Grupy dyskusyjne   »   pl.biznes.wgpw   »   towarzysze, to nie wypadek

towarzysze, to nie wypadek

Data: 2010-06-04 14:21:46
Autor: Charlie delta
towarzysze, to nie wypadek
Nie jest w interesie USA robić koło sprawy smród - G. Poteat
AdamDee, 4 czerwiec, 2010 - 14:00
KaczyńskikatastrofapoteatSmoleńskBlog

Były oficer CIA - podejrzana katastrofa

Schuyler Kropf

The Post and Courier

03.06.2010

http://www.postandcourier.com/news/2010/jun/03/ex-cia-officer-suspicious-of-crash/



Coś może być w tej katastrofie - powiedział emerytowany oficer CIA
dobrze znający mentalność Rosjan o kwietniowej katastrofie, w której
zginął Prezydent Lech Kaczyński.



Osiemdziesięcioletni S. Eugene Poteat ukończył The Citadel
(amerykański college wojskowy w Karolinie Południowej) w 1957 roku.
Przez kolejne lata pracował jako oficer wywiadu w CIA. Wypadek w
którym zginęło 96 ludzi był dla rosyjskiego prezydenta Władimira
Putina "wygodny", powiedział Poteat, ponieważ wielu z nich było
antykomunistami



"Jest oczywiste, że Polacy muszą się zastanawiać" czy za wypadkiem nie
stoi Putin, powiedział w telefonicznym wywiadzie przeprowadzonym w
swoim domu w Virginii w środę. Zaraz jednak dodał "nie twierdzę, że
tak jest, nie mam na to dowodów"



Poteat, który przez 50 lat zdążył poznać Rosjan podczas Zimnej Wojny
dodał, że możliwe iż nie jest w interesie USA "robić koło sprawy
smród" ze względu na ryzyko potencjalnego konfliktu z władzami
Federacji Rosyjskiej.



Komentarz Poteata zbiegł się w czasie z informacjami o tym, że
oficjalne wątki śledztwa oscylują wokół trudnych warunków pogodowych
nad zachodnią Rosją, w szczególności dotyczą gęstej mgły, oraz decyzji
pilotów, którzy ignorując zalecenia kontroli lotów podjęli decyzję o
lądowaniu w Smoleńsku.



Trzysilnikowy Tu-154 rozbił się po ścięciu kilku drzew, zabijając
delegację zmierzającą do Katynia na uroczystość uczczenia Polaków,
ofiar Sowieckiej masakry sprzed 70 lat.



Choć komunizm w Rosji został odrzucony to Putin jako były oficer KGB
jest produktem minionej epoki. Skutki smoleńskiej katastrofy mogą
znacząco pomóc Rosji w tej części Europy - twierdzi Poteat.



"Katastrofa samolotu unicestwiła najwyższych urzędników, którzy stali
za działaniami zmierzającymi do ujawnienia dokumentów tajnej policji
oraz byłych i obecnych jej współpracowników, zarówno polskiej jak i
sowiecko-rosyjskiej bezpieki" - napisał w tym tygodniu Poteat dla
gazety Charleston Mercury. "Po śmierci tych ludzi brakuje w Polsce
najwyższej

politycznej osłony dla kontynuowania tego dzieła", pisze Poteat. "To
jest dokładnie po myśli Putina".



Poteat, przewodniczący Związku Byłych Oficerów Wywiadu (AFIO)
powiedział, że celem jaki stał za decyzją o publikacji artykułu było
wskazanie na pojawiający się wzór dezinformacji, który pojawiał się w
przypadku wyjaśniania wcześniejszych wypadków lotniczych



"Ludzie powinni mieć świadomość tego" mówi i dodaje "spójrzcie na ich

historię, nie wykluczałbym niczego". Choć roboczą wersją jest wciąż
kwestia

złych warunków pogodowych "to nie oznacza, że później dowiemy się
czegoś

innego" mówi Poteat.





-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --



Polska tragedia to nie wypadek

Gene Poteat

01.06.2010

http://www.charlestonmercury.com/articles/2010/06/01/news/doc4c051ee699262973153571.txt



Czasy się zmieniają, sposoby w jakie państwa ukrywają swoje
niekwestionowane zbrodnie pozostają niezmienione.

Wszelkie próby wymuszenia przyznania się lub choćby upamiętnienia
zbrodni wywołują desperackie, czasem niezrozumiałe akty odwetu lub
wypierania.



Turcja wykorzystując swoje bieżące strategiczne położenie wymusza na
USA ślepotę na zagładę Ormian z lat 1915 - 1923, podczas której
Imperium Otomańskie, poprzednik dzisiejszej Turcji, wymordowało milion
etnicznych Ormian. Japonia odmawia przyznania się do okrutnych zbrodni
na setkach tysięcy chińskich kobiet, dzieci i mężczyzn w masakrze
Nanking z 1937 roku.

Ruandyjskie ludobójstwa z 1994 roku, które pochłonęły milion Tutsi
stanowiących 20% całej populacji zostały zanegowane, następnie wyparte
i ostatecznie formalnie skazane na zapomnienie w trosce o pospieszne i
połowiczne pojednanie.

Trwające w latach 1992 - 1995 zbrodnie serbskich nacjonalistów na
Bośniakach zamknęły się w liczbie 200 tysięcy zabitych, milionie
wygnanych, a zakończyły się całkowitym, oficjalnym wyparciem się
odpowiedzialności.



Somalijscy muzułmanie mordowali somalijskich rolników aby odebrać im
ziemię, zwierzęta i zbiory podczas gdy ONZ bezczynnie ględziło o
zapewnieniach muzułmańskiego rządu, że jedyne co się dzieje to
nieistotne i niegroźne lokalne potyczki. Zaprzeczanie nie ustaje. Rzeź
trwa w Darfurze (Sudan). Nawet USA bagatelizuje swoje własne zbrodnie
sprzed 200 lat, kiedy trwały rzezie tubylczych Indian potrzebne po to
by przejąć zajmowane przez nich ziemie. Dekady później nawet
porozumienia zawarte z Indianami zostały złamane przez białych
osadników.



Po tym ponurym wstępie dochodzimy do mordu 22 tysięcy polskich
oficerów z 1940 roku, którego historia zakończyła się nieudaną próbą
uczczenia przez Polaków ofiar w 70 rocznicę zbrodni w lasach
katyńskich (niedaleko Smoleńska w Rosji). Zbrodni na Polakach dokonała
sowiecka bezpieka - fakt, któremu w Sowieckiej Rosji i w Rosji obecnej
zaprzeczano długie lata, ostatnio za sprawą putinowsko-inspirowanych
"historyków".

Rzezi dokonano z  rozkazu Ławrientiego Berii, szefa NKWD, rozkazu
zaaprobowanego przez Stalina i Politbiuro. Beria to poprzednik
kagiebowca Władimira Putina.

Na listę ofiar z katyńskiego lasu złożyło się 8 tysięcy polskich
oficerów, pozostali to lekarze, profesorowie, prawodawcy, policjanci,
urzędnicy, właściciele ziemscy, fabrykanci, prawnicy, księża i wszyscy
ci, których można było uznać za polską inteligencję.



Prezydent Lech Kaczyński, jego żona i brat bliźniak wraz z najwyższymi
przedstawicielami państwa, najwyższymi dowódcami, szefem Banku
Narodowego, zastępcą ministra SZ, przedstawicielami polskich kościołów
oraz krewnymi ofiar katyńskiej zbrodni zebrali się na Warszawskim
lotnisku przed odlotem rządowym samolotem do Smoleńska. W ostatniej
chwili z wejścia na pokład samolotu zrezygnował Jarosław, który
zdecydował się pozostać przy będącej w podeszłym wieku i złym stanie
zdrowia matce.



Polacy zapomnieli o jednym, o rosyjskim motcie : Zaprzeczamy
Wszystkiemu



Wizyta w Smoleńsku miała podkreślać ostateczne przyznanie się Rosji
jako sprawcy zbrodni, po latach obciążania odpowiedzialnością Niemców.
Przyznanie, do zbrodni którą tak bardzo starali się ukrywać przez 70
lat. Komitet powitalny miał jednak inny pomysł. Putin nie oczekiwał z
niecierpliwością na taką uroczystość. Częścią jej przekazu był znany
powszechnie krytycyzm Prezydenta Kaczyńskiego tak pod adresem Moskwy
jak i Putina - coś co wielu ludzi w Rosji i poza jej granicami
kosztowało życie.

Wcześniejsze, obliczone na zniechęcenie, wymagania Rosji aby wizyta
nie miała statusu oficjalnego nie zniechęciła Polaków. Kaczyński
pojechałby tak czy inaczej - w charakterze nieoficjalnym czy
prywatnym. Dla Rosjan taka różnica to żadna różnica. Echo jakim
uroczystość odbiłaby się na świecie nie musiałoby być słabsze bez
względu na charakter wizyty.

Problem, na który nowoczesna Rosja ma właściwe rozwiązanie: "tragiczny
wypadek".



Tak. Samolot rozbił się o 10:41 czasu moskiewskiego 10 kwietnia na
podejściu do lądowania na smoleńskim lotnisku, przy złej pogodzie,
zginęło 96 osób. Praktycznie wszyscy w Polsce i wielu na całym świecie
podejrzewali, że Rosja, a w szczególności Putin musieli przyłożyć do
katastrofy rękę. Przekonanie niespecjalnie niezrozumiałe skoro te same
przypuszczenia towarzyszyły zatruciom czy tajemniczym "naturalnym"
zgonom krytyków Putina: Annie Politkowskiej, Aleksndrowi Litwinience
czy wielu innym.



Samolot



Dwudziestoletni rosyjski TU-154M był cztery miesiące wcześniej
wyremontowany i doposażony (zapewne i w pluskwy) w Rosji. TU-154 to
samolot trzysilnikowy, podobny do Boeinga 727. Samolot wyposażony był
we wszelkie konieczne urządzenia nawigacyjne w tym takie, które
pozwalają na bezpieczne lądowanie nawet przy złej pogodzie.
Oprzyrządowanie było nowoczesne i najwyższej klasy, zamontowany był
między innymi odbiornik systemu ILS, który doprowadziłby samolot do
progu pasa - gdyby tylko odpowiedni odbiornik i nadajniki systemu ILS
funkcjonowały bez problemów na lotnisku.



TU-154M był wyposażony w amerykański TAWS w najnowocześniejszej wersji
nazywanej GPWS. Podczas remontu zainstalowano również system telefonii
satelitarnej. Ponieważ telefony satelitarne mogą zakłócać
funkcjonowanie innych pokładowych urządzeń (co stwierdzono), podczas
instalacji wyeliminowano ten problem. Prezydent Kaczyński rozmawiał z
bratem podczas lotu do Smoleńska.

Samolot miał na pokładzie również dwie rosyjskie "czarne skrzynki"
rejestrujące krytyczne parametry lotu, jedną polską "czarną skrzynkę"
oraz rejestrator audio - urządzenia, które w razie katastrofy
pozwalają na ustalenie jej przyczyn.



Smoleńskie lotnisko



Nadajniki systemu ILS na Smoleńskim lotnisku to rosyjska odmiana
amerykańskiego systemu. System ILS emituje dwie wiązki - pierwsza tzw.
glide slope pomaga we właściwym zniżaniu się do lądowania samolotu,
druga utrzymuje samolot w osi pasa do lądowania. W pewnych
okolicznościach instalacje naziemne mogą funkcjonować nieprawidłowo -
może tak się zdarzyć np. w sytuacji gdy przed antenami nadajnika
przebywałby w ruchu lub był zaparkowany jakiś pojazd. Amerykańscy
piloci lądujący na ILS muszą uzyskać od wieży kontroli lotów
zapewnienie, że teren przed antenami ILS jest czysty.



Pilot TU-154, który lądował z Premierem Tuskiem na smoleńskim lotnisku
zaledwie kilka dni wcześniej nie miał żadnych problemów. Nie miał
również najmniejszych problemów z komunikacją z wieżą jako, że płynnie
znał język rosyjski.

Co ciekawe - dla rosyjskiego Premiera Władimira Putina, który również
lądował w Smoleńsku wspomniane kilka dni wcześniej, zainstalowano
przenośny system nawigacyjny - prawdopodobnie urządzenie typu radar
GCA (Ground Controlled Approach radar), które podobnie jak ILS
umożliwia pilotowi doprowadzenie do bezpiecznego lądowania przy złej
pogodzie. Putin odleciał po trzech godzinach. Przypuszczam, ze piloci
Putina wiedzieli, że na Smoleńskim ILSie nie można polegać i z tego
powodu zażądali ze względów bezpieczeństwa własnego CGA.

Czterdzieści minut przed katastrofą Rosyjski JAK-40 wiozący 40 osób
wylądował bezpiecznie.

Dwadzieścia minut przed katastrofą Rosyjski samolot AWAC zaledwie
dotknął kołami pasa w manewrze touch-and-go i nie wylądowawszy
odleciał z powrotem do Moskwy.



Katastrofa - Katyń II 2010



Smoleńskie lotnisko było zamglone ale jego obsługa nie podała
komunikatu o zamknięciu pasa. Gdy TU-154 zbliżał się do lotniska wieża
zasugerowała pilotowi lot do Moskwy. Pilot odpowiedział, że podejdzie
na próbę i jeśli lądowanie się nie uda odleci na lotnisko zapasowe. Na
dalszym markerze samolot znajdował się na właściwym kursie podejścia.
Na bliższym, kilometr od pasa okazuje się, że samolot zszedł z osi 40
do 60 m na lewo, jego wysokość nad ziemią wynosi 2,5 m, tj. poniżej
ścieżki zejścia, leci z prędkością ok. 280 km/h, z przepustnicami
otworzonymi do odejścia i w tym właśnie momencie uderza w ziemię.

Podana prędkość samolotu musi jednak być błędna. To jest dwukrotnie
wyższa prędkość niż przewidziana do normalnego lądowania. Dodatkowo w
tym momencie pilot zaaplikował zwiększenie ciągu silników jak do
rezygnacji z lądowania - ale było za późno.

Samolot uderzył w drzewa, przekręcił się podwoziem do góry i uderzył w
ziemię daleko od progu pasa.



Następstwa, Zatajanie, Zaprzeczanie i Dezinformacja



Prezydent Rosji Miedwiediew zadeklarował, że Rosja wspólnie z Polską
będzie dochodzić przyczyn katastrofy - piękne słowa, miłe uszom
zachodnich obserwatorów. Natychmiast po katastrofie i jeszcze zanim
rozpoczęło się jakiekolwiek śledztwo, rosyjski "minister ds.
bezpieczeństwa" oznajmił iż przyczyną katastrofy był błąd pilota
(dobrze, że zaczekali do momentu po katastrofie), który nie znał
rosyjskich komend w rozmowach z wieżą. Edmund Klich, szef polskiego
KBWL oznajmił niedługo potem, że kontroler prowadzący rozmowy z
prezydenckim samolotem zniknął. Rosjanie stwierdzili, że przeszedł na
emeryturę.



Jak się okazało polski pilot znał płynnie język rosyjski, ale dla tego
śledztwa był to mało istotny szczegół. Rosjanie błyskawicznie przejęli
kontrolę nad terenem katastrofy, odnaleźli "czarne skrzynki" oraz -
takich okazji wywiad nigdy nie przepuści - ogołocili zwłoki wszystkich
96 martwych pasażerów z rzeczy osobistych, takich jak: bagaże,
laptopy, nośniki pamięci flash, telefony, dokumenty, wszelkie dane z
nazwiskami, numerami telefonów i korespondencją, tajne dyplomatyczne i
wojskowe kody - łup dla rosyjskiego wywiadu.

Z powodu wagi sprawy w wywiadowczym sensie oraz z potrzeby omamienia
opinii publicznej kuglarskimi sztuczkami w nadchodzącej grze w
zaprzeczenia, Putin osobiście mianował się szefem dochodzenia. Mistrz,
który zna swe rzemiosło.



Rosjanie tygodniami odwlekali zwrot mniej istotnych dowodów, jednakże
te o wywiadowczej wartości zatrzymali u siebie. Ciała odesłano do
Moskwy na "autopsje", w których nie mógł uczestniczyć żaden polski
personel medyczny. Po raptem sześciu dniach zwrócono telefon
Prezydenta Kaczyńskiego.



Funkcjonariusze rosyjskich służb bezpieczeństwa przesłuchiwali
członków rodzin ofiar, którzy po ciała musieli polecieć do Moskwy..
Przesłuchania trwały nierzadko godzinami, a warunkiem odzyskania ciał
było zakończenie przesłuchań. Nie ma najmniejszych dowodów na to, że
ciała wróciły w komplecie. Odesłano je w zapieczętowanych trumnach,
których nie pozwolono otworzyć rodzinom. Według polskiego prawa zgodę
na ekshumację wydaje prokuratura, wszelkie prośby ze strony rodzin są
odrzucane, zapewne w trosce o nie ranienie uczuć Rosjan.



Jeśli chodzi o samo dochodzenie, Rosjanie zatrzymali "czarne skrzynki"
i odmawiają ujawniania jakichkolwiek ustaleń poza stwierdzeniem iż
może upłynąć nawet rok zanim cokolwiek będzie wiadomo. To w istocie
może zająć dużo czasu. Putinowska "komisja" prowadząca śledztwo
potrzebuje go dużo - aby zatarła się pamięć i aby wszystko poukładało
się zgodnie z rosyjskimi potrzebami odnośnie przyczyny katastrofy.
Może się zdarzyć, że dochodzenie będzie trwać tak długo jak długo
trwało przyjęcie odpowiedzialności za Katyń.



Choć rosyjskie dochodzenie łamie kilka umów - Konwencję Chicagowską,
która zarządza prowadzeniem dochodzeń międzynarodowych czy dwustronne
porozumienie z 1993 roku - łamanie umów jest standardową rosyjską
procedurą działania. Polski przedstawiciel mający kontakt z rosyjskim
dochodzeniem powiedział "Wiemy co się stało ale Rosjanie zabraniają o
tym mówić". Wszyscy, nawet średnio rozgarnięci to wiedzą.



To tylko spiskowa teoria ?



Spiskowych teorii jest pod dostatkiem. Patrząc na Katyń, zachowanie
innych krajów mających na koncie podobne zbrodnie, KGB-owska historia
zamachów, zabójstw, ludobójstw, których celem była eliminacja
przeciwników, krytyków czy kogokolwiek kto stał się niewygodny - to
wszystko sprawia, że trudno się dziwić iż Polacy (i nie tylko Polacy)
widzą w tym wydarzeniu ciężką rosyjską rękę. W latach trzydziestych XX
wieku zagłodzili prawie 20 milionów Ukraińców, dalsze miliony ich
własnych obywateli przypłaciły życiem byt ZSRS. Czymże zatem jest
zabicie pod Smoleńskiem niespełna setki niewygodnych Polaków, którzy
tak zuchwale dążyli do wyświetlenia prawdy o wojennej zbrodni Rosji ?



To była również premia za alians Polski z NATO. Środowiska ludzi
związanych z wywiadem dobrze pamiętają sowieckie sztuczki polegające
na manipulowaniu sygnałami nawigacyjnymi, które umożliwiały ściąganie
amerykańskich samolotów wojskowych w przestrzeń powietrzną ZSRS, po to
by je następnie zestrzelić za "naruszenie świętego Sowieckiego
terytorium". Nie było problemem zestrzelenie koreańskiego samolotu
pasażerskiego Boeing 747 i zabicie kilkuset cywili. Rosyjskim
działaniem w tej chwili będzie kierować chęć jak najszybszego
zakończenia spraw aby równie szybko zapomniano o tej tragicznej
uroczystości.



Katastrofa samolotu unicestwiła najwyższych urzędników, którzy stali
za działaniami zmierzającymi do ujawnienia dokumentów tajnej policji
oraz byłych i obecnych jej współpracowników, zarówno polskiej jak i
sowiecko-rosyjskiej bezpieki. Po śmierci tych ludzi brakuje w Polsce
najwyższej politycznej osłony dla kontynuowania tego dzieła. To jest
dokładnie po myśli Putina. Premier Tusk to słaby i podatny manipulacji
człowiek, który nienawidził zmarłego Prezydenta. Teraz Rosja ma już
swojego człowieka na miejscu, bez opozycji ze strony silnie
antykomunistycznego prezydenta.



W sensie politycznym Rosjanie przewidzieli, że płaszczenie się przed
nimi (sławny "reset", rezygnacja z tarczy antyrakietowej obiecanej
Polakom i Czechom, nasze przyzwolenie na napaść na Gruzję i aktywność
na Ukrainie, błagania o "pomoc" w sprawie Iranu) będzie zielonym
światłem do tego co się dzieje wokół katastrofy. Doszli do wniosku, że
nie piśniemy ani słowa - nie mylili się.



A co, jeżeli w ogóle, może zrobić Ameryka ? Nic. Mamy w bród własnych
problemów - wojny w Iraku i Afganistanie, katastrofa ekologiczna w
Zatoce Meksykańskiej, Północna Korea szykująca się do nowej wojny, a w
kraju - niepokoje spowodowane latynoską inwazją błędnie nazywaną
"imigracją", upadająca gospodarka i inne polityczne tsunami. Dodatkowo
argument strategiczny nie jest ekskluzywnie zarezerwowany dla Turcji.
Czyż Rosja nie pomaga w wojnie z terroryzmem ? To oznacza, że
amerykańska wściekłość z powodu polskiej katastrofy będzie równie
pusta i bezzębna jak rosyjskie śledztwo.

Polacy jednak widzą to wszystko jako Jałtę II, to znaczy jako kolejny
akt sprzedania. Polska wrze; obamiści mogą myśleć, że to się poukłada
ale Polacy i reszta Europy Wschodniej wiedzą lepiej. Dla nich jest to
akt monumentalnej zdrady.



Życie - tak jak i historia - jest niesprawiedliwe. Polacy są w tej
samej sytuacji co Ormianie, Somalijczycy, Indianie, Inkowie, Eskimosi
i inni. Bieżące startegiczne sojusze wypierają wcześniejsze tragedie.
Ja ignoruję wasze zbrodnie, wy moje. Wina to przepustka.

Jak telewizyjnym sitcomowym slangu - Nobody Talks, Everybody Walks
(Nic nie mów, idź dalej).

I jak w starym kagiebowskim powiedzonku - "to nie wypadek,
towarzyszu".

Data: 2010-06-04 22:02:07
Autor: az
towarzysze, to nie wypadek
Charlie delta <charlie.delta.trader@gmail.com> napisał(a):

Osiemdziesi=EAcioletni S. Eugene Poteat uko=F1czy=B3 The Citadel
(ameryka=F1ski college wojskowy w Karolinie Po=B3udniowej) w 1957 roku.
Pr

Charli a ile ty masz lat?
Przytaczasz opinie 80-letniego skleretyka, wychowanego
na komisji mckartiego, toż to jest jego
życiowa rola, wedlug niego, on ma wreszcie nadziej , ze nim wyjebie z siebie ostatnie pierdniecie, ktos go zauwazy.
No i wygral, charli go zauwazył.

--


Data: 2010-06-05 01:11:14
Autor: SlawcioD
towarzysze, to nie wypadek
 az pisze:
Charlie delta <charlie.delta.trader@gmail.com> napisał(a):
Osiemdziesi=EAcioletni S. Eugene Poteat uko=F1czy=B3 The Citadel
(ameryka=F1ski college wojskowy w Karolinie Po=B3udniowej) w 1957 roku.
Pr

Charli a ile ty masz lat?
Przytaczasz opinie 80-letniego skleretyka, wychowanego
na komisji mckartiego, toż to jest jego
życiowa rola, wedlug niego, on ma wreszcie nadziej , ze nim wyjebie z siebie ostatnie pierdniecie, ktos go zauwazy.
No i wygral, charli go zauwazył.

ktory na pytanie jak leci odpowie swietnie chocby go jebali w dupe...

pozdrawiam
SlawcioD

towarzysze, to nie wypadek

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona