Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.lotnictwo   »   uprawnienia na wahadłowce

uprawnienia na wahadłowce

Data: 2011-03-18 23:48:22
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce
Wahadłowce się kończą, przynajmniej na razie - a zastanawiam się jak latanie nimi wygląda od strony formalnej uprawnień pilota :) Czy FAA w ogóle się do tego jakoś odnosi czy całość jest po stronie NASA? Czy trzeba mieć jakiś odpowiednik CPL? ATPL? Jakieś MultiCrew? rakietowy odpowiednik Jet Familiarization? IFR? itd Czy są instruktorzy? Czy pilot w ogóle steruje tym choć przez chwilę?

Data: 2011-03-19 00:11:24
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "/dev/SU45" <nie.ma@w.pl> napisał w wiadomości news:im0nfn$le7$1inews.gazeta.pl...
 Czy pilot w ogóle steruje tym choć przez chwilę?

Oczywiście, ale licencja pilota szybowcowego powinna wystarczyć;-)

Data: 2011-03-19 01:02:34
Autor: porterhouse
uprawnienia na wahadłowce
Czy FAA w ogóle się do tego jakoś odnosi czy całość jest po stronie NASA?

FAA nic nie ma do wahadlowcow. To domena NASA.
Oczywiscie musisz byc bardzo doswiadczonym pilotem aby rozpoczac trening na
STS. Wystarczy przeczytac zyciorysy astronautow ktorzy tym latali jako piloci. Wedlug mnie amerykanski STS nigdy nie mogl wyladowac bez przynajmniej
koncowego recznego sterowania czlowieka. Jak wezmiesz typowe ladowanie STS to
komendant przejmuje reczne sterowanie ponizej Mach 1 kiedy zaczynaja faze
podejscia wokol HAC. No i wysuniecie podwozia, wypuszczenie spadachronu, tez
sie odbywa calkowicie recznie. Oczywiscie wszystkiego rodzaju 'emergencies'
ktore oni cwiczyli: powrot do KSC zaraz po starcie lub ladowanie w Europie
(trans-Atlantic abort) po nieudannym starcie - wszystko to wymagaloby sporo
recznego latania.

--


Data: 2011-03-19 22:49:27
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce
ktore oni cwiczyli: powrot do KSC zaraz po starcie lub ladowanie w Europie
(trans-Atlantic abort) po nieudannym starcie - wszystko to wymagaloby sporo
recznego latania.

A nad czym właściwie pilot ma kontrolę? Stery, lotki i coś jeszcze? Jakieś hamulce? Trymery? Czy jak jest za wysoko to esowanie :) Z tego co widziałem na filmach to raczej się tym nie zakręca tylko ląduje z prostej.

Data: 2011-03-19 22:15:13
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce
Czy jak jest za wysoko to esowanie :) Z tego co widziałem na filmach to raczej się tym nie zakręca tylko ląduje z prostej.

Cos kiepsko ogladales filmy. STS jak najbardziej wykonuje latanie 'po-kole'
(zwanym HAC) zanim sie ustawi na ta 'prosta' jak ty to nazywasz. I to
praktycznie widzisz na zywo w kazdym powrocie. A to 'esowanie' tez jest ale
duzo wyzej i wczesniej, pochyly sa wtedy dosc spore (siegajace 70 stopni) na
lewo lub prawo - ale wtedy jeszcze leca na automacie. To wszystko jest bardzo
latwe do znalezienia na internecie wiec nie wiem dlaczego takiego
nowo-narodzonego zgrywasz. Pojdz sobie na pierwsze lepsze forum astronautyczne
(nawet polskie) i tam cala masa informacji.


--


Data: 2011-03-23 16:37:44
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce
Cos kiepsko ogladales filmy. STS jak najbardziej wykonuje latanie 'po-kole'
(zwanym HAC)

Faktycznie trafiłem na jakiś wyjątkowo mało "manewrowy" filmik, bo teraz sobie popatrzyłem i aż się zastanawiałem czy będą trenować korkociągi? Czy da się tym zrobić korka? :) A przynajmniej przeciągnięcie?

zanim sie ustawi na ta 'prosta' jak ty to nazywasz.

U nas w IV RP tak się to nazywa!

praktycznie widzisz na zywo w kazdym powrocie. A to 'esowanie' tez jest ale
duzo wyzej i wczesniej, pochyly sa wtedy dosc spore (siegajace 70 stopni) na
lewo lub prawo

Nie wiem czy to są pochyły czy esowanie czy ześlizgi - trzeba by widzieć kulkę, która zapewne jest jakoś wizualizowana na tym wyświetlaczu w stylu gier na ZX Spectrum?

- ale wtedy jeszcze leca na automacie. To wszystko jest bardzo
latwe do znalezienia na internecie wiec nie wiem dlaczego takiego
nowo-narodzonego zgrywasz.

W aeroklubie w którym latam nie mają tego typu więc jestem ciekaw :) A chodzi mi po prostu o esencję - czy to leciało się tym z grubsza jak szybowcem? Czy były jakieś hamulce aerodynamiczne? I był jakiś ILS z zasięgiem na 20 km w górę?

Data: 2011-03-23 16:29:04
Autor: Mikolaj Machowski
uprawnienia na wahadłowce
/dev/SU45 napisał:
W aeroklubie w którym latam nie mają tego typu więc jestem ciekaw :) A chodzi mi po prostu o esencję - czy to leciało się tym z grubsza jak szybowcem?

Tak.

Czy były jakieś hamulce aerodynamiczne?

Nie. Dlatego dodatkowe kółeczka i esy na dolocie.

m.

Data: 2011-03-19 01:03:59
Autor: PMG
uprawnienia na wahadłowce
  W dniu 2011-03-18 23:48, /dev/SU45 pisze:
Czy pilot w ogóle steruje tym choć przez chwilę?

Też mnie to kiedyś zaciekawiło :-) i doszukałem się takich mniej więcej informacji. Początkowo wahadłowce były tak skonstruowane, ze mogły realizować  prawie wszystkie etapy lotu automatycznie za wyjątkiem lądowania. Na pokładzie musiał być ktoś kto posadzi statek za ziemi. Ponoć takie podejście było wymuszone poniekąd przez samych amerykańskich astronautów, którzy nie chcieli być królikami doświadczalnymi wsadzonymi do puszki a pilotami pełna gębą.

Za to astronauci radzieccy (kiedy jeszcze latali) byli całkowicie pozbawieni możliwości sterowania (czyżby ktoś się obawiał, ze uciekną) i jak wiemy taki Buran wylądował sam :-)

Dopiero od którejś tam misji w wahadłowcach instalowano moduły umożliwiające sterowanie jednostką przez kontolę naziemną. Wtedy cały lot mógł być zrealizowany bez udziału załogi. Czy pomimo możliwości sterowania z Ziemi wahadłowce lądowały "ręcznie" to nie wiem.

Data: 2011-03-19 01:52:33
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce
Za to astronauci radzieccy (kiedy jeszcze latali) byli całkowicie

pozbawieni możliwości sterowania (czyżby ktoś się obawiał, ze uciekną) i

jak wiemy taki Buran wylądował sam :-)



Dopiero od którejś tam misji w wahadłowcach instalowano moduły

umożliwiające sterowanie jednostką przez kontolę naziemną. Wtedy cały

lot mógł być zrealizowany bez udziału załogi. Czy pomimo możliwości

sterowania z Ziemi wahadłowce lądowały "ręcznie" to nie wiem.

Przecież sowicki Buran wykonał tylko jeden jedyny lot na orbicie i to do tego bezzałogowy. To ichnie cóś, było mizerną kopią amerykańskich wahadłowców niebardzo zdolną do czegokolwiek.

Pozdrawiam Piotr --


Data: 2011-03-19 22:57:48
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce
Przecież sowicki Buran wykonał tylko jeden jedyny lot na orbicie i to do tego
bezzałogowy. To ichnie cóś, było mizerną kopią amerykańskich wahadłowców
niebardzo zdolną do czegokolwiek.

To nie jest wcale tak mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę ówczesne komputery i kryzys w ZSRR. Wątpię by Chiny albo Indie mogły coś takiego zrobić w najbliższej przyszłości, teraz to i USA na to nie stać.

Data: 2011-03-19 22:34:15
Autor: porterhouse
uprawnienia na wahadłowce
To nie jest wcale tak mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę ówczesne komputery i kryzys w ZSRR.

Raczej malo. To zreszta typowe ruskie podejscie do kosmosu - zrobic cos raz,
moze sie uda i na tym koniec. Dobre porowanie jest z ich proba ladowania na
Marsie, ich sonda Mars 3 niby pierwsza wyladowala ale przestala dzialac po 15
sekundach - nie dajac praktycznie zadnej informacji o tej planecie. I na tym
byl koniec, wszystkie pozostale ich proby ladownia na Marsie przez nastepne 30
lat skonczyly sie porazka. Zrobienie cos raz aby dostac naglowki w gazetach to
troche malo. --


Data: 2011-03-20 10:08:55
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce
> To nie jest wcale tak mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę ówczesne

> komputery i kryzys w ZSRR.



Raczej malo. To zreszta typowe ruskie podejscie do kosmosu - zrobic cos raz,

moze sie uda i na tym koniec.

Swoją inteligencję powyrzynali poczynając od rewolucji, przez wiele czystek praktycznie doszczętnie. Po wojnie bazowali na Niemieckich jeńcach a własnych elit technicznych nie byli w stanie tak szybko wytworzyć. Natomiast prościej było uruchomić bezprzykładne szpiegostwo przemysłowe jako bazę całego rozwoju technicznego. Począwszy od bomby atomowej przez Tu144 do Burana (nie wspominjąc o takich drobiazgach jak przykładowo zwykły telefon Ericsona czy zapalniczka Ronsona na początku lat 70-tych). Chęć udowodnienia Swiatu wyższości swojego systemu za wszelką cenę (nawet skrajnej nędzy znakomitej większości narodu) doprowadzała często do takich medialnych "sukcesów". Znamiennym w tymtych czasach było, że Ameryka informnowała o locie w kosmos przed startem a Sowieci po lądowaniu. Na zasadzie wojska - kapral ma meldować o wykonaniu, a nie trudnościach w wykonaniu rozkazu.

Pozdrawiam Piotr

http://www.piotrp.de --


Data: 2011-03-20 10:21:32
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce
Swoją inteligencję powyrzynali poczynając od rewolucji, przez wiele czystek
praktycznie doszczętnie.

Nie neguję tego że tamten system był niewydolny i w permanentnym kryzysie, ale akurat w technice a zwłaszcza kosmicznej wypadali lepiej niż w innych dziedzinach. Skopiowanie czegoś takiego jak Space Shuttle wymaga dużej wiedzy, a Buran był pod wieloma względami nowocześniejszy.

http://www.buran.su/buranvssts-comparison.php

Być może niewiele brakowało a latałby regularnie. Zresztą to Rosjanie będą w najbliższych latach zapewniać transport w kosmos :)

Data: 2011-03-20 12:22:13
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "/dev/SU45" <nie.ma@w.pl> napisał w wiadomości news:im4gut$fqd$1inews.gazeta.pl...

Być może niewiele brakowało a latałby regularnie. Zresztą to Rosjanie będą w najbliższych latach zapewniać transport w kosmos :)

I to wyjaśnia dlaczego Sowieci nie kontynuuowali programu promów
kosmicznych. Ktoś u nich doszedł do wniosku, że prom w stylu Columbii nie ma
ekonomicznego sensu. Także patrząc pod względem bezpieczeństwa amerykańskie
kosmoplany okazały się niewypałem. Czas pokazał, że to Sowieci mieli racje,
a Amerykanie musieli korzystać z nich po tragedii Columbii (która
ostatecznie pokazała, jakim niewypałem jest ten typ staku), bo innych
statków załogowych nie mieli...
Bardzo dużo informacji o promach kosmiczych znajdziesz w książce: J.
Nowicki, K. Zięcina, Samoloty kosmiczne, Warszawa 1989. Są tam też
informacje o technice pilotażu, wyposażeniu awionicznym, generalnie świetna
książka ze schyłkowego okresu PRL.

Data: 2011-03-20 13:02:18
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce
> Być może niewiele brakowało a latałby regularnie. Zresztą to Rosjanie będą

> w najbliższych latach zapewniać transport w kosmos :)



I to wyjaśnia dlaczego Sowieci nie kontynuuowali programu promów

kosmicznych. Ktoś u nich doszedł do wniosku, że prom w stylu Columbii nie ma

ekonomicznego sensu.

Oczywiście że TA konstrukcja, nie miała ekonomicznego sensu. Tym praktycznie nie dało by się nic większego transportować. To były ostatnie podrygi sowieckiej propagandy. I tyle.
Także patrząc pod względem bezpieczeństwa amerykańskie

kosmoplany okazały się niewypałem.

I tu chyba dalsza dyskusja traci sens... Jeżeli Ty uważasz program wahadłowców za niewypał to ja się poddaję...

Czas pokazał, że to Sowieci mieli racje,

a Amerykanie musieli korzystać z nich po tragedii Columbii (która

ostatecznie pokazała, jakim niewypałem jest ten typ staku), bo innych

statków załogowych nie mieli...

To był tragiczny wypadek. Czyli wg. Ciebie dlatego że od czasu do czasu zdarzy się katastrofa lotnicza to lotnictwo jest newypałem?

Bardzo dużo informacji o promach kosmiczych znajdziesz w książce: J.

Nowicki, K. Zięcina, Samoloty kosmiczne, Warszawa 1989. Są tam też

informacje o technice pilotażu, wyposażeniu awionicznym, generalnie świetna

książka ze schyłkowego okresu PRL.

O takimże PRL-owskim zabarwieniu? Pytam bo nie mam i nie czytałem. Ale z tamtej ery miałem i czytałem wiele książek. Trzeba było je często umieć między wierszami czytać. A napewno ukazywane w nich wnioski nie miały cienia obiektywizmu.

Pozdrawiam Piotr    --


Data: 2011-03-20 14:52:18
Autor: Shrek
uprawnienia na wahadłowce
W dniu 2011-03-20 13:02, Piotrp_de pisze:

Bardzo dużo informacji o promach kosmiczych znajdziesz w książce: J.

Nowicki, K. Zięcina, Samoloty kosmiczne, Warszawa 1989. Są tam też

informacje o technice pilotażu, wyposażeniu awionicznym, generalnie świetna

książka ze schyłkowego okresu PRL.

O takimże PRL-owskim zabarwieniu?

Nie.

Pytam bo nie mam i nie czytałem. Ale z
tamtej ery miałem i czytałem wiele książek. Trzeba było je często umieć między
wierszami czytać. A napewno ukazywane w nich wnioski nie miały cienia
obiektywizmu.

O innych wahadłowcach był jeden skromny rozdział na końcu, chyba bez jakiś szczególnych wniosków.

Shrek.

Data: 2011-03-20 20:06:42
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNIJTO@onet.eu> napisał w wiadomości news:178f.000002f7.4d85eccanewsgate.onet.pl...

I tu chyba dalsza dyskusja traci sens... Jeżeli Ty uważasz program wahadłowców
za niewypał to ja się poddaję...

No to udowodnij mi, że jest inaczej. Nie zapomnij uwzględnić ilości ofiar do ilości lotów. Weź pod uwagę również ilośc usterek uniemożliwiających start i dni bezczynnego oczekiwania na wyrzutni. Warto też porównać kosztu programu do kosztów radzieckich/rosyjskich statków załogowych i transportowych.

To był tragiczny wypadek. Czyli wg. Ciebie dlatego że od czasu do czasu zdarzy
się katastrofa lotnicza to lotnictwo jest newypałem?

Uważam, że liczby nie kłamią a dwie katastrofy promów (i tak latających stosunkowo rzadko) w których zgnięła cała załoga, to zdecydowanie za dużo.

O takimże PRL-owskim zabarwieniu? Pytam bo nie mam i nie czytałem.
Ale z tamtej ery miałem i czytałem wiele książek. Trzeba było je często umieć między
wierszami czytać. A napewno ukazywane w nich wnioski nie miały cienia
obiektywizmu.

To musiałeś czytać książki chyba w latach 50. Pozycje fachowe wydane w latach 80. właściwie były wolne od ideologicznych naleciałości

Pozdrawiam

Data: 2011-03-20 19:51:24
Autor: Jarosław Sokołowski
uprawnienia na wahadłowce
Rabbit McCroolick napisał:

To był tragiczny wypadek. Czyli wg. Ciebie dlatego że od czasu do
czasu zdarzy się katastrofa lotnicza to lotnictwo jest newypałem?

Uważam, że liczby nie kłamią a dwie katastrofy promów (i tak latających stosunkowo rzadko) w których zgnięła cała załoga, to zdecydowanie za dużo.

Zdaje się, że przy rozpoczęciu programu zakładano nieudane starty i lądowania na poziomie około 2%. I tyle wyszło przy jego zamknięciu.
Tyle że w założeniu te nieudanie nie miały być aż tak tragiczne.
I mieli to wciąż poprawiać i doskonalić. Ale nie doskonalili -- czemu
oczywiściwe winni są Ruscy, bo bezczelni wzięli i rozwiązali Związek
Radziecki, więc nie było już sensu łożyć kasę na wyścigi.

A jeszcze innym założeniem (z chwili zgłoszenia projektu do finansowania)
była cena lotu na poziomie 10-15% ceny startu rakiety. Pod koniec doszło
do 90% z okładem (to znaczy księgowi tak policzyli, żeby jednak nie wyszło,
że drożej).

--
Jarek

Data: 2011-03-23 16:29:49
Autor: Jakub Witkowski
uprawnienia na wahadłowce
W dniu 2011-03-20 13:02, Piotrp_de pisze:

Także patrząc pod względem bezpieczeństwa amerykańskie

kosmoplany okazały się niewypałem.

I tu chyba dalsza dyskusja traci sens... Jeżeli Ty uważasz program wahadłowców
za niewypał to ja się poddaję...

Oczywiście, że były niewypałem - bardzo kosztowne (wbrew założeniom), i zawodne.
Bo do czego się nadaje Space Shuttle? Ciężkie ładunki można wynosić taniej bezzałogowymi
rakietami o podobnym udźwigu (Delta IV H, Ariane 5). Ludzi wysyłać w kosmos też taniej
rakietami co Rosjanie robią od dekad.
Natomiast unikalna dla SS jest możliwość połączenia tych cech, czyli wynoszenie
dużych ładunków ORAZ załogo do ich ręcznej obsługi.
Czyli co w praktyce? Poza wojskowymi (nieznanymi), było tylko jedno takie
zastosowanie: budowa ISS.
Niestety, ISS jest bezsensowna sama w sobie. Nie tylko nie dała dotąd znaczących
rezultatów naukowych, ale nawet nie ma praktycznie żadnych propozycji takich badań,
które by uzasadniały jej istnienie. Ot, taki medialny miś ma miarę naszych możliwości.
Który sobie za jakiś czas spokojnie spłonie gdzieś nad Pacyfikiem...

Ale jedno i drugie bardzo medialne. Podobno nie ma piękniejszego widowiska
mocy i potęgi co start SS z Cape Cannaveral...

PS a jak ktoś napisze o naprawach Hubble'a, to niech znajdzie ile one
kosztowały, i czy zamiast reanimować staruszka nie bardziej się opłacało
aby zrobić za tę kasę drugiego, lepszego i nowoczesniejszego teleskopu.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

Data: 2011-03-23 15:47:59
Autor: Jarosław Sokołowski
uprawnienia na wahadłowce
Pan Jakub Witkowski napisał:

kosmoplany okazały się niewypałem.
I tu chyba dalsza dyskusja traci sens...
Jeżeli Ty uważasz program wahadłowców
za niewypał to ja się poddaję...

Oczywiście, że były niewypałem

Z wyjątkiem Challengera i Columbii.
Te dwa niestety nie były.

--
Jarek

Data: 2011-03-23 16:53:56
Autor: /dev/SU45
uprawnienia na wahadłowce

Ale jedno i drugie bardzo medialne. Podobno nie ma piękniejszego widowiska
mocy i potęgi co start SS z Cape Cannaveral...

Kwintesencja czasów Reagana, który walczył z Imperium Zła wzmacniając Chiny i talibów, a teraz się trochę wszystko pozmieniało, co bardziej przewidujący przepowiadali. Ale obserwowana z obrzeży sowieckiego imperium potęga amerykańska wydawała się nie mieć granic. USA traci znaczenie, inna rzecz że w kosmosie ludzkość chyba nie ma specjalnie czego szukać - trzeba obsługiwać satelity i tyle... Chińczycy będą bardziej pragmatyczni, im i Hindusom wystarczy człowiek w kosmosie do zaspokojenia ambicji.

Data: 2011-03-20 18:39:07
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce

Ktoś u nich doszedł do wniosku, że prom w stylu Columbii nie ma
ekonomicznego sensu.

Bdzura. Po prostu zabraklo im pieniedzy, poza tym cel propagandowy zostal
osiagniety, po co ryzykowac dalsze loty. Udowodnili swiatu ze oni tez "moga" i
tyle. Nastepna radziecka propagandowa pokazowka i tyle. A pisanie ze prom
amerykanski byl niewypalem jest nastepnym nonsensem - bez tego promu nigdy
stacji ISS by nie bylo. Nie byl to tani prom ale wykonal ponad 100 lotow i
kolosalnie duzo zrobil, nawet poza budowa ISS. Zreszta czyta sie twoje
opowiesci jak dobra propagande sowiecka - tak samo oni niby dostali olsnienia
ze wyslanie czlowieka na Ksiezyc nie ma sensu bo ich garnek na kolkach zrobi
to samo - wiadomo ze usilnie starali sie wyslac tego czlowieka na Ksiezyc a
jak dali dupy no to nagle powiedzili ze sie nie oplaca wyslac tam czlowieka.

--


Data: 2011-03-20 19:45:52
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "saturn5 " <saturn5@NOSPAM.gazeta.pl> napisał w wiadomości news:im5hkb$j98$1inews.gazeta.pl...
 Zreszta czyta sie twoje
opowiesci jak dobra propagande sowiecka

Czy zawsze rusofobia musi iść w parze z nieumiejętnością merytorycznej dyskusji?

Data: 2011-03-23 16:42:17
Autor: Jakub Witkowski
uprawnienia na wahadłowce
W dniu 2011-03-20 19:39, saturn5 pisze:

Ktoś u nich doszedł do wniosku, że prom w stylu Columbii nie ma
ekonomicznego sensu.

Bdzura. Po prostu zabraklo im pieniedzy,

i dlatego postanowili latać dalej rakietami, żeby było drożej?

osiagniety, po co ryzykowac dalsze loty. Udowodnili swiatu ze oni tez "moga" i

Jakby był jakiś sens poza pokazywaniem że się "może", to ten sens
by nie zniknął po pierwszym locie. Powód mógł być prozaiczny - imperium się
rozpadło i pechowo zakłady Energia (producent nosiciela) zostały za granicą...

A pisanie ze prom
amerykanski byl niewypalem jest nastepnym nonsensem - bez tego promu nigdy
stacji ISS by nie bylo.

A stacja ISS jest pięknym przykładem "międzynarodowej współpracy",
która dała nam mnóstwo okazji do ściskania sobie rąk na orbicie,
oraz...?

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

Data: 2011-03-23 09:27:06
Autor: zbrodel
uprawnienia na wahadłowce
On 20.03.2011 12:22, Rabbit McCroolick wrote:

Także patrząc pod względem bezpieczeństwa amerykańskie
kosmoplany okazały się niewypałem. Czas pokazał, że to Sowieci mieli racje,
a Amerykanie musieli korzystać z nich po tragedii Columbii

<ciach>
Problem polega na czym innym. Abstrahując od tego, czy program wahadłowców był, czy nie był niewypałem, pokazuje on innowacyjność amerykańskiej myśli technicznej i brak innowacyjności w przypadku Rosjan.

Amerykanie próbowali jakoś usprawnić loty w przestrzeń. Być może ta próba się nie udała. Jakieś jednak doświadczenia przy tej okazji zebrano. Już się przebąkuje o wielorazowych statkach nowej generacji. Być może tym razem się uda.

A Rosjanie dalej będą latać w kosmos rakietami zaprojektowanymi w latach '50tych przez kumpli von Brauna. No chyba że skopiują rozwiązania amerykańskie.

Wielkim sukcesem propagandowym sowieckich komunistów było wpojenie na świecie przekonania o wielkim sukcesie i innowacyjności radzieckiego programu kosmicznego. Tymczasem Rosjanie mieli jeden prawdziwy sukces - pierwsi wystrzelili na orbitę człowieka. Częściowo dlatego, że Amerykanie się wcześniej nie przykładali. Ale jak się spieli, to potrafili w ciągu kilku lat praktycznie rutynowo latać na Księżyc. Potem przestali, bo nie miało to uzasadnienia ekonomicznego i naukowego. Rosjanie nie byli w stanie wysłać misji na Księżyc i to jest koniec innowacyjności rosyjskiego programu kosmicznego. W dziedzinie automatycznych sond zdaje się też wielkich osiągnięć nie mieli, o ile pamiętam udało im się trafić w Wenus i w Marsa.

Pzdr
J.

Data: 2011-03-20 10:53:59
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNIJTO@onet.eu> napisał w wiadomości news:178f.000002e7.4d85c427newsgate.onet.pl...

 Po wojnie bazowali na Niemieckich jeńcach

Bazowali? Jedno konstrukcyjne biuro lotnicze i drugie rakietowe, to ma być ta baza? To co powiedzieć o Amerykanach? Przypomnij nam jakiej narodowści był szef NASA Werner von Braun:-)

Począwszy od bomby atomowej

Gdyby tylko szpiegom przypisać powstanie bomby atomowej, to każdy kraj na świecie mógłby ją mieć...

przez Tu144

Że niby w czym jest podobny do Concorde? Poczytaj obu konstrukcjach a by później nie wygłaszać podobnych mądrości ludowych.

Chęć udowodnienia Swiatu
wyższości swojego systemu za wszelką cenę (nawet skrajnej nędzy znakomitej
większości narodu) doprowadzała często do takich medialnych "sukcesów".

A druga strona niby tego nie robiła? Z czego wynikała śmierć załogi Apollo 1, jak nie z pośpiechu, by być przed Sowietami???

Data: 2011-03-20 04:20:43
Autor: Wilku
uprawnienia na wahadłowce
On 20 Mar, 10:53, "Rabbit McCroolick" <bilga...@wp.pl> wrote:
U ytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNI...@onet.eu> napisa w wiadomo cinews:178f.000002e7.4d85c427newsgate.onet.pl...

>  Po wojnie bazowali na Niemieckich je cach

Bazowali? Jedno konstrukcyjne biuro lotnicze i drugie rakietowe, to ma by
ta baza? To co powiedzie o Amerykanach? Przypomnij nam jakiej narodow ci
by szef NASA Werner von Braun:-)

> Pocz wszy od bomby atomowej

Gdyby tylko szpiegom przypisa powstanie bomby atomowej, to ka dy kraj na
wiecie m g by j mie ...

> przez Tu144

e niby w czym jest podobny do Concorde? Poczytaj obu konstrukcjach a by
p niej nie wyg asza podobnych m dro ci ludowych.

> Ch udowodnienia Swiatu
> wy szo ci swojego systemu za wszelk cen (nawet skrajnej n dzy znakomitej
> wi kszo ci narodu) doprowadza a cz sto do takich medialnych "sukces w".

A druga strona niby tego nie robi a? Z czego wynika a mier za ogi Apollo
1, jak nie z po piechu, by by przed Sowietami???

Jest fajna książka "Samoloty Kosmiczne" aut. Jan Nowicki świetnie jest
opisany cały program amerykańskich wahadłowców
serdecznie polecam bardzo duża dawka informacji

Jeśli chodzi o podejście do lądowania to napisane jest w tej książce
że odbywa się w "automacie" z możliwością przejścia na ręczne
sterowanie ,podwozie wypuszczane jest tylko ręcznie przez załogę

Oczywiście załoga mimo to potrafi ręcznie sterować wahadłowcem we
wszystkich fazach lotu (długo trwałe treningi na symulatorach)

jeśli chodzi o uprawnienia to chyba nie ma na wahadłowce z tego co
czytałem z reguły pilotami wahadłowców byli piloci wojskowi nie wiem
jak jest teraz ale chyba nadal tak jest że przynajmniej dowódcą załogi
jest pilot wojskowy z jakimś tam kilku tysięcznym nalotem na
samolotach naddźwiękowychPozdrawiam

Pozdrawiam

Data: 2011-03-20 12:51:00
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce


Użytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNIJTO@onet.eu> napisał w wiadomości

news:178f.000002e7.4d85c427newsgate.onet.pl...



>  Po wojnie bazowali na Niemieckich jeńcach



Bazowali? Jedno konstrukcyjne biuro lotnicze i drugie rakietowe, to ma być

ta baza? To co powiedzieć o Amerykanach? Przypomnij nam jakiej narodowści

był szef NASA Werner von Braun:-)

Wiedziałem, że na ten argument długo nie będę musiał czekać. Tylko, że jest taka mała, niewielka ale zasadnicza różnica. Von Braun i reszta Niemców była w USA dobrowolnie i zarabiała tam grube pieniądze gdy Sowieci w najlepszym przypadku dawali na spakowanie 30 minut, wywozili w bydlęcych wagonach i trzymali tych specjalistów w warunkach praktycznie obozowych...


> Począwszy od bomby atomowej



Gdyby tylko szpiegom przypisać powstanie bomby atomowej, to każdy kraj na

świecie mógłby ją mieć...

A to super teza, że szpiedzy wymyślili bombę atomową :-)

Nie każdy kraj miał tak rozwinięte szpiegostwo nie mówiąc już o dążeniu do zbudowania własnej bomby atomowej...


> przez Tu144



Że niby w czym jest podobny do Concorde? Poczytaj obu konstrukcjach a by

później nie wygłaszać podobnych mądrości ludowych.

To sobie sam poczytaj. Największe różnice wynikły na skutek przedwczesnej wpadki siatki szpiegowskiej co spowodowało opóźnienie i niedopracowanie sowieckiej konstrukcji. Na ten temat był także znakomity film na Discovery. W swoim czasie była to jedna z największych afer szpiegowskich na świecie.

> Chęć udowodnienia Swiatu

> wyższości swojego systemu za wszelką cenę (nawet skrajnej nędzy znakomitej

> większości narodu) doprowadzała często do takich medialnych "sukcesów".



A druga strona niby tego nie robiła? Z czego wynikała śmierć załogi Apollo

1, jak nie z pośpiechu, by być przed Sowietami???

Nikt nie neguje wyścigu i chęci bycia tym pierwszym. Tyle, że o wypadku śmiertelnym u Amerykanów wiedział odrazu cały świat, a u sowietów było wszystko okryte ścisłą tajmenicą. Pozdrawiam Piotr --


Data: 2011-03-20 19:00:20
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNIJTO@onet.eu> napisał w wiadomości news:178f.000002f2.4d85ea24newsgate.onet.pl...

Wiedziałem, że na ten argument długo nie będę musiał czekać. Tylko, że jest
taka mała, niewielka ale zasadnicza różnica. Von Braun i reszta Niemców była w
USA dobrowolnie

Oczywiście, że dobrowolnie, w innym przypadku jako członkowie SS mieli by poważne problemy w Europie...

i zarabiała tam grube pieniądze gdy Sowieci w najlepszym
przypadku dawali na spakowanie 30 minut, wywozili w bydlęcych wagonach i
trzymali tych specjalistów w warunkach praktycznie obozowych...

A swoich traktowali jakoś inaczej w CKB-29? Niemców jednak dość szybko zwolniono i pracowali w NRD dla socjalistycznej ojczyzny bez przymusu.


To sobie sam poczytaj. Największe różnice wynikły na skutek przedwczesnej
wpadki siatki szpiegowskiej co spowodowało opóźnienie i niedopracowanie
sowieckiej konstrukcji. Na ten temat był także znakomity film na Discovery.

O! Dziękuję za dyskusję - film na Discovery:-)))

W swoim czasie była to jedna z największych afer szpiegowskich na świecie.

Była, sam zresztą pamiętam jej echa. Co z tego, jeśli Tu-144 miał inną koncepcję areodynamiczną (podwójna delta i początkowo z przednimi destabilizatorami) niż Concorde (skrzydła ostrołukowe), nie mówiąc już o silnikach. Concorde miał silniki cywilne, specjalnie opracowane dla tej konstrukcji w przeciwieństwie do Tu-144, co przesądziło o klęsce tego drugiego.

Nikt nie neguje wyścigu i chęci bycia tym pierwszym. Tyle, że o wypadku
śmiertelnym u Amerykanów wiedział odrazu cały świat, a u sowietów było
wszystko okryte ścisłą tajmenicą.

Tia, tak jakbyśmy dopiero po 1989 r. dowiedzieli się o śmierci Komarowa...

Data: 2011-03-20 18:20:45
Autor: Jarosław Sokołowski
uprawnienia na wahadłowce
Rabbit McCroolick napisał:

Nikt nie neguje wyścigu i chęci bycia tym pierwszym. Tyle, że o wypadku
śmiertelnym u Amerykanów wiedział odrazu cały świat, a u sowietów było
wszystko okryte ścisłą tajmenicą.

Tia, tak jakbyśmy dopiero po 1989 r. dowiedzieli się o śmierci Komarowa...

Dopiero po 1989 roku dowiedzieliśmy się, miał też ksywę "Wołosek".

Jarek

--
-- A ten Dworcow, to musiał być jakiś znaczny Rosjanin, bo w prawie każdym
mieście ma swoją ulicę.

Data: 2011-03-20 18:49:25
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce

Dopiero po 1989 roku dowiedzieliśmy się, miał też ksywę "Wołosek".

Jarek, naprawde nie masz racji. Chodzilem wtedy w Polsce do podstawowki,
gazety juz czytalem. O smierci Komorowa bylo w polskich gazetach, w TV chyba
nawet byla transmisja z jego pogrzebu. Tak samo zreszta bylo w prasie o
nastepnej ich porazce jak trzech zginelo bo sie kapsula rozhermetyzowala.
Oczywiscie propaganda dzialala i jak amerykanom sie cos nie udalo to pisali
jak to oni sa technologicznie zacofani w stosunku do ZSRR, jak ZSRR mialo
porazke to gazety uginely sie od peanow na czesc bohaterstwa czlowieka
radzieckiego.

--


Data: 2011-03-20 19:46:50
Autor: Jarosław Sokołowski
uprawnienia na wahadłowce
saturn5 napisał:

Dopiero po 1989 roku dowiedzieliśmy się, miał też ksywę "Wołosek".

Jarek, naprawde nie masz racji.

Ja zawsze mam rację. Warto o tym pamiętać.

Chodzilem wtedy w Polsce do podstawowki, gazety juz czytalem. O smierci
Komorowa bylo w polskich gazetach, w TV chyba nawet byla transmisja
z jego pogrzebu. Tak samo zreszta bylo w prasie o nastepnej ich porazce
jak trzech zginelo bo sie kapsula rozhermetyzowala. Oczywiscie propaganda
dzialala i jak amerykanom sie cos nie udalo to pisali jak to oni sa
technologicznie zacofani w stosunku do ZSRR, jak ZSRR mialo porazke to
gazety uginely sie od peanow na czesc bohaterstwa czlowieka radzieckiego.

Po prostu cały czas nie mogę zrozumieć, dlaczego Komarow został potraktowany
gorzej od Gagarina. Jedna z ważnych ulic Warszawy nazywa się wciąż Gagarina,
natomiast ulica Komarowa nazywa się teraz Wołoska.

--
Jarek

Data: 2011-03-20 21:02:02
Autor: Shrek
uprawnienia na wahadłowce
W dniu 2011-03-20 20:46, Jarosław Sokołowski pisze:

Po prostu cały czas nie mogę zrozumieć, dlaczego Komarow został potraktowany
gorzej od Gagarina. Jedna z ważnych ulic Warszawy nazywa się wciąż Gagarina,
natomiast ulica Komarowa nazywa się teraz Wołoska.

Bo ludzie myśleli, że tam się komary chmarami przewalają;) Serio. A teraz myślą, że to od wołów;)

Shrek.

Data: 2011-03-20 18:24:12
Autor: saturn5
ZSRR i ich 'otwartosc'

Tia, tak jakbyśmy dopiero po 1989 r. dowiedzieli się o śmierci Komarowa...

Uscislijmy o co chodzi. Komarow juz dawno latal i byl w naglowkach wiec jego
smierc bylaby trudna do zatajenia. Metoda ruskich polegala raczej na tym aby
ujawniac o swoich wyczynach jak one juz byly dobrze w 'toku', dlatego nikt sie
nigdy nie dowiedzial o ich wielokrotnych probach z ich rakieta ksiezycowa N1 -
wszystkie wybuchy tej rakiety, wszytkie niepowodzenia pzr starcie nie byly
nigdy publikowane. Jak zginelo na wyrzutni podaczas startu N1 kilkadziesiat
osob (lacznie z generalem) to nikt nigdy sie o tym nie dowiedzial, dopiero po
1990 te rzeczy ujrzaly swiatlo dzienne. Wtedy dopiero sie dowiedzielismy ze
taka rakieta wogole istniala i ze ZSRR mialo przygotowane pojazdy do ladowania
ludzi na Ksiezycu - pojazdy ktore dzis rdzewieja w jakims zlomowisku. --


Data: 2011-03-20 19:59:08
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "saturn5 " <saturn5.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:im5goc$fs4$1inews.gazeta.pl...

Metoda ruskich polegala raczej na tym aby
ujawniac o swoich wyczynach jak one juz byly dobrze w 'toku',

A na czym polega metoda polaczków - rusofobów? Na szukaniu wszędzie sowieckiego spisku? Sowieci nie byli nigdy finazyjni w propagandzie. Większość ich przemilczeń, czy przeinaczeń była łatwa do zidentyfikowania. W przeciwieństwie do amerykańskiej propagandy w którą do dziś wielu Polaków wierzy, jak w prawdę objawioną.

dlatego nikt sie nigdy nie dowiedzial o ich wielokrotnych probach z ich rakieta ksiezycowa N1

Może ty miałeś z tym problem. Oczywiście Sowieci nie chwalili się tą porażką tak samo, jak Amerykanie nie chwalili się swoimi porażkami przy próbach wysłania człowieka w kosmos. Najfajniejsze jest to, kogo do dziś Amerykanie uważają za swojego piewszego kosmonautę, upps "astronautę" (wiadomo, że oni musieli stworzyć nazwę bardziej medialną i odwołać się bez sensu do gwiazd, by przebić Sowietów):-)

Jak zginelo na wyrzutni podaczas startu N1 kilkadziesiat
osob (lacznie z generalem) to nikt nigdy sie o tym nie dowiedzial, dopiero po
1990 te rzeczy ujrzaly swiatlo dzienne.

O tym, że w metrze nowojorskim wpuszczano radioaktywny gaz, by sprawdzić, jak rozprzestrzeniają się skażenia i ile osób ulegnie skażenu i np. o dawaniu Innuitom i rdzennym Amerynanom środków promieniotwórczych, wywołujących chorobę popromienną jako leków też dowiedzieliśmy się w latach 90...

Data: 2011-03-20 19:51:58
Autor: porterhouse
ZSRR i ich 'otwartosc'

Oczywiście Sowieci nie chwalili się tą porażką tak samo,

TAK SAMO - czy ty wiesz jakie ty bzdury wypisujesz. Jest olbrzymia roznica
miedzy "nie chwailic sie porazkami" a "szczetnie je zatajac". Gdyby ZSRR mialo
pozar na wyrzutni typu Apollo 1 nic by sie w prasie nie ukazalo, zero, cisza.
Caly system komunistyczny polegal na falszowaniu histori, ukrywaniu roznych
zdarzen lub ich przeinaczaniu. Jak ZSRR walilo probnikami Luna w Ksiezyc w
lecie 1969 aby zdarzyc przez USA przywiezc grunt ksiezcowy na Ziemie to
pamietam jak polska Trybuna Ludu pisala jak cos nie wyszlo - bylo to zdanie
typu - wszystkie fazy ladowania wykonano prawidlowo z wyjatkiem ostatniej
fazy. Ani slowy o tym ze sie rozwalila zamiast miekko ladowac tylko ze
ostatnia faza sie nie powiodla, typowa komunistyczna mowa-trawa.

--


Data: 2011-03-20 21:23:17
Autor: Piotrp_de
ZSRR i ich 'otwartosc'
Jak ZSRR walilo probnikami Luna w Ksiezyc w

lecie 1969 aby zdarzyc przez USA przywiezc grunt ksiezcowy na Ziemie to

pamietam jak polska Trybuna Ludu pisala jak cos nie wyszlo - bylo to zdanie

typu - wszystkie fazy ladowania wykonano prawidlowo z wyjatkiem ostatniej

fazy. Ani slowy o tym ze sie rozwalila zamiast miekko ladowac tylko ze

ostatnia faza sie nie powiodla, typowa komunistyczna mowa-trawa.

Sam pamiętam artykuł o wyższości dokonań Sowietów. Argumentowano, że Amerykanie muszą ryzykować ludzkim życiem tylko po to by przywieźć z księżyca próbki gruntu. Technika Amerykańska była na tak niskim poziomie, że nie potrafiono takiego procesu zautomatyzować. Sowieci dla tak błachego zadania nie potrzebowali narażać ludzkiego życia.  I nie był to tekst z Trybuny Ludu (bo tego szmatławca nigdy w ręce nie brałem)
tylko albo z SP albo z Dziennika Bałtyckiego.

Pozdrawiam Piotr

--


Data: 2011-03-20 19:57:44
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick napisał:

Najfajniejsze jest to, kogo do dziś Amerykanie uważają za swojego
piewszego kosmonautę, upps "astronautę" (wiadomo, że oni musieli
stworzyć nazwę bardziej medialną i odwołać się bez sensu do gwiazd,
by przebić Sowietów):-)

No nie, bez przesady proszę. W języku angielskim słowo "cosmos"
wprawdzie istnieje, ale używane jest rzadko i oznacza co innego
niż by mogło się (niektórym) wydawać. To "odwołanie się do gwiazd"
z perspektywy języka jest bardzo sensowne.

--
Jarek

Data: 2011-03-20 21:31:17
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrniocn1o.h9k.jarosfalcon.lasek.waw.pl...

To "odwołanie się do gwiazd" z perspektywy języka jest bardzo sensowne.

Eeee, raczej z perspektywu marketingu. W astronomii i kosmonautyce powinno tworzyć się nazwy od słów pochodzenia greckiego. Ot taka wielowiekowa tradycja, a Amerykanie nie stanowią pępka świata.

Data: 2011-03-20 20:51:29
Autor: porterhouse
ZSRR i ich 'otwartosc'

Eeee, raczej z perspektywu marketingu. W astronomii i kosmonautyce powinno tworzyć się nazwy od słów pochodzenia greckiego. Ot taka wielowiekowa tradycja, a Amerykanie nie stanowią pępka świata.

To nie Amerykanie tylko Anglicy i to od stuleci, zanim USA powstalo. No i
wlasnie trzeba sie trzymac greckich wzorow a w tym jezyku "cosmos"  oznaczal
jedynie "porzadek", lub "uklad uporzadkowany" i tylko tyle. Nastepny twoj
niewypal.

--


Data: 2011-03-20 21:14:48
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
porterhouse napisał:

No i wlasnie trzeba sie trzymac greckich wzorow a w tym jezyku "cosmos"
oznaczal jedynie "porzadek", lub "uklad uporzadkowany" i tylko tyle.

W tym przypadku nie "jedynie" i "tylko tyle", co "aż". Grecki "kosmos",
to bardzo mocne słowo. Wydaje się za mocne do określania paru ziomali
latających w zatęchłej balszanej puszce po okolicach Ziemi.

--
Jarek

Data: 2011-03-20 22:07:21
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "porterhouse" <porterhouse@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości news:im5pch$mcc$1inews.gazeta.pl...

To nie Amerykanie tylko Anglicy i to od stuleci, zanim USA powstalo.

Powiadasz od stuleci? To od kiedy Anglicy wsłali w kosmos pierwszego "astronautę"? To było w czasach Henryka V, czy może później w czasach Elżbiety I?

No iwlasnie trzeba sie trzymac greckich wzorow a w tym jezyku "cosmos" oznaczal
jedynie "porzadek", lub "uklad uporzadkowany" i tylko tyle.

Och dziękuję za truizm, był bardzo potrzebny;-) Czy zatem powinniśmy przerobić łaciński zaimek wskazujący "huius", na inny, bo w naszym języku znaczy co innego, niż w łacinie?

Nastepny twoj niewypal.

Ot saper się znalazł:-)

Data: 2011-03-20 21:23:52
Autor: porterhouse
ZSRR i ich 'otwartosc'

Powiadasz od stuleci? To od kiedy Anglicy wsłali w kosmos pierwszego "astronautę"? To było w czasach Henryka V,

Pialem baranie o zanczeniu slowa comos w jezyku angielskim ktory ma juz
coanjmniej 1000 lat. Nawet nie rozumiesz najprostszych rzeczy.

--


Data: 2011-03-21 20:31:52
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "porterhouse " <porterhouse@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości news:im5r98$qe$1inews.gazeta.pl...

Pialem baranie o zanczeniu slowa comos w jezyku angielskim ktory ma juz
coanjmniej 1000 lat. Nawet nie rozumiesz najprostszych rzeczy.

No to popisałaeś się elokwencją a przy tym mikrą inteligencją, skoro nie zrozumiałeś dowcipu.

Data: 2011-03-21 15:34:48
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick napisał:

To nie Amerykanie tylko Anglicy i to od stuleci, zanim USA powstalo.

Powiadasz od stuleci? To od kiedy Anglicy wsłali w kosmos pierwszego "astronautę"? To było w czasach Henryka V, czy może później w czasach Elżbiety I?

Jerzego V. Słownik podaje rok 1928 jako datę pierwszego użycia słowa
'astronautics'). To jednak później niż proklamacja Stanów Zjednoczonych.
Słowo 'cosmonaut' datowane jest na rok 1955, ze wskazaniem na pochodzenie
od rosyjskiego 'kosmonavt'.

Przypuszczam, że gdyby nie to, że Rosjanie wysłali swojego Gagarina na
orbitę i jakoś go nazwali, to gdyby dzisiaj w angielszczyźnie pojawił
się neologizm 'cosmonaut', to pierwszym skojarzeniem byłby 'gość co ma
odlot po jakichś prochach'.

Jarek

--
Navigare necesse est, vivere non est necesse.

Data: 2011-03-20 21:08:38
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick nieporadnie udając Greka napisał:

To "odwołanie się do gwiazd" z perspektywy języka jest bardzo sensowne.

Eeee, raczej z perspektywu marketingu. W astronomii i kosmonautyce
powinno tworzyć się nazwy od słów pochodzenia greckiego. Ot taka
wielowiekowa tradycja,

Ja to jeszcze nawet trochę z greki pamiętam, a przynajmniej to,
że "astron" + "nautes" -- > "gwiezdny żeglarz". Oba słowa greckie,
więc jest jak być "powinno" i jak uważają Krewni i Znajomi Królika.

a Amerykanie nie stanowią pępka świata.

Pępkiem nie, lecz warto mieć na uwadzę, iż oni nie gęsi, i też swój
język mają. No i trochę w tym swoim języku skromniej pojechali, bo
tych swoich żeglarzy nie połączyli z greckim pojęciem "kosmos".

--
Jarek

Data: 2011-03-21 20:37:51
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrniocr6m.iqi.jarosfalcon.lasek.waw.pl...

Ja to jeszcze nawet trochę z greki pamiętam, a przynajmniej to,
że "astron" + "nautes" -- > "gwiezdny żeglarz". Oba słowa greckie,
więc jest jak być "powinno" i jak uważają Krewni i Znajomi Królika.

Oj, ta greka to baaaaardzo dawno musiała być:-)))

astrum, -i  gwiazda,
nauta, -ae  żeglarz

ALE TO PO ŁACINIE

Pępkiem nie, lecz warto mieć na uwadzę, iż oni nie gęsi, i też swój
język mają.

Język w którym 70% słów ma źródłosłów łaciński, stąd łatwiejszy dla nich astronauta.

No i trochę w tym swoim języku skromniej pojechali, bo
tych swoich żeglarzy nie połączyli z greckim pojęciem "kosmos".

Skromniej? Raczysz żartować? Kosmos 90 000 m nad powerzchnią ziemi się zaczyna. A ile mamy do najbliższej gwiazdy???

Data: 2011-03-21 20:25:36
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick napisał:

Ja to jeszcze nawet trochę z greki pamiętam, a przynajmniej to,
że "astron" + "nautes" -- > "gwiezdny żeglarz". Oba słowa greckie,
więc jest jak być "powinno" i jak uważają Krewni i Znajomi Królika.

Oj, ta greka to baaaaardzo dawno musiała być:-)))

No, bardzo dawna. Teraz Grecy na te takie punkciki na górze mówią "asteras".

astrum, -i  gwiazda,
nauta, -ae  żeglarz

ALE TO PO ŁACINIE

Ależ Króliczku drogi, mnie uczono, że gwiazda po łacinie to "stella"
(w związku z tym trzeba astronomom zabronić gadania o konstelacjach,
bo w króliczej astronomii po grecku jeno można, nigdy zaś po łacinie).
Imperium upadło, łacina stała się językiem martwym, ale wciąż uznaje
'astrum' za słabo przyswojona grecką naleciałość. "Żeglarza" przyswojono
lepiej, ale też nikt mu greckości nie odmawia (bo i nie masz żeglarza
nad Greka).

No i trochę w tym swoim języku skromniej pojechali, bo tych swoich
żeglarzy nie połączyli z greckim pojęciem "kosmos".

Skromniej? Raczysz żartować? Kosmos 90 000 m nad powerzchnią ziemi się zaczyna. A ile mamy do najbliższej gwiazdy???

Grecki (i angielski) kosmos na gwiazdach się nie kończy. A zaczyna się tu.

Jarek

--
-- Wielkie nieba! A gdzież są kambuzele? Gdzie moje murkwie ulubione?
Gdzie pćmy łagodne?!

Data: 2011-03-21 21:44:21
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrniofd20.49g.jarosfalcon.lasek.waw.pl...

No, bardzo dawna. Teraz Grecy na te takie punkciki na górze mówią "asteras".

A Rzymianie mawiali "per aspera ad astra"...

Ależ Króliczku drogi, mnie uczono, że gwiazda po łacinie to "stella"

Nie ściemniaj, że Cię uczono. Mam wrażenie, że Twoja wiedza pochodzi z internetowego słownika Collinsa + Google Tłumacz. Czy w łacinie, tak jak we współczesnych językach nie istniały synonimy? Ot taki cattus i felis to określenie tego samego domowego drapeżnika. Stella pojwiła się bodajże w łacinie średniowiecznej (stąd w niezmienionej formie pozostała we włoskim), nie czytałem żadnego klasycznego tekstu łacińskiego, gdzie pojawiłaby się stella.

Imperium upadło, łacina stała się językiem martwym, ale wciąż uznaje
'astrum' za słabo przyswojona grecką naleciałość. "Żeglarza" przyswojono
lepiej, ale też nikt mu greckości nie odmawia (bo i nie masz żeglarza
nad Greka).

Ale skąd masz te informacje? Znowu internet? Nie mam na podoręziu słownika klasycznej greki (kateharevousy), zresztą jej się nie uczłem w przeciwieństwie do łaciny, by stwierdzić jednoznacznie kierunek migracji słowa.

Data: 2011-03-21 21:22:12
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick napisał:

No, bardzo dawna. Teraz Grecy na te takie punkciki na górze mówią "asteras".

A Rzymianie mawiali "per aspera ad astra"...

My też tak mówimy.

Ależ Króliczku drogi, mnie uczono, że gwiazda po łacinie to "stella"

Nie ściemniaj, że Cię uczono. Mam wrażenie, że Twoja wiedza pochodzi
z internetowego słownika Collinsa + Google Tłumacz. Czy w łacinie,
tak jak we współczesnych językach nie istniały synonimy?

Tak jak choćby "alfabet" i "abecadło". Nie wiem czy i w łacinie mieli
własne słowo podobne do naszego "abecadła", ale chyba nikt przytomny
nie odmawia greckości "alfabetowi".

Stella pojwiła się bodajże w łacinie średniowiecznej (stąd w niezmienionej
formie pozostała we włoskim), nie czytałem żadnego klasycznego tekstu
łacińskiego, gdzie pojawiłaby się stella.

No to greckiego chyba tym bardziej. Królicze pretencje były o to, że
"astronauci" jacyś tacy mało greccy. Oni tak samo greccy w angielszczyźnie,
jak i w łacinie.

Imperium upadło, łacina stała się językiem martwym, ale wciąż uznaje
'astrum' za słabo przyswojona grecką naleciałość. "Żeglarza" przyswojono
lepiej, ale też nikt mu greckości nie odmawia (bo i nie masz żeglarza
nad Greka).

Ale skąd masz te informacje? Znowu internet? Nie mam na podoręziu
słownika klasycznej greki (kateharevousy), zresztą jej się nie uczłem
w przeciwieństwie do łaciny, by stwierdzić jednoznacznie kierunek
migracji słowa.

A co tu się w ogóle zastanawiać? Opowiastki o takich choćby argonautach
są dużo starsze od Homera i wszystkich innych znanych bajarzy, a ci
z kolei żyli zanim zaczęto używać łaciny w jakiejkolwiek znanej dziś
postaci. O różne rzeczy można się spierać, ale nie o to, że to Grecy
przede wszystkim zasiliła słownictwem Rzymian, a nie odwrotnie.

Ale czy my dalej o tym, że "astronomii i kosmonautyce powinno tworzyć
się nazwy od słów pochodzenia greckiego", czy to już podkopywanie
czegoś innego?

Jarek

--
Run, rabbit run
Dig that hole, forget the sun
And when at last the work is done
Don't sit down
It's time to dig another one

Data: 2011-03-21 22:53:55
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrniofgc4.53i.jarosfalcon.lasek.waw.pl...

A co tu się w ogóle zastanawiać?

Po to, żeby nie złapać się w pułapkę rzekomych oczywistości i sterotypów

Opowiastki o takich choćby argonautach
są dużo starsze od Homera i wszystkich innych znanych bajarzy,

No i? Ja po prostu nie jestem pewien, czy akurat astra przeszła do łaciny, czy raczej z łaciny do współczesnej greki

O różne rzeczy można się spierać, ale nie o to, że to Grecy
przede wszystkim zasiliła słownictwem Rzymian, a nie odwrotnie.

Tak było w okresie republikańskim a później stulecia rzymskiego panowania i urzędowa łacina, która była początkowo również językiem imperium biznatyjskiego a Bizantyjczycy mówli o sobie "romaioi", czyli Rzymianie...

Ale czy my dalej o tym, że "astronomii i kosmonautyce powinno tworzyć
się nazwy od słów pochodzenia greckiego", czy to już podkopywanie
czegoś innego?

No właśnie, wciąż nie udowodniłeś, że astra jest pochodzenia greckiego. Na razie mam argumenty, w stylu Benedykta Chmielowskiego "koń jaki jest każdy widzi"

Data: 2011-03-21 22:30:51
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick napisał:

No właśnie, wciąż nie udowodniłeś, że astra jest pochodzenia greckiego.

A to ja miałem coś udowadniać? Tak Grecy mówią, tak mówili drzewiej,
i nie ma żadnych wieści, żeby kiedykolwiek mówili inaczej. Ale oczywiście
coś tam praindoeuropejskieego też w środku siedzi. No to jak ktoś chce,
"żeby było z greki", to jak ma poiwedzieć?

Na razie mam argumenty, w stylu Benedykta Chmielowskiego "koń jaki
jest każdy widzi"

Oraz królikowe okrzyki "ALE TO PO ŁACINIE!".

--
Jarek

Data: 2011-03-22 21:30:10
Autor: Rabbit McCroolick
ZSRR i ich 'otwartosc'

Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrniofkcr.6j2.jarosfalcon.lasek.waw.pl...

A to ja miałem coś udowadniać? Tak Grecy mówią, tak mówili drzewiej,

No właśnie to mi masz udowodnić, że mówili "drzewiej" niż Rzymianie.

i nie ma żadnych wieści, żeby kiedykolwiek mówili inaczej.

Ale kto nie ma wieści? Ty? Jesteś biegły w klasycznej grece? Wybacz, ale nie jesteś dla mnie autorytetem. Ja po prostu pamiętam dyskusję z miesięcznika Astronautyka chyba z 1988 r., gdzie stanęło, że "kosmonauta" jest bardzej poprawnym określeniem na kogoś, kto krąży na wokółzmiemskiej, czy księżycowej orbicie, niż "astronauta". Podawano tam m.in. argument o łacińskim pochodzeniu amerykańskiego określenia. Numery mam gdzieś w zagraconej piwnicy i na razie się nimi nie podeprę w dyskusji.

Data: 2011-03-22 21:00:58
Autor: saturn5
ZSRR i ich 'otwartosc'
Ja po prostu pamiętam dyskusję z miesięcznika Astronautyka chyba z 1988 r., gdzie stanęło, że "kosmonauta" jest bardzej poprawnym określeniem na kogoś, kto krąży na wokółzmiemskiej, czy księżycowej orbicie, niż "astronauta".

No i co z tego? Co ma piernik do wiatraka? Jaka ma kompetencje taki
miesiecznik w sprawach jezyka angielskiego?. Wystarczy sobie zobaczyc jakiej
uzywaja terminologi w wielu nie-slowianskich jezykach i duzo z 'cosmonaut' tam
nie zobaczysz.

--


Data: 2011-03-22 23:16:20
Autor: J.F.
ZSRR i ich 'otwartosc'
On Tue, 22 Mar 2011 21:00:58 +0000 (UTC),  saturn5  wrote:
Ja po prostu pamiętam dyskusję z miesięcznika Astronautyka chyba z 1988 r., gdzie stanęło, że "kosmonauta" jest bardzej poprawnym określeniem na kogoś, kto krąży na wokółzmiemskiej, czy księżycowej orbicie, niż "astronauta".

No i co z tego? Co ma piernik do wiatraka? Jaka ma kompetencje taki
miesiecznik w sprawach jezyka angielskiego?. Wystarczy sobie zobaczyc jakiej
uzywaja terminologi w wielu nie-slowianskich jezykach i duzo z 'cosmonaut' tam
nie zobaczysz.

google: cosmonaut 7mln, astronaut 18 mln.

Az tak kompletnie nieznany ten termin nie jest.

J.

Data: 2011-03-22 23:24:46
Autor: saturn5
ZSRR i ich 'otwartosc'

Az tak kompletnie nieznany ten termin nie jest.

A kto tu mowi ze nieznany???
Przeciez nawet sama prasa amerykanska uzywa zwykle termin cosmonaut w
odniesieniu do Rosjan i astronaut w odniesieniu do wszystkich innych.

--


Data: 2011-03-23 01:33:55
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
saturn5 napisał:

Az tak kompletnie nieznany ten termin nie jest.

A kto tu mowi ze nieznany???
Przeciez nawet sama prasa amerykanska uzywa zwykle termin cosmonaut w
odniesieniu do Rosjan i astronaut w odniesieniu do wszystkich innych.

"Szpion eto ich, razwiedczik -- eto nasz". To jeszcze pozostało z zimnej
wojny. Ale teraz już kosmonautę od astonauty rozróżnić równie trudno,
co futbolistę od piłkarza (nożnego -- muszę dodać, bo znów się jakiś
przyczepi). Jasne, że w polskim czy rosyjskim "kosmonauta" jest słowem
bardziej naturalnym od "astronauty". A w angielskim -- odwrotnie. I nic
z tego nie wynika -- ale jak ktoś chce snuć teorie na temat spisków
mediów, to będzie je snuć. Fajniej się takich czyta od ich kolegów od
sztucznej mgły.

--
Jarek

Data: 2011-03-23 10:09:10
Autor: Michal Jankowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
"saturn5 " <saturn5@gazeta.SKASUJ-TO.pl> writes:

Przeciez nawet sama prasa amerykanska uzywa zwykle termin cosmonaut w
odniesieniu do Rosjan i astronaut w odniesieniu do wszystkich innych.

Nie, trochę inaczej. Uzus amerykański jest raczej następujący:

1. Amerykanin jest 'astronaut' zawsze.
2. Rosjanin jest 'cosmonaut' zawsze.
3. Inny (Anglik, Francuz, etc) jest 'astronaut' jeśli bierze udział w
locie amerykańskim i 'cosmonaut' jeśli w rosyjskim.

  MJ

Data: 2011-03-23 11:41:33
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Pan Michal Jankowski napisał:

Przeciez nawet sama prasa amerykanska uzywa zwykle termin cosmonaut w
odniesieniu do Rosjan i astronaut w odniesieniu do wszystkich innych.

Nie, trochę inaczej. Uzus amerykański jest raczej następujący:

1. Amerykanin jest 'astronaut' zawsze.
2. Rosjanin jest 'cosmonaut' zawsze.
3. Inny (Anglik, Francuz, etc) jest 'astronaut' jeśli bierze udział w
locie amerykańskim i 'cosmonaut' jeśli w rosyjskim.

A jak go zabrali na orbitę (Anglika, Francuza, etc) Sojuzem, a wrócił
wahadłowcem? Śmieszy mnie wymyślanie co i rusz nowych określeń -- na
przykład jak leci Chińczyk swoim wehikułem, to jest "taikonauta".

Jarek

--
Zadrżał kosmonauta Borys,
choć był we fufajce:
-- Smotri, Johny, eti stwory
sowsiem kak Kitajce!

Data: 2011-03-23 01:21:25
Autor: Jarosław Sokołowski
ZSRR i ich 'otwartosc'
Rabbit McCroolick odrzuciwszy wszelkie autrytety napisał co pamięta:

Ja po prostu pamiętam dyskusję z miesięcznika Astronautyka chyba
z 1988 r., gdzie stanęło, że "kosmonauta" jest bardzej poprawnym
określeniem na kogoś, kto krąży na wokółzmiemskiej, czy księżycowej
orbicie, niż "astronauta".

A co to jest "astronautyka"? Może powninni zmienić nazwę miesięcznika na
jakąś bardziej poprawną -- bo ja wiem -- "Kosmonautyka", albo jakoś tak.

--
Jarek

Data: 2011-03-21 21:22:18
Autor: Shrek
ZSRR i ich 'otwartosc'
W dniu 2011-03-21 20:37, Rabbit McCroolick pisze:

Skromniej? Raczysz żartować? Kosmos 90 000 m nad powerzchnią ziemi się
zaczyna. A ile mamy do najbliższej gwiazdy???

1 AU. W sumie nie daleko - niecałe 9 minut świetlnych:P

Shrek.

Data: 2011-03-20 21:13:18
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce
> Wiedziałem, że na ten argument długo nie będę musiał czekać. Tylko, że

> jest

> taka mała, niewielka ale zasadnicza różnica. Von Braun i reszta Niemców

> była w

> USA dobrowolnie



Oczywiście, że dobrowolnie, w innym przypadku jako członkowie SS mieli by

poważne problemy w Europie...

No chyba o Iewropie mówisz. Bo wielu wysokich SS-mannów (niestety) piastowało wysokie państwowe funkcje w RFN i włos im z głowy za samą przynależność do SS nie spadł. Tak więc ten argument jest wymysłem amerykanofoba. ;-)
> i zarabiała tam grube pieniądze gdy Sowieci w najlepszym

> przypadku dawali na spakowanie 30 minut, wywozili w bydlęcych wagonach i

> trzymali tych specjalistów w warunkach praktycznie obozowych...



A swoich traktowali jakoś inaczej w CKB-29? Niemców jednak dość szybko

zwolniono i pracowali w NRD dla socjalistycznej ojczyzny bez przymusu.

No trochę inaczej. Zaden z Niemców nie zajmował tam stanowiska kierowniczego. Ale tu masz w pewnym sensie rację. To był "obóz" socjalistyczny i wszyscy w tamtym czasie byli jego więźniami. Jako, że "tamci" Niemcy do siłą narzuconej pracy się nie garnęli, po przejęciu ich dotychczasowej wiedzy i doświadczenia można było ich się pozbyć wysyłając do DDR-u. Myślisz że u Sowietów von Braun by się tak jak u amerykańców starał?

> To sobie sam poczytaj. Największe różnice wynikły na skutek przedwczesnej

> wpadki siatki szpiegowskiej co spowodowało opóźnienie i niedopracowanie

> sowieckiej konstrukcji. Na ten temat był także znakomity film na

> Discovery.



O! Dziękuję za dyskusję - film na Discovery:-)))

Mówiący o znanych z gazet zachodnich i wtedy jeszcze z RWE faktach. Ale fakt, żyli tacy w PRL-u, którzy czytali Trybunę Ludu jako jedyne źródło informacji ze świata. Teraz argumentują na Twoim poziomie.  
> W swoim czasie była to jedna z największych afer szpiegowskich na świecie.



Była, sam zresztą pamiętam jej echa. Co z tego, jeśli Tu-144 miał inną

koncepcję areodynamiczną (podwójna delta i początkowo z przednimi

destabilizatorami) niż Concorde (skrzydła ostrołukowe), nie mówiąc już o

silnikach. Concorde miał silniki cywilne, specjalnie opracowane dla tej

konstrukcji w przeciwieństwie do Tu-144, co przesądziło o klęsce tego

drugiego.

Ta "koncepcja aerodynamiczna" wynikła z tego, że nagle i nieoczekiwanie urwał się dopływ informacji od siatki szpiegowskiej. Jednego z sowieckich "dyplomatów" wydalono z Fracji po tym jak w nocy został przyłapany podczas zdrapywania z pasa startowego śladów gumy pozostawionej przez koła testowanego Concorda. Sowieci nie mogli sobie nawet poradzić z doborem właściwej mieszanki gumy na opon do TU144.
> Nikt nie neguje wyścigu i chęci bycia tym pierwszym. Tyle, że o wypadku

> śmiertelnym u Amerykanów wiedział odrazu cały świat, a u sowietów było

> wszystko okryte ścisłą tajmenicą.



Tia, tak jakbyśmy dopiero po 1989 r. dowiedzieli się o śmierci Komarowa...

No super. Piszesz akurat o wyjątku potwierdzającym regułę. Eeeech...

Pozdrawiam Piotr --


Data: 2011-03-20 21:44:25
Autor: Rabbit McCroolick
uprawnienia na wahadłowce

Użytkownik "Piotrp_de" <piotrp_deWYTNIJTO@onet.eu> napisał w wiadomości news:178f.0000031f.4d865fdenewsgate.onet.pl...

No chyba o Iewropie mówisz. Bo wielu wysokich SS-mannów (niestety) piastowało
wysokie państwowe funkcje w RFN i włos im z głowy za samą przynależność do SS
nie spadł. Tak więc ten argument jest wymysłem amerykanofoba. ;-)

Była to przynależność utajniona, gdy wychodziła na jaw, kończyła się kariera. Tacy ludzie jak von Braun, bardzo znany, za wykorzystywanie niewolniczej siły roboczej na pewno nie miały łatwego życia. Kto wie, czy gdyby nie znalazł się pod parasolem USA nie zasiadłby na ławie oskarżonych obok Eichmanna?

 Myślisz że u Sowietów von Braun by się tak jak u amerykańców starał?

Ale  niemieccy inżynierowie, których wyłapano po wojnie i wywieziono do USA wcale nie mieli łatwego życia. Sytuacja zmieniła się, gdy Amerykanie zobaczyli, jak wielkie postępy w technice rakietowej poczynili Sowieci. Wtedy to dopiero von Braun stał się osobą medialną i wpływową.

Mówiący o znanych z gazet zachodnich i

Mamy dziś wolność i co? Ufasz każdej medialnej sensacji?

wtedy jeszcze z RWE faktach.

Wybacz, ale RWE jakby nie było, miała do zrealizowania określony cel. Na pewno nie było nim dążenie do prawdy obiektywnej.

Ta "koncepcja aerodynamiczna" wynikła z tego, że nagle i nieoczekiwanie urwał
się dopływ informacji od siatki szpiegowskiej.

Długo tak możesz? Kiedy w końcu zaczniesz od sprawy podstawowej i popatrzysz na rysunki obu konstrukcji?

Jednego z sowieckich "dyplomatów" wydalono z Fracji po tym jak w nocy został przyłapany
podczas zdrapywania z pasa startowego śladów gumy pozostawionej przez koła
testowanego Concorda. Sowieci nie mogli sobie nawet poradzić z doborem
właściwej mieszanki gumy na opon do TU144.

A czym dziś zajmują się szpiedzy przemysłowi? Zmieniło się coś? A akurat Francja to ma spore doświadczenie w tej dziedzinie, kilka skandali z ich udzałem na Le Bourget sprawiło, że Amerykanie wystawiali tam znacznie skromniejszą ekspozycję...

No super. Piszesz akurat o wyjątku potwierdzającym regułę. Eeeech...

Wyjątek??? Pamiętasz pierwszą wojnę w Zatoce i informację, że niby zginęło tylko 23 żołnierzy? Albo te informacje o niewielkiej celności Scoutów i wysokiej efektywności Patriotów, co niekoniecznie po latach okazało się prawdą...

Data: 2011-03-20 22:37:55
Autor: Piotrp_de
uprawnienia na wahadłowce
Była to przynależność utajniona, gdy wychodziła na jaw, kończyła się

kariera.

No to Twoje informacje nie pokrywają się i tu z moimi. I to zupełnie. A tematy te są w Niemieckiej TV często i dogłębnie wałkowane. Samo (i to w przypadku Brauna bierne) członkowstwo w SS (niestety) nie rezultowało w RFN żadnymi konsekwencjami.
Tacy ludzie jak von Braun, bardzo znany, za wykorzystywanie

niewolniczej siły roboczej na pewno nie miały łatwego życia. Kto wie, czy

gdyby nie znalazł się pod parasolem USA nie zasiadłby na ławie oskarżonych

obok Eichmanna?

Może i masz rację. W każdym razie należało by mu się...
Wybacz, ale RWE jakby nie było, miała do zrealizowania określony cel. Na

pewno nie było nim dążenie do prawdy obiektywnej.

Ale była wtedy jednym z niewielu źródeł niezależnych informacji...
Długo tak możesz? Kiedy w końcu zaczniesz od sprawy podstawowej i popatrzysz

na rysunki obu konstrukcji?

Rysunki pokazują końcowy wynik a nie założenia. Pozatym w swojej naiwności sądzisz, że jak już szpiegostwo, to musi być toczka w toczkę? Szpiegostwo dotyczyło w głównej mierze technologii i kilku kluczowych rozwiązań technicznych. Nie darmo nazywano na zachodzie ten samolot "Concordskij".
A czym dziś zajmują się szpiedzy przemysłowi? Zmieniło się coś? A akurat

Francja to ma spore doświadczenie w tej dziedzinie, kilka skandali z ich

udzałem na Le Bourget sprawiło, że Amerykanie wystawiali tam znacznie

skromniejszą ekspozycję...

A co ma piernik do wiatraka? Od posiadacza bardziej zaawansowanej technologii każdy próbuje swoje odpatrzeć. I dyskutujemy nie o usprawiedliwianiu takich faktów "bo jak tamten to robi to i ja mam prawo" tylko o faktach tego konkretnego przypadku. I tu napewno konstruktorzy Concorda nie kopiowali Sowieckich rozwiązań. Bo właśnie stan ich technologii był już wtedy na mizernym poziomie. Zresztą to nie był jedyny Zachodni nieudolnie przez nich zmałpowany samolot. 
> No super. Piszesz akurat o wyjątku potwierdzającym regułę. Eeeech...



Wyjątek??? Pamiętasz pierwszą wojnę w Zatoce i informację, że niby zginęło

tylko 23 żołnierzy? Albo te informacje o niewielkiej celności Scoutów i

wysokiej efektywności Patriotów, co niekoniecznie po latach okazało się

prawdą...

A tam Amerykanie też wystrzeliwali promy kosmiczne?

Pozdrawiam Piotr



--


Data: 2011-03-21 06:44:16
Autor: Mikolaj Machowski
uprawnienia na wahadłowce
Piotrp_de napisał:
Jako, że "tamci" Niemcy do siłą narzuconej pracy się nie garnęli, po przejęciu ich dotychczasowej wiedzy i doświadczenia można było ich się pozbyć wysyłając do DDR-u. Myślisz że u Sowietów von Braun by się tak jak u amerykańców starał?

Tak. Co prawda z innych powodów, ale by się starał tak samo a może
i mocniej :>

m.

Data: 2011-03-21 06:53:50
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce
Tak. Co prawda z innych powodów, ale by się starał tak samo a może
i mocniej

Rozumiem dowcip ale ktokolwiek ogladal film o nim to wie ze facet mial ogromna
pogarde do ZSRR a Stalina w szczegolnosci. Robil co mogl aby sie dostac do
niewoli amerykanskiej. Tylko mozna by spekulowac co by bylo gdyby nie uniknal
dostania sie w rece sowieckie.

--


Data: 2011-03-21 15:35:47
Autor: Jarosław Sokołowski
uprawnienia na wahadłowce
saturn5 napisał:

Tak. Co prawda z innych powodów, ale by się starał tak samo a może
i mocniej

Rozumiem dowcip ale ktokolwiek ogladal film o nim to wie ze facet mial
ogromna pogarde do ZSRR a Stalina w szczegolnosci. Robil co mogl aby
sie dostac do niewoli amerykanskiej. Tylko mozna by spekulowac co by
bylo gdyby nie uniknal dostania sie w rece sowieckie.

No to może był leniwy i nie chciał się mocniej starać?

--
Jarek

Data: 2011-03-19 07:49:11
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce
Dopiero od którejś tam misji w wahadłowcach instalowano moduły umożliwiające sterowanie jednostką przez kontolę naziemną. Wtedy cały lot mógł być zrealizowany bez udziału załogi.

Niestety ale to nieprawda. Jakkolwiek NASA nosila sie z zamiarami aby kiedys
dac STS mozliwosc automatycznego ladowania - cos w rodzaju lotniczego
automatycznego ladowania - (ale NIGDY nie bylo nawet mowy o sterowaniu z
Ziemi) to cel nigdy nie zostal osiagniety - system nie byl nigdy w pelni
gotowy i przetestowany. Troche wiecej dlaczego tak sie stalo i jakie za tym
staly powody dosc dobrze opisuje ten wywiad jaki Robert Crippen (ktory przez
dlugie lata byl szefem szkolenia do STS i bral udzial w pierwszym locie)
udzielil dla NY Timesa.

http://query.nytimes.co/gst/fullpage.html?res=9D0CE2DE163EF935A25757C0A967958260

--


Data: 2011-03-19 08:12:44
Autor: saturn5
uprawnienia na wahadłowce
Czy trzeba mieć jakiś odpowiednik CPL? ATPL?

Raczej nic z tych rzeczy. Wojsko nie daje takich stopni.

Za to wystarczy byc .. pilotem doswiadczalnym z olbrzymim dorobkiem.
Jak John Young byl pierwszym pilotem Wahadlowca to mial za soba szkole pilotow
doswiadczalnych plus dluga liste projektow w marynarce wojennej (Navy) no i
oczywiscie mial tez za soba kariere astronauty w programie Gemini i Apollo z
ladowaniem na Ksiezycu. Praktycznie wszyscy piloci wahadlowca wywodzili sie z
wojska.


--


uprawnienia na wahadłowce

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona