Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   tajemnicze związki PO!

tajemnicze związki PO!

Data: 2011-09-12 02:58:18
Autor: muto2100
tajemnicze związki PO!
Data: 2011-09-12 17:02:54
Autor: u2
tajemnicze związki PO!
W dniu 2011-09-12 11:58, muto2100 pisze:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110910&typ=my&id=my08.txt

Platforma Obywatelska powstawała jako partia przedsiębiorców o
konserwatywnych poglądach. Jednak z czołówki Platformy dość szybko
usunięto polityków z konserwatywnego skrzydła, którzy w początkowym
okresie byli twarzami tej partii: Jana Marię Rokitę, Artura Balazsa,
Zytę Gilowską i Macieja Płażyńskiego. Tymczasem przez lata nie
eksponowano informacji, że w proces utworzenia partii angażował się
także Gromosław Czempiński, wieloletni funkcjonariusz komunistycznych
służb specjalnych, a po 1990 r. jeden z szefów UOP.
Platformę utworzono wkrótce po wyborach prezydenckich w 2000 r., w
których startował Andrzej Olechowski. W styczniu 2001 r. w gdańskiej
Hali Olivii odbył się zjazd założycielski nowej formacji. Inicjatorami
byli Donald Tusk, Maciej Płażyński oraz Andrzej Olechowski, którzy od
tego wspólnego występu nazywani byli "trzema tenorami".

Czasy aferałów
Niewątpliwie wpływ na powstanie PO miały wewnętrzne pęknięcia w Unii
Wolności. Grupa skupiona wokół Donalda Tuska, czyli działacze wywodzący
się z dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, została wykluczona z
władz UW podczas zjazdu partii w 2000 r. przez Bronisława Geremka i
Tadeusza Mazowieckiego. Tusk przegrał w grudniu 2000 r. wybory na
przewodniczącego UW.
Jednocześnie podobny proces zaistniał w Akcji Wyborczej Solidarność.
Maciej Płażyński oraz politycy Stronnictwa Konserwatywno-Liberalnego,
skupieni wokół Jana Rokity, Artura Balazsa i Bronisława Komorowskiego,
byli w tym ugrupowaniu marginalizowani przez grupę "związkową", czyli
Ruch Społeczny AWS.
Następował systematyczny przepływ działaczy UW i AWS do PO. Duży wpływ
na sukces PO miał Sławomir Nowak, który jako ówczesny lider młodzieżówki
UW "Młodzi Demokraci" wyprowadził ją w 2001 r. do PO. Członkami
Platformy zostali m.in. Janusz Lewandowski, Grzegorz Schetyna, Adam
Szejnfeld, Iwona Śledzińska-Katarasińska, Paweł Graś, Bronisław
Komorowski, Konstanty Miodowicz, Aleksander Grad oraz Marek Biernacki,
Jerzy Buzek itd.
Dzięki tym partyjnym przetasowaniom, zmianie nazwy i powstaniu nowej
liberalnej formacji w społecznej świadomości zatarła się zła fama o
środowisku KLD i okresie rządów premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego,
jednego z ówczesnych liderów KLD. Na tę etykietę zasłużyli na początku
lat 90., w okresie rządów premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, jednego
z przedstawicieli KLD. Partia ta była politycznym matecznikiem Donalda
Tuska i dużej części kierownictwa PO. Jej członkami byli gdańscy
opozycjoniści z najmłodszego pokolenia stanu wojennego, ale również
dorabiający się po 1989 r. przedsiębiorcy, lobbyści, ekonomiści,
zwolennicy szybkiej i bezwarunkowej prywatyzacji majątku narodowego.
W tym okresie dochodziło do wielu afer, przejmowania państwowych
zakładów za bezcen lub otrzymywania po znajomości lukratywnych
kontraktów. W społecznym odbiorze symbolami tych nieprawidłowości byli
właśnie liberałowie. Na początku lat 90. pojawiła się nawet potoczna
nazwa "liberałowie-aferałowie". Władze nie reagowały wtedy należycie na
afery gospodarcze, które stały się źródłem wielu fortun powstającej
elity finansowej. Hasło: "Pierwszy milion trzeba ukraść", stawało się
przepustką do elity finansowej.
Z tych lat wywodzą się związki przyszłych liderów PO z ludźmi biznesu,
zresztą wielu lokalnych szefów Platformy pochodziło z tego środowiska.
Przykładem jest choćby Mirosław Drzewiecki, wieloletni szef łódzkich
struktur liberałów. Grupy biznesowe z początku lat 90. stały się
naturalnym zapleczem Platformy, z drugiej strony jej politycy starali
się wspierać je, nawet w sytuacjach niezręcznych, rodzących wątpliwości
dla wyborców. Nawet Donald Tusk musiał się tłumaczyć z takich
znajomości. Kilka lat temu w czasie jednej z kampanii wyborczych "Życie
Warszawy" ujawniło, że w 2001 r. Donald Tusk poręczył za Andrzeja M. i
jego współpracownicę Izabelę S. Byli oni zamieszani, obok czterech
innych osób, w działania na szkodę Zakładów Mięsnych w Kościerzynie.
Według prokuratury, na skutek działania podejrzanych zakłady straciły
około 6 milionów złotych. W 2002 r. do gdańskiego sądu trafił akt
oskarżenia w tej sprawie. Tusk wyjaśniał po artykule "ŻW", że
rzeczywiście poręczył za przebywającego wówczas od sześciu miesięcy w
areszcie Andrzeja M., iż ten po wyjściu na wolność będzie stawiał się na
rozprawy w sądzie, natomiast poręczenie to w żadnym stopniu nie
rozstrzygało, czy jest on winny stawianych mu zarzutów. Szef PO
tłumaczył, że poznał Andrzeja M. w czasie stanu wojennego, a w latach
90. był on szefem publikującej książki Tuska drukarni w Gdańsku (za:
http://wybory2005.interia.pl/aktualnosci/news?inf=672750).

Czempiński - czwarty tenor
Kolejnym impulsem do stworzenia w 2001 r. partii "trzech tenorów" był
dobry wynik Andrzeja Olechowskiego w wyborach prezydenckich. Taka wersja
genezy PO obowiązywała oficjalnie prawie przez ostatnią dekadę.
Tymczasem ten nieskazitelny "mit założycielski" Platformy zburzył dwa
lata temu Gromosław Czempiński, wieloletni funkcjonariusz komunistycznej
PRL, po 1989 r. jeden z szefów UOP, a potem biznesmen i zakulisowy
gracz, jak sam to ujawnił, na scenie politycznej. Z tego powodu warto
przypomnieć postać Czempińskiego. Do komunistycznych służb specjalnych
wstąpił on na początku lat 70. ubiegłego wieku. Po ukończeniu szkoły
wywiadu rozpoczął pracę "pod przykryciem" w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych. W 1975 r. został wicekonsulem w Konsulacie Generalnym PRL
w Chicago, ale faktycznie był rezydentem wywiadu cywilnego PRL, przyjął
kryptonim operacyjny "Roy". Doktor Sławomir Cenckiewicz w "Rz" z 17
lipca 2009 r. stwierdził, że szpiegował Amerykanów, polskich emigrantów,
Polonię i Kościół katolicki. Czempiński dokonał charakterystyki ks.
kard. Karola Wojtyły, który w sierpniu 1976 r. odwiedził Stany
Zjednoczone. W meldunku do centrali zwracał uwagę na "rewizjonistyczną"
wypowiedź Wojtyły, który podczas kilku spotkań z Polonusami miał
"wyrazić duchowe braterstwo z walką Polonii o odzyskanie Ziem Wschodnich
z Wilnem i Lwowem". Według niego, arcybiskup krakowski powiedział, że
"naród polski nie zrezygnował ze swych historycznych granic wschodnich.
(...) Dlatego z dużą satysfakcją obserwujemy wasze działania w tym
kierunku. (...) Naród polski przekazuje wam swe duchowe braterstwo w
walce o odzyskanie Wilna i Lwowa". Czempiński wskazywał również na
opinie przyszłego Ojca Świętego, że "Polonia na całym świecie jest
częścią substancji narodu i społeczeństwa polskiego". Negatywnie
oceniał, że kardynał Wojtyła "wyraźnie zawęził tutaj pojęcie narodu
polskiego tylko do tej części, która jest skupiona wokół episkopatu
polskiego".
Po zdekonspirowaniu został wydalony z USA, wrócił na kilka lat do
Polski, ale już w 1982 r. ponownie wyjechał za granicę, tym razem jako I
sekretarz Stałego Przedstawicielstwa PRL przy Biurze ONZ w Genewie.
Przyjął kryptonim operacyjny "Aca", do lipca 1987 r. kierował genewską
rezydenturą wywiadowczą. Zbierał informacje na temat sankcji
ekonomicznych nałożonych na PRL, możliwości przyjęcia PRL do
Międzynarodowego Funduszu Walutowego, uznania przez Międzynarodową
Organizację Pracy reżimowych związków zawodowych, przedstawicielstw i
delegacji amerykańskich oraz działalności Stolicy Apostolskiej,
zwłaszcza polityki wschodniej Watykanu. W lipcu 1987 r. został odwołany
z Genewy. Po 1990 r. pełnił wiele funkcji kierowniczych w UOP, był nawet
jego szefem. Po odejściu z UOP rozpoczął działalność gospodarczą,
założył firmę Doradztwo GC. Zawierał kontrakty z najważniejszymi firmami
w Polsce, zasiadał we władzach wielu spółek, doradzał najbogatszym.

Szpieg z PRL założycielem PO?
Wielkim zaskoczeniem dla opinii publicznej było ujawnienie przez
Czempińskiego, że uczestniczył w tworzeniu Platformy Obywatelskiej. Na
związki niektórych założycieli PO ze służbami specjalnymi wskazywano już
od samego początku, np. Ludwik Dorn w tygodniku "Nowe Państwo" (z
2.03.2001 r.) napisał: "Platforma Obywatelska nie jest wyłącznie
ekspozyturą "jedynki" [tzn. wywiadu cywilnego PRL - PB], ale w rękach
realnej grupy kierowniczej stanowi użyteczne, w dużym stopniu
kontrolowane narzędzie realizacji jej ekonomicznych interesów".
Nie było także tajemnicą, że Olechowski współpracował z wywiadem PRL
jako kontakt operacyjny Wydziału X Departamentu I MSW o pseudonimie
"Must", funkcjonariuszem tego samego pionu był również Czempiński. Obaj
poznali się zresztą w latach 70. W 1972 r. Olechowski został
zarejestrowany jako współpracownik wywiadu. I Departament MSW SB
najpierw wysłał go do biura UNCTAD (United Nations Conference on Trade
and Development) w Genewie, w Szwajcarii przebywał również w latach 80.,
tak jak Czempiński, z którym był silnie związany.
To właśnie Czempiński, dopiero po kilku latach, ujawnił, że miał
bezpośredni udział w zakładaniu PO. W lipcu 2009 r. w kilku wywiadach
poinformował, że był osobą, która dała początek Platformie. Według
niego, partia ta powstała dzięki rozmowom z politykami i długiemu
przekonywaniu ich, że teraz jest czas i miejsce na powstanie partii. W
rozmowie w "Polsat News" z 3 lipca 2009 r. Czempiński mówił m.in.:
"Miałem dość duży udział w tym, że powstała Platforma, mogę powiedzieć,
że odbyłem wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiałem
przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji, którą
później oni świetnie realizowali". Również kolejne odpowiedzi
Czempińskiego były zaskakujące. Stwierdził mianowicie, że to wybór
Geremka na szefa UW był impulsem do tworzenia PO, ponieważ "wypalała
się" UW: "Odbyłem ogromną liczbę rozmów w tym zakresie z członkami Unii
Wolności, uważałem, że UW przeżywa kryzys i wybór Geremka przesądza o
kryzysie w tej partii. I to był najlepszy moment, by powstała nowa
partia". Natomiast na pytanie dziennikarki o rolę Donalda Tuska w
tworzeniu PO: "To nie on zakładał? Wszyscy myślą, że to on", Czempiński
odpowiedział: "Z Tuskiem także rozmawiałem, to był ten jeden z trzech,
jeszcze Płażyński, też trzeba pamiętać".
Ówczesną wypowiedź Czempińskiego należy traktować jako swoiste jego
wotum nieufności dla rządu Tuska. Skrytykował jego rząd i jednocześnie
pochwalił próbę odbudowy Stronnictwa Demokratycznego przeprowadzaną
przez Pawła Piskorskiego i Olechowskiego. Była to więc kolejna próba
Czempińskiego stworzenia nowego bytu politycznego: "Wielu ludzi szuka
alternatywy dla tych partii, jakie są, szuka, gdzie się pomieścić,
rozczarowanych jest rządami, rozczarowanych jest, że nie znaleźli
uznania w różnego rodzaju nominacjach co do funkcjonowania w życiu
politycznym czy gospodarczym. Więc tych ludzi rozczarowanych rządami
pana premiera Tuska się na pewno sporo znajdzie".
W kolejnych wypowiedziach Czempiński łagodził swoją relację o
powstawaniu PO. Jednak Olechowski w rozmowie z "GP" nie zaprzeczył, że w
okresie tworzenia Platformy rozmawiał na temat nowej partii z
Czempińskim: "Rozmawiałem z gen. Czempińskim o nowo tworzonej formacji".
Inaczej jednak przedstawiał tamte rozmowy: "Ta konkretna formacja
narodziła się w efekcie rozmowy, jaką odbyłem z Donaldem Tuskiem w
obecności Jana Krzysztofa Bieleckiego i Pawła Piskorskiego. Za początek
Platformy można uznać moment, gdy pojawiła się wiarygodna sugestia, iż
wśród jej inicjatorów znajdzie się Maciej Płażyński" (za:
http://www.rp.pl/artykul/16,331390-Olechowski-rozmawialem-z-Czempinskim-o-PO-.html).
Osobą, która zaprzeczyła, że Czempiński stał za powstaniem PO, był
Maciej Płażyński, jednak był on pierwszym ważniejszym politykiem
Platformy, który został odsunięty z szefostwa partii. Wypowiedź
Czempińskiego została przez Platformę zmarginalizowana.
Znamienny jest również fakt, że nikt z kierownictwa PO nie podjął
merytorycznej polemiki z Czempińskim, tak jakby zapadła decyzja, żeby
nie wspominać o wstydliwym momencie utworzenia tej partii.

Tajemniczy biznesmen
W kontekście rewelacji Czempińskiego o procesie tworzenia Platformy
innego znaczenia nabierają informacje o tajemniczych związkach i
zapleczu rodem ze służb specjalnych. W maju 2008 r. Krzysztof Wyszkowski
- dawny gdański opozycjonista, działacz WZZ, prywatnie znajomy liberałów
- zamieścił na swoim blogu tekst, w którym opisał związki, jakie łączyły
Wiktora K. z liberałami z KLD. Ze względu na wagę tej informacji warto
przytoczyć obszerniejszy cytat z tekstu współzałożyciela WZZ:
"O lustrację sprzeczałem się niegdyś z Tuskiem przez wiele wieczorów.
Ten skądinąd inteligentny człowiek stale zachowywał się jak człowiek
impregnowany na argumenty - nie znajdował żadnych rozumnych
kontrargumentów, ale upierał się przy swoim. Wówczas mnie to tylko
irytowało, ale teraz, po 17 latach obserwacji działań "machera z
zaplecza" (tytuł wywiadu z Tuskiem w "Gazecie Gdańskiej" z 1991 r.),
jego roli w "nocnej zmianie", sposobie budowania KLD i PO, a szczególnie
po ujawnieniu raportu o likwidacji WSI, nasuwa mi się inne
wytłumaczenie. (...) Dzisiaj wydaje mi się, że Tusk bardzo wcześnie
zorientował się w roli tajnych służb w "transformacji" PRL w III RP i,
co odróżniałoby go od większości ludzi "Solidarności", którzy za
głównego animatora "transformacji" uważali SB, dostrzegł fundamentalną
rolę WSW/WSI. Przypuszczenie to wyprowadzam m.in. z bardzo bliskich
stosunków, nawet przyjaźni, jaką nawiązał wówczas z Wiktorem K.,
wybitnym agentem WSW.
Ten bliski współpracownik Grzegorza Żemka, znanego jako "mózg" afery
FOZZ, w latach 80. zajmował się nielegalnym transferem z Zachodu
urządzeń elektronicznych objętych zakazem eksportu do krajów
komunistycznych. W tym czasie zwerbowano do biernej współpracy przy
odbiorze oficjalnie prywatnych paczek z żywnością, w których ukrywano
np. układy scalone, liczną grupę osób, które następnie znalazły się w
elicie polityczno-kulturowej III RP. Część z tych ludzi przyczyniła się
do sukcesu KLD.
W 1989 r. K. objawił się jako ktoś zupełnie inny - biznesmen
zainteresowany wspieraniem środowisk politycznych. Ofiarowywał swą pomoc
np. śp. Michałowi Falzmannowi, działaczowi "Solidarności" i członkowi
redakcji pisma "CDN - Głos Wolnego Robotnika". Falzmann wyczuł, z kim ma
do czynienia, i odrzucił propozycję. Tusk, który albo tego nie wyczuł,
albo mu to nie przeszkadzało, przyjął pomoc. Za objaw zawarcia kontraktu
można zapewne przyjąć moment, w którym "Przegląd Polityczny", z
wydawanego metodami podziemnymi brudzącego palce biuletynu, przeobraził
się w eleganckie pismo drukowane na kredowym papierze, a KLD wprowadził
się do nowych biur, do których wniesiono nowiutkie czarne meble.
Współpraca rozwijała się znakomicie - Tusk organizował spotkania KLD w
zajmującym całe piętro biurze K. w Hotelu Marriott, a K. w fotelu
pełnomocnika ministra prywatyzacji. Firma B., której WSW używało do
operacji na Zachodzie, cieszyła się pełnym zaufaniem Tuska.
Szkopuł w tym, że WSW nie była służbą suwerenną, a tylko oddziałem GRU,
czyli sowieckiego wywiadu wojskowego. Co wiedzieli agenci WSW/WSI,
wiedzieli również Rosjanie. Trzymanie pieczy nad młodymi talentami
politycznymi, które w rekordowo szybkim tempie znalazły się w elicie
władzy III RP, z pewnością było zadaniem, którego nie zlekceważyli.
(...) Tusk ujawnił, że kiedyś sporo pił i palił marihuanę. To
zaskakująco niewiele na tak bogaty życiorys, jaki stał się jego
dorobkiem. Mam poczucie, że premier Donald Tusk powinien go uzupełnić
odpowiedziami na wiele innych pytań. Na przykład takich: Jakich swoich
ludzi K. wprowadził do środowiska liberałów? Jakie korzyści otrzymał od
K.? W jaki sposób przeprowadzano rozliczenia? Czy firma B. finansowała
wydatki partyjne i czy łożyła również na prywatne potrzeby działaczy? W
jaki sposób zmieniła się osobista sytuacja finansowo-mieszkaniowa
działaczy KLD po pojawieniu się K.? Jest jeszcze bardzo wiele innych
ważnych pytań, ale, skoro życiorysy mają być w pełni jawne, premiera
będzie chyba stać na napisanie nowego życiorysu. Tym razem prawdziwego.
W wywiadzie dla "Newsweeka" Tusk oburzał się na hipokryzję Clintona,
który twierdził, że palił marihuanę, ale się nie zaciągał. Teraz okaże
się, czy Tusk się zaciągał, czy może K. wcale nie znał, służbami
specjalnymi się nie interesuje, WSI go nic nie obchodzi, a w ogóle on
jest od miłości" - kończył swój tekst Krzysztof Wyszkowski (cytat za:
http://www.wyszkowski.com.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=327:czego-boi-si%C4%99-donald-tusk?&Itemid=94).
Po publikacji tego tekstu zaległa niezrozumiała cisza...
Donald Tusk nie pozwał jego autora do sądu, nie zdementował również tych
informacji, jak i nie podjął, tak jak w przypadku rewelacji
Czempińskiego, merytorycznej polemiki z Krzysztofem Wyszkowskim. Podobną
milczącą postawę prezentowali inni politycy PO. Identyczna była reakcja
liberałów na Raport z weryfikacji WSI Antoniego Macierewicza, w którym
opisano powiązania tego przedsiębiorcy (strony 18-20 raportu).
Problemy te nie doczekały się odpowiedzi ze strony liberalnych
polityków, podobnie jak kulisy utworzenia Platformy Obywatelskiej.
Należy się jedynie dziwić, że przez cztery lata rządów szefowie PO nie
znaleźli czasu i nie wypowiedzieli się na temat tych zaskakujących
spraw, i pozostawili wiele pytań bez odpowiedzi.

tajemnicze związki PO!

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona