Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   znajomy

znajomy

Data: 2015-05-21 20:16:14
Autor: andal
znajomy
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda.
Od sześciu wieków gnieździ się to plemię paso­
żytnicze na naszej skórze, ssie nasz pot, naszą krew,
od sześciu wieków rodzi się, żyje i umiera w pośród
nas, — ocieramy się o nie ciągle, a cóż my o niem
wiemy?
Znamy ze stosunków wiejskich i małomiastecz­
kowych „poważnych" kupców zboża, „zabawnych"
arendarzów, „dowcipnych, z głupia frant" faktorów,
znamy w większych miastach aroganckich parweniu-
szów, jakich każda rasa dostarcza, znamy z rysun­
ków Fr. Kostrzewskiego śmieszne karykatury ludz­
kie, z nowel i powieści Klemensa Junoszy „dobro­
dusznych" wyzyskiwaczów, a z powieści Elizy
Orzeszkowej Meirów Ezofowiczów i „uczciwych"
groszorobów.
Dla przeciętnego Polaka był i jest Żyd przede-
wszystkiem zabawny, śmieszny, komiczny, dowcip-
ny, dobrodusznie chytry, — jest doskonałym mate-
ryałem dla karykaturzysty i komedyopisarza.
Bawiliśmy się i bawimy się dotąd „zabawny­
mi" Moskami, Ickami, Abramkami, Geldhabami,
przedrzeźniamy, śmiejąc się do rozpuku, ich komicz­
ne ruchy, ich koszlawy, odpadkami różnych języ­
ków popstrzony szwargot. Nie wielu z pomiędzy
nas przyszło w ciągu wieków na myśl, że pod tą
komiczną skorupą kryje się potężna indywidualność,
stężała w ogniu bolesnych doświadczeń trzech tysię­
cy lat, że pod tą chytro-potulną grzecznością „uni­
żonego" faktora, arendarza i t. d. czai się tłumiona
siłą woli pycha „wybrańca Jehowy", że pod tym „do­
brodusznym" uśmiechem wyzyskiwacza kipi bezgra­
niczna nienawiść do wszelkiej obcej siły, wybucha­
jąca zawsze i wszędzie z furyą nieprzejednanej ven-
detty, gdy z niej sprzyjające warunki zdejmą choć­
by na chwilę pęta sztucznej uległości.
„Zabawny", „pocieszny", „dobroduszny", „ko­
miczny" Żyd jest najpyszniejszym megalomanem
w wielkiej rodzinie ludzkiej. Gdyby rozporządzał
odpowiednią siłą, byłby już dawno był skopał bez
litości, zdeptał i rzucił pod swoje stopy wszystkich
innowierców kuli ziemskiej.
Jakże się to stało? Nie był przecież nigdy moż­
nym władcą, „panem świata," jak Rzym, nie szedł ni­
gdy przodem cywilizacyi. Skądże więc ta pycha?
By na to pytanie odpowiedzieć, trzeba się cof­
nąć aż do źródeł Izraela.

Nazywa się zwykle Żyda Semitą. Czystym Se-
mitą, jak np. Arab, on jest. Złożyły się na niego trzy
rasy.
Uboga ziemia arabska nie była w możności wyży­
wić mnożących się szybko koczowników z ich liczne-
mi trzodami. Trzeba było szukać innych, obfitszych
pastwisk. Pierwszym emigrantem, którego tradycya
pamięta, był, jak wiadomo, Abraham. Zajął on na-
samprzód pastwiska w okolicach miasta Ur, stamtąd
posunął się w górę, do Babylonii, następnie jeszcze
wyżej, do Mezopotamii, do Paddan-Aram, skąd jego
potomkowie przeszli do Kanaan. Czas dłuższy sie­
dzieli prawdopodobnie Abramici w Mezopotamii, uwa­
żali bowiem Paddan-Aram za swoją właściwą ojczy­
znę jeszcze wówczas, kiedy mieszkali już dawno
w ziemi Kanaan. Z Kanaan powędrowali późniejsi
Żydzi do Egiptu, do Gosen, i wrócili znów do Pa­
lestyny.
Przechodząc z kraju do kraju, z ziemi do zie­
mi, mieszali się oczywiście pierwotni Semici arab­
scy z ludnością miejscową* głównie z Syryjczyka­
mi, w pośród których mieszkali najdłużej. Chcąc
więc wniknąć w psychologię obecnego Żyda, trzeba
nasamprzód uchwycić cechy znamienne tych ras,
które się na niego złożyły.
Był on przedewszystkiem Semitą.
Charakterystyka Semity nie należy do zadań
łatwych, dopóki bowiem Semita zostaje w swojej
czystości rasowej, dopóty bierze tak maty udział
w pracy cywilizacyjnej ludzkości, iż nie widać go
wcale. Dzisiejszy beduin puszcz arabskich jest tak
samo pierwotnym koczownikiem, jak nimi byli jego
przodkowie przed trzema, czterema tysiÄ…cami lat.
Dopiero, gdy się Semita otrze o rasę inną, gdy we­
źmie w siebie przymieszkę innej krwi, staje się in­
dywidualnością wyraźną, lecz wówczas nie jest już
czystym Semita. Potężne państwa starożytności,
zwane semickiemi (Babylonia, Fenicya) miały w so­
bie dużo pierwiastków hetyckich, Maurowie wieków
średnich zmieszali się z Berberami i Gotami.
Odjąwszy jednak, co inne ludy wniosły do rasy
semickiej, widzi siÄ™ w charakterze semickim jeden
rys bardzo wyraźny. Jest nim woła tak silna, tak
bezwzględna, iż ociera się bardzo blizko o upór.
Gdy Semita czegoÅ› chce, przeprowadzi zawsze.
Zmierzając do jakiegoś celu, nie będzie jadł, pił, spał,
nie będzie się oglądał na drogi i środki, na prawo
i lewo.
Uparta wola jest źródłem zalet i wad charakte­
ru semickiego. Z jednej strony wykwita z niej zdol­
ność do nadzwyczajnych wysiłków, do wielkich,
męzkich czynów i pogarda wszelkich przeciwności,
z drugiej wytwarza się ciasny egoizm, pyszna wy­
łączność i okrutna bezwzględność.
Temperament zmysłowy, bardzo słabo rozwi­
nięta twórczość i brak zdolności do poezyi i filozo­
fii, dopełniają sylwetki charakteru semickiego.

Daleko mniej trudności sprawia uchwycenie
głównych rysów pierwszych gospodarzów koczują­
cego Semity. Ziemie syryjskie zbadała i rozkopała
nauka XIX stulecia tak pracowicie, iż wiemy dokła­
dnie, kto na nich mieszkał, rodził się i umierał.
Zwykle mniema się, że Syrya była po wszyst­
kie czasy kolebką plemion semickich. Nad Ty­
grysem i Eufratem przebywali w istocie Semici, ale
tylko jako najeźdźcy, zdobywcy, lub koczownicy.
Wchodzili i wychodzili, panowali i ginęli zwycięże­
ni, ustępując ciągle jeden drugiemu. Ludnością,
rdzenną, autochtoniczną, nie byli w Syryi wcale dłu-
gogłowi Semici, lecz krótkogłowi Hetyci, rasa, zu­
pełnie obca Semitom. Hetyci, plemię rolnicze i ku­
pieckie, nie ruszające się z miejsca, nie lubiące włó­
częgi, uprawiali ziemię, budowali domy, okręty, mo­
sty, kanały i handlowali.
Najeźdźcy, zdobywcy, koczownicy zlewali się
powoli z ludnością rdzenną, korzystając nie z sa­
mych tylko owoców jej pracy. I niektóre właściwo­
ści cielesne przeszły na obcych gości. Tak zw. „nos
żydowski" nie jest wcale pamiątką semicką, Ara­
bowie bowiem, dzisiejsi Beduini, mają nosy krótkie,
orle. Długie, garbate nosy odziedziczyli późniejsi
Żydzi po swoich matkach syryjskich, po Hetytkach,
czego dowodem liczne podobizn}' Hetytów, zacho­
wane na różnych wykopaliskach.
I w ziemi Kanaan mieszkali Hetyci. Od nich
to nauczyli się koczujący Semici sztuki pisania i czy­
tania, uprawy zboża, wina, budowy stałych siedlisk,
z ich gniazd przeważnie brali swoje żony. Najstar­
szy syn Izaaka, Ezaw, żenił się tylko z Hetytkami;
tak samo syn Jakóba, Juda.
Lecz nie samych tylko Hetytów zastali później­
si Żydzi w ziemi Kanaan. Na wschód od Jordanu
i w południowej Palestynie mieszkało jasnowłose,
niebieskookie plemię, które przybyło z północy,
z Europy. Nazywano je Amorytami; byli to Aryj-
czykowie czystej krwi. Z nich to pochodził Goliat
i wszyscy znakomitsi wojownicy Judei; z nich re­
krutowali Dawid i Salomon swoich żołnierzy, swo­
je gwardye. Oni to bili się na wojnie, byli podpo­
ra tronów królów żydowskich, budowali miasta,
uprawiali ziemię tak samo, jak Hetyci, z którymi
żyli w przyjaźni. Ich dziełem jest Jerozolima, któ­
ra była aż do czasów Dawida miastem amoryc-
kiem. Z ich krwi, zdaje się, pochodził w części król
Dawid, który miał, jak wiadomo, jasną cerę i był
blondynem, Semici zaś i Hetyci odznaczali się ciem­
ną cerą i czarnym włosem. I może dlatego, na co
Ernest Renan zwrócił uwagę, lubił, wyróżniał żoł­
nierzy pochodzenia amoryckiego, bardzo surowy,
bezwzględny dla oddziałów hebrajskich. I może
dlatego bił w boju odważnym, w pokoju nieopatrz­
nym, trochę lekkomyślnym, skłonnym do przygód
awanturniczych, jako władca zaś doskonafym bu­
downiczym jednolitego państwa. Te zalety i wady,
jak wiadomo, nie wchodziły w skład charakteru se­
mickiego. Król Dawid rodził się w Betleem, w mie-
ście amoryckiem. Nicby więc nie było dziwnego,
gdyby miał ojca lub matkę z krwi amoryckiej. I król
Salomon nie pochodził prawdopodobnie z czysto se­
mickiego szczepu, gdyż matka jego, Betsaba, była
żoną Hetyty Urii. Tłomaczyłoby to jego wcale nie-
semickie usposobienie, o którem Renan mówi, że nie
przypomina w niczem właściwości rasy semickiej
(Salomon rientendait rien a la vraie vocation de sa
race).
Zlew trzech głównie krwi: semickiej, hetyckiej
i amoryckiej stworzył późniejszego Żyda. W kom-
binacyi tej przeważa pierwiastek hetycki, badania
bowiem nauki czasów ostatnich wykazały w dzi­
siejszym narodzie żydowskim tylko pięć procent
typów czysto semickich, dziesięć procent mieszań­
ców z domieszką krwi amoryckiej (jasne włosy, ja­
sna cera, niebieskie oczy), typów zaś hetyckich
(krótkie głowy, czarne włosy, ciemna cera, duże,
garbate nosy, skłonność do otyłości) aż pięćdziesiąt
procent.
Na resztę, trzydzieści pięć procent, składa się
mieszanina różriorodna, powstała przez łączenie się
z narodami, wpośród których Żydzi czas pewien
przebywali. Od murzynów np., z którymi mieszali
się podczas diaspory aleksandryjskiej, wzięły nie­
które rody żydowskie kręcone, wełniaste włosy.
Po Semitach odziedziczyli Żydzi: wolę, egoizm,
zmysłowość, brak zdolności twórczych, po Hety-
tach wzięli: wytrwałość, zabiegliwość a przede-
wszystkiem niezwykły spryt kupiecki. Wiadomo,
że Syryjczycy słynęli jako znakomici, przebiegli
kupcy. Wpływ krwi amoryckiej był bardzo mały.
Amoryci bowiem tworzyli zawsze osobne, zamknię­
te w sobie klany, ocierające się niechętnie o Se-
mitów.
Wola jest w charakterze ludzkim tym pierwiast­
kiem, który pobudza do czynu. Gdy ona czegoś
chce, chce zawsze usilnie, gdy ona do czegoś dąży,
dąży zawsze z uporem, z pełną świadomością wy­
tkniętego celu. Bez woli niema dzieł niepospoli­
tych w dodatnim lub ujemnym kierunku. TakÄ… ona
mocarką, iż narzuca słabszym swoje poglądy, za­
patrywania, sympatye i antypatye, iż prowadzi ich
za sobą, choćby na bezdroża.
Tern się tłomaczy, że pierwiastek semicki, osła­
biony przez rasę hetycką, wycisnął na duszy ży­
dowskiej piętno niezatarte. Zmieniła się budowa
cielesna semickiego koczownika, zmieniły się jego
zajęcia, jego cele, jego kultura, ale główny rysunek
charakteru został ten sam. Żyd, zlew Semity, He­
tyty i w pewnej części Amoryty, nowotwór raso­
wy, zachował energię i upór swoich dalekich przod­
ków — wolę Semity.
Przypatrzmy się pierwszemu lepszemu handla­
rzowi. Ubogi szajgec wytknął sobie cel: dojść do
majątku! By zwyciężyć, by pokonać wszystkie
przeszkody, znosi on cierpliwie nędzę, głód, ponie­
wierkÄ™.
 KromkÄ… chleba, dzwonkiem Å›ledzia żyje
przez cały dzień, chodzi przez miesiące, lata w je­
dnym chałacie, pozwala się znieważać, drwić z sie­
bie, wyrzucać za drzwi. Nie przeraża go policya,
sąd, bez sromu i obawy ociera się o kryminał. Nic
nie powstrzymuje go na drodze do majÄ…tku; ani
klątwa wyzyskiwanych, ani płacz zrujnowanych.
Z głową pochyloną, nie oglądając się na prawo, na
lewo, bez względu na drogi i środki idzie do swo­
jego celu, chłodny, przytomny, opanowany cały
przez wolę. Nie zna wytchnienia, spoczynku, roz­
rywki. Od rana do wieczora liczy i liczy aż się
cyfry swojej doliczy.
Najwyraźniej odbiła się wola semicka na życiu
religijnem Żyda.
Jest ona energiczna, czynna i konsekwentna,
ale także egoistyczna i fanatyczna!
Egoizm stworzył Jehowę, istniejącego tylko wy­
łącznie dla Żydów, Jehowę, gardzącego wszystkimi
innymi narodami, a z fanatyzmu tryska źródło owej
namiętnej, gorącej, żadnemi przeciwnościami nie­
pokonanej wiary, owego, niczem nie strawionego
przywiązania do starego zakonu, które jest najwy­
bitniejszym rysem duszy żydowskiej. Rys to nie­
wątpliwie dodatni i w smutnej historyi narodów
zwyciężonych wielkiej doniosłości. Bez tego pło­
miennego fanatyzmu, bez tego bezwzględnego po­
słuszeństwa religijnego nie byłoby już dawno śladu
po „narodzie wybranym." Wchłonęłyby go inne,
świeższe ludy, jak wchłonęły mądrą, filozofującą
Helladę i przemożny Rzym, gdy się bogom swoim
i swoim tradycyom obywatelskim sprzeniewie- i
rzyły.
Oprócz woli jest materyalizm, pozbawiony
skrzydeł fantazyi i tęsknot duszy, jedną z głównych
cech semityzmu.
 Materyalistyczny Å›wiatopoglÄ…d
wzięli Żydzi po swoich przodkach semickich. Wi­
dzi się to dotąd w ich życiu, w ich urządzaniu się
na ziemi. Nie wielu Żydów wybiera sobie zawody
niepraktyczne. Gmin poświęca się przeważnie han­
dlowi, inteligencya tłoczy się do adwokatury, medy­
cyny i dziennikarstwa.
Materyalizm, tkwiący w naturze Semity wogó-
le, ułatwił mu jego stosunek do świata nadprzyro­
dzonego, ujął jego życie w ciasne ramy rozumu.
Aryjczyk widzi dokoła siebie i czuje same ta­
jemnice. Przypatrując się firmamentowi niebieskie­
mu w noc pogodną, miliardom gwiazd, rozrzuco­
nych w przestrzeni, dziwi się potęgom nieznanym,
które taki cudowny świat zbudowały. Potrącając
o ciągłe rozdźwięki między tem, co zna, co wie,
a tem, co jest, a czego pochwycić, ogarnąć nie mo­
że, czuje, iż, co zmysły zbadać są w możności i logika
ludzka wysnuwa, porzÄ…dkuje, nie wyczerpuje ani
istoty świata, istniejącego po za nim, ani tajemnic
jego własnej duszy. Odgaduje on obok świata po­
znawalnego świat niepoznawalny, obok świata zro­
zumiałego świat niezrozumiały. Wszędzie dostrze­
ga aryjczyk cuda i podziwia je i korzy siÄ™ przed
nimi i modli się sercem do wszechmocnego Twór-
cy, który posiada tajemnicę tych cudów — wierzy
w siły nadprzyrodzone, jest mistykiem.
Nie tak Semita. Dla Aryjczyka jest religia wia­
rą w coś niepochwytnego, niepojętego, niezrozu­
miałego, cudownego, dla Semity zaś pewnikiem ro­
zumowym.
Montefiore mówi: w religii Semitów niema nic
ezoterycznego, nic, czegoby rozum ludzki nie mógł
dowieść; niema w niej ani upadku przez grzech,
ani Å‚aski, ani pokuty, ani odkupienia. To samo
twierdzi, szczycąc się trzeźwością materyalistyczną
semityzmu, dr. Ludwik Philippson, gdy uczy w swo­
im podręczniku judaizmu: religia żydowska nie zna
żadnych tajemnic, żadnych misteryi, nie rozumiejąc,
że właśnie w tych tajemnicach, w tych misteryach
spoczywa istota religii, bo co się wie, zna dokład­
nie, do tego nie potrzeba wiary. Z tego trzeźwego
poglądu na wiarę, pozbawionego wszelkiego idealiz­
mu, wynika, że gdy Semita straci wiarę w swoją
wiarę, staje się odrazu, bez żadnego przejścia, bez­
wyznaniowcem. Jeżeli Jehowa lub Alłach nie jest
Stwórcą świata, to niema wogóle Stwórcy po za
materyą, która się sama stworzyła.
Niewierny Aryjczyk może się jeszcze błąkać
długo po manowcach sztucznego mistycyzmu, zanim
zawinie do portu ateizmu, niewierny zaÅ› Semita
przeczy od razu wszystkiemu, czego nie rozumie.
Materyalistycznym na wskroÅ› jest mahometa-
nizm ze swojem zmysłowem używaniem w raju (bie­
siady, huryski).
Nie zadowolenie wewnętrznych potrzeb, tęsknot
duszy ludzkiej stanowi treść religii rasy semickiej,
lecz zawsze tylko jakiÅ› cel praktyczny. AÅ‚lach, czy
Jehowa jest Bogiem tylko mahometanina albo Ży­
da, jest jego protektorem, jego tarczÄ… i powinien mu
dać na tej ziemi panowanie, władzę, bogactwo, zdro­
wie, słowem, szczęście doczesne. Znakomity znaw­
ca psychologii narodu żydowskiego, Robertson
Smith, powiada: Żyd posiada bardzo mało religii,
a bardzo dużo wiary. Ten pozorny paradoks, staje
się zrozumiałym, gdy się religię pojmuje nie jako
„przymierze z Panem," z dobrodziejem, obrońcą,
szafarzem samych tylko Å‚ask, lecz jako potrzebÄ™
serca, jako korzenie się duszy przed tajemnicą i cu­
dem. Idealizmu nie odczuwa, nie potrzebuje Semita
w religii, bo nie jest idealistÄ…, ale za to trzyma siÄ™
swojej wiary praktycznej z potęgą woli, fanatyzmu,
znosi dla niej cierpliwie i odważnie wszelkie prze­
śladowania, wierząc niezłomnie w ostateczne zwy­
cięstwo Jehowy, w Jego znaczenie wszechświatowe.
Bardzo znaczny przypływ krwi hetyckiej nie
zmógł, nie strawił woli semickiej. Głównie w Pa­
lestynie południowej, w Judei, gdzie się osiedliły
plemiona Judy i Benjamina, zachował się semityzm
w swojej czystości, może dlatego, że z tej strony
wzmacniali przybywający ciągle nowi emigranci se­
miccy słabnącą przez mieszanie się z rasami inne-
mi krew semicką. W Palestynie północnej, w ziemi
potomków Izraela, gdzie pierwotny Semita utonął
zupełnie w żywiole hetyckim, ustąpiła trzeźwość re-
lijgii praktycznej idealniejszemu pojęciu wiary. I nie
z Izraelitów rozwiną} się dzisiejszy Żyd (judaita),
lecz z pokolenia Judy.
Crlówną rolę w historyi Żydów odgrywali bar­
dzo długo Izraelici. Oni to wyprowadzili naród
z Egiptu i zdobyli ziemiÄ™ obiecanÄ…. Z ich szczepu
wyrośli: Mojżesz i Jozue, Jerubal i Samuel. Wszyscy
wybitniejsi mężowie, aż do Samuela włącznie, byli
Izraelitami. Ó Judaitach, przetrzebionych w niewoli
i na wojnie, nie mówiło się przez całe wieki. Do­
piero później, gdy urośli w liczbę i znaczenie przez
zlew z Hetytami, wysunęli się na pierwszy plan wi­
downi dziejowej.
Wielka historya narodu żydowskiego jest dzie­
łem Izraelitów, oczernianych później przez Judai-
tów. Oni to zbudowali państwo, rzucili podwaliny
pod „świątynię Salomona," oni byli wodzami, pra­
wodawcami, poetami. Od nich uczyli siÄ™ Judaici,
przodkowie dzisiejszych Żydów. Dopiero, kiedy pań­
stwo północne runęło, kiedy Asyrya zburzyła dzieło
Izraelitów, uprowadziwszy ich w niewolę, z której
już nie wrócili, zabierają się Judaici do roboty, a za­
bierają się do niej z potężną wolą Semity, którego
krew płynęła w ich żyłach obficiej, niż w szczepie
izraelskim.

Do głównych rysów, składających się na cha­
rakterystykę dzisiejszego Żyda, należy jeszcze, by
mieć jego pełny obraz, dodać wpływy zewnętrzne, które oddziałały stanowczo na ostateczną krystali-
zacyÄ™ jego psychologii.
W ciężkiem położeniu znaleźli się Judaici po
uprowadzeniu Izraelitów w niewolę asyryjską.
Ich przywódcy, którzy za nich myśleli, czuwa­
jąc nad całością państwa, odeszli na zawsze, zmu­
szeni do oderwania się od wspólnego pnia.
Nie wrócili oni nigdy do Palestyny, zniknąwszy
bez śladu w morzu innych ludów. I dlatego nazy­
wają się Żydzi dzisiejsi niesłusznie Izraelitami. Ich
właściwą, historycznie uzasadnioną nazwą jest „ju-
daita," czyli „Żyd" (judeus, juif, Jucie).
Otoczeni zewsząd potężnemi państwami, pozba­
wieni swoich wodzów, zagrożeni bezustannie zagła­
dą, opuścili Żydzi bezsilne ręce, nie wiedząc, dokąd
zwrócić się po pomoc, po radę.
W tej rozpaczliwej chwili znalazło się dwóch
mężów, którzy umieli podnieść zwątpionego ducha
Judy, wzmocnić jego łamiącą się już, kruszącą wolę
i wytyczyć cel i program dla długiego szeregu po­
koleń. Mężami tymi byli Esra i Nehemia (około
r. 720 przed Chr.).
Zrozumieli oni, że naród słaby, otoczony ze­
wsząd możnymi wrogami, jeźli nie chce zginąć, roz­
topić się w potężnej fali obcych żywiołów, powi­
nien się od nich odciąć, zasklepić się w skorupie swo­
ich tradycyi, swojej wiary, swoich zwyczajów i oby­
czajów, — powinien się nawet w niewoli czuć lep­
szym, wyższym od swoich chwilowych panów.

Poczucia wyższości Judaitów nad inne naro­
dy nie mieli Esra i Nehemia potrzeby stwarzać. Za­
stali je gotowe w księgach swojego ludu. Ostrze­
ga! przecież Żyda Exodus: „Strzeżże się, abyś snąć
nie stanowi! przymierza z mieszkańcami ziemi onej,
do której ty wnijdziesz, żeby to nie było sidłem
w pośrodku ciebie"; uczyło go Deuteronomium:
„A poddał je (narody) Pan, Bóg twój, iż je pora­
zisz: tedy wytracisz je do szczątku, nie będziesz
brał z nimi przymierza, ani się zlitujesz nad nimi.
Ani się spowinowacisz z nimi, córki swej nie dasz
synowi jego i córki jego nie weźmiesz synowi swe­
mu" — schlebiały mu obietnice Mojżesza: „Wyście
widzieli, com uczynił Egipcyanom i jakom was nosił
na skrzydłach orłowych i przywiodłem was do sie­
bie. Przetoż teraz, jeżeli słuchając, posłuszni bę­
dziecie głosowi mojemu i strzedz przymierza mego,
będziecie mi własnością nad wszystkie narody, cho­
ciaż moja jest wszystka ziemia. A wy będziecie mi
królestwem kapłańskiem i narodem świętym (II Moj.
19, 4, 5, 6). „I rzeczesz do Faraona: tak mówi Pan:
Syn mój, pierworodny mój. jest Izrael" (II Moj. 19,
4, 5, 6). „Albowiemeś ludem świętym Panu, Bogu
twemu, i obrał cię Pan, abyś mu był za lud osobli­
wy z wszystkich narodów, którzy są na obliczu zie­
mi. Nie będziesz jadał żadnej obrzydliwości. Przy­
chodniowi, który jest w bramach twoich, dasz to,
albo sprzedasz cudzoziemcowi, boś ty lud święty
Panu, Bogu twemu (V Moj. 4, 2, 21). „I będę bło­
gosławił błogosławiącym tobie, a przeklinające cię,
przeklinać będę; i będą błogosławione w tobie
wszystkie narody" (I.Moj. 12, 3). „Niechaj ci słu­
żą ludzie, a niech ci się kłaniają narodowie! Któ-
rzyby cię przeklinali, niech będą przeklętymi, a któ-
rzyby cię błogosławili, niech będą błogosławiony­
mi" (I Moj. 27, 29). „Jakoż ja przeklinać mam, ko­
go Bóg nie przeklina? Albo jako złorzeczyć mam,
komu Bóg nie złorzeczy? Bo z wierzchu skał oglą­
dam go, a z pagórków będę nań patrzał; oto, lud
ten sam mieszkać będzie, a miedzy narody mieszać
sie nie będzie" (IV. Moj. 23, 8, 9).
Za naród „osobliwy", „święty," „wybrany,"
miał się Żyd już przed Esrą i Nehemią z tern
tylko zastrzeżeniem, że to wybraństwo zależało od
jego zachowania się w stosunku do Jehowy, do na­
kazów i wskazówek Starego Zakonu. Będziesz mi
„własnością nad wszystkie narody — obiecywał Je­
howa — ale tylko wtedy, jeźli będziesz głosowi me­
mu posłuszny i jeżeli będziesz strzegł przymierza
mego."
Wiadomo jednak, iż Żydzi nie byli zawsze po­
słusznymi głosowi Jehowy, że zaślubiali chętnie He-
tytki i odbiegali od monoteizmu, wracając z przy­
jemnością do bałwochwalstwa, ilekroć się tylko zda­
rzyła ku temu sposobność, zwłaszcza aż do powro­
tu z Babylonu. Nawoływania proroków pozostawa­
ły długo „głosem na puszczy."
Skarżył się Jeremiasz (32, 28, 29, 30): Przetoż
tak mówi Pan: „Oto ja daję to miasto w ręce Chal­
dejczyków i w rękę Nabuchodonozora, króla babi-
lońskiego, i weźmie je. A wszedłszy Chaldejczycy,
którzy walczą przeciw temu miastu, zapalą to mia­
sto ogniem i spalą je i te domy, na których dachach
kadzili Baalowi, a sprawowali mokre ofiary bogom
cudzym, aby mnie wzruszali do gniewu. Bo syno­
wie izraelscy i synowie judzcy od dzieciństwa to tyl­
ko czynią, co jest złego przed oczyma mojemi, sy­
nowie, mówię, izraelscy tylko mnie drażnili spra­
wami rąk swoich, mówi Pan."
Jehowa Starego Zakonu wiedział bardzo do­
brze, że potomkowie Abrahama nie zasługiwali na
Jego względy, chciał tylko dotrzymać słowa, dane­
go patryarchom.
Mówi Mojżesz (V. 9, 5, 6, 7) wyraźnie: „Nie
dla sprawiedliwości twojej, ani dla prostości serca
twego ty wnijdziesz, abyś posiadł ziemię ich, ale
dla niezbożności narodów tych Pan, Bóg twój, wy­
pędza ich przed twarzą twoją i aby utwierdził Pan
słowo, które przysiągł ojcom twoim, Abrahamowi,
Izaakowi, Jakubowi. Wiedzże tedy, że nie dla spra­
wiedliwości twojej Pan, Bóg twój, daje tobie tę wy­
borną ziemię, abyś ją posiadł, gdyżeś ty lud twar­
dego karku. Pamiętaj i nie zapominaj, żeś do gnie­
wu pobudził Pana, Boga swego, na puszczy, od one-
go dnia, jakoś wyszedł z ziemi egipskiej, a żeście
przyszli na to miejsce, odpornymiście byli Panu."
Wprawdzie nie zasługiwali pierwsi patryarcho-
wie żydowscy na wysoką godność ojców narodu
świętego (Abraham przedstawił swoją żonę, Sarę,
Jako siostrę i oddawał ją za nałożnicę, Jakub oszu-
kiwał pospołu z matką ślepego Izaaka, Lot i jego
córki i bracia sprzedali Józefa Izmaelitom i t. d.),
ale tak się Jehowie podobało.
Był więc naród żydowski od samego początku
swojego historycznego istnienia narodem „osobli­
wym," „świętym," „wybranym," szło tylko o to,
aby po odejściu Izraelitów w niewolę aryjską roz­
budzić w rozbitkach plemienia Judy, wzmocnić
i utwierdzić raz na zawsze to poczucie wybraństwa,
odcinając ich w ten sposób od wpływów innowier­
ców.
Esrze i Nehemii udało się przemówić do duszy,
serca i ambicyi Judaitow i związać ich przysięgą
bezwzględnego posłuszeństwa dla nakazów Zakonu.
Z chwilą, gdy Żydzi poddali się bez żadnych za­
strzeżeń programowi Esry i Nehemii, był typ Żyda
gotów. Jego ewolucya, jego charakterystyka koń­
czy się z tą chwilą, zamknięta na lat tysiące, aż do
naszych czasów.
„Wybraniec Jehowy, naród „osobliwy," „świę­
ty," w swojem mniemaniu jest urodzonym megalo­
manem, to tłumiącym swoją pychę w warunkach
ciężkich, liżącym obłudnie stopy mocniejszego od
siebie, to wybuchającym całą nienawiścią poskro­
mionego pyszałka, gdy jakieś sprzyjające mu
w danej chwili warunki pozwalają być sobą. „Wy­
braniec Jehowy," jedynego prawdziwego Boga, gar­
dzi wszystkimi innowiercami, uważa wszystkich,
oprócz siebie, za pogan, za bałwochwalców, gorzej,
za bydlęta. „Osobliwy," „święty," któremu Jeho-
wa obiecał panowanie nad całą ludzkością, wierzy
w te obietnicÄ™, czeka cierpliwie na jej ziszczenie,
trzymając się na uboczu od wszystkich ras i naro­
dów, odcięty od nich potężnym murem, zbudowa­
nym z setek, tysięcy nakazów, przepisów i for­
mułek.
Wychowaniec, uczeń Hetytów, znakomitych
kupców, jest Żyd przysłowiowym handlarzem, prze­
biegłym szachrajem, dążącym per fas et nefas do
nabitej, pełnej kiesy, zna doskonale „czarodziejską
moc złota, które miękczy serce," jak się historyk
żydowski, H. Graetz, naiwnie wyraża.
W jego cierpliwej robocie pomaga mu niekru-
sząca się w żadnem położeniu wola krwi semickiej
i światopogląd materyalistyczny.
Oto przeciętny Żyd od lat przeszło dwóch ty­
sięcy: urodzony megaloman, „wybraniec," arogant,
wróg wszystkich innowierców, obłudnie potulny, gdy
czuje nad sobą mocną pieść, bezwzględny, gdy
może rozkazywać, w stosunku do „gojów" zawsze
świadomie nieuczciwy, niesumienny handlarz, sza­
chruj, urodzony materyalista, wytrwały, cierpliwy,
nieoszczedzajÄ…cy ani siebie, ani innych, gdy zmierza
do jakiegoś wytkniętego celu, solidarny w swojem
otoczeniu, w swoim narodzie, przywiązany do swo­
jej wiary z fanatyzmem woli semickiej.
Charakterystyka ta odnosi się oczywiście tylko
do przeciętnego Żyda, każdy bowiem naród wydaje
z siebie natury wyjÄ…tkowe.

Co Esra i Nehemia rozpoczęli, tego dokonał, za­
mknął ostatecznie Talmud. Nie może znać dokład­
nie psychologii Żyda, kto nie otarł się o Talmud.

Data: 2015-05-22 06:23:23
Autor: Mark Woydak
znajomy
Użytkownik "andal" <andal@andal.com> napisał w wiadomości
news:mjleee$ohg$1speranza.aioe.org...
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda.

A tak konkretnie to o co ci chodzi? O teściów Dudy?

MW

Data: 2015-05-22 15:05:01
Autor: Przedstawiciel_narodu
znajomy
"Mark Woydak" <markwoydak@forestgmx.de> schrieb im Newsbeitrag
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda.

A tak konkretnie to o co ci chodzi? O teściów Dudy?

MW

Nie, bula!

Data: 2015-05-22 12:05:28
Autor: Patriota
znajomy
W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze:
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda.


Przecież ty nie jesteÅ› Polak,  jesteÅ› tylko rasistÄ….

Data: 2015-05-22 13:13:05
Autor: andal
znajomy
On Fri, 22 May 2015 12:05:28 +0200, Patriota wrote:

W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze:
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­ winniśmy znać dokładnie
psychologię Żyda.


Przecież ty nie jesteÅ› Polak,  jesteÅ› tylko rasistÄ….

twierdzisz ze rasy nie isnieja ?

Data: 2015-05-23 09:00:32
Autor: Patriota
znajomy
W dniu 2015-05-22 o 15:13, andal pisze:
On Fri, 22 May 2015 12:05:28 +0200, Patriota wrote:

W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze:
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­ winniśmy znać dokładnie
psychologię Żyda.


Przecież ty nie jesteÅ› Polak,  jesteÅ› tylko rasistÄ….
twierdzisz ze rasy nie isnieja ?

Po twoim przykładzie twierdzę że istnieją także rasiści, segregatory którzy oceniają człowieka po tym z jakiej ów jest rasy.

Data: 2015-05-22 16:36:44
Autor: MarkWoydak
znajomy
Użytkownik "Patriota" <czu@kre.ru> napisał w wiadomości
news:mjmv0t$d50$1speranza.aioe.org...
W dniu 2015-05-21 o 22:16, andal pisze:
Zdawałoby się, że jeźli kto, to my, Polacy, po­
winniśmy znać dokładnie psychologię Żyda.


Przecież ty nie jesteÅ› Polak,  jesteÅ› tylko rasistÄ….

W przeciwieństwie do ciebie, ty jesteś prawdziwy Polak, katolik z krwi i kości. W niedzielę walisz na zakupy do marketu. Ach, zapomniałem, ty jesteś "patriota" czyli komuch. Co tam u "ani"? Widziałem ostatnio tzw Skaldów. Jeden z nich wyglądał jakby był jego synem. Możliwe to?

MW

znajomy

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona