Data: 2018-01-12 20:48:36 | |
Autor: pueblo | |
zwyczaje w warsztatach | |
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego autem. Czy dużo jest takich, co mają system za zamkniętymi drzwiami? Pan poczeka za drzwiami, a my tu zrobimy, a jak coś wyjdzie to zawołamy.
|
|
Data: 2018-01-12 22:22:18 | |
Autor: Tomasz Pyra | |
zwyczaje w warsztatach | |
Dnia 12 Jan 2018 20:48:36 GMT, pueblo napisał(a):
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego autem. Czy dużo jest takich, co mają system za zamkniętymi drzwiami? Pan poczeka za drzwiami, a my tu zrobimy, a jak coś wyjdzie to zawołamy. Myślę, że żaden odpowiedzialny właściciel zakładu pracy, nie wpuszcza osób postronnych na te terenu zakładu, gdzie przebywanie osób bez przeszkolenia BHP do pracy w tym warsztacie chyba jest nawet złamaniem prawa. A na pewno narażeniem się na poważne konsekwencje w razie gdyby szanowny klient sobie coś tam zrobił. Pomacać sobie samochód to można tylko w takich szopo-warsztatach, jak mój na przykład ;) |
|
Data: 2018-01-12 22:45:12 | |
Autor: Mateusz Bogusz | |
zwyczaje w warsztatach | |
W dniu 12.01.2018 o 22:22, Tomasz Pyra pisze:
Pomacać sobie samochód to można tylko w takich szopo-warsztatach, jak mój Mnie nie dali się kręcić pod samochodem przy naprawie, tylko dwa razy w życiu. To albo w Polsce większość to szopo-warsztaty albo ja tylko w takich bywam :-P -- Pozdrawiam, Mateusz Bogusz |
|
Data: 2018-01-13 13:16:01 | |
Autor: z | |
zwyczaje w warsztatach | |
W dniu 2018-01-12 o 22:45, Mateusz Bogusz pisze:
Mnie nie dali się kręcić pod samochodem przy naprawie, tylko dwa razy w życiu. To albo w Polsce większość to szopo-warsztaty albo ja tylko w takich bywam :-P Może to zależy od wieku ale ja już przestałem się interesować którą ręką majster kręci śrubę. :-) Na zasadzie nie rób bliźniemu tego co tobie nie miłe. Z rachunku ekonomicznego mi wychodzi że lepiej czasem zostawić samochód na godziny, dni i wymagać naprawienia. Już dawno nie zdarzyło mi się żeby mnie mechanicy na coś niepotrzebnego naciągnęli albo zapłaciłbym jak za mokre zboże. Oczywiście jako mechanik z wykształcenia ;-) orientuję się co mogło się zepsuć i ile potencjalnie kosztuje naprawa. Jak są jakieś problemy to raczej nie z powodów ludzkich a marnej jakości czy jednorazowości samochodów i części które robi się z byle czego i byle jak albo problemów konstrukcyjnych z jestestwem elektroniki czy o zgrozo _softu" :-) z |
|
Data: 2018-01-13 17:40:19 | |
Autor: PiteR | |
zwyczaje w warsztatach | |
na ** p.m.s ** z pisze tak:
Mnie nie dali się kręcić pod samochodem przy naprawie, tylko dwa Grzech główny to brutalne obchodzenie się z samochodem. Rozmawia się z właścicielem, okoliczną sławą a pracę wykonuje młodszy pracownik|uczeń. Matoł niepotrzebnie rozkręca śruby, rozbiera w zrytej kolejności podzespół (tylko jemu znanej dlaczego) rozrywa niepotrzebnie fabryczne spinki opaski. Nie wiem czy nadal ale kiedyś była taka moda zaciskać przewody hamulcowe żeby płyn nie uciekał. Tylko przyjebać szpadlem. Urwą gwint czy obiją lakier ważne, że nikt nie widzi. -- Piter http://piterpro.private.pl/xnews/ |
|
Data: 2018-01-13 11:42:44 | |
Autor: rAzor | |
zwyczaje w warsztatach | |
W dniu 2018-01-12 o 21:48, pueblo pisze:
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego autem. Powiem tak - nie daję gabloty do naprawy w warsztacie, w którym nie wolno popatrzeć panu mechanikowi na rączki przynajmniej w fazie wstępno-rozpoznawczej, stare części do rączki, albo do okazania i nowe do pokazania w fazie montażu. Do tego faktura ze szczegółamy - co zostało zrobione lub wymienione. To zasada pierwsza, a druga - nie ufaj nawet zaufanemu warsztatowi. Nauka kosztuje. |
|
Data: 2018-01-13 11:51:56 | |
Autor: PiteR | |
zwyczaje w warsztatach | |
na ** p.m.s ** pueblo pisze tak:
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego Z reguły to nie pozwalają, starają się odizolować kienta od warsztatu. Trochę przez BHP ale głównie przez to, że kręcą wałki i stwarzają pozory profesjonalizmu. A to zwykłe chamy z jednej ławki przed klatką. Hugo wie co klient wypatrzy i jeszcze fotkę cyknie. Klientowi, który wykupuje tylko "usługę jeżdzenia" nawet to pasuje. Ma poczucie zaopiekowania. Oddaje auto do serwisu a tu się fajnie kręcą nowe modele i kawe dają. Złe wspomnienie usterki zostaje zatarte, syneczek polata tato tato zoba! Do ryczącej czterdziestki uśmiechnie się pzystojnaczek z wydawki. Pan mechanik z uśmiechem zapewnił, że wszystko jest tiptop. Nasz poprzedni się nie uśmiechał. -- Piter http://piterpro.private.pl/xnews/ |
|
Data: 2018-01-13 12:06:35 | |
Autor: Poldek | |
zwyczaje w warsztatach | |
W dniu 2018-01-12 o 21:48, pueblo pisze:
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego autem. W ASO Toyoty z którego korzystałem przez kilka lat nie ma mowy, żeby klient wszedł do warsztatu. Dla klientów jest recepcja, stanowiska doradców serwisowych, foteliki, kawa, gazety. Wystrój i nastrój. Samochód jest opisywany i oklejany (fotel, kierownica). Warsztat jest za szybą, przez którą z daleka widać, co tam ogólnie się dzieje. |
|
Data: 2018-01-13 12:23:35 | |
Autor: ToMasz | |
zwyczaje w warsztatach | |
W dniu 12.01.2018 o 21:48, pueblo pisze:
Z reguły pozwalają się przyglądać klientowi, jak coś robią z jego autem.bo to jest tak: Jeśli życzysz sobie wymianę oleju, filtra itp - możesz patrzeć. jeśli masz usterkę mniej specyficzna, gdzie znalezienie jej po niepewnych objawach stanowi duży problem - niema szans żebyś patrzył komuś na ręce. Mechanik najczęściej sprawdza dziesiątki miejsc, które okazują się sprawne, zanim znajdzie to które może powodować błędy. jak możliwych miejsc awarii jest kilka, zaczyna się losowanie. nikt za to nie będzie chciał płacić, bo mechanik powinien miec szklaną kulę.... ToMasz |