Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   zbajerowani na ladowanie ...

zbajerowani na ladowanie ...

Data: 2010-09-26 11:59:26
Autor: Bogdan Idzikowski
zbajerowani na ladowanie ...

Użytkownik "sulima" <crawshank@tlen.pl> napisał w wiadomości news:i7n3s9$r5n$1node1.news.atman.pl...
a moze by tak wysnuc kolejna teorie spiskowa w kontekscie wiadomej katastrofy ...

wszyscy pamietaja przypadek admirala Langsdorffa, ktory zatopil wlasny pancernik Graf Spee w przekonaniu istnienia czegos, co w rzeczywistosci nigdy nie istnialo ... tak sie zastanawiam czy pozbawieni dokladnych informacji o podejsciu do ladowania piloci nie byli w istocie ofiarami takiej samej dezinformacji ... dzialali w przekonaniu tych paru metrow do ziemi wiecej niz bylo ich tam w rzeczywistosci .. mozna komus nie dac dokladnej dokumentacji o lotnisku, podprowadzic do ladowania w sposob utrzymujacy w bledzie a nastepnie pozwolic na takie ladowanie ... powstaje pytanie czy piloci samolotow wojskowych sa szkoleni na tego typu ewentualnosc ? czy maja jakies procedury ostroznosciowe, ktore bylyby na taka okolicznosc zabezpieczeniem ? moze cos wiecej niz brawura (podniecana byc moze bytnoscia w kabinie generala i szefa protokolu) spowodowala te tragiczna w skutkach katastrofe ?

(...) Z instrukcji HEAD wprost wynika, że lot prezydenta "nie może być wykonywany poniżej warunków minimalnych do startu i lądowania ustalonych dla pilota, statku powietrznego i lotniska. Te warunki minimalne co do każdego parametru mogą być określone odmiennie, wówczas obowiązuje kryterium najbardziej rygorystyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa" - mówił latem w Sejmie płk Szeląg. Gdy zapytaliśmy go wczoraj o te minima, odparł: 120 m na 1800 m - i dla samolotu, i dla pilota.

Pilot Arkadiusz Protasiuk mógł więc lądować z prezydentem na pokładzie, gdy podstawa chmur była na wysokości 120 m, a skraj pasa widział z 1800 m. Tego dnia w Smoleńsku chmury wisiały 40-50 m nad ziemią, a widoczność w poziomie wynosiła zaledwie 400-500 m.(...)

Resztę sobie dopowiedz.


--
J. Kaczyński - "musimy uzyskać właściwą odpowiedź"
"Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ją)"

Data: 2010-09-26 16:27:43
Autor: bolek
zbajerowani na ladowanie ...

Użytkownik "Bogdan Idzikowski" <bogdanid@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:4c9f196a$0$21011$65785112news.neostrada.pl...

Użytkownik "sulima" <crawshank@tlen.pl> napisał w wiadomości news:i7n3s9$r5n$1node1.news.atman.pl...
a moze by tak wysnuc kolejna teorie spiskowa w kontekscie wiadomej katastrofy ...

wszyscy pamietaja przypadek admirala Langsdorffa, ktory zatopil wlasny pancernik Graf Spee w przekonaniu istnienia czegos, co w rzeczywistosci nigdy nie istnialo ... tak sie zastanawiam czy pozbawieni dokladnych informacji o podejsciu do ladowania piloci nie byli w istocie ofiarami takiej samej dezinformacji ... dzialali w przekonaniu tych paru metrow do ziemi wiecej niz bylo ich tam w rzeczywistosci .. mozna komus nie dac dokladnej dokumentacji o lotnisku, podprowadzic do ladowania w sposob utrzymujacy w bledzie a nastepnie pozwolic na takie ladowanie ... powstaje pytanie czy piloci samolotow wojskowych sa szkoleni na tego typu ewentualnosc ? czy maja jakies procedury ostroznosciowe, ktore bylyby na taka okolicznosc zabezpieczeniem ? moze cos wiecej niz brawura (podniecana byc moze bytnoscia w kabinie generala i szefa protokolu) spowodowala te tragiczna w skutkach katastrofe ?

(...) Z instrukcji HEAD wprost wynika, że lot prezydenta "nie może być wykonywany poniżej warunków minimalnych do startu i lądowania ustalonych dla pilota, statku powietrznego i lotniska. Te warunki minimalne co do każdego parametru mogą być określone odmiennie, wówczas obowiązuje kryterium najbardziej rygorystyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa" - mówił latem w Sejmie płk Szeląg. Gdy zapytaliśmy go wczoraj o te minima, odparł: 120 m na 1800 m - i dla samolotu, i dla pilota.

Pilot Arkadiusz Protasiuk mógł więc lądować z prezydentem na pokładzie, gdy podstawa chmur była na wysokości 120 m, a skraj pasa widział z 1800 m. Tego dnia w Smoleńsku chmury wisiały 40-50 m nad ziemią, a widoczność w poziomie wynosiła zaledwie 400-500 m.(...)

Resztę sobie dopowiedz.


--
Pozostaje pytanie co miał zrobić Protasiuk jak jego wysokość
kazał lądować. A że nie znosił sprzeciwy, to już miał okazję się przekonać.

bolek

Data: 2010-09-26 16:34:30
Autor: cyc
zbajerowani na ladowanie ...

Użytkownik "Bogdan Idzikowski" <bogdanid@neostrada.pl> napisał w wiadomości
news:4c9f196a$0$21011$65785112news.neostrada.pl...

Użytkownik "sulima" <crawshank@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:i7n3s9$r5n$1node1.news.atman.pl...
a moze by tak wysnuc kolejna teorie spiskowa w kontekscie wiadomej
katastrofy ...

wszyscy pamietaja przypadek admirala Langsdorffa, ktory zatopil wlasny
pancernik Graf Spee w przekonaniu istnienia czegos, co w rzeczywistosci
nigdy nie istnialo ... tak sie zastanawiam czy pozbawieni dokladnych
informacji o podejsciu do ladowania piloci nie byli w istocie ofiarami
takiej samej dezinformacji ... dzialali w przekonaniu tych paru metrow do
ziemi wiecej niz bylo ich tam w rzeczywistosci .. mozna komus nie dac
dokladnej dokumentacji o lotnisku, podprowadzic do ladowania w sposob
utrzymujacy w bledzie a nastepnie pozwolic na takie ladowanie ...
powstaje pytanie czy piloci samolotow wojskowych sa szkoleni na tego typu
ewentualnosc ? czy maja jakies procedury ostroznosciowe, ktore bylyby na
taka okolicznosc zabezpieczeniem ? moze cos wiecej niz brawura
(podniecana byc moze bytnoscia w kabinie generala i szefa protokolu)
spowodowala te tragiczna w skutkach katastrofe ?

(...) Z instrukcji HEAD wprost wynika, że lot prezydenta "nie może być
wykonywany poniżej warunków minimalnych do startu i lądowania ustalonych
dla pilota, statku powietrznego i lotniska. Te warunki minimalne co do
każdego parametru mogą być określone odmiennie, wówczas obowiązuje
kryterium najbardziej rygorystyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa" -
mówił latem w Sejmie płk Szeląg. Gdy zapytaliśmy go wczoraj o te minima,
odparł: 120 m na 1800 m - i dla samolotu, i dla pilota.

Pilot Arkadiusz Protasiuk mógł więc lądować z prezydentem na pokładzie,
gdy podstawa chmur była na wysokości 120 m, a skraj pasa widział z 1800 m.
Tego dnia w Smoleńsku chmury wisiały 40-50 m nad ziemią, a widoczność w
poziomie wynosiła zaledwie 400-500 m.(...)

Resztę sobie dopowiedz.


Z powyzszym powinni zapoznac sie wszyscy ci , ktorzy snuja chorobliwe teorie spiskowe .
Powinni tez wszystkie swoje rozwazania na temat katastrofy rozpoczac od zadania podstawowego w tejj sytuacji pytania : dlaczego w takich , uragajacych wszelkim zasadom warunkach nastapilo ladowanie i to wcale nie awaryjne co moznaby bylo ew. uznac za zauzasadnione ? .
Mozna oczywiscie przyjac za awarie nieprzeparta chec uczestnictwa pana Lecha K. w wymyslonych przez siebie i specjalnie dla siebie organizowanych uroczystosciach katynskich , mimo tego , ze nigdy dotad w takich nie uczestniczyl ale to nie jest przeciez awaria samolotu , tylko tego urzadzenia , ktore u  kazdego normalnego czlowieka spelnia funkcje sterujace procesem myslenia . U pana Lecha K. najwyrazniej bylo ono na czas lotu wylaczone . Nie smiem przypuszczac aby byl to tzw. syndrom prezydencki , znany wszystkim pod colokwialnym terminem  "chorych goleni " ale faktem jest , ze na kilkanascie minut przed katastrofa " prezydent jeszcze nie podjal decyzji " ( slowa dyrektora biura kancerarii prezydenckiej )  !. Podjal ja dopiero po rozmowie ze swoim blizniakiem i nie byla to , jak wykazaly pozniejsze wydarzenia , decyzje szczesliwe .

cyc

zbajerowani na ladowanie ...

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona