie.
A teraz pojawiają się pytania, czy Komorwski będzie odsyłał jakąś
ustawę to TK, bo taka była wola Kaczyńskiego. Oczywiście nie powinien
się tym sugerować co chciał poprzedni prezydent i równie oczywiście
ustawa powędruje do TK.
Wszak zbliża się kampania i takie postępowanie zgodne z własnymi
przekonaniami zostałoby przedstawione w bardzo złym świetle.
No to już wiemy ile w polskiej polityce zmieniła katastrofa. Dokładnie
tyle ile się spodziewałem. Nic.

Pozdro

L'e-szczur

szok....

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona