Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   używanego elektryka

używanego elektryka

Data: 2017-12-29 04:19:01
Autor: garus.krzysztof
używanego elektryka
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka? Bo nigdy nie miałem ani nikt ze znajomych nie miał.
Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

/Krzysiek

Data: 2017-12-29 14:12:02
Autor: PiteR
używanego elektryka
na  ** p.m.s **  garus.krzysztof pisze tak:

Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana
zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu
jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego
elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

Multimetr wozić i lawetę zakupić na przyczepce ;)

Muszę cię pocieszyć, że może one się nie psują bo nie widzę
mechaników AA przy elektrycznych za to przy tradycyjnych non stop.

--
Piter

http://piterpro.private.pl/xnews/

Data: 2017-12-29 16:41:01
Autor: RadoslawF
używanego elektryka
W dniu 2017-12-29 o 13:19, garus.krzysztof@gmail.com pisze:

Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka? Bo nigdy nie miałem ani nikt ze znajomych nie miał.

Ze jak masz zasięg nowego dwieście kilometrów to kilkuletni może mieć
już tylko 150 czy 120km. Jak do tego włączysz klimatyzację lub
ogrzewanie to spadnie jeszcze, jak masz pecha to o połowę.
Przejedziesz całą trasę bez gniazdka?

Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

Wedle opinii posiadaczy hybryd jak dupnie to jeden mechanik w kraju.
A jak skomplikowane to i tak wiozą do Niemiec.

Nie żebym odradzał zakup ale przemyśl czy te przejazdy bus pasem i
darmowe parkingi zrekompensują twoje koszty.

Mają przez ileś lat wprowadzić elektryki do flot państwowych
urzędów. Poczekajmy i zobaczmy czy będą tym jeździli ministrowie,
wojewodowie i burmistrze czy wepchną to strażom miejskim.


Pozdrawiam

Data: 2017-12-29 16:48:39
Autor: ToMasz
używanego elektryka
W dniu 29.12.2017 o 13:19, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
zły pomysł. zły pomysł mówić nam ile chcesz wydać, bo to oznacza że nie wiadomo jak Ci pomóc. jako drugie auto polecam diesla bez dwumasy albo coś na gaz za 10 tyś i drugie 10 tyś na remont. pojeździsz dooooobre paaaaarę lat, tanio, każdy mechanior będzie umial naprawić, a ewentualna laweta na rok kosztuje 57zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.
jak by co, to możesz wozić w bagażniku agregacik prądotwórczy. ale tak jak napisali koledzy wcześniej, radio, światła, klima i ogrzewanie - skracają mocno zasięg.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka?
Ty nam powiesz.

Powodzenia
ToMasz

Data: 2017-12-30 09:30:33
Autor: Marcin N
używanego elektryka
W dniu 2017-12-29 o 16:48, ToMasz pisze:
jak by co, to możesz wozić w bagażniku agregacik prądotwórczy. ale tak jak napisali koledzy wcześniej, radio, światła, klima i ogrzewanie - skracają mocno zasięg.

Radio?
Trochę się zapędziłeś...

--
MN

Data: 2017-12-30 14:59:56
Autor: ToMasz
używanego elektryka
W dniu 30.12.2017 o 09:30, Marcin N pisze:
W dniu 2017-12-29 o 16:48, ToMasz pisze:
jak by co, to możesz wozić w bagażniku agregacik prądotwórczy. ale tak jak napisali koledzy wcześniej, radio, światła, klima i ogrzewanie - skracają mocno zasięg.

Radio?
Trochę się zapędziłeś...

ze wzmacniaczem ma sie rozumieć :)

z jednej strony, silnik takiego auta ma dziesiątki kilowatów, z drugiej, o ile pamiętam przyjmuje się że do spokojnej jazdy przelotowej potrzeba ciągłej mocy 10kw. nie wiem ile pobiera klima. ogrzewanie zaczyna być odczuwalne przy mocy 500w. a grzeje przy 2kw. światła można by dać diodowe - więc wszystkie razem zadowolą się 100watami. co jeszcze? silnik wycieraczek - 100w spokojnie. wentylacja kabiny - tak samo 100W. dziwnie się będzie jeździć, gdy zasięg bedzie uzależniony od opadów deszczu, pory roku...
ToMasz

Data: 2017-12-30 18:18:49
Autor: Mateusz Bogusz
używanego elektryka
co jeszcze? silnik wycieraczek - 100w spokojnie. wentylacja kabiny - tak samo 100W. dziwnie się będzie jeździć, gdy zasięg bedzie uzależniony od opadów deszczu, pory roku...

No bo teraz, światła, radio, klima, wycieraczki nie mają wpływu na spalanie :-)

--
Pozdrawiam,
Mateusz Bogusz

Data: 2017-12-30 18:23:35
Autor: RadoslawF
używanego elektryka
W dniu 2017-12-30 o 18:18, Mateusz Bogusz pisze:

co jeszcze? silnik wycieraczek - 100w spokojnie. wentylacja kabiny - tak samo 100W. dziwnie się będzie jeździć, gdy zasięg bedzie uzależniony od opadów deszczu, pory roku...

No bo teraz, światła, radio, klima, wycieraczki nie mają wpływu na spalanie :-)

Odczuwalnego zmniejszeniem zasięgu nie mają.
A "tankowanie" trwa minuty a nie godziny.


Pozdrawiam

Data: 2017-12-30 22:45:43
Autor: Marcin N
używanego elektryka
W dniu 2017-12-30 o 14:59, ToMasz pisze:
Radio?
Trochę się zapędziłeś...

ze wzmacniaczem ma sie rozumieć :)

Nie ma się rozumieć.
Moc akustyczna silnika dużego samolotu w odległości 25m to około 50W.
Oczywiście sprawność głośników to około 5% więc, żeby uzyskać taki potworny hałas potrzeba by 1 kW, ale to spowodowałoby trwałe uszkodzenie słuchu.

Realne moce prądu w audio to są dziesiątki watów. Kompletnie bez wpływu na zasięg pojazdu.

--
MN

Data: 2018-01-04 17:22:43
Autor: Irokez
używanego elektryka
W dniu 2017-12-29 o 16:48, ToMasz pisze:
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.
jak by co, to możesz wozić w bagażniku agregacik prądotwórczy. ale tak jak napisali koledzy wcześniej, radio, światła, klima i ogrzewanie - skracają mocno zasięg.

A nie można założyć alternator? będzie ładował wtedy akumulatory podczas jazdy


;)

--
Irokez

Data: 2018-01-05 10:07:14
Autor: J.F.
używanego elektryka
Użytkownik "Irokez"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5a4e54cb$0$661$65785112@news.neostrada.pl...
W dniu 2017-12-29 o 16:48, ToMasz pisze:
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.
jak by co, to możesz wozić w bagażniku agregacik prądotwórczy. ale tak jak napisali koledzy wcześniej, radio, światła, klima i ogrzewanie - skracają mocno zasięg.

A nie można założyć alternator? będzie ładował wtedy akumulatory podczas jazdy
;)

I taka linke z magnesem - podczepic sie pod tira i przejsc na tryb ladowania :-)

J.

Data: 2018-01-05 01:11:49
Autor: Lisciasty
używanego elektryka
W dniu piątek, 5 stycznia 2018 10:07:17 UTC+1 użytkownik J.F. napisał:
I taka linke z magnesem - podczepic sie pod tira i przejsc na tryb ladowania :-)

Nawet nie trzeba linki, wystarczy schować się w cień aerodynamiczny.
Kiedyś za studenta wyjazd w Bieszczady, żeby oszczędzić jechaliśmy
golfem trzymając się tira, spalanie wyszło na poziomie 2,5 L/100km :P

L.

Data: 2017-12-30 19:57:43
Autor: Myjk
używanego elektryka
Fri, 29 Dec 2017 04:19:01 -0800 (PST), garus.krzysztof@gmail.com
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł. Jako
drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc
te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować
mam gdzie.

Fajnie, tez się zastanawiam nad takim rozwiazaniem. tzn. konkretnie chcę
swoje auto "długodystansowe" zamienić na elektryczną popierdółkę. Z mobile
tak wypłynęło z Leafa do 50k.

https://www.mobile.de/pl/samochod/nissan-leaf/vhc:car,ms1:18700_53_,prn:7000,prx:12000

Brzydkie to jednak jak śmierć. :P Chyba poczekam aż się nowy model
zestarzeje. Z kolei Bolta i Ampery-e nie sprzedają...

Tesle poza zasięgiem, najtańsza, 150 tys. i jaki nalot...
https://www.mobile.de/pl/Samochod/Tesla-Model-S-85-KWH-mit-TECH-Paket-INKL-MWST/vhc:car,ms1:135_3_,prx:40000/pg:vipcar/253830657.html

Jak to serwisować?

HGW jak to robić w naszym zaścianku. :P

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-01 12:28:49
Autor: kokosz1981
używanego elektryka
W dniu 29.12.2017 o 13:19, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka? Bo nigdy nie miałem ani nikt ze znajomych nie miał.
Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

/Krzysiek


Odczucia użytkownika:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=3289001&highlight=

" Dzisiaj np auto zrobiło 85 km i bateria wskazywała 26%"

Generalnie droga zabawka - niby jazda prawie darmo ale po podliczeniu wszystkiego szkoda sensu i lepiej, jak koledzy pisali, kupić coś za 20kzł

Data: 2018-01-01 19:55:40
Autor: Myjk
używanego elektryka
Mon, 1 Jan 2018 12:28:49 +0100, kokosz1981
" Dzisiaj np auto zrobiło 85 km i bateria wskazywała 26%"

A dalej:

"Jak oceniam zakup tej zabaweczki na baterię? Zakup jak najbardziej trafiony. Głównym użytkownikiem jest żona
dojeżdżająca do pracy 45 km tam i z powrotem. Jest zachwycona. Autko ciche,
zrywne, proste w obsłudze. Automatyczne światła, wycieraczki i kamera
cofania dopełniają komfortu. Poza tym auto jest używane poza pracą na krótkie dojazdy do sklepów,
siłownie, itp itd."

I najwazniejsze:

"Jak do tej pory *tylko* *raz* musiałem zrezygnować z elektryka i wsiąść w
scenika bo zasięg był na granicy, a nie chciałem ryzykować postoju w
lesie."

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-01 19:57:24
Autor: Myjk
używanego elektryka
Mon, 1 Jan 2018 12:28:49 +0100, kokosz1981
Odczucia użytkownika:

I jeszcze w temacie info dla autora:

"Sprawdzałem na innych forach co się psuje i raczej nic nie mogłem znaleźć.
Nawet hamulców się nie wymienia, podobno zastosowane tam, ceramiczne klocki
się nie zużywają, bo samochód jak najdłużej się da, zwalnia silnikiem
odzyskując energię i klocki dociekane są do tarcz tylko podczas
zatrzymywania na bardzo małej szybkości. ASR i ESP też działają jak trzeba. "

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-03 08:24:01
Autor: T.
używanego elektryka
W dniu 2018-01-01 o 12:28, kokosz1981 pisze:
W dniu 29.12.2017 o 13:19, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka? Bo nigdy nie miałem ani nikt ze znajomych nie miał.
Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

/Krzysiek


Odczucia użytkownika:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=3289001&highlight=

" Dzisiaj np auto zrobiło 85 km i bateria wskazywała 26%"

Generalnie droga zabawka - niby jazda prawie darmo ale po podliczeniu wszystkiego szkoda sensu i lepiej, jak koledzy pisali, kupić coś za 20kzł

Fajny opis, ale mam jedną uwagę - Dacia Duster występuje w wersji z automatem :-)
T.

Data: 2018-01-02 12:31:22
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2017-12-29 o 13:19, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
Pomysł jest żeby sobie sprawić używanego elektryka, tak do 50tys zł.
Jako drugie auto w rodzinie, do dojazdów do pracy. 80km w obie strony, więc te ~150km (dla nowych baterii) wydaje się odpowiednim zapasem. Ładować mam gdzie.

Czego należy się spodziewać będąc posiadaczem takiego cudaka? Bo nigdy nie miałem ani nikt ze znajomych nie miał.
Jak to serwisować? W spalinowcu proste naprawy (typu wymiana zawieszenia czy uszczelki pod głowicą) to sobie sam robiłem. A tu jak napęd stanie nie wiem - do ASO się udać, albo do kumatego elektronika od przetwornic z uprawnieniami SEP? ;)

/Krzysiek


No, w elektryku za bardzo nie ma się co popsuć. Poza napędem można z nim postępować jak z normalnym autem. Np samemu wymienić amortyzatory.

Zasadnicze pytanie to korzyści przemawiające za takim zakupem. Jeżeli chodziło by o oryginalność, to jak najbardziej za, ale jeżeli o ekonomię, to już omijać szerokim łukiem. Poza tym porządnie auto przetestuj pod kątem swoich preferencji jazdy. Mi np jazda elektrycznym Nissanem zupełnie nie leży.. Być może problem leży w przyzwyczajeniu, trzeba by trochę dłużej pojeździć i przywyknąć do tej jego inności.

Data: 2018-01-02 04:24:45
Autor: garus.krzysztof
używanego elektryka
W dniu wtorek, 2 stycznia 2018 12:31:20 UTC+1 użytkownik Trybun napisał:
No, w elektryku za bardzo nie ma się co popsuć. Poza napędem można z nim postępować jak z normalnym autem. Np samemu wymienić amortyzatory.

Zasadnicze pytanie to korzyści przemawiające za takim zakupem. Jeżeli chodziło by o oryginalność, to jak najbardziej za, ale jeżeli o ekonomię, to już omijać szerokim łukiem.

Dlaczego właśnie taki?
 - bo życie za krótkie żeby jeździć nudnymi autami ;)
 - bo cisza w aucie
 - bo brak wajhowania
 - urocza prostota konstrukcji
 - rozwiązanie jakby specjalnie dla mnie, większość przebiegu robię jeżdżąc do pracy, zasięgu powinno starczyć, mam gdzie ładować
Wspomniane tu buspasy i inne ulgi traktuję jako tymczasowy "kop na rozpęd", a mnie by się średnio przydało.

Oglądałem dopiero co Renault Fluence ZE - kurcze, gdyby była pewność że przez lata nie będzie mi brakowało zasięgu to bym się pewno zdecydował.

Sprzedawca ciekawie opisał życie kierowcy elektroautka - poszukiwacza prądu, jak gdyby ten miał się wcielić w rolę Berty Benz, szukającej apteki z benzyną ;)

Chyba jednak poczekam na większy zapas zasięgu w rozsądnej cenie.

Data: 2018-01-03 08:28:03
Autor: T.
używanego elektryka
W dniu 2018-01-02 o 13:24, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
W dniu wtorek, 2 stycznia 2018 12:31:20 UTC+1 użytkownik Trybun napisał:
No, w elektryku za bardzo nie ma się co popsuć. Poza napędem można z nim
postępować jak z normalnym autem. Np samemu wymienić amortyzatory.

Zasadnicze pytanie to korzyści przemawiające za takim zakupem. Jeżeli
chodziło by o oryginalność, to jak najbardziej za, ale jeżeli o
ekonomię, to już omijać szerokim łukiem.

Dlaczego właśnie taki?
  - bo życie za krótkie żeby jeździć nudnymi autami ;)
  - bo cisza w aucie
  - bo brak wajhowania
  - urocza prostota konstrukcji
  - rozwiązanie jakby specjalnie dla mnie, większość przebiegu robię jeżdżąc do pracy, zasięgu powinno starczyć, mam gdzie ładować
Wspomniane tu buspasy i inne ulgi traktuję jako tymczasowy "kop na rozpęd", a mnie by się średnio przydało.

Oglądałem dopiero co Renault Fluence ZE - kurcze, gdyby była pewność że przez lata nie będzie mi brakowało zasięgu to bym się pewno zdecydował.

Sprzedawca ciekawie opisał życie kierowcy elektroautka - poszukiwacza prądu, jak gdyby ten miał się wcielić w rolę Berty Benz, szukającej apteki z benzyną ;)

Chyba jednak poczekam na większy zapas zasięgu w rozsądnej cenie.


A jak wygląda kwestia palności takich aut?
Z tego co wiem, to baterie Li-Jon póki co mają elektrolit płynny (dopiero trwają prace nad suchymi), a po rozszczelnieniu - jak to lit - w zetknięciu z powietrzem same podtrzymują ogień. Ugasić tego nie ma czym - woda też podsyca płomień, trzeba mieć specjalne środki gaśnicze. O ile dobrze pamiętam był przypadek tesli, która spłonęła doszczętnie, że nawet klamek nie uratowali.
Ktoś coś wie konkretnego na ten temat?
T.

Data: 2018-01-03 10:26:46
Autor: J.F.
używanego elektryka
Użytkownik "T."  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5a4c8606$0$15208$65785112@news.neostrada.pl...
A jak wygląda kwestia palności takich aut?
Z tego co wiem, to baterie Li-Jon póki co mają elektrolit płynny (dopiero trwają prace nad suchymi), a po rozszczelnieniu - jak to lit - w zetknięciu z powietrzem same podtrzymują ogień. Ugasić tego nie ma czym - woda też podsyca płomień, trzeba mieć specjalne środki gaśnicze. O ile dobrze pamiętam był przypadek tesli, która spłonęła doszczętnie, że nawet klamek nie uratowali.
Ktoś coś wie konkretnego na ten temat?

Benzyna tez pali sie dobrze i woda nie zawsze ugasisz :-(

Gasnica proszkowa powinna lit przytłumic.

J.

Data: 2018-01-03 10:17:23
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-02 o 13:24, garus.krzysztof@gmail.com pisze:
W dniu wtorek, 2 stycznia 2018 12:31:20 UTC+1 użytkownik Trybun napisał:
No, w elektryku za bardzo nie ma się co popsuć. Poza napędem można z nim
postępować jak z normalnym autem. Np samemu wymienić amortyzatory.

Zasadnicze pytanie to korzyści przemawiające za takim zakupem. Jeżeli
chodziło by o oryginalność, to jak najbardziej za, ale jeżeli o
ekonomię, to już omijać szerokim łukiem.
Dlaczego właśnie taki?
  - bo życie za krótkie żeby jeździć nudnymi autami ;)
  - bo cisza w aucie
  - bo brak wajhowania
  - urocza prostota konstrukcji
  - rozwiązanie jakby specjalnie dla mnie, większość przebiegu robię jeżdżąc do pracy, zasięgu powinno starczyć, mam gdzie ładować
Wspomniane tu buspasy i inne ulgi traktuję jako tymczasowy "kop na rozpęd", a mnie by się średnio przydało.

Oglądałem dopiero co Renault Fluence ZE - kurcze, gdyby była pewność że przez lata nie będzie mi brakowało zasięgu to bym się pewno zdecydował.

Sprzedawca ciekawie opisał życie kierowcy elektroautka - poszukiwacza prądu, jak gdyby ten miał się wcielić w rolę Berty Benz, szukającej apteki z benzyną ;)

Chyba jednak poczekam na większy zapas zasięgu w rozsądnej cenie.


No nie wiem, jest to aż 50tys zł, mimo to za taka sumę nie będzie to w miarę nowy elektryk. A więc należy się liczyć ze sporo niższą wydajnością baterii. Być może auto będzie już wymagało w niektórych kwestiach serwisu. I w sumie nic nie wiemy na temat jego kosztów.

No, Fluence o ile elektryk przypomina spalinowca, to wizualnie ładny wóz. Ja miałem okazje przejechać się Nissanem, a ten to taka zwykła szkarada, a sam jego środek przypomina auta zabytkowe. Za taką kasę mogli się choć trochę wysilić i dołożyć parę bajerów na miarę XXI wieku.

Trudno tu znaleźć złoty środek, niby elektryk do takiego użytkowania jak powyżej to idealne rozwiązanie, jednak jest sporo niewiadomych.

Data: 2018-01-02 12:39:39
Autor: Myjk
używanego elektryka
Tue, 2 Jan 2018 12:31:22 +0100, Trybun
Mi np jazda elektrycznym Nissanem zupełnie nie leży.. Być może problem
leży w przyzwyczajeniu, trzeba by trochę dłużej pojeździć i przywyknąć
do tej jego inności.

Ale że za cicho, brakuje turbodziury, hamuje za mocno silnikiem? --
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-02 13:07:01
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-02 o 12:39, Myjk pisze:
Tue, 2 Jan 2018 12:31:22 +0100, Trybun

Mi np jazda elektrycznym Nissanem zupełnie nie leży.. Być może problem
leży w przyzwyczajeniu, trzeba by trochę dłużej pojeździć i przywyknąć
do tej jego inności.
Ale że za cicho, brakuje turbodziury, hamuje za mocno silnikiem?


Np to że prędkościomierz już dochodzi do 150km/h a kierowcy wydaje się że dopiero delikatnie rusza, albo żadnych wrażeń akustycznych po wduszeniu "gazu" do podłogi. Podobnie z hałasem silnika - zdecydowanie wolę delikatny rechot swojego kopciucha pod światłami od benzyniaka którego nie słychać a co tu dopiero mówić o elektryku.

Data: 2018-01-02 13:33:59
Autor: Myjk
używanego elektryka
Tue, 2 Jan 2018 13:07:01 +0100, Trybun
Np to że prędkościomierz już dochodzi do 150km/h a kierowcy wydaje się że dopiero delikatnie rusza, albo żadnych wrażeń akustycznych po wduszeniu "gazu" do podłogi. Podobnie z hałasem silnika - zdecydowanie wolę delikatny rechot swojego kopciucha pod światłami od benzyniaka którego nie słychać a co tu dopiero mówić o elektryku.

Ja wprost przeciwnie, hałas silnika męczy i jest dla mnie tylko
niepotrzebnym efektem ubocznym pracy silnika spalinowego -- którego pomimo
wielu prób producentów i upływu lat nie udało się skutecznie wyeliminować. Ale umówmy się, jak ktoś się zastanawia nad elektrykiem, to głównie właśnie
dla tej ciszy i braku "wrażeń akustycznych" przy wciskaniu gazu, braku
zmieniania biegów, braku laga itp. --
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-03 10:16:02
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-02 o 13:33, Myjk pisze:
Tue, 2 Jan 2018 13:07:01 +0100, Trybun

Np to że prędkościomierz już dochodzi do 150km/h a kierowcy wydaje się
że dopiero delikatnie rusza, albo żadnych wrażeń akustycznych po
wduszeniu "gazu" do podłogi. Podobnie z hałasem silnika - zdecydowanie
wolę delikatny rechot swojego kopciucha pod światłami od benzyniaka
którego nie słychać a co tu dopiero mówić o elektryku.
Ja wprost przeciwnie, hałas silnika męczy i jest dla mnie tylko
niepotrzebnym efektem ubocznym pracy silnika spalinowego -- którego pomimo
wielu prób producentów i upływu lat nie udało się skutecznie wyeliminować.

Ale umówmy się, jak ktoś się zastanawia nad elektrykiem, to głównie właśnie
dla tej ciszy i braku "wrażeń akustycznych" przy wciskaniu gazu, braku
zmieniania biegów, braku laga itp.


Kwestia jakości tych odgłosów spaliniaka. Jazda starym TDI mogła być dla wielu istną torturą, zresztą rzecz dotyczy prawie każdego starego diesla z przeszłości. Ale teraz jazda takim HDI czy CRDI to prawdziwa przyjemność.

Myślisz? Nie, raczej na dzień dzisiejszy - dla szpanu, dla pozornych oszczędności, dla wiary w ekologię, jednym słowem myślę że argument o ciszy dla kierowcy jest na samym końcu listy.

Data: 2018-01-03 10:38:49
Autor: Myjk
używanego elektryka
Wed, 3 Jan 2018 10:16:02 +0100, Trybun
Kwestia jakości tych odgłosów spaliniaka. Jazda starym TDI mogła być dla wielu istną torturą, zresztą rzecz dotyczy prawie każdego starego diesla z przeszłości. Ale teraz jazda takim HDI czy CRDI to prawdziwa przyjemność.

Jeżdżę CiTD i nie widzę w tym żadnej przyjemności. Wystarczy na postoju
wykręcić silnik do 2500 obrotów (nie wspomnę jeśli pokręcić wyżej) i
uzmysłowić sobie jaki hałas to dziadostwo generuje. Sam fakt że jest to
potem trochę zagłuszane niewiele zmienia, bo ten hałas nie znika. Znaczy lepsze to niż wolnossąca benzyna dokręcona do maksymalnej mocy, ale
już do TSI szmelcwagena się żaden diesel nie umywa -- w zasadzie w żadnej
kwestii (TSI ciągnie od niższych obrotów, znacznie ciszej pracuje, niewiele
więcej pali). Jakbym miał zmieniać auto spalinowe, to tylko i wyłacznie z
takim silnikiem.

Myślisz? Nie, raczej na dzień dzisiejszy - dla szpanu, dla pozornych oszczędności, dla wiary w ekologię, jednym słowem myślę że argument o ciszy dla kierowcy jest na samym końcu listy.

Dla mnie cisza w kabinie to podstawowa zaleta elektryka. Ludzie grubą kasę
płacą żeby ciszę mieć w limuzynach. Jako drugie stawiam oferowane osiągi
(bezzwłoczna reakcja na "gaz", płynne stałe przyśpieszenie dzięki braku
zmiany biegów itd.). Tylko dla oszczędności takiego auta nie kupię, dla
ekologii też nie, bo bilans emisji jest zbliżony (tylko dla ludzi w
miastach i na samych drogach elektryki są zdrowsze). Szpan? W Leafie czy
innym i-MiEVie?

BTW wczoraj gadałem z kumplem z MMP, podobno mają na stanie używanego w
firmie i-MiEVa i będą go niebawem chcieli sprzedawać. Dziadostwo to
straszne, segment A, zasięg max 160km, przyśpieszenie 16s -- ale jak dadzą
dobrą cenę i baterie będą sprawne, to rozważę zakup toczydełka. Może na
start żona wymieni swoją zieloną żabę (Mitsu Spacestar) -- jej wystarczy
zasięg 60km/dzień ze sporym zapasem.

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-03 14:48:26
Autor: RadoslawF
używanego elektryka
W dniu 2018-01-03 o 10:38, Myjk pisze:

BTW wczoraj gadałem z kumplem z MMP, podobno mają na stanie używanego w
firmie i-MiEVa i będą go niebawem chcieli sprzedawać. Dziadostwo to
straszne, segment A, zasięg max 160km, przyśpieszenie 16s -- ale jak dadzą
dobrą cenę i baterie będą sprawne, to rozważę zakup toczydełka. Może na
start żona wymieni swoją zieloną żabę (Mitsu Spacestar) -- jej wystarczy
zasięg 60km/dzień ze sporym zapasem.

Czyli jestem za chętnie kupie elektryka, cieszą mnie jego zalety
nie przeszkadzają wady. Ale kupie dla żony, nie dla siebie.


Pozdrawiam

Data: 2018-01-03 15:33:09
Autor: Myjk
używanego elektryka
Wed, 3 Jan 2018 14:48:26 +0100, RadoslawF
Czyli jestem za chętnie kupie elektryka, cieszą mnie jego zalety
nie przeszkadzają wady. Ale kupie dla żony, nie dla siebie.

W dupie byłeś, gówno widziałeś a teraz snujesz się za mną i tylko smród
roznosisz. *plonk*

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-03 18:44:18
Autor: RadoslawF
używanego elektryka
W dniu 2018-01-03 o 15:33, Myjk pisze:

Czyli jestem za chętnie kupie elektryka, cieszą mnie jego zalety
nie przeszkadzają wady. Ale kupie dla żony, nie dla siebie.

W dupie byłeś, gówno widziałeś a teraz snujesz się za mną i tylko smród
roznosisz.

Aż tak zabolało moje trafne spostrzeżenie?


Pozdrawiam

Data: 2018-01-06 12:33:43
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-03 o 10:38, Myjk pisze:
Wed, 3 Jan 2018 10:16:02 +0100, Trybun

Kwestia jakości tych odgłosów spaliniaka. Jazda starym TDI mogła być dla
wielu istną torturą, zresztą rzecz dotyczy prawie każdego starego diesla
z przeszłości. Ale teraz jazda takim HDI czy CRDI to prawdziwa przyjemność.
Jeżdżę CiTD i nie widzę w tym żadnej przyjemności. Wystarczy na postoju
wykręcić silnik do 2500 obrotów (nie wspomnę jeśli pokręcić wyżej) i
uzmysłowić sobie jaki hałas to dziadostwo generuje. Sam fakt że jest to
potem trochę zagłuszane niewiele zmienia, bo ten hałas nie znika.

Znaczy lepsze to niż wolnossąca benzyna dokręcona do maksymalnej mocy, ale
już do TSI szmelcwagena się żaden diesel nie umywa -- w zasadzie w żadnej
kwestii (TSI ciągnie od niższych obrotów, znacznie ciszej pracuje, niewiele
więcej pali). Jakbym miał zmieniać auto spalinowe, to tylko i wyłacznie z
takim silnikiem.

To prawda, jednak są dźwięki których głośność nie jest dla słuchającego uciążliwa. Jednymi z nich są odgłosy wydawane przez mojego klekota. Oczywiście nie jest to hałas pożądany podczas wielogodzinnego pokonywania dystansów autostradami. Ale dla moich obecnych potrzeb użytkowych (częste ruszanie, przegazówki, stanie na światłach itd , ze wszystkich silników wybieram dieselka.


Myślisz? Nie, raczej na dzień dzisiejszy - dla szpanu, dla pozornych
oszczędności, dla wiary w ekologię, jednym słowem myślę że argument o
ciszy dla kierowcy jest na samym końcu listy.
Dla mnie cisza w kabinie to podstawowa zaleta elektryka. Ludzie grubą kasę
płacą żeby ciszę mieć w limuzynach. Jako drugie stawiam oferowane osiągi
(bezzwłoczna reakcja na "gaz", płynne stałe przyśpieszenie dzięki braku
zmiany biegów itd.). Tylko dla oszczędności takiego auta nie kupię, dla
ekologii też nie, bo bilans emisji jest zbliżony (tylko dla ludzi w
miastach i na samych drogach elektryki są zdrowsze). Szpan? W Leafie czy
innym i-MiEVie?

No, prawdę pisząc to niektórzy wydają ogromną kasę po to aby właśnie w aucie nie było za cicho. Głośność do to w sumie co najmniej dwie kwestie - inaczej rozpatruje to prezes z tylnego siedzenia a inaczej kierowca.
A szpan, nie wiem jak sprawa wygląda z tym drugim, ale Nissanem można szpanować za sprawą ceny..


BTW wczoraj gadałem z kumplem z MMP, podobno mają na stanie używanego w
firmie i-MiEVa i będą go niebawem chcieli sprzedawać. Dziadostwo to
straszne, segment A, zasięg max 160km, przyśpieszenie 16s -- ale jak dadzą
dobrą cenę i baterie będą sprawne, to rozważę zakup toczydełka. Może na
start żona wymieni swoją zieloną żabę (Mitsu Spacestar) -- jej wystarczy
zasięg 60km/dzień ze sporym zapasem.


Nową wersję Space Stara? Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć "w opijaniu" zakupu takiego auta. Wrażenie robił na mnie bardzo dobre, - wygląd, zwrotność, spalanie.. Co z nim nie tak że żona myśli o zamianie na elektryka?

Data: 2018-01-06 16:30:57
Autor: Myjk
używanego elektryka
Sat, 6 Jan 2018 12:33:43 +0100, Trybun
To prawda, jednak są dźwięki których głośność nie jest dla słuchającego uciążliwa. Jednymi z nich są odgłosy wydawane przez mojego klekota. Oczywiście nie jest to hałas pożądany podczas wielogodzinnego pokonywania dystansów autostradami. Ale dla moich obecnych potrzeb użytkowych (częste ruszanie, przegazówki, stanie na światłach itd , ze wszystkich silników wybieram dieselka.

Znakiem tego nie jechałeś turbobenzyną szmelcwagena. ;P To ciągnie już od
1500 obr. i to pod górę gdy diesel zdycha. ;> Hałas silnika, nawet na
wyższych obrotach, znacznie mniej uciążliwy nawet dla moich wyjątkowo
wybrednych uszu, które kupowały diesla bo nie mogły zdzierżyć wysoko
kręconej benzyny.

No, prawdę pisząc to niektórzy wydają ogromną kasę po to aby właśnie w aucie nie było za cicho. Głośność do to w sumie co najmniej dwie kwestie - inaczej rozpatruje to prezes z tylnego siedzenia a inaczej kierowca.
 Ale tylko niektórzy i dlatego że za hałasem idzie wtedy MOC. Większość tego
nie robi, tylko szuka auta komfortowego (w tym cichego) i oszczędnego do
codzinnego użytkowania...

A szpan, nie wiem jak sprawa wygląda z tym drugim, ale Nissanem można szpanować za sprawą ceny..

98% mijanych ludzi na drodze nie będzie wiedziało jaka jest cena Leafa.

Nową wersję Space Stara? Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć "w opijaniu" zakupu takiego auta. Wrażenie robił na mnie bardzo dobre, - wygląd, zwrotność, spalanie.. Co z nim nie tak że żona myśli o zamianie na elektryka?

Auto jest z 2014, zakupione w 2015 (to nie wiem czy to jest nowa wersja) w
salonie z przekręconym rocznikiem. Straszna padaka, wygląda jak wygląda
(szczególnie w kolorze zielonym), 3 cyl. silnik chodzi jak stary traktor,
powyżej 2,5k obr. na obciążeniu ciężko już wytrzymać, zawieszenie wali jak
podczas jazdy taczką na twardym kole, siedzenia twarde i niewygodne jak
ławki w parku, spalanie faktycznie stosunkowo niewielkie (5L po mieście),
podobnie jak i bak paliwowy. Wszystko plastikowe i manualne -- nawet
wewnętrzny obieg powietrza na lince za pomocą suwaków jak w "kwadracie".
Zakupiliśmy go tylko dlatego, że był na wyprzedaży po (niewidocznym na
pierwszy rzut oka) "piaskowaniu" na placu importera -- jako nowe auto
kosztował 29 tys. brutto z ubezpieczeniem i duperelami typu czujniki
parkowania czy alarm (w salonie AFAIR stał za 42 w podstawie) i wpisywał
się idealnie w potrzeby żony (małe miejskie auto). Ale do komfortu podczas
jazdy temu daleko -- żona ma uszkodozny słuch i zalecenie aby go
oszczędzać. --
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-08 12:48:50
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-06 o 16:30, Myjk pisze:
Sat, 6 Jan 2018 12:33:43 +0100, Trybun

To prawda, jednak są dźwięki których głośność nie jest dla słuchającego
uciążliwa. Jednymi z nich są odgłosy wydawane przez mojego klekota.
Oczywiście nie jest to hałas pożądany podczas wielogodzinnego
pokonywania dystansów autostradami. Ale dla moich obecnych potrzeb
użytkowych (częste ruszanie, przegazówki, stanie na światłach itd , ze
wszystkich silników wybieram dieselka.
Znakiem tego nie jechałeś turbobenzyną szmelcwagena. ;P To ciągnie już od
1500 obr. i to pod górę gdy diesel zdycha. ;> Hałas silnika, nawet na
wyższych obrotach, znacznie mniej uciążliwy nawet dla moich wyjątkowo
wybrednych uszu, które kupowały diesla bo nie mogły zdzierżyć wysoko
kręconej benzyny.

Nie, chyba nie miałem do czynienia z takim autem. Jednak nie w tym rzecz.. Mam dwa auta o mniej więcej prawie takich samych parametrach, różnią się tylko zasilaniem, benzyniak i diesel, diesel mimo niewątpliwie większego hałasu w środku zdecydowanie bardziej mi odpowiada do jazdy choćby z tego powodu że tak nie wyje obrotami przy jeździe z wyższymi prędkościami. U mnie na 5ce przy 130km/h ma 1000 więcej obrotów niż diesel. I to piłowanie na dłuższą metę jest dużo bardziej uciążliwe niż spokojny warkot diesla. I nie sądzę żeby sama turbina coś zmieniła w tej kwestii. Tu trzeba by jeszcze mieć w skrzyni mieć inne przełożenia. A Volkswagen robi specjalne skrzynie dedykowane do silników z turbo?


No, prawdę pisząc to niektórzy wydają ogromną kasę po to aby właśnie w
aucie nie było za cicho. Głośność do to w sumie co najmniej dwie kwestie
- inaczej rozpatruje to prezes z tylnego siedzenia a inaczej kierowca.
  Ale tylko niektórzy i dlatego że za hałasem idzie wtedy MOC. Większość tego
nie robi, tylko szuka auta komfortowego (w tym cichego) i oszczędnego do
codzinnego użytkowania...

Albo odwrotnie - brak mocy niektórzy chcą sobie zrekompensować hałasem.


A szpan, nie wiem jak sprawa wygląda z tym drugim,
ale Nissanem można szpanować za sprawą ceny..
98% mijanych ludzi na drodze nie będzie wiedziało jaka jest cena Leafa.

Na tym właśnie polega "dyskretny urok burżuazji" ;-)


Nową wersję Space Stara? Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć
"w opijaniu" zakupu takiego auta. Wrażenie robił na mnie bardzo dobre, -
wygląd, zwrotność, spalanie.. Co z nim nie tak że żona myśli o zamianie
na elektryka?
Auto jest z 2014, zakupione w 2015 (to nie wiem czy to jest nowa wersja) w
salonie z przekręconym rocznikiem. Straszna padaka, wygląda jak wygląda
(szczególnie w kolorze zielonym), 3 cyl. silnik chodzi jak stary traktor,
powyżej 2,5k obr. na obciążeniu ciężko już wytrzymać, zawieszenie wali jak
podczas jazdy taczką na twardym kole, siedzenia twarde i niewygodne jak
ławki w parku, spalanie faktycznie stosunkowo niewielkie (5L po mieście),
podobnie jak i bak paliwowy. Wszystko plastikowe i manualne -- nawet
wewnętrzny obieg powietrza na lince za pomocą suwaków jak w "kwadracie".
Zakupiliśmy go tylko dlatego, że był na wyprzedaży po (niewidocznym na
pierwszy rzut oka) "piaskowaniu" na placu importera -- jako nowe auto
kosztował 29 tys. brutto z ubezpieczeniem i duperelami typu czujniki
parkowania czy alarm (w salonie AFAIR stał za 42 w podstawie) i wpisywał
się idealnie w potrzeby żony (małe miejskie auto). Ale do komfortu podczas
jazdy temu daleko -- żona ma uszkodozny słuch i zalecenie aby go
oszczędzać.


Piszę o "nowym" bo starsze auta o takiej nazwie to był zupełnie inny pojazd, z innego segmentu.

No kto by pomyślał, a tak to autko sympatycznie wyglądało. Zresztą to chyba już jakaś obowiązująca ogólnie norma że w małych autach nie znajdziemy ani solidnego wykonania ani tym bardziej - komfortu..

Data: 2018-01-08 14:15:38
Autor: Myjk
używanego elektryka
Mon, 8 Jan 2018 12:48:50 +0100, Trybun
Nie, chyba nie miałem do czynienia z takim autem.

Polecam, wpasuj się nawet do jakiejś Octavii, zdziwisz się. :P

Jednak nie w tym rzecz.. Mam dwa auta o mniej więcej prawie takich samych
parametrach, różnią się tylko zasilaniem, benzyniak i diesel, diesel
mimo niewątpliwie większego hałasu w środku zdecydowanie bardziej mi
odpowiada do jazdy choćby z tego powodu że tak nie wyje obrotami przy
jeździe z wyższymi prędkościami. U mnie na 5ce przy 130km/h ma 1000
więcej obrotów niż diesel. I to piłowanie na dłuższą metę jest dużo
bardziej uciążliwe niż spokojny warkot diesla.

Czyli podobnie dobieraliśmy auto, bo ja też nie trawię wysoko kręconego
wolnossaka, nie lubię wysokich dźwięków, wolę niskie. Przecież turbo w
ropniaku powoduje obniżenie obrotów i mniejszy hałas. Ale, to samo uzyskuje
się w turbobenzynie (TfSI), moment lepszy niż w dieslu, bo już od 1500,
tego nawet nie trzeba kręcić na więcej jak 2,5k obrotów żeby ładnie
jechało. Benzyna przy takich obrotach jest znacznie cichsza niż najlepszy
klekot.

Ja byłem w szoku jak z kuplem w góry pojechaliśmy, 50/h na blacie, kumpel
na piątce, wciska gaz bez redukcji i przyśpiesza pod górę. WTF? Przecież
mój diesel by umarł na samą myśl o wciśnięciu gazu w takich warunkach.

I nie sądzę żeby sama turbina coś zmieniła w tej kwestii. Tu trzeba by
jeszcze mieć w skrzyni mieć inne przełożenia. A Volkswagen robi
specjalne skrzynie dedykowane do silników z turbo?

Teraz to robi już AFAIK chyba nawet 8 stopniowe DSG -- co tylko pomaga w
cichej jeździe, bo do niższych obrotów mieli biegami.

Ale tylko niektórzy i dlatego że za hałasem idzie wtedy MOC. Większość tego
nie robi, tylko szuka auta komfortowego (w tym cichego) i oszczędnego do
codzinnego użytkowania...
Albo odwrotnie - brak mocy niektórzy chcą sobie zrekompensować hałasem.
 Zostawmy użytkowników "cifików" w spokoju. ;)
BTW https://www.youtube.com/watch?v=FcR6D7WqXrI :D

A szpan, nie wiem jak sprawa wygląda z tym drugim,
ale Nissanem można szpanować za sprawą ceny..
98% mijanych ludzi na drodze nie będzie wiedziało jaka jest cena Leafa.
Na tym właśnie polega "dyskretny urok burżuazji" ;-)

To wtedy już nie jest szpan tak jak przy zakupie srajfona. ;P Teslą rozumiem, można szpanować, ale nie Leafem. :>

Piszę o "nowym" bo starsze auta o takiej nazwie to był zupełnie inny pojazd, z innego segmentu.

No kto by pomyślał, a tak to autko sympatycznie wyglądało. Zresztą to chyba już jakaś obowiązująca ogólnie norma że w małych autach nie znajdziemy ani solidnego wykonania ani tym bardziej - komfortu..

Się nie ma co dziwić, spuścili go do poziomu Colta, czyli do segmentu A,
który próbuje podskakiwać do B ale mu brakuje mocy w sprężynkach. :>

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-11 09:30:09
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-08 o 14:15, Myjk pisze:
Mon, 8 Jan 2018 12:48:50 +0100, Trybun

Nie, chyba nie miałem do czynienia z takim autem.
Polecam, wpasuj się nawet do jakiejś Octavii, zdziwisz się. :P

Choć nigdy osobiście ni byłem posiadaczem auta z grupy VW to za sprawą Passata brata mam do tych aut duże uprzedzenie. Tak więc - nie , dziękuję.


Jednak nie w tym rzecz.. Mam dwa auta o mniej więcej prawie takich samych
parametrach, różnią się tylko zasilaniem, benzyniak i diesel, diesel
mimo niewątpliwie większego hałasu w środku zdecydowanie bardziej mi
odpowiada do jazdy choćby z tego powodu że tak nie wyje obrotami przy
jeździe z wyższymi prędkościami. U mnie na 5ce przy 130km/h ma 1000
więcej obrotów niż diesel. I to piłowanie na dłuższą metę jest dużo
bardziej uciążliwe niż spokojny warkot diesla.
Czyli podobnie dobieraliśmy auto, bo ja też nie trawię wysoko kręconego
wolnossaka, nie lubię wysokich dźwięków, wolę niskie. Przecież turbo w
ropniaku powoduje obniżenie obrotów i mniejszy hałas. Ale, to samo uzyskuje
się w turbobenzynie (TfSI), moment lepszy niż w dieslu, bo już od 1500,
tego nawet nie trzeba kręcić na więcej jak 2,5k obrotów żeby ładnie
jechało. Benzyna przy takich obrotach jest znacznie cichsza niż najlepszy
klekot.

Ja byłem w szoku jak z kuplem w góry pojechaliśmy, 50/h na blacie, kumpel
na piątce, wciska gaz bez redukcji i przyśpiesza pod górę. WTF? Przecież
mój diesel by umarł na samą myśl o wciśnięciu gazu w takich warunkach.

Pewnie też jak mój nie ma nadmiaru (wystarczającej) mocy. Gdy jeździłem nim po Wielkopolsce to byłem mega pozytywnie zaskoczony możliwościami tego 1,5 litrowego , 3cylindrowego dieselka. Pierwsza wyprawa w góry i kubeł zimnej wody na głowę, powiedziałbym wprost - auto z tym silnikiem nie nadaje się zupełnie do jazdy w górach.


I nie sądzę żeby sama turbina coś zmieniła w tej kwestii. Tu trzeba by
jeszcze mieć w skrzyni mieć inne przełożenia. A Volkswagen robi
specjalne skrzynie dedykowane do silników z turbo?
Teraz to robi już AFAIK chyba nawet 8 stopniowe DSG -- co tylko pomaga w
cichej jeździe, bo do niższych obrotów mieli biegami.

A w przypadku manualnej skrzyni?


Ale tylko niektórzy i dlatego że za hałasem idzie wtedy MOC. Większość tego
nie robi, tylko szuka auta komfortowego (w tym cichego) i oszczędnego do
codzinnego użytkowania...
Albo odwrotnie - brak mocy niektórzy chcą sobie zrekompensować hałasem.
  Zostawmy użytkowników "cifików" w spokoju. ;)
BTW https://www.youtube.com/watch?v=FcR6D7WqXrI :D

No, nie możemy ich pominąć w naszych rozważaniach, a wniosek jest jeden - są także kierowcy którzy kochają hałas w aucie.


A szpan, nie wiem jak sprawa wygląda z tym drugim,
ale Nissanem można szpanować za sprawą ceny..
98% mijanych ludzi na drodze nie będzie wiedziało jaka jest cena Leafa.
Na tym właśnie polega "dyskretny urok burżuazji" ;-)
To wtedy już nie jest szpan tak jak przy zakupie srajfona. ;P
Teslą rozumiem, można szpanować, ale nie Leafem. :>

E tam, ubieranie się jak Presley nie świadczy o tym że ktoś staje się Presley`em.


Piszę o "nowym" bo starsze auta o takiej nazwie to był zupełnie inny
pojazd, z innego segmentu.

No kto by pomyślał, a tak to autko sympatycznie wyglądało. Zresztą to
chyba już jakaś obowiązująca ogólnie norma że w małych autach nie
znajdziemy ani solidnego wykonania ani tym bardziej - komfortu..
Się nie ma co dziwić, spuścili go do poziomu Colta, czyli do segmentu A,
który próbuje podskakiwać do B ale mu brakuje mocy w sprężynkach. :>


No tak...

Data: 2018-01-11 10:24:43
Autor: Myjk
używanego elektryka
Thu, 11 Jan 2018 09:30:09 +0100, Trybun
Choć nigdy osobiście ni byłem posiadaczem auta z grupy VW to za sprawą Passata brata mam do tych aut duże uprzedzenie. Tak więc - nie , dziękuję.

Nie musisz być posiadaczem, wystarczy abyś się przejechał i zobaczył
różnicę. Brat z kolei ma Paska TSI z salonu czy diesla po dziadku z nimiec
co do kościoła tylko jeździł? ;)

Pewnie też jak mój nie ma nadmiaru (wystarczającej) mocy. Gdy jeździłem nim po Wielkopolsce to byłem mega pozytywnie zaskoczony możliwościami tego 1,5 litrowego , 3cylindrowego dieselka. Pierwsza wyprawa w góry i kubeł zimnej wody na głowę, powiedziałbym wprost - auto z tym silnikiem nie nadaje się zupełnie do jazdy w górach.

Nie wiem jak Twój, ale mój ma 145KM i żeby lepiej pojechać to muszę
wskoczyć powyżej 2k obrotów. Szczególnie jeśli chodzi o górkę. Turbobenzyna
nie ma tego problemu, a najważniejsze, jakby jej nie dusić to kopcić nie
będzie -- w przeciwieństwie do najnowszego nawet diesla (z tą różnicą, że w
nowszych dieslach DPF łapie sadzę).

I nie sądzę żeby sama turbina coś zmieniła w tej kwestii. Tu trzeba by
jeszcze mieć w skrzyni mieć inne przełożenia. A Volkswagen robi
specjalne skrzynie dedykowane do silników z turbo?
Teraz to robi już AFAIK chyba nawet 8 stopniowe DSG -- co tylko pomaga w
cichej jeździe, bo do niższych obrotów mieli biegami.
A w przypadku manualnej skrzyni?

Nie interesowałem się manualami, bo już więcej auta z manualną skrzynią nie
kupię. Na dobrą sprawę juz obecne auto chciałem z automatem, ale nie
oferowali. :P
No, nie możemy ich pominąć w naszych rozważaniach, a wniosek jest jeden - są także kierowcy którzy kochają hałas w aucie.
 Ale jeśli patrzeć przez pryzmat pojazdów na drogach to jest promil. --
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-15 12:46:33
Autor: Trybun
używanego elektryka
W dniu 2018-01-11 o 10:24, Myjk pisze:
Thu, 11 Jan 2018 09:30:09 +0100, Trybun

Choć nigdy osobiście ni byłem posiadaczem auta z grupy VW to za sprawą
Passata brata mam do tych aut duże uprzedzenie. Tak więc - nie , dziękuję.
Nie musisz być posiadaczem, wystarczy abyś się przejechał i zobaczył
różnicę. Brat z kolei ma Paska TSI z salonu czy diesla po dziadku z nimiec
co do kościoła tylko jeździł? ;)

Nawet nie wiem jaki to był typ, wiem tylko że benzyna i automat. Piszę "był" w końcu pozbył się tego zlepka awarii i ciągłych kłopotów.
Żeby nie było - jakiś czas po zakupie sprawował się zupełnie nieźle, aż go naszło że więcej u mechaników stał niż jeździł.


Pewnie też jak mój nie ma nadmiaru (wystarczającej) mocy. Gdy jeździłem
nim po Wielkopolsce to byłem mega pozytywnie zaskoczony możliwościami
tego 1,5 litrowego , 3cylindrowego dieselka. Pierwsza wyprawa w góry i
kubeł zimnej wody na głowę, powiedziałbym wprost - auto z tym silnikiem
nie nadaje się zupełnie do jazdy w górach.
Nie wiem jak Twój, ale mój ma 145KM i żeby lepiej pojechać to muszę
wskoczyć powyżej 2k obrotów. Szczególnie jeśli chodzi o górkę. Turbobenzyna
nie ma tego problemu, a najważniejsze, jakby jej nie dusić to kopcić nie
będzie -- w przeciwieństwie do najnowszego nawet diesla (z tą różnicą, że w
nowszych dieslach DPF łapie sadzę).

Mój diesel ma zaledwie 90konikow. Jednak po przesadce z Vectry (chyba 120km) to autko na trasie wydawało się być  istną rakietą. Różnica miedzy Vectrą a tym dieslem to taka że przy wyprzedzaniu powyżej 80km/h nie muszę redukować biegów z 5tki. Znacznie lepiej zbiera się do wyprzedzania.. Za to start jedynką z zatrzymania praktycznie praktycznie nie istnieje. Nie da się tym autem zapiszczeć oponami startując spod świateł. Ale żeby nie było - moje drugie obecne auto - benzynowe, wolnossące podobna waga, o 20KM mocniejsze także nie jest czymś w czym można skłonić opony do wydawania pisku pod światłami.
Oj tu chyba się mylisz, mój CRDI nie ma DPF czy FAP jak to tam nazywają niektórzy, a w żadnych warunkach nie da się go wprowadzić w stan w którym zauważalnie kopci.


I nie sądzę żeby sama turbina coś zmieniła w tej kwestii. Tu trzeba by
jeszcze mieć w skrzyni mieć inne przełożenia. A Volkswagen robi
specjalne skrzynie dedykowane do silników z turbo?
Teraz to robi już AFAIK chyba nawet 8 stopniowe DSG -- co tylko pomaga w
cichej jeździe, bo do niższych obrotów mieli biegami.
A w przypadku manualnej skrzyni?
Nie interesowałem się manualami, bo już więcej auta z manualną skrzynią nie
kupię. Na dobrą sprawę juz obecne auto chciałem z automatem, ale nie
oferowali. :P

No ale automat to już trochę inna kategoria jazdy, i trudno tu znaleźć jakiś wspólny odnośnik względem obrotów przy określonej prędkości względem manuala. Wcześniej jeździłem Mustangiem w automacie, mój styl jazdy tym autem oscylował wokół 130km/h, przy wskaźniku na obrotomierzu wartości tylko trochę wyższych od biegu jałowego. Mowy o jakimś wyciu silnika obrotami być nie może.


No, nie możemy ich pominąć w naszych rozważaniach, a wniosek jest jeden
- są także kierowcy którzy kochają hałas w aucie.
  Ale jeśli patrzeć przez pryzmat pojazdów na drogach to jest promil.


No nie wiem..

Data: 2018-01-05 08:38:51
Autor: Yakhub
używanego elektryka
Dnia Tue, 2 Jan 2018 13:33:59 +0100, Myjk napisał(a):

Np to że prędkościomierz już dochodzi do 150km/h a kierowcy wydaje się że dopiero delikatnie rusza, albo żadnych wrażeń akustycznych po wduszeniu "gazu" do podłogi. Podobnie z hałasem silnika - zdecydowanie wolę delikatny rechot swojego kopciucha pod światłami od benzyniaka którego nie słychać a co tu dopiero mówić o elektryku.

Ja wprost przeciwnie, hałas silnika męczy i jest dla mnie tylko
niepotrzebnym efektem ubocznym pracy silnika spalinowego -- którego pomimo
wielu prób producentów i upływu lat nie udało się skutecznie wyeliminować.

Ale we względnie współczesnym samochodem to nie silnik jest głównym
generatorem hałasu, bo jest prawie niesłyszalny podczas jazdy. Zagłusza go
szum powietrza, opon i praca zawieszenia.

--
Yakhub

Data: 2018-01-05 08:47:53
Autor: RadoslawF
używanego elektryka
W dniu 2018-01-05 o 08:38, Yakhub pisze:

Np to że prędkościomierz już dochodzi do 150km/h a kierowcy wydaje się
że dopiero delikatnie rusza, albo żadnych wrażeń akustycznych po
wduszeniu "gazu" do podłogi. Podobnie z hałasem silnika - zdecydowanie
wolę delikatny rechot swojego kopciucha pod światłami od benzyniaka
którego nie słychać a co tu dopiero mówić o elektryku.

Ja wprost przeciwnie, hałas silnika męczy i jest dla mnie tylko
niepotrzebnym efektem ubocznym pracy silnika spalinowego -- którego pomimo
wielu prób producentów i upływu lat nie udało się skutecznie wyeliminować.

Ale we względnie współczesnym samochodem to nie silnik jest głównym
generatorem hałasu, bo jest prawie niesłyszalny podczas jazdy. Zagłusza go
szum powietrza, opon i praca zawieszenia.

Taki fajny argument mu wytrąciłeś z łapki.
Ale może nie ma współczesnego samochodu i dlatego tak gardłuje
za wózkami akumulatorowymi, nawet jakiś kupi, ale nie dla siebie
a dla żony. :-)


Pozdrawiam

Data: 2018-01-05 09:16:17
Autor: Mateusz Viste
używanego elektryka
On Fri, 05 Jan 2018 08:38:51 +0100, Yakhub wrote:
Dnia Tue, 2 Jan 2018 13:33:59 +0100, Myjk napisał(a):
Ja wprost przeciwnie, hałas silnika męczy i jest dla mnie tylko
niepotrzebnym efektem ubocznym pracy silnika spalinowego

Ale we względnie współczesnym samochodem to nie silnik jest głównym
generatorem hałasu, bo jest prawie niesłyszalny podczas jazdy. Zagłusza
go szum powietrza, opon i praca zawieszenia.

Dokładnie to samo spostrzeżenie miałem niedawno, gdy w Amsterdamie podjechała po mnie taksówka elektryczna (Leaf). Nidgy wcześniej nie jechałem elektrykiem, spodziewałem się że będzie absolutna cisza - a wcale nie... Nie odczułem absolutnie żadnego komfortu akustycznego względem spalinowych taksówek z których dotychczas korzystałem. A silnik było słychać, fakt że nie taki brr brr jak to w spalinowcu, ale elektryczny silnik wcale nie jest bezgłośny. No i tak czy inaczej - jak zauważył Yakhub - sam silnik od dawna nie jest głównym decybelotwórcą w samochodzie, a tylko pomrukuje gdzieś tam w tle.

Mateusz

Data: 2018-01-05 01:26:37
Autor: przemek.jedrzejczak
używanego elektryka
-- No i tak czy inaczej - jak zauważył Yakhub - sam silnik od dawna nie jest głównym decybelotwórcą w samochodzie, a tylko pomrukuje gdzieś tam w tle.

jaki silnik ? uogolnianie jest ogolnie do dupy wiec powstrzymalbym sie z takimi tezami :-) inaczej mruczy CR w Passacie a inaczej klekocze 1,9 TDI w Golfie IV, wycie uturbionych miejskich popierdulek tez jest w tle ?

Data: 2018-01-05 11:12:47
Autor: Myjk
używanego elektryka
05 Jan 2018 09:16:17 GMT, Mateusz Viste
Nie odczułem absolutnie żadnego komfortu akustycznego względem spalinowych taksówek z których dotychczas korzystałem.

Może Wy macie coś z uszami? Przecież nawet spalinowiec wyrzucony na luz a
toczący się bez napędu robi ZNACZNĄ różnicę w stosunku do jazdy na
obrotach.
A silnik było słychać, fakt że nie taki brr brr jak to w spalinowcu, ale elektryczny silnik wcale nie jest bezgłośny.

W porównaniu ze spalinowym jest praktycznie bezgłośny. Poza tym dochodzi
druga strona medalu, silnika spalinowego nikt nie izoluje na zewnątrz, więc
jest dramatycznie głośniejszy dla otoczenia. To też jest istotne,
szczególnie w zabudowaniach.

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-05 12:18:51
Autor: J.F.
używanego elektryka
Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:o2ys5dqsfrgs.dlg@myjk.org...
05 Jan 2018 09:16:17 GMT, Mateusz Viste
Nie odczułem absolutnie żadnego komfortu akustycznego
względem spalinowych taksówek z których dotychczas korzystałem.

Może Wy macie coś z uszami? Przecież nawet spalinowiec wyrzucony na luz a
toczący się bez napędu robi ZNACZNĄ różnicę w stosunku do jazdy na
obrotach.

Zalezy od auta i silnika. Niektore sa naprawde ciche.
Jak dla mnie - za ciche.

A silnik było słychać, fakt że nie taki brr brr jak to
w spalinowcu, ale elektryczny silnik wcale nie jest bezgłośny.

W porównaniu ze spalinowym jest praktycznie bezgłośny. Poza tym dochodzi
druga strona medalu, silnika spalinowego nikt nie izoluje na zewnątrz, więc
jest dramatycznie głośniejszy dla otoczenia. To też jest istotne,
szczególnie w zabudowaniach.

Znow zalezy jaki silnik i na jakich obrotach.
Na wolnych potrafia byc cichutkie.

J.

Data: 2018-01-07 11:19:59
Autor: Myjk
używanego elektryka
Fri, 5 Jan 2018 12:18:51 +0100, J.F.
Zalezy od auta i silnika. Niektore sa naprawde ciche.
Jak dla mnie - za ciche.

Nie rozumiem tego stwierdzenia "za ciche". Jeszcze rozumiem przy manualu,
gdy wypada słyszeć silnik aby się nie gapić w obrotomierz, ale już przy
automacie pococito?

Znow zalezy jaki silnik i na jakich obrotach.
Na wolnych potrafia byc cichutkie.

I tak będą głośniejsze niz elektryk. Zresztą jazda po mieście (czyli
sytuacja w której z czystym sercem można kupić elektryka) to głównie
przyśpieszenia i hamowania, zatem w zasadzie nie ma czegoś takiego jak
niskie obroty, a i hałas od toczenia jest znacznie mniejsze.

Wspominałem o Spacestarze mojej żony. To zaczyna ostro hałasować jak tylko
mocniej dotknie się gazu. I hałas jest spory a tym większy im mocniej i
wyżej się kręci. Żonie się podoba, bo ma problem ze słuchem i słabiej
słyszy silnik co utrudnia operowanie biegami, z drugiej storny ma ten słuch
chronić.

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-06 15:30:14
Autor: garus.krzysztof
używanego elektryka
Silnik spalinowy jeszcze wibracje powoduje. Odczuwalne szczególnie na wolnych obrotach.

Data: 2018-01-05 11:08:49
Autor: Myjk
używanego elektryka
Fri, 5 Jan 2018 08:38:51 +0100, Yakhub
Ale we względnie współczesnym samochodem to nie silnik jest głównym
generatorem hałasu, bo jest prawie niesłyszalny podczas jazdy. Zagłusza go szum powietrza, opon

Co nie znaczy że ten hałas znika. Jak juz wspominałem, rozkręć sobie silnik
na postoju do 2-2,5k to zobaczysz jakie to wartości hałasu -- i ten hałas
wpływa dodatkowo na komfort. Albo inaczej, wrzuć na luz jak masz na blacie
ww. obroty. Jak swojego spalinowca na luz wrzucę, to słyszę ZNACZNĄ
różnicę, a przecież wtedy jeszcze silnik pracuje i pewien hałas generuje --
a przecież nie jeżdżę pierwszym lepszym miejskim paździochem HB pozbawionym
elementarnego wyciszenia, tylko sedanem z segmentu D.

i praca zawieszenia.

W mieście? :| Może jeździłeś gdzieś na wschodzie, bo większość miast nawet
w PL ma drogi gdzie zawieszenie rzadko kiedy ma co robić (chyba ze skacze
akurat po studzienkach).

--
Pozdor
Myjk

Data: 2018-01-29 18:26:00
Autor: jerzu.xyz
używanego elektryka
On Tue, 2 Jan 2018 13:33:59 +0100, Myjk <myjkel@nospam.op.pl> wrote:

Ale umówmy się, jak ktoś się zastanawia nad elektrykiem, to głównie właśnie
dla tej ciszy i braku "wrażeń akustycznych" przy wciskaniu gazu, braku
zmieniania biegów, braku laga itp.

Bo w elektryku to cisza jest? Niekoniecznie.

https://youtu.be/4QYkjFAtBVg?t=16m51s


--
Pozdrawiam - Dariusz Niemczyński jerzu/@/irc/pl
http://jerzu.waw.pl GG:129280
Ford Focus MK2 1.6 TDCi 109KM `06
Renault Master 2.5dCi 100KM PackClim `06 3.3t

używanego elektryka

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona