Data: 2012-01-05 12:35:21 | |
Autor: TomaszD | |
zajęte wynagrodzenie | |
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał w
wiadomości news:Pine.WNT.4.64.1201022035130.3964quad... On Mon, 2 Jan 2012, witek wrote: Normalnie - na podstawie umowy zlecenia. Nie rozumiem, co w tym takiego zaskakującego. Gdzie jest napisane, że zleceniobiorca MUSI wystawić rachunek do umowy? Pracownik zatrudniony na umowę o pracę też nie wystawia żadnego rachunku. Wypłata wynagrodzenia odbywa się jedynie na podstawie tej umowy. Może żeby autorowi wątku odmalować całość sytuacji: sam stwierdza, A co się niby miało zmienić w umowie? Nie bardzo rozumiem sens pytania. Mnie intryguje jeszcze jedna sprawa: zapis w ustawie o podatku dochodowym Czyli co - jeśli pracodawca wypłaci pracownikowi zaliczkę na wydatki, to to jest jego przychód do opodatkowania?? Podobnie w przypadku zleceniobiorcy, bo akurat różnicy w tej kwestii tutaj nie ma żadnej. To teraz pytanie: co im miał dać cała manipulacja z zaliczką, Bo nie to jest istotą sprawy. Nie o to pytałem, więc ja też nie rozumiem, po kija roztrząsać teraz sprawy opodatkowania zaliczek. Sprawa jest prosta - facet dostał zaliczkę w grudniu przed rozpoczęciem prac (nieważne dlaczego - widocznie tak obu stronom było wygodnie). Wynagrodzenie z tytułu umowy otrzyma oficjalnie dopiero w styczniu. Rozliczenie powinno wyglądać tak, że zleceniodawca wypłaca mu wynagrodzenie (daje pieniędze do ręki/wpłaca na konto), a facet zwraca zaliczkę (zwraca pieniądze do kasy/oddaje przelewem). Tylko jaki to ma sens, jeśli można to załatwić dwoma kwitami KP/KW bez konieczności fizycznego przepływu pieniędzy? Gdyby nie sprawa z komornikiem, to tak by to właśnie wyglądało. Ale ponieważ pojawił się komornik, to sprawa nie wygląda już tak prosto. Innymi słowy zleceniodawca może zostać zmuszony do faktycznej wypłaty części wynagrodzenia na rzecz komornika, ale tej części (jako zwrotu zaliczki) już od zleceniodawcy nie odzyska. I właśnie o to pytałem - jak można takiej sytuacji uniknąć i czy komornik przyjmie tłumaczenie, że de facto wynagrodzenie zleceniobiorcy zostało już mu wypłacone w formie zaliczki czy też uzna, że go to nie obchodzi, bo zaliczka to nie jest wynagrodzenie. Przecież zaliczka jest równie dobrą podstawą do opodatkowania, Hmmm. A jak pracownik dostaje zaliczkę/i na wyjazdy służbowe i wydatki z nimi związane oraz rozlicza się z niej/nich po miesiącu czy dwóch to jego pracodawca też musi odprowadzić ZUS i podatek z tytułu tych zaliczek? Może czegoś nie wiem. Ale jak oni ZUS płacili dopiero od "wynagrodzenia", a nie zaliczek, Tylko jak to się ma do sprawy o, którą pytałem? Naprawdę nie interesuje mnie w tej chwili aspekt prawny terminu odprowadzania ZUSu za wypłaconą zaliczkę. Tomek |
|
Data: 2012-01-07 11:28:28 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
zajęte wynagrodzenie | |
On Thu, 5 Jan 2012, TomaszD wrote:
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał To, że na podstawie *umowy*. Przepisy przewidują zaliczenie w koszty na podstawie dokumentów stwierdzających *wykonanie*. Gdzie jest napisane, że zleceniobiorca MUSI wystawić rachunek do umowy? Musi "na żądanie". W Ordynacji podatkowej. Pracownik zatrudniony na umowę o pracę też nie wystawia żadnego rachunku. Ale ta część dyskusji nie dotyczy wypłaty, lecz zaliczenia jej w koszty. Dla umowy do pracy jest wyraźny zapis w przepisach podatkowych: podstawą do zaliczenia w KUP oraz zaliczenia do przychodów pracownika jest fakt "postawienia do dyspozycji". Rozdzielić trzeba trzy sprawy: określenie kwoty wynagrodzenia, należność wypłaty wynagrodzenia oraz zaliczenie jej w koszty. Fakt istnienia umowy NIE STANOWI o zaliczeniu należnego wynagrodzenia w koszty. Za to wypłata, owszem, może stanowić koszt - pod warunkiem, że wynagrodzenie stało się *należne*, i ze istnieje dokument który to *swierdza* - dwa warunki, łącznie. W przypadku umowy o pracę zapłata należy się za sam fakt przychodzenia do pracy :P, więc takim dokumentem jest lista obecności. W przypadku umowy cywilnoprawnej potrzeby jest jakiś "kwit wykonania". W obu przypadkach potrzebny jest *również* dowód wykonania zapłaty lub uwiarygodnienia "postawienia do dyspozycji". A co się niby miało zmienić w umowie? Nie bardzo rozumiem sens pytania. Źle napisałem. Pytam, co powoduje, że wynagrodzenie przestało być zaliczką! (na pewno nie powoduje tego UMOWA, prawda? O to chodzi) Czyli co - jeśli pracodawca wypłaci pracownikowi zaliczkę na wydatki, Nie, zaliczkę NA WYNAGRODZENIE! Mea culpa. Teraz (dopiero) zajarzyłem w czym problem :( to to jest jego przychód do opodatkowania?? Na konkretne, dające się uzasadnić, najlepiej poniesione lub ponoszone w takich przypadkach wydatki, do tego bez korzystania z tej kwoty przez zleceniobiorcę lub pracownika do celów osobistych? No to nie. W każdym innym razie - oczywiście. Przepisy dla umowy cywilnoprawnej niżej. Podobnie w przypadku zleceniobiorcy, bo akurat różnicy w tej kwestii tutaj nie ma żadnej. Oczywiście. A niby jak inaczej?? Wyjątek, stanowiący że zaliczki nie są kosztem i nie są przychodem, zapisany jest jasno w ustawie o podatku dochodowym i dla osób fizycznych dotyczy przychodów z DG (i być może jeszcze jakiejś kategorii, ale NIE dotyczy pracy i umów cywilnoprawnych). To teraz pytanie: co im miał dać cała manipulacja z zaliczką, Proste: te działania powinny mieć jakiś cel. A grupa jest dyskusyjna, więc przedyskutowanie celu jest na miejscu, niezależnie od tego czy Ci się to podoba czy nie i czy tę uwagę traktujesz jako niegrzeczną :] Ale cel wygląda na oczywisty, nie martw się ;) Sprawa jest prosta - facet dostał zaliczkę w grudniu przed rozpoczęciem prac Nieważne. Zgoda :) Ale za to bardzo ważne jest - NA CO ta zaliczka była? Po Twojej poniższej uwadze zajrzałem do KC :), tam jest lista zakresów rozporządzania zaliczką, która daje podstawy do określenia, na jakiej podstawie można wskazać cel zaliczki. IMVHO, 100% zaliczka *na wydatki*, bez *rzeczywistych* wydatków nie sięgających przynajmniej połowy tej kwoty, nijak nie da się obronić, nie wspominając już o tym, że jest podstawa do kontroli czy aby zleceniobiorca "nie używał na własne potrzeby". Art.741, 743 i 744 KC jakby co. Wynagrodzenie No właśnie sprawa NIE JEST taka prosta. Z samej definicji, zaliczki się NIE ODDAJE. Zalicza się ją w koszty operacji i już. Więc nie dziw się, że tego nie rozumiemy. Jeśli chcecie robić manipulacje z zaliczką, to widocznie musi istnieć jakiś powód, a jedynym który się nasuwa to fakt, że te pieniądze NIE ZOSTAŁY oficjalnie wpisane do dokumentow jako zaliczka na wynagrodzenie. Była to (jak teraz rozumiem) pozorna zaliczka na wydatki, stanowiąca de facto zaliczkę na wynagrodzenie. Oczywiście, może być inny powód którego postanowiłeś nie ujawnić, ale to się nie dziw, że z kolei my nie mamy pojęcia o co chodzi. Tylko jaki to ma sens, jeśli można to załatwić dwoma Przede wszystkim sam pomysł zwracania zaliczki jest mało przystający do celów którym ona służy. Zaliczkę zwraca się jeśli umowa nie została wykonana lub (jeszcze w trakcie) zniknął cel któremu zaliczka miała służyć, koniec listy. Szansa, że 100% zaliczka jest zwracana akurat w dniu kiedy wypłacane jest wynagrodzenie jest... no, mało wiarygodna. Gdyby nie Z art.744KC mi tak wychodzi - bo przepis nie zabrania takiego ujęcia w umowie. Ale chodzi o *wynagrodzenie*. Za (jeszcze) niewykonaną umowę. Jeśli istnieją jakieś inne przeciwwskazania, to poproszę grupowiczów o krytykę, ale mi wychodzi, że można się skutecznie powołać na fakt wypłacenia wynagrodzenia wcześniej, zgodnie z tym przepisem. Natomiast jeśli de facto różni się od de jure, to zwyczajnie mamy wykroczenie podatkowe, i na mój rozum zdrowiej by było, żeby komornik nie wpadł na pomysł, żeby oprócz niego zatrudnienie znalazła tu również skarbówka. czy też uzna, że go to nie obchodzi, bo zaliczka to nie jest wynagrodzenie. Nie widzę podstaw... jak ktoś widzi to krzyczeć poproszę! Przecież zaliczka jest równie dobrą podstawą do opodatkowania, No dobra. Widzę gdzie popełniłem błąd - nie określiłem rodzaju zaliczki :) Założyłem, że jak 100% *wynagrodzenia*, i bez powołania się na *konkretne* wydatki, to była to zaliczka na wynagrodzenie, a nie na koszty ponoszone na rzecz zlecenio*dawcy*, w tym zwrot kosztów "w związke ze sprawą" przewidziany w przepisach! z nimi związane oraz rozlicza się z niej/nich po miesiącu czy dwóch to jego Tak, nie wiesz tego, że pracodawca nie musi odprowadzić ZUS i podatku od *TAKICH* pieniędzy również wtedy, jak zapłaci pracownikowi PO przedstawieniu biletów lub druku delegacji ;) Czyżby wydatki na wyjazd służbowy stanowiły WYNAGRODZENIE PRACOWNIKA? Po prostu: "zaliczka na wyjazdy służbowe" podlega takiemu samemu opodatkowaniu, jak kwota na wyjazdy zwracana pracownikowi, zaliczka "na wynagrodzenie" podlega takiemu samemu opodatkowaniu, jak kwota wypłacona w roli wynagrodzenia. I teraz hint: gdzieś niedawno zapodawałem link do opisu, w którym na jakimś forum podatnik/podatniczka się skarży, że od "nadmiarowej" kwoty US chce podatek. "Nieuzasadniona zaliczka" właśnie. Ale jak oni ZUS płacili dopiero od "wynagrodzenia", a nie zaliczek, Prosto: może nie opłacić się przyznać przed komornikiem, że nie ma kwitów na wypłacone zaliczkowo *wynagrodzenie*. Jeśli kwity są, to z kolei nie wiadomo w czym problem. Jeśli przyjąć wersję z "zaliczką na wydatki", to zleceniobiorca nie miał prawa tych pieniędzy ruszać, więc oczywiście że komornik ma prawo wziąć sobie z NIEWYPŁACONEGO wynagrodzenia. pzdr, Gotfryd |
|