W dniu 01.12.2014, 10:40, m pisze:

Wiem że dla niektórych nie jest to żadne zabezpieczenie, ale planuję
ciągle zakup blokady na tylne koło. Tylko jakoś tak się jeszcze nie
zdarzyło żebym przechodził koło takiej w sklepie więc jeszcze nie
kupiłem :)

Ale wczoraj mnie naszło, że przecież podobny praktyczny skutek powinno
mieć zapięcie zwykłej szyfrowej kłódki za kilkanaście złotych na szprysze.

I pytanie - czy rzeczywiście? Czy ktoś używa kłódki na szprychę w ramach
szybkiego zabezpieczenia przeciw kradzieży? Czy to się sprawdza?

Siłą rzeczy interesują mnie głównie opinie tych którzy uznają
zabezpieczenia poniĹźej ulocka.

p. m.

Nie sprawdza się, bo złodziej weźnie rower pod pachę i pójdzie.
Ja mam inny sposób: mam dwa rowery jeden to dobry góral a drugi to Romet z przed 25 lat i tym Rometem jeżdzę po zakupy, Nikt go nie weźnie, stary, podrapany, nawet przedniej przerzutki nie posiada, takie tam gówno stare.

W dniu poniedziałek, 1 grudnia 2014 12:06:13 UTC+1 użytkownik mbut napisał:

Nie sprawdza się, bo złodziej weźnie rower pod pachę i pójdzie.

Życzę powodzenia złodziejowi w taszczeniu mojego 20+ kilowego holendra.

Taka podkowa, jako zabezpieczenie "na chwilę" (np. zakupy w osiedlowym warzywniaku), spełnia się idealnie.

W dniu 01.12.2014, 12:15, gomspam@gmail.com pisze:

W dniu poniedziałek, 1 grudnia 2014 12:06:13 UTC+1 użytkownik mbut napisał:

Nie sprawdza się, bo złodziej weźnie rower pod pachę i pójdzie.

Życzę powodzenia złodziejowi w taszczeniu mojego 20+ kilowego holendra.

Taka podkowa, jako zabezpieczenie "na chwilę" (np. zakupy w osiedlowym warzywniaku), spełnia się idealnie.

dla dobrego złodzieja to nie problem:)

W dniu poniedziałek, 1 grudnia 2014 12:06:13 UTC+1 użytkownik mbut napisał:

Ja mam inny sposób: mam dwa rowery jeden to dobry góral a drugi to Romet z przed 25 lat i tym Rometem jeżdzę po zakupy, Nikt go nie weźnie, stary, podrapany, nawet przedniej przerzutki nie posiada, takie tam gówno stare.

Parę lat temu ktoś opisywał przypadek roweru pozostawionego
w środku lasu na 40 minut. Pordzewiałego i z pękniętą rama.
Też znikł.

To mówisz, że Twojego Rometa nikt nie zechce... Hmmm...

W dniu 01.12.2014, 18:05, rmikke pisze:

W dniu poniedziałek, 1 grudnia 2014 12:06:13 UTC+1 użytkownik mbut napisał:

Ja mam inny sposób: mam dwa rowery jeden to dobry góral a drugi to Romet
z przed 25 lat i tym Rometem jeżdzę po zakupy, Nikt go nie weźnie,
stary, podrapany, nawet przedniej przerzutki nie posiada, takie tam
gówno stare.

Parę lat temu ktoś opisywał przypadek roweru pozostawionego
w środku lasu na 40 minut. Pordzewiałego i z pękniętą rama.
Też znikł.

To mówisz, że Twojego Rometa nikt nie zechce... Hmmm...

Dobry powód, aby go jednak zamykać,ten Romet nie jest w najgorszym stanie, stary, podrapany ale sprawny tylko hamulce do kitu (hamuję a on dalej jedzie:)), nie to co w góralu hamulce hydrauliczne.

W dniu 2014-12-01 18:05, rmikke pisze:

W dniu poniedziałek, 1 grudnia 2014 12:06:13 UTC+1 użytkownik mbut napisał:

Ja mam inny sposób: mam dwa rowery jeden to dobry góral a drugi to Romet
z przed 25 lat i tym Rometem jeżdzę po zakupy, Nikt go nie weźnie,
stary, podrapany, nawet przedniej przerzutki nie posiada, takie tam
gówno stare.

Parę lat temu ktoś opisywał przypadek roweru pozostawionego
w środku lasu na 40 minut. Pordzewiałego i z pękniętą rama.
Też znikł.

(...)

Widać las czyścili złomiarze, biorą wszystko co metalowe ;-)

Krycha.

On Mon, 1 Dec 2014, mbut wrote:

Nie sprawdza się, bo złodziej weźnie rower pod pachę i pójdzie.

  Zdarza się, ale:
1. większość mi znanych polegała na spuszczeniu z oka "na chwilę"
  (przed sklepem itp) raczej przez przypadkowego złodzieja, a nie
  "specjalisty" z ciężarówką, lub kradzieży z piwnicy (a to już
  nie ta kategoria o której dyskutujemy)
2. mi "podkowa" uratowała rower przed przypadkowym złodziejem,
  owszem, wziąć wziął, ale prędkość przelotową miał jakby nie tę
  i jedno piętro plus kilkadziesiąt metrów przewagi to było za mało
  aby zniknąć z rowerem (porzucił i uciekł "swoją osobą").
   Fakt, w jednym momencie (skrzyżowanie, echo od budynków) to
  przechodnie wskazali mi kierunek.

Ja mam inny sposób: mam dwa rowery jeden to dobry góral a drugi to Romet
z przed 25 lat i tym Rometem jeżdzę po zakupy,

  Też mam Waganta, ale pic w tym, że "zakupy" obejmują u mnie promień
kilkunastu km - po pietruszkę i ciastka 20m mogę wyjść piechotą ;),
jakieś tam sklepy mam w promieniu 250m (też nie warto wyciągać roweru,
no chyba że po worek materiałów budowlanych wypadnie skoczyć :P),
ale przecież na tym się nie kończy.
  A > 10 km Wagantem nie pojadę, chyba że z częściami Gianta do serwisu ;)

Nikt go nie weźnie, stary,

  Optymista :)

pzdr, Gotfryd