Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.film   »   wycinanie aktorów/scen z filmów

wycinanie aktorów/scen z filmów

Data: 2010-04-23 13:05:44
Autor: Grzegorz Staniak
wycinanie aktorów/scen z filmów
On 23.04.2010, Piotrek <pilarp@poczta.onet.pl> wroted:

Domyślam się, że ogólny powód jest prosty: ktoś na etapie
składania filmu w całość dochodzi do wniosku, że jest za
długi, jakieś sceny/całe wątki są niepotrzebne i idą do
kosza. Tyle tylko, że takie cięcie po fakcie jest bez sensu.
Nie byłoby taniej przeczytać 2 razy scenariusz i jeszcze przed
włączeniem kamery ustalić jak długo film ma trwać/kto ma
w nim występować/jakie sceny mają do niego wejść? Jak dla
mnie postępowanie w takich przypadkach "od dupy strony" jest
przejawem debilizmu twórców filmu. Przecież nakręcenie tych
scen idących do kosza też ileś trwa i kosztuje, a osoby, które
w nich zagrały, mimo że na ekranie się nie pojawią, też trzeba
opłacić-czyste marnotrawstwo. Wyjaśnijcie mi sens tych praktyk.

Szczerze mówiąc, nie bardzo widzę co cię w tym dziwi -- montaż to jest chyba tak stary jak samo kino. Robienie filmu to nie jest przecież pojedynczy akt, tylko proces. Zawsze się może okazać, że jakaś rola wychodzi bardziej na pierwszy plan, że
będzie więcej ujęć z panem X, w związku z czym trzeba zdynamizować
środkowy fragment, wyrzucić parę ujęć z panem Y, przerobić sekwencję początkową itd. itp. Nie da się przecież wyczuć na
etapie scenopisania jak coś wyjdzie w trakcie kręcenia. I nie
każdy reżyser nawet jest dobry w "widzeniu" filmu, często dopiero kiedy operator sceny nakręci widać to, z czego końcowy
produkt powstanie.

Pamiętam taką anegdotę z kręcenia chyba "Ran" przez Kurosawę,
kiedy zamarzyło mu się nakręcenie sceny ucieczki nocą na wzór
japońskiego rękodzieła z laki -- czarne niebo jako tło, księżyc
jako światło, srebrno-złoto lśniące postaci i kołyszące się wysokie trawy na szczycie wzgórza. Z tym, że trawy wychodziły za mało złote, więc stado wpatrzonych w mistrza młodych asystentów zagoniono do malowania traw na złoto specjalną farbką na przestrzeni tych kilkudziesięciu metrów jakie trafiły do kadru. Po kilku próbach mistrz był w końcu zadowolony z ujęcia, więc wszyscy byli mimo zmęczenia bardzo szczęśliwi i tylko, niestety, w montażu
Kurosawa stwierdził, że scena za bardzo rozwleka tę część filmu
i efekt wielkiego wysiłku trafił w całości do kosza. C'est la vie.
Równie dobrze można by mieć pretensje do malarzy, że kompozycja
obrazu nie zawsze się zgadza ze szkicem czy wstępnymi studiami.

GS
--
Grzegorz Staniak <gstaniak _at_ gmail [dot] com>
Nocturnal Infiltration and Accurate Killing

Data: 2010-04-24 16:58:11
Autor: Telev
wycinanie aktorów/scen z filmów
U¿ytkownik "Grzegorz Staniak" <gstaniak@gmail.com
Nie da siê przecie¿ wyczuæ na
etapie scenopisania jak co¶ wyjdzie w trakcie krêcenia. I nie
ka¿dy re¿yser nawet jest dobry w "widzeniu" filmu, czêsto
dopiero kiedy operator sceny nakrêci widaæ to, z czego koñcowy
produkt powstanie.

Hitchcock krêci³ dok³adnie tyle scen ile potrzebowa³ [co innego, ¿e powtarza³ ujêcia po XX razy]



TV

Data: 2010-04-24 18:24:34
Autor: Grzegorz Staniak
wycinanie aktorów/scen z filmów
On 24.04.2010, Telev <televizyjna@gazeta.pl> wroted:

Nie da się przecież wyczuć na etapie scenopisania jak coś
wyjdzie w trakcie kręcenia. I nie każdy reżyser nawet jest dobry
w "widzeniu" filmu, często dopiero kiedy operator sceny nakręci
widać to, z czego końcowy produkt powstanie.

Hitchcock kręcił dokładnie tyle scen ile potrzebował [co innego,
że powtarzał ujęcia po XX razy]

Nie wszyscy tak pracujÄ…. GS
--
Grzegorz Staniak <gstaniak _at_ gmail [dot] com>
Nocturnal Infiltration and Accurate Killing

wycinanie aktorów/scen z filmów

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona