Data: 2015-05-21 20:16:14 | |
Autor: andal | |
znajomy | |
ZdawaÅ‚oby siÄ™, że jeźli kto, to my, Polacy, poÂ
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda. Od sześciu wieków gnieździ się to plemię paso żytnicze na naszej skórze, ssie nasz pot, naszą krew, od sześciu wieków rodzi się, żyje i umiera w pośród nas, — ocieramy się o nie ciągle, a cóż my o niem wiemy? Znamy ze stosunków wiejskich i małomiastecz kowych „poważnych" kupców zboża, „zabawnych" arendarzów, „dowcipnych, z głupia frant" faktorów, znamy w większych miastach aroganckich parweniu- szów, jakich każda rasa dostarcza, znamy z rysun ków Fr. Kostrzewskiego śmieszne karykatury ludz kie, z nowel i powieści Klemensa Junoszy „dobro dusznych" wyzyskiwaczów, a z powieści Elizy Orzeszkowej Meirów Ezofowiczów i „uczciwych" groszorobów. Dla przeciętnego Polaka był i jest Żyd przede- wszystkiem zabawny, śmieszny, komiczny, dowcip- ny, dobrodusznie chytry, — jest doskonałym mate- ryałem dla karykaturzysty i komedyopisarza. Bawiliśmy się i bawimy się dotąd „zabawny mi" Moskami, Ickami, Abramkami, Geldhabami, przedrzeźniamy, śmiejąc się do rozpuku, ich komicz ne ruchy, ich koszlawy, odpadkami różnych języ ków popstrzony szwargot. Nie wielu z pomiędzy nas przyszło w ciągu wieków na myśl, że pod tą komiczną skorupą kryje się potężna indywidualność, stężała w ogniu bolesnych doświadczeń trzech tysię cy lat, że pod tą chytro-potulną grzecznością „uni żonego" faktora, arendarza i t. d. czai się tłumiona siłą woli pycha „wybrańca Jehowy", że pod tym „do brodusznym" uśmiechem wyzyskiwacza kipi bezgra niczna nienawiść do wszelkiej obcej siły, wybucha jąca zawsze i wszędzie z furyą nieprzejednanej ven- detty, gdy z niej sprzyjające warunki zdejmą choć by na chwilę pęta sztucznej uległości. „Zabawny", „pocieszny", „dobroduszny", „ko miczny" Żyd jest najpyszniejszym megalomanem w wielkiej rodzinie ludzkiej. Gdyby rozporządzał odpowiednią siłą, byłby już dawno był skopał bez litości, zdeptał i rzucił pod swoje stopy wszystkich innowierców kuli ziemskiej. Jakże się to stało? Nie był przecież nigdy moż nym władcą, „panem świata," jak Rzym, nie szedł ni gdy przodem cywilizacyi. Skądże więc ta pycha? By na to pytanie odpowiedzieć, trzeba się cof nąć aż do źródeł Izraela. Nazywa się zwykle Żyda Semitą. Czystym Se- mitą, jak np. Arab, on jest. Złożyły się na niego trzy rasy. Uboga ziemia arabska nie była w możności wyży wić mnożących się szybko koczowników z ich liczne- mi trzodami. Trzeba było szukać innych, obfitszych pastwisk. Pierwszym emigrantem, którego tradycya pamięta, był, jak wiadomo, Abraham. Zajął on na- samprzód pastwiska w okolicach miasta Ur, stamtąd posunął się w górę, do Babylonii, następnie jeszcze wyżej, do Mezopotamii, do Paddan-Aram, skąd jego potomkowie przeszli do Kanaan. Czas dłuższy sie dzieli prawdopodobnie Abramici w Mezopotamii, uwa żali bowiem Paddan-Aram za swoją właściwą ojczy znę jeszcze wówczas, kiedy mieszkali już dawno w ziemi Kanaan. Z Kanaan powędrowali późniejsi Żydzi do Egiptu, do Gosen, i wrócili znów do Pa lestyny. Przechodząc z kraju do kraju, z ziemi do zie mi, mieszali się oczywiście pierwotni Semici arab scy z ludnością miejscową* głównie z Syryjczyka mi, w pośród których mieszkali najdłużej. Chcąc więc wniknąć w psychologię obecnego Żyda, trzeba nasamprzód uchwycić cechy znamienne tych ras, które się na niego złożyły. Był on przedewszystkiem Semitą. Charakterystyka Semity nie należy do zadań łatwych, dopóki bowiem Semita zostaje w swojej czystości rasowej, dopóty bierze tak maty udział w pracy cywilizacyjnej ludzkości, iż nie widać go wcale. Dzisiejszy beduin puszcz arabskich jest tak samo pierwotnym koczownikiem, jak nimi byli jego przodkowie przed trzema, czterema tysiącami lat. Dopiero, gdy się Semita otrze o rasę inną, gdy we źmie w siebie przymieszkę innej krwi, staje się in dywidualnością wyraźną, lecz wówczas nie jest już czystym Semita. Potężne państwa starożytności, zwane semickiemi (Babylonia, Fenicya) miały w so bie dużo pierwiastków hetyckich, Maurowie wieków średnich zmieszali się z Berberami i Gotami. Odjąwszy jednak, co inne ludy wniosły do rasy semickiej, widzi się w charakterze semickim jeden rys bardzo wyraźny. Jest nim woła tak silna, tak bezwzględna, iż ociera się bardzo blizko o upór. Gdy Semita czegoś chce, przeprowadzi zawsze. Zmierzając do jakiegoś celu, nie będzie jadł, pił, spał, nie będzie się oglądał na drogi i środki, na prawo i lewo. Uparta wola jest źródłem zalet i wad charakte ru semickiego. Z jednej strony wykwita z niej zdol ność do nadzwyczajnych wysiłków, do wielkich, męzkich czynów i pogarda wszelkich przeciwności, z drugiej wytwarza się ciasny egoizm, pyszna wy łączność i okrutna bezwzględność. Temperament zmysłowy, bardzo słabo rozwi nięta twórczość i brak zdolności do poezyi i filozo fii, dopełniają sylwetki charakteru semickiego. Daleko mniej trudności sprawia uchwycenie głównych rysów pierwszych gospodarzów koczują cego Semity. Ziemie syryjskie zbadała i rozkopała nauka XIX stulecia tak pracowicie, iż wiemy dokła dnie, kto na nich mieszkał, rodził się i umierał. Zwykle mniema się, że Syrya była po wszyst kie czasy kolebką plemion semickich. Nad Ty grysem i Eufratem przebywali w istocie Semici, ale tylko jako najeźdźcy, zdobywcy, lub koczownicy. Wchodzili i wychodzili, panowali i ginęli zwycięże ni, ustępując ciągle jeden drugiemu. Ludnością, rdzenną, autochtoniczną, nie byli w Syryi wcale dłu- gogłowi Semici, lecz krótkogłowi Hetyci, rasa, zu pełnie obca Semitom. Hetyci, plemię rolnicze i ku pieckie, nie ruszające się z miejsca, nie lubiące włó częgi, uprawiali ziemię, budowali domy, okręty, mo sty, kanały i handlowali. Najeźdźcy, zdobywcy, koczownicy zlewali się powoli z ludnością rdzenną, korzystając nie z sa mych tylko owoców jej pracy. I niektóre właściwo ści cielesne przeszły na obcych gości. Tak zw. „nos żydowski" nie jest wcale pamiątką semicką, Ara bowie bowiem, dzisiejsi Beduini, mają nosy krótkie, orle. Długie, garbate nosy odziedziczyli późniejsi Żydzi po swoich matkach syryjskich, po Hetytkach, czego dowodem liczne podobizn}' Hetytów, zacho wane na różnych wykopaliskach. I w ziemi Kanaan mieszkali Hetyci. Od nich to nauczyli się koczujący Semici sztuki pisania i czy tania, uprawy zboża, wina, budowy stałych siedlisk, z ich gniazd przeważnie brali swoje żony. Najstar szy syn Izaaka, Ezaw, żenił się tylko z Hetytkami; tak samo syn Jakóba, Juda. Lecz nie samych tylko Hetytów zastali później si Żydzi w ziemi Kanaan. Na wschód od Jordanu i w południowej Palestynie mieszkało jasnowłose, niebieskookie plemię, które przybyło z północy, z Europy. Nazywano je Amorytami; byli to Aryj- czykowie czystej krwi. Z nich to pochodził Goliat i wszyscy znakomitsi wojownicy Judei; z nich re krutowali Dawid i Salomon swoich żołnierzy, swo je gwardye. Oni to bili się na wojnie, byli podpo ra tronów królów żydowskich, budowali miasta, uprawiali ziemię tak samo, jak Hetyci, z którymi żyli w przyjaźni. Ich dziełem jest Jerozolima, któ ra była aż do czasów Dawida miastem amoryc- kiem. Z ich krwi, zdaje się, pochodził w części król Dawid, który miał, jak wiadomo, jasną cerę i był blondynem, Semici zaś i Hetyci odznaczali się ciem ną cerą i czarnym włosem. I może dlatego, na co Ernest Renan zwrócił uwagę, lubił, wyróżniał żoł nierzy pochodzenia amoryckiego, bardzo surowy, bezwzględny dla oddziałów hebrajskich. I może dlatego bił w boju odważnym, w pokoju nieopatrz nym, trochę lekkomyślnym, skłonnym do przygód awanturniczych, jako władca zaś doskonafym bu downiczym jednolitego państwa. Te zalety i wady, jak wiadomo, nie wchodziły w skład charakteru se mickiego. Król Dawid rodził się w Betleem, w mie- ście amoryckiem. Nicby więc nie było dziwnego, gdyby miał ojca lub matkę z krwi amoryckiej. I król Salomon nie pochodził prawdopodobnie z czysto se mickiego szczepu, gdyż matka jego, Betsaba, była żoną Hetyty Urii. Tłomaczyłoby to jego wcale nie- semickie usposobienie, o którem Renan mówi, że nie przypomina w niczem właściwości rasy semickiej (Salomon rientendait rien a la vraie vocation de sa race). Zlew trzech głównie krwi: semickiej, hetyckiej i amoryckiej stworzył późniejszego Żyda. W kom- binacyi tej przeważa pierwiastek hetycki, badania bowiem nauki czasów ostatnich wykazały w dzi siejszym narodzie żydowskim tylko pięć procent typów czysto semickich, dziesięć procent mieszań ców z domieszką krwi amoryckiej (jasne włosy, ja sna cera, niebieskie oczy), typów zaś hetyckich (krótkie głowy, czarne włosy, ciemna cera, duże, garbate nosy, skłonność do otyłości) aż pięćdziesiąt procent. Na resztę, trzydzieści pięć procent, składa się mieszanina różriorodna, powstała przez łączenie się z narodami, wpośród których Żydzi czas pewien przebywali. Od murzynów np., z którymi mieszali się podczas diaspory aleksandryjskiej, wzięły nie które rody żydowskie kręcone, wełniaste włosy. Po Semitach odziedziczyli Żydzi: wolę, egoizm, zmysłowość, brak zdolności twórczych, po Hety- tach wzięli: wytrwałość, zabiegliwość a przede- wszystkiem niezwykły spryt kupiecki. Wiadomo, że Syryjczycy słynęli jako znakomici, przebiegli kupcy. Wpływ krwi amoryckiej był bardzo mały. Amoryci bowiem tworzyli zawsze osobne, zamknię te w sobie klany, ocierające się niechętnie o Se- mitów. Wola jest w charakterze ludzkim tym pierwiast kiem, który pobudza do czynu. Gdy ona czegoś chce, chce zawsze usilnie, gdy ona do czegoś dąży, dąży zawsze z uporem, z pełną świadomością wy tkniętego celu. Bez woli niema dzieł niepospoli tych w dodatnim lub ujemnym kierunku. Taką ona mocarką, iż narzuca słabszym swoje poglądy, za patrywania, sympatye i antypatye, iż prowadzi ich za sobą, choćby na bezdroża. Tern się tłomaczy, że pierwiastek semicki, osła biony przez rasę hetycką, wycisnął na duszy ży dowskiej piętno niezatarte. Zmieniła się budowa cielesna semickiego koczownika, zmieniły się jego zajęcia, jego cele, jego kultura, ale główny rysunek charakteru został ten sam. Żyd, zlew Semity, He tyty i w pewnej części Amoryty, nowotwór raso wy, zachował energię i upór swoich dalekich przod ków — wolę Semity. Przypatrzmy się pierwszemu lepszemu handla rzowi. Ubogi szajgec wytknął sobie cel: dojść do majątku! By zwyciężyć, by pokonać wszystkie przeszkody, znosi on cierpliwie nędzę, głód, ponie wierkę. Kromką chleba, dzwonkiem śledzia żyje przez cały dzień, chodzi przez miesiące, lata w je dnym chałacie, pozwala się znieważać, drwić z sie bie, wyrzucać za drzwi. Nie przeraża go policya, sąd, bez sromu i obawy ociera się o kryminał. Nic nie powstrzymuje go na drodze do majątku; ani klątwa wyzyskiwanych, ani płacz zrujnowanych. Z głową pochyloną, nie oglądając się na prawo, na lewo, bez względu na drogi i środki idzie do swo jego celu, chłodny, przytomny, opanowany cały przez wolę. Nie zna wytchnienia, spoczynku, roz rywki. Od rana do wieczora liczy i liczy aż się cyfry swojej doliczy. Najwyraźniej odbiła się wola semicka na życiu religijnem Żyda. Jest ona energiczna, czynna i konsekwentna, ale także egoistyczna i fanatyczna! Egoizm stworzył Jehowę, istniejącego tylko wy łącznie dla Żydów, Jehowę, gardzącego wszystkimi innymi narodami, a z fanatyzmu tryska źródło owej namiętnej, gorącej, żadnemi przeciwnościami nie pokonanej wiary, owego, niczem nie strawionego przywiązania do starego zakonu, które jest najwy bitniejszym rysem duszy żydowskiej. Rys to nie wątpliwie dodatni i w smutnej historyi narodów zwyciężonych wielkiej doniosłości. Bez tego pło miennego fanatyzmu, bez tego bezwzględnego po słuszeństwa religijnego nie byłoby już dawno śladu po „narodzie wybranym." Wchłonęłyby go inne, świeższe ludy, jak wchłonęły mądrą, filozofującą Helladę i przemożny Rzym, gdy się bogom swoim i swoim tradycyom obywatelskim sprzeniewie- i rzyły. Oprócz woli jest materyalizm, pozbawiony skrzydeł fantazyi i tęsknot duszy, jedną z głównych cech semityzmu. Materyalistyczny światopogląd wzięli Żydzi po swoich przodkach semickich. Wi dzi się to dotąd w ich życiu, w ich urządzaniu się na ziemi. Nie wielu Żydów wybiera sobie zawody niepraktyczne. Gmin poświęca się przeważnie han dlowi, inteligencya tłoczy się do adwokatury, medy cyny i dziennikarstwa. Materyalizm, tkwiący w naturze Semity wogó- le, ułatwił mu jego stosunek do świata nadprzyro dzonego, ujął jego życie w ciasne ramy rozumu. Aryjczyk widzi dokoła siebie i czuje same ta jemnice. Przypatrując się firmamentowi niebieskie mu w noc pogodną, miliardom gwiazd, rozrzuco nych w przestrzeni, dziwi się potęgom nieznanym, które taki cudowny świat zbudowały. Potrącając o ciągłe rozdźwięki między tem, co zna, co wie, a tem, co jest, a czego pochwycić, ogarnąć nie mo że, czuje, iż, co zmysły zbadać są w możności i logika ludzka wysnuwa, porządkuje, nie wyczerpuje ani istoty świata, istniejącego po za nim, ani tajemnic jego własnej duszy. Odgaduje on obok świata po znawalnego świat niepoznawalny, obok świata zro zumiałego świat niezrozumiały. Wszędzie dostrze ga aryjczyk cuda i podziwia je i korzy się przed nimi i modli się sercem do wszechmocnego Twór- cy, który posiada tajemnicę tych cudów — wierzy w siły nadprzyrodzone, jest mistykiem. Nie tak Semita. Dla Aryjczyka jest religia wia rą w coś niepochwytnego, niepojętego, niezrozu miałego, cudownego, dla Semity zaś pewnikiem ro zumowym. Montefiore mówi: w religii Semitów niema nic ezoterycznego, nic, czegoby rozum ludzki nie mógł dowieść; niema w niej ani upadku przez grzech, ani łaski, ani pokuty, ani odkupienia. To samo twierdzi, szczycąc się trzeźwością materyalistyczną semityzmu, dr. Ludwik Philippson, gdy uczy w swo im podręczniku judaizmu: religia żydowska nie zna żadnych tajemnic, żadnych misteryi, nie rozumiejąc, że właśnie w tych tajemnicach, w tych misteryach spoczywa istota religii, bo co się wie, zna dokład nie, do tego nie potrzeba wiary. Z tego trzeźwego poglądu na wiarę, pozbawionego wszelkiego idealiz mu, wynika, że gdy Semita straci wiarę w swoją wiarę, staje się odrazu, bez żadnego przejścia, bez wyznaniowcem. Jeżeli Jehowa lub Alłach nie jest Stwórcą świata, to niema wogóle Stwórcy po za materyą, która się sama stworzyła. Niewierny Aryjczyk może się jeszcze błąkać długo po manowcach sztucznego mistycyzmu, zanim zawinie do portu ateizmu, niewierny zaś Semita przeczy od razu wszystkiemu, czego nie rozumie. Materyalistycznym na wskroś jest mahometa- nizm ze swojem zmysłowem używaniem w raju (bie siady, huryski). Nie zadowolenie wewnętrznych potrzeb, tęsknot duszy ludzkiej stanowi treść religii rasy semickiej, lecz zawsze tylko jakiś cel praktyczny. Ałlach, czy Jehowa jest Bogiem tylko mahometanina albo Ży da, jest jego protektorem, jego tarczą i powinien mu dać na tej ziemi panowanie, władzę, bogactwo, zdro wie, słowem, szczęście doczesne. Znakomity znaw ca psychologii narodu żydowskiego, Robertson Smith, powiada: Żyd posiada bardzo mało religii, a bardzo dużo wiary. Ten pozorny paradoks, staje się zrozumiałym, gdy się religię pojmuje nie jako „przymierze z Panem," z dobrodziejem, obrońcą, szafarzem samych tylko łask, lecz jako potrzebę serca, jako korzenie się duszy przed tajemnicą i cu dem. Idealizmu nie odczuwa, nie potrzebuje Semita w religii, bo nie jest idealistą, ale za to trzyma się swojej wiary praktycznej z potęgą woli, fanatyzmu, znosi dla niej cierpliwie i odważnie wszelkie prze śladowania, wierząc niezłomnie w ostateczne zwy cięstwo Jehowy, w Jego znaczenie wszechświatowe. Bardzo znaczny przypływ krwi hetyckiej nie zmógł, nie strawił woli semickiej. Głównie w Pa lestynie południowej, w Judei, gdzie się osiedliły plemiona Judy i Benjamina, zachował się semityzm w swojej czystości, może dlatego, że z tej strony wzmacniali przybywający ciągle nowi emigranci se miccy słabnącą przez mieszanie się z rasami inne- mi krew semicką. W Palestynie północnej, w ziemi potomków Izraela, gdzie pierwotny Semita utonął zupełnie w żywiole hetyckim, ustąpiła trzeźwość re- lijgii praktycznej idealniejszemu pojęciu wiary. I nie z Izraelitów rozwiną} się dzisiejszy Żyd (judaita), lecz z pokolenia Judy. Crlówną rolę w historyi Żydów odgrywali bar dzo długo Izraelici. Oni to wyprowadzili naród z Egiptu i zdobyli ziemię obiecaną. Z ich szczepu wyrośli: Mojżesz i Jozue, Jerubal i Samuel. Wszyscy wybitniejsi mężowie, aż do Samuela włącznie, byli Izraelitami. Ó Judaitach, przetrzebionych w niewoli i na wojnie, nie mówiło się przez całe wieki. Do piero później, gdy urośli w liczbę i znaczenie przez zlew z Hetytami, wysunęli się na pierwszy plan wi downi dziejowej. Wielka historya narodu żydowskiego jest dzie łem Izraelitów, oczernianych później przez Judai- tów. Oni to zbudowali państwo, rzucili podwaliny pod „świątynię Salomona," oni byli wodzami, pra wodawcami, poetami. Od nich uczyli się Judaici, przodkowie dzisiejszych Żydów. Dopiero, kiedy pań stwo północne runęło, kiedy Asyrya zburzyła dzieło Izraelitów, uprowadziwszy ich w niewolę, z której już nie wrócili, zabierają się Judaici do roboty, a za bierają się do niej z potężną wolą Semity, którego krew płynęła w ich żyłach obficiej, niż w szczepie izraelskim. Do głównych rysów, składających się na cha rakterystykę dzisiejszego Żyda, należy jeszcze, by mieć jego pełny obraz, dodać wpływy zewnętrzne, które oddziałały stanowczo na ostateczną krystali- zacyę jego psychologii. W ciężkiem położeniu znaleźli się Judaici po uprowadzeniu Izraelitów w niewolę asyryjską. Ich przywódcy, którzy za nich myśleli, czuwa jąc nad całością państwa, odeszli na zawsze, zmu szeni do oderwania się od wspólnego pnia. Nie wrócili oni nigdy do Palestyny, zniknąwszy bez śladu w morzu innych ludów. I dlatego nazy wają się Żydzi dzisiejsi niesłusznie Izraelitami. Ich właściwą, historycznie uzasadnioną nazwą jest „ju- daita," czyli „Żyd" (judeus, juif, Jucie). Otoczeni zewsząd potężnemi państwami, pozba wieni swoich wodzów, zagrożeni bezustannie zagła dą, opuścili Żydzi bezsilne ręce, nie wiedząc, dokąd zwrócić się po pomoc, po radę. W tej rozpaczliwej chwili znalazło się dwóch mężów, którzy umieli podnieść zwątpionego ducha Judy, wzmocnić jego łamiącą się już, kruszącą wolę i wytyczyć cel i program dla długiego szeregu po koleń. Mężami tymi byli Esra i Nehemia (około r. 720 przed Chr.). Zrozumieli oni, że naród słaby, otoczony ze wsząd możnymi wrogami, jeźli nie chce zginąć, roz topić się w potężnej fali obcych żywiołów, powi nien się od nich odciąć, zasklepić się w skorupie swo ich tradycyi, swojej wiary, swoich zwyczajów i oby czajów, — powinien się nawet w niewoli czuć lep szym, wyższym od swoich chwilowych panów. Poczucia wyższości Judaitów nad inne naro dy nie mieli Esra i Nehemia potrzeby stwarzać. Za stali je gotowe w księgach swojego ludu. Ostrze ga! przecież Żyda Exodus: „Strzeżże się, abyś snąć nie stanowi! przymierza z mieszkańcami ziemi onej, do której ty wnijdziesz, żeby to nie było sidłem w pośrodku ciebie"; uczyło go Deuteronomium: „A poddał je (narody) Pan, Bóg twój, iż je pora zisz: tedy wytracisz je do szczątku, nie będziesz brał z nimi przymierza, ani się zlitujesz nad nimi. Ani się spowinowacisz z nimi, córki swej nie dasz synowi jego i córki jego nie weźmiesz synowi swe mu" — schlebiały mu obietnice Mojżesza: „Wyście widzieli, com uczynił Egipcyanom i jakom was nosił na skrzydłach orłowych i przywiodłem was do sie bie. Przetoż teraz, jeżeli słuchając, posłuszni bę dziecie głosowi mojemu i strzedz przymierza mego, będziecie mi własnością nad wszystkie narody, cho ciaż moja jest wszystka ziemia. A wy będziecie mi królestwem kapłańskiem i narodem świętym (II Moj. 19, 4, 5, 6). „I rzeczesz do Faraona: tak mówi Pan: Syn mój, pierworodny mój. jest Izrael" (II Moj. 19, 4, 5, 6). „Albowiemeś ludem świętym Panu, Bogu twemu, i obrał cię Pan, abyś mu był za lud osobli wy z wszystkich narodów, którzy są na obliczu zie mi. Nie będziesz jadał żadnej obrzydliwości. Przy chodniowi, który jest w bramach twoich, dasz to, albo sprzedasz cudzoziemcowi, boś ty lud święty Panu, Bogu twemu (V Moj. 4, 2, 21). „I będę bło gosławił błogosławiącym tobie, a przeklinające cię, przeklinać będę; i będą błogosławione w tobie wszystkie narody" (I.Moj. 12, 3). „Niechaj ci słu żą ludzie, a niech ci się kłaniają narodowie! Któ- rzyby cię przeklinali, niech będą przeklętymi, a któ- rzyby cię błogosławili, niech będą błogosławiony mi" (I Moj. 27, 29). „Jakoż ja przeklinać mam, ko go Bóg nie przeklina? Albo jako złorzeczyć mam, komu Bóg nie złorzeczy? Bo z wierzchu skał oglą dam go, a z pagórków będę nań patrzał; oto, lud ten sam mieszkać będzie, a miedzy narody mieszać sie nie będzie" (IV. Moj. 23, 8, 9). Za naród „osobliwy", „święty," „wybrany," miał się Żyd już przed Esrą i Nehemią z tern tylko zastrzeżeniem, że to wybraństwo zależało od jego zachowania się w stosunku do Jehowy, do na kazów i wskazówek Starego Zakonu. Będziesz mi „własnością nad wszystkie narody — obiecywał Je howa — ale tylko wtedy, jeźli będziesz głosowi me mu posłuszny i jeżeli będziesz strzegł przymierza mego." Wiadomo jednak, iż Żydzi nie byli zawsze po słusznymi głosowi Jehowy, że zaślubiali chętnie He- tytki i odbiegali od monoteizmu, wracając z przy jemnością do bałwochwalstwa, ilekroć się tylko zda rzyła ku temu sposobność, zwłaszcza aż do powro tu z Babylonu. Nawoływania proroków pozostawa ły długo „głosem na puszczy." Skarżył się Jeremiasz (32, 28, 29, 30): Przetoż tak mówi Pan: „Oto ja daję to miasto w ręce Chal dejczyków i w rękę Nabuchodonozora, króla babi- lońskiego, i weźmie je. A wszedłszy Chaldejczycy, którzy walczą przeciw temu miastu, zapalą to mia sto ogniem i spalą je i te domy, na których dachach kadzili Baalowi, a sprawowali mokre ofiary bogom cudzym, aby mnie wzruszali do gniewu. Bo syno wie izraelscy i synowie judzcy od dzieciństwa to tyl ko czynią, co jest złego przed oczyma mojemi, sy nowie, mówię, izraelscy tylko mnie drażnili spra wami rąk swoich, mówi Pan." Jehowa Starego Zakonu wiedział bardzo do brze, że potomkowie Abrahama nie zasługiwali na Jego względy, chciał tylko dotrzymać słowa, dane go patryarchom. Mówi Mojżesz (V. 9, 5, 6, 7) wyraźnie: „Nie dla sprawiedliwości twojej, ani dla prostości serca twego ty wnijdziesz, abyś posiadł ziemię ich, ale dla niezbożności narodów tych Pan, Bóg twój, wy pędza ich przed twarzą twoją i aby utwierdził Pan słowo, które przysiągł ojcom twoim, Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi. Wiedzże tedy, że nie dla spra wiedliwości twojej Pan, Bóg twój, daje tobie tę wy borną ziemię, abyś ją posiadł, gdyżeś ty lud twar dego karku. Pamiętaj i nie zapominaj, żeś do gnie wu pobudził Pana, Boga swego, na puszczy, od one- go dnia, jakoś wyszedł z ziemi egipskiej, a żeście przyszli na to miejsce, odpornymiście byli Panu." Wprawdzie nie zasługiwali pierwsi patryarcho- wie żydowscy na wysoką godność ojców narodu świętego (Abraham przedstawił swoją żonę, Sarę, Jako siostrę i oddawał ją za nałożnicę, Jakub oszu- kiwał pospołu z matką ślepego Izaaka, Lot i jego córki i bracia sprzedali Józefa Izmaelitom i t. d.), ale tak się Jehowie podobało. Był więc naród żydowski od samego początku swojego historycznego istnienia narodem „osobli wym," „świętym," „wybranym," szło tylko o to, aby po odejściu Izraelitów w niewolę aryjską roz budzić w rozbitkach plemienia Judy, wzmocnić i utwierdzić raz na zawsze to poczucie wybraństwa, odcinając ich w ten sposób od wpływów innowier ców. Esrze i Nehemii udało się przemówić do duszy, serca i ambicyi Judaitow i związać ich przysięgą bezwzględnego posłuszeństwa dla nakazów Zakonu. Z chwilą, gdy Żydzi poddali się bez żadnych za strzeżeń programowi Esry i Nehemii, był typ Żyda gotów. Jego ewolucya, jego charakterystyka koń czy się z tą chwilą, zamknięta na lat tysiące, aż do naszych czasów. „Wybraniec Jehowy, naród „osobliwy," „świę ty," w swojem mniemaniu jest urodzonym megalo manem, to tłumiącym swoją pychę w warunkach ciężkich, liżącym obłudnie stopy mocniejszego od siebie, to wybuchającym całą nienawiścią poskro mionego pyszałka, gdy jakieś sprzyjające mu w danej chwili warunki pozwalają być sobą. „Wy braniec Jehowy," jedynego prawdziwego Boga, gar dzi wszystkimi innowiercami, uważa wszystkich, oprócz siebie, za pogan, za bałwochwalców, gorzej, za bydlęta. „Osobliwy," „święty," któremu Jeho- wa obiecał panowanie nad całą ludzkością, wierzy w te obietnicę, czeka cierpliwie na jej ziszczenie, trzymając się na uboczu od wszystkich ras i naro dów, odcięty od nich potężnym murem, zbudowa nym z setek, tysięcy nakazów, przepisów i for mułek. Wychowaniec, uczeń Hetytów, znakomitych kupców, jest Żyd przysłowiowym handlarzem, prze biegłym szachrajem, dążącym per fas et nefas do nabitej, pełnej kiesy, zna doskonale „czarodziejską moc złota, które miękczy serce," jak się historyk żydowski, H. Graetz, naiwnie wyraża. W jego cierpliwej robocie pomaga mu niekru- sząca się w żadnem położeniu wola krwi semickiej i światopogląd materyalistyczny. Oto przeciętny Żyd od lat przeszło dwóch ty sięcy: urodzony megaloman, „wybraniec," arogant, wróg wszystkich innowierców, obłudnie potulny, gdy czuje nad sobą mocną pieść, bezwzględny, gdy może rozkazywać, w stosunku do „gojów" zawsze świadomie nieuczciwy, niesumienny handlarz, sza chruj, urodzony materyalista, wytrwały, cierpliwy, nieoszczedzający ani siebie, ani innych, gdy zmierza do jakiegoś wytkniętego celu, solidarny w swojem otoczeniu, w swoim narodzie, przywiązany do swo jej wiary z fanatyzmem woli semickiej. Charakterystyka ta odnosi się oczywiście tylko do przeciętnego Żyda, każdy bowiem naród wydaje z siebie natury wyjątkowe. Co Esra i Nehemia rozpoczęli, tego dokonał, za mknął ostatecznie Talmud. Nie może znać dokład nie psychologii Żyda, kto nie otarł się o Talmud. |
|
Data: 2015-05-22 06:23:23 | |
Autor: Mark Woydak | |
znajomy | |
Użytkownik "andal" <andal@andal.com> napisał w wiadomości
news:mjleee$ohg$1speranza.aioe.org... Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po A tak konkretnie to o co ci chodzi? O teściów Dudy? MW |
|
Data: 2015-05-22 15:05:01 | |
Autor: Przedstawiciel_narodu | |
znajomy | |
"Mark Woydak" <markwoydak@forestgmx.de> schrieb im Newsbeitrag
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po Nie, bula! |
|
Data: 2015-05-22 12:05:28 | |
Autor: Patriota | |
znajomy | |
W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze:
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po Przecież ty nie jesteś Polak, jesteś tylko rasistą. |
|
Data: 2015-05-22 13:13:05 | |
Autor: andal | |
znajomy | |
On Fri, 22 May 2015 12:05:28 +0200, Patriota wrote:
W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze: twierdzisz ze rasy nie isnieja ? |
|
Data: 2015-05-23 09:00:32 | |
Autor: Patriota | |
znajomy | |
W dniu 2015-05-22 o 15:13, andal pisze:
On Fri, 22 May 2015 12:05:28 +0200, Patriota wrote: Po twoim przykładzie twierdzę że istnieją także rasiści, segregatory którzy oceniają człowieka po tym z jakiej ów jest rasy. |
|
Data: 2015-05-22 16:36:44 | |
Autor: MarkWoydak | |
znajomy | |
Użytkownik "Patriota" <czu@kre.ru> napisał w wiadomości
news:mjmv0t$d50$1speranza.aioe.org... W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze: W przeciwieństwie do ciebie, ty jesteś prawdziwy Polak, katolik z krwi i kości. W niedzielę walisz na zakupy do marketu. Ach, zapomniałem, ty jesteś "patriota" czyli komuch. Co tam u "ani"? Widziałem ostatnio tzw Skaldów. Jeden z nich wyglądał jakby był jego synem. Możliwe to? MW |